Czyli szybko coś musi być, żeby był efekt odpowiedni :D
Bo okno nie byle kogo, tylko teściowej ;) Więc trza się spiąć i postarać, żeby nie wyjść na "niedokończającom" ;)
Okno w kuchni u "mamy" czekało na mnie już jakiś czas. Okropna firanka, okropnie zapięta i kompletnie nie po mojemu :P A że teraz mieszkam w TYM domu, to troszkę muszę go dopasować do moich oczu, co by się zbytnio nie męczyły od "codnia" ;D
Więc: (wiem, wiem, nie zaczyna się zdania od "więc" ale... tak mi jakoś pasuje :P ) Zdjęłam paskudę, wypucowałam okno, wyjęłam z szafy zasłonki w kwiatuszki z mojego domu, zazdrostki wykopałam w szafie maminej i oczywiście delikatnie "poniebieściłam" całość. A że brakowało mi kropki nad tym całym "i", to serwetka niebieska musiała powstać na już.
Szybciutko wybrany wzór ze stosu gazetek (są moją ogromną słabością. Internet aż pęka od schematów, ale co poradzę, jak dla mnie papier ma swoją moc. Kupuję gazetki z dziergankami i składuję, składuję, składuję :) )
I efekt okienny - natychmiastowy :)
"
Ofiarodawczyni" na pewno zauważy piękne świeczniki, które zachwyciły moją mamę. "gdzie takie kupiłaś???" było zaraz :D Mówię: nigdzie! Dostałam :) Dziękuję Justynko jeszcze raz, bo są mocno eksploatowane :)
I kilka zdjęć. Ponieważ na ogół nie robię serwetek... Ciekawe dlaczego :) Muszę to koniecznie zmienić ;)
EDYCJA - uzupełnienie fotorelacji :D
Tak jak już pisałam - zdjęcia niezbyt zachwycające, ale jakoś udało mi się przedstawić ogólny zarys.
Wszystkie elementy tekstylne - staaaare :P
Elementy szydełkowe - moje :)
Dodatki - czasem koleżanek blogowych ;)
Doniczki z fiołkami - MUSIAŁY zostać :P Nie było nawet dyskusji o usuwaniu :/