Zadziwia mnie szalenie to ogólne
zżymanie się na jesienną zmianę czasu. Że dnia tak mało, że ciemno, że
depresja, że wieczory takie ponure, że dzieci wcześniej wstają (to mnie nawet
szokuje, bo moje wstają tak, jak wstawały, a że zegar co innego okazuje, to nie
ich problem raczej), że po co to, przecież mamy elektryczność.
A ja się
przyznam, że lubię i to bardzo te wieczory długie, te niezliczone kubki herbaty
i kakao z cynamonem, te szarości, mroki, klimaciki i nastroje, to kontrolne zerkanie
na zegar, czy rzeczywiście dopiero 20:30, te książki i czasopisma ulubione i
robótki i radio tylko, a nawet czasami nie, jak zbytnio się rozgadają zamiast
muzyką koić. I lubię też to, że dzieci o 18:00 już na wyczerpaniu. I wszystko
mi pasuje i odpowiada.
Pięknego dnia,
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz