Codzienne oczyszczanie twarzy z Pharmaceris

Oczyszczanie skóry to niewątpliwie podstawowy i najważniejszy rytuał pielęgnacyjny. 
Bardzo długo szukałam takich produktów, które spełnią moje oczekiwania. Czyli takich, które przede wszystkim nie podrażnią mojej kapryśnej skóry, jednocześnie ją odświeżając i oczyszczając. 

Będąc 2 miesiące temu w Polsce kupiłam 3 produkty do oczyszczania twarzy Pharmaceris z serii A do cery wrażliwej. 
Kosmetyki te okazały się świetnym odkryciem, dlatego postanowiłam Wam o nich opowiedzieć. 


Wszystkie 3 produkty przeznaczone są głównie do cery suchej, wrażliwej, skłonnej do alergii. Nie zawierają parabenów, mydła, alegrenów, SLSów, barwników, kompozycji zapachowej, alkoholu. 

W tej krótkiej recenzji nie rozpisuję się na temat tego, co obiecuje producent, lecz opieram się tylko i wyłącznie na moich własnych spostrzeżeniach. 

1. Nawilżający fizjologiczny żel 



- zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 190 ml
- butelka jest wyposażona w praktyczny dozownik w postaci pompki
- produkt ten ma postać przezroczystego fluidu, który się NIE pieni
- można go nakładać wacikiem bądź bezpośrednio za pomocą dłoni
- można, ale nie trzeba spłukiwać go wodą (ja jednak nie wyobrażam sobie oczyszczania bez wody;))
- nie ma mowy o jakimkolwiek podrażnieniu lub wysuszeniu skóry, nie podrażnia nawet oczu
- używam tego żelu codziennie rano, po 2 miesiącach mam jeszcze ok 40% produktu, tak więc jest on całkiem wydajny


2. Łagodząca pianka myjąca 



- podobnie jak żel zapewnia łagodne oczyszczanie skóry bez uczucia podrażnienia i wysuszenia
- pianka jest lekka, puszysta, bardzo przyjemna w użyciu
- zamknięta jest w estetycznej, przezroczystej butelce o pojemności 150 ml, wyposażonej w praktyczną pompkę, która bez trudu wydobywa odpowiednią ilość produktu
- używam pianki codziennie do wieczornego oczyszczania twarzy, po uprzednim zmyciu makijażu płynem micelarnym; ponieważ pianka jest dosyć łagodnym produktem, nie jestem pewna, czy dałaby sobie radę z całkowitym usunięciem makijażu
- wiele dziewczyn twierdzi, że pianka ta jest bardzo niewydajna. Ja po 2 miesiącach używania jej raz dziennie mam jeszcze ok. 40%, więc chyba nie jest źle ;)

3. Łagodny tonik nawilżający



- zamknięty jest w płaskiej półprzezroczystej, niezbyt stabilnej butelce o pojemności 200 ml
- uważam, że otworek w nakrętce jest dosyć niepraktyczny, bardzo łatwo jest wydobyć zbyt dużą ilość produktu na wacik. Myślę, że producent powinien zastanowić się w tej kwestii nad nieco lepszym rozwiązaniem
- sam tonik jest naprawdę świetny, doskonale usuwa ewentualne resztki makijażu, 
- po jego użyciu mam wrażenie świeżej i nawilżonej skóry 
- nie pojawiają się żadne podrażnienia, żadne czerwone plamy
- po 2 miesiącach używania toniku rano oraz wieczorem mam jeszcze ok. 15% w butelce

Wypróbowałam już naprawdę wiele różnych kosmetyków oczyszczających, ale chyba żadne jeszcze mnie tak nie zadowoliły, jak te z serii Pharmaceris A :)

Czy znacie może któryś z przedstawionych tu produktów? 
Czego używacie do codziennego oczyszczania? 

Pozdrawiam Was jesiennie!

Na pomoc paznokciom! Inglot Nail Strengthener

Moje drogie!

Na początku małe ostrzeżenie - zamieszczone poniżej fotki nie są przeznaczone dla osób o słabych nerwach ;) Moje paznokcie są niestety  w nienajlepszym stanie...  


Od wielu lat moje paznokcie pokryte są bruzdami, których nie mogę się pozbyć. Kiedyś polerowałam płytkę, i to był chyba wielki błąd, który przyczynił się do zniekształcenia. 


Ostatnio pazurki stały się też przesuszone i zaczęły się trochę rozdwajać.
Dlatego postanowiłam cos z tym wreszcie zrobić. 



Będąc niedawno w Polsce kupiłam sobie preparat, który jest nowością firmy Inglot, a mianowicie wzmacniającą odżywkę z cystyną Nail Strengthener


Postanowiłam przez jeden miesiąc, a może i nawet dłużej, dać sobie odpoczynek od wszelkich emalii i nie ulec pokusie lakierowania, co jest dla mnie nielada wyzwaniem. 


Według producenta preparat ten wygładza paznokcie oraz zapobiega rozdwajaniu, nadając płytce zdrowy wygląd.
Odżywka ma wodną konsystencję.
Należy stosować ją na noc, przez okres jednego miesiąca, wmasowując ją w płytkę paznokcia.

Odżywkę stosuję od tygodnia, przede mną jeszcze 3 tygodnie kuracji. 

Na co liczę?
Przede wszystkim na to, że paznokcie przestaną się rozdwajać.
Nie liczę na całkowite wygładzenie płytki, ale chociaż na delikatne spłycenie bruzd.

Za 3 tygodnie na pewno dam Wam znać, czy kuracja przyniosła pożądany skutek, czy ta odżywka Inglota jest w ogóle skuteczna... 

A może Wy znacie skuteczne sposoby na poprawę/wygładzenie paznokci?

Życzę Wam spokojnego i przytulnego weekendu! 

To ja, oto prawda o mnie. Tag "7 faktów o mnie"

Niedawno w blogosferze popularny był tag "50 faktów z życia", który zresztą bardzo chętnie czytałam :)
Ostatnio znalazłam nieco bardziej skondensowaną wersję tego Taga, a mianowicie "7 faktów o mnie".
Z natury nie opowiadam zbyt wiele o sobie, ale jestem tutaj na bloggerze już od prawie 5 miesięcy, więc chciałabym się Wam nieco bliżej przedstawić ;) 



1. Od ponad 6 lat mieszkam za granicą, a dokładnie mówiąc na granicy austriacko-niemieckiej. Nie wyjechałam za pracą czy za tzw. lepszym życiem. Poprostu zakochałam się w pewnym austriaku i po studiach podjęłam decyzję o wyjeździe ;)
Zanim poznałam mojego skarba, nigdy mi nawet nie przyszło do głowy, że mogłabym mieszkać poza Polską. Kraków był moim ukochanym miejscem, myślałam, że zostanę tam na zawsze :) Ale jak to często bywa, życie szykuje nam niespodzianki ;)
Kocham duże miasta, tętniące życiem metropolie ;) Jednak na przekór temu wylądowałam w małej grzecznej mieścinie u podnóżu Alp :)

2. Jestem kociarą ;) Moja miłość do kotów zaczęła się przypadkowo, gdy prawie 10 lat temu do domu moich rodziców trafiła młodziutka kotka, którą nazwaliśmy Tina.
Tina jest moim skarbem, jest dla mnie najcudniejszym i najmądrzejszym kotem :) Mam wrażenie, że rozumie wszystko, co do niej mówię ;)
Szkoda tylko, że tak rzadko mogę ją widzieć - została u moich rodziców w PL... 
 

3. Moim ideałem mężczyzny (oczywiście oprócz mojego ;)) jest James Franco. Niezaprzeczalny ideał pod każdym względem ;) 
Fotka zapożyczona z netu (http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://nyulocal.com/wp-content/uploads/2013/04/james-franco-movies.jpg&imgrefurl=http://nyulocal.com/on-campus/2013/04/15/an-open-love-letter-to-james-franco/&h=1351&w=936&sz=933&tbnid=6fmkmIfNs6p4BM:&tbnh=115&tbnw=80&zoom=1&usg=__Gs2bCc7p5rjRlrFCwVqWbG8kg3k=&docid=XUHAJ8pq8-ml5M&sa=X&ei=r6w4UqjBKc6O7AaCh4GwAQ&sqi=2&ved=0CKIBEP4dMA8)

4. W przeciwieństwie do większości moich znajomych ze studiów ukończyłam edukację "tylko" na poziomie studiów licencjackich (przedsiębiorczość i zarządzanie na ówczesnej AE). Nie żałuję tej decyzji, że nie jestem magistrem. Wyjeżdżając za granicę, a zwłaszcza po rozpoczęciu tutaj pracy, wiedziałam, że tak czy owak wszystkiego muszę nauczyć się od samego początku.
Od 5,5 lat mam bardzo ciekawą pracę w marketingu, w której nigdy nie jest nudno, w której nauczyłam się więcej, niż w ciągu 7 semestrów studiów licencjackich... Dosyć szybko udało mi się przyswoić język niemiecki, ale niestety ucierpiała na tym moja znajomość angielskiego, która kiedyś była całkiem dobra...

5. Pierwszy raz spróbowałam alkoholu i papierosa dopiero na mojej 18-tce :) Alkohol piję sporadycznie, najczęściej przy jakiejś szczególnej okazji, natomiast papierosów nie palę i palić nie będę.

6. Mam słabość do torebek. Uwielbiam buty, ciuchy itp, ale na punkcie torebek mam prawdziwą manię. Nie mam pojęcia, ile ich mam. Uwielbiam duże, małe, shopery, listonoszki... Torebek nigdy za dużo ;)

7. Moim ulubionym reżyserem jest David Lynch - sama nie wiem, ile już razy widziałam "Dzikość serca". Ten film nigdy mi się nie znudzi ;)

Do zabawy zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę zdradzić kilka ciekawych szczegółów z życia :) 

Buziaczki i miłego wieczorku! 


Letnie denko

Witam moje Drogie!

Już dawno nie dzieliłam się z Wami denkiem - moje zużycia były naprawdę znikome, więc nie było co pokazywać ;)
Produkty, które Wam tu dziś pokaże uzbierałam w ciągu lipca i sierpnia.



Muszę przyznać uczciwie, że nie wszystkie kosmetyki zużyłam do samego dna - jest tu kilka takich, które poprostu odstawiłam i nie używałam długo, więc nadszedł czas się z nimi pożegnać!

1. Żel do mycia twarzy oraz tonik Frei do skóry wrażliwej
Dobrze spisywał się ten zestaw, lecz narazie powtórny zakup nie jest planowany, gdyż jestem zachwycona żelem oraz tonikiem Pharmaceris


2. Płyn micelarny Bioderma do cery wrażliwej
 Zakupiłam to mini opakowanie, bo bardzo byłam ciekawa tego micela, a moja ciekawość podburzona była świetnymi opiniami na temat tego produktu. Spodobał mi się na tyle, że po wykończeniu miniaturki kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Używam go do zmywania oczu a także do demakijażu zamiast mleczka.


3. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Balea
Byłam wierna temu produktowi przez wiele miesięcy! Jest to naprawdę dobry płyn, ale teraz używam micelu Biodermy do demakijażu :)


4. Żel pod prysznic Lavera
Żel ten miał pachnieć kokosem, tak jednak nie było ;)
Mimo wszystko polubiłam się z nim, bo świetnie się go używa i nie wysusza skóry. Napewno jeszcze go kupię!


5. Mydło w płynie Biały Jeleń
Od długiego czasu jestem wierna temu jelonkowi bez zawartości SLSów.
To mydło ma już stałe miejsce w mojej łazience!


6. Krem pod oczy AA z serii Eco
Uwielbiam ten kremik, obecnie używam już trzeciego opakowania.
Krem fajnie wygładza drobne zmarszczki, nawilża i jest bardzo wydajny - przy używaniu rano i wieczorem wystarcza mi na ok. 5 miesięcy.


7. Lano-balsam Ziaja Med
To moje drugie opakowanie tego balsamu, trzecie jest już w użyciu :)
Być może balsam ten nie poradzi sobie z bardzo mocno przesuszoną skórą, ale ja narazie nie mam tego problemu. Balsam jest leciutki, ma fajną konsystencję, szybko się wchłania, nie posiada zapachu, ma fajny skład i nie kosztuje dużo.


8. Serum pod oczy Balea w kapsułkach
Stosowałam te kapsułki przez kilka tygodni, nie zrobiłam sobie nimi krzywdy, ale też nie zauważyłam żadnej różnicy po kuracji. Nie kupię ich ponownie. 


A teraz kategoria kosmetyków, których nie dałam rady zużyć do dna i które lądują w koszu:

9. Pianka do układania włosów Alverde
Włosy kiepsko się po niej układały, były obciążone... nie dla mnie!


10. Krem do rąk Elizabeth Arden Eight Hour Cream
Nie był to zły krem, ale trochę przeszkadzał mi jego zapach. A ponieważ pewnego dnia w mojej kosmetyczce pojawił się krem do rąk Pat&Rub, krem Elizabeth Arden popadł w zapomnienie i niestety się zestarzał...


11. Spray brązujący do nóg Artdeco
Fatalny, nic nie warty, nigdy więcej!!!!
Nie dawał się rozprowadzić, zasychał na skórze w mgnieniu oka, tworząc plamy. Jeśli rajstopki w sprayu, to tylko Sally :)


12. Podkład Guerlain Lingerie de Peau
Ten podkład wspominam dosyć dobrze. Jednak pewnego dnia, po ponad roku użytkowania tych podkładów stwierdziłam, że ten odcień (rose beige) jest dla mnie zbyt różowy, że wolę kolory wpadające w żółty/beżowy.
Teraz posiadam podkład Lumene, który spisuje się podobnie do Guerlaina, a jest 4 razy tańszy!



Ilość denkowych kosmetyków nie powala, ale we wrześniu postaram się bardziej :)

Życzę Wam miłego wieczorku i udanej reszty weekendu!


Miodzio - balsam do ust Honey Bronze The Body Shop

Witam Was moje Słonka! 

3 dni temu wybrałam się do The Body Shop, ponieważ z niecierpliwością czekam na pojawienie się serii Honeymania. 
Okazało się, że te seria będzie dostępna w Austrii dopiero w przyszłym tygodniu...
Nie wyszłam jednak z zupełnie pustymi rękami :) 
Moją uwagę zwróciło urocze maleństwo w postaci małej beczułeczki osadzonej na kartoniku z napisem HONEY BRONZE. A że ja uwielbiam wszystko, co miodowe, nie oparłam się temu maleństwu. I tak oto stałam się posiadaczką balsamu do ust Honey Bronze. 










Cóż mogę Wam powiedzieć o tym cudeńku? 

- balsam zamknięty jest w prześlicznym plastikowym, odkręcanym opakowaniu w kształcie beczułki na miód, aż nie mogę się napatrzeć :) 

- balsam ma bardzo przyjemną, lekką, nietłustą konsystencje, idealnie rozprowadza się na ustach, niemal natychmiast stapia się ze skórą warg, nie klei się, aplikacja jest bardzo przyjemna

- po nałożeniu na ustach pojawia się bardzo delikatnie widoczny shimmer, sam balsam jednak nie zabarwia ust

- po zastosowaniu balsamu usta są natychmiast nawilżone, gładkie, myślę, że poradziłby sobie nawet ze spierzchniętymi ustami

- zapach tego balsamu jest bardzo delikatny, lekko miodowo/woskowy sama nie wiem, jak go opisać, jest jednak dosyć przyjemny; po nałożeniu balsamu zapach jest zupełnie niewyczuwalny

- cena tego balsamu jest dosyć wysoka - 9 Euro, z drugiej strony za tę cenę otrzymujemy naprawdę dobry produkt! 

Ogólnie balsam ten jest wart uwagi!  
Ja sama bardzo się cieszę, że na niego trafiłam :)

Dla zainteresowanych podaję skład balsamu:

Octyldodecanol - Emolient, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, czyli wygładza i zmiękcza, 

Polybutene - substancja wiążąca, regulująca lepkość

Ricinus Communis Seed Oil - olej rycynowy

Sclerocarya Birrea Seed Oil - olej z owoców drzewa marula

Dextrin Palmitate - emulgator pochodzenia roślinnego

Helianthus Annuus Seed Cera - olej z nasion słonecznika

Mica- nadaje delikatny połysk

Cera Alba/Beeswax - wosk pszczeli, wpływa na zmiękczenie i wygładzenie ust

Calcium Aluminum Borosilicate -wypełniacz, konserwant

Polyglyceryl-3 Beeswax - emulgator na bazie roślinnej

Silica - krzemionka, wypełniacz, ułatwia rozprowadzanie

Mel/Honey - ekstrakt z miodu

Parfum/Fragrance - kompozycja zapachowa

Limonene - substancja zapachowa

Pigmenty, barwniki: Tin Oxide, CI 77891/Titanium Dioxide (Farbstoff), CI 77492/Iron Oxides (Farbstoff), CI 77491/Iron Oxides (Farbstoff), CI 77499/Iron Oxide