W poprzednim poście pisałam, że na wyjazdy lubię zabierać takie proste, nieskomplikowane dziergadła, najlepiej chustę lub szal. Podczas mojej podróży po Meksyku robiłam szal, a właściwie szaliczek .
Oczka nabrałam w pociągu do Warszawy:
Tak szaliczek wyglądał w Warszawie:
A tak w samolocie :
Gdzieś nad Ameryką Północną (jak widać na monitorze ;)) :
Gdzieś w Meksyku (sama nie wiem gdzie;)) :
W towarzystwie najstarszego drzewa Ameryki , cypryśnika szkieletowatego :
W centrum religijnym Misteków i Zapoteków, Mitla :
W Palenque :
Jak widać dziergać można wszędzie , nawet na starożytnych ruinach :
W Yaxchilan - starożytnym mieście Majów , odkrytym dopiero w XX wieku :
Miasto powstało w trudno dostępnym miejscu, w zakolu rzeki Usumacinta , będącej granicą z Gwatemalą.
Szaliczek wzbudził spore zainteresowanie wśród zamieszkałych w ruinach nietoperzy :
Panowała tam tak wysoka wilgotność, że aż obiektyw aparatu to odczuł ; )
W Gwatemali, gdzie wyskoczyliśmy na piwo :
Przez jednych szaliczek przyjmowany był bardzo entuzjastycznie, wręcz z uśmiechem na twarzy:
A przez innych z totalnym tumiwisizmem ;)
W Bonampak:
Bonampak, to starożytne miasto Majów, zwane miastem malowideł :
W Uxmal :
Tutaj widać (mam nadzieję) jak bardzo strome są niektóre piramidy :
W Chichen Itza :
Na koniec spotkałam bratnią duszę , Meksykankę, która też robiła na drutach. Pochwaliłam się moim szaliczkiem i tak jej się spodobał, że aż zawołała koleżanki z innych stoisk aby zobaczyły moje "dzieło" ;)
Szaliczek zwiedził dużo, dużo więcej w Meksyku, ale niestety nie wszędzie załapał się na zdjęcia ;)
Resztę robiłam w drodze powrotnej w samolocie, pociągu i właściwie samą już końcówkę w domu.
A tak prezentuje się skończony, w scenerii zimowej :
Bardzo lubię nazywać moje knitologiczne wyroby i ten szaliczek postanowiłam nazwać "Meksykańska fala". Kolega wymyślił chyba jednak bardziej pasującą nazwę , a mianowicie " Muchas curvas" , co tłumacząc z hiszpańskiego oznacza dużo zakrętów. Nazwa ta wydaje się bardziej adekwatna , bo na naszej drodze po Meksyku naprawdę było wiele zakrętów, o czym mój błędnik nieraz się przekonał.
A Wam, która nazwa bardziej się podoba ?
Gdyby ktoś był zainteresowany przygodami innego szalika , to zapraszam do lektury posta pt. "Missoni(owy) zawrót głowy , czyli rzecz o latającym szaliku " KLIK .
Edit:
Zapomniałam podać dane techniczne:
włóczka : Filigran Lace, kolor nr 66
druty : 3,5 mm
wzór : odgapiony od Krysi z bloga christina-art. KLIK (ale trochę zmodyfikowany)