piątek, 26 czerwca 2015

W toku przygotowań...

Przygotowania do ślubu idą pełną parą. Jakiś czas temu napisałam post o sali weselnej, którą wybraliśmy (zobacz). Uroczystość odbędzie się 29 sierpnia także zostały jeszcze dwa miesiące. Udało nam się już zamówić usługi barmana, fotografa, DJ'a, zamówiliśmy również tort i auto do ślubu, Piotrek kupił garnitur a ja suknię ślubną. Obecnie jestem w trakcie poszukiwań makijażystki. Za mną już pierwszy makijaż próbny, ale niestety efekt był według mnie mizerny i nie nawiązałam dalszej współpracy z dziewczyną, która wykonała na mnie próbny makijaż i fryzurę. W przyszłym tygodniu jestem umówiona na dwie kolejne próby u innych dziewczyn. Mam nadzieję, że któraś z nich okaże się wystarczająco kompetentna. Wizyta na paznokcie również już jest zarezerwowana. Pozostaje fryzjer. Cały czas jesteśmy także na etapie dogadywania się z kwiaciarką, która ma przystroić kościół i salę. Przede mną jeszcze odwiedziny kwiaciarni w celu zamówienia wiązanek. Pozostają również dodatki - buty, biżuteria, bielizna... No i najważniejsze - obrączki. 
W ten weekend będziemy uczestniczyć w weekendowym kursie przedmałżeńskim organizowanym w Kościele Św. Anny w Warszawie. Zdecydowaliśmy się na przyśpieszony kurs z uwagi na brak czasu w tygodniu. Poza tym oboje wolimy szybko załatwić tą sprawę. 

Oczywiście wybraliśmy już także alkohol na wesele. Udało nam się także zaprosić już około 80% gości. Zdecydowaliśmy się na niewielkie, eleganckie zaproszenia a jako prezent od gości weselnych wskazaliśmy kupony Lotto. 






Wkrótce dalsze relacje z przygotowań :)

czwartek, 28 maja 2015

Makijaż na siłowni - tak czy nie?

Na przełomie października i listopada wprowadziłam do swojego życia niebagatelną zmianę, a mianowicie wizyty na siłowni. Z dumą mogę oznajmić, że do dnia dzisiejszego chodzę na treningi. Obecnie staram się być co najmniej 2-3 razy w tygodniu, niekiedy udaje się 4, ale stosunkowo rzadziej. Niemniej jednak jestem zadowolona, iż siłownia stała się elementem mojego życia. Śmiem wysnuć wniosek, że aktywność fizyczna nie tylko przyczyniła się do zrzucenia kilku kilogramów, ale polepszyło się też funkcjonowanie i wydolność mojego organizmu. Podczas tych paru miesięcy pojawiło się w mojej głowie pytanie: "Czy malować się na siłownię?". 


Z moich obserwacji wynika, że odpowiedź na to pytanie może brzmieć twierdząco oraz przecząco. Od czego to zależy? Na pewno każda kobieta ma własne przemyślenia na ten temat. Według mnie są plusy i minusy obu możliwości.
Makijaż dodaje pewności siebie, podkreśla nasze atuty, polepsza naszą samoocenę a tym samym wpływa korzystnie na samopoczucie i chęć do działania. Kobieta, która podkreśla swoją urodę makijażem jest nie tylko bardziej atrakcyjna, ale równocześnie w połączeniu z aktywnością fizyczną jest odbierana jako osoba dbająca o siebie. 




Z drugiej strony minusem makijażu na siłowni jest to, iż bardzo często jest on zbyt przesadny, może się rozmazywać i spływać pod wpływem potu, co nie wygląda korzystnie. Ponadto skóra twarzy jest obciążona i utrudnione jest jej "oddychanie". 


Wniosek: we wszystkim należy zachować umiar i to nic odkrywczego. Osobiście maluję się na siłownię - zazwyczaj jest to lekki makijaż, co do którego mam pewność, że nie spłynie z mojej twarzy po 10 minutach wysiłku. Mój trening obejmuje cardio także pot bardzo często mi towarzyszy. Istotne w tym względzie jest to, aby użyć kosmetyków wodoodpornych, które nie tylko uchronią nas przed efektem "pandy", ale sprawią, iż make up będzie bardziej trwały i odporny na ścieranie (np. przez ręcznik). Przyznam, że makijażu nie wykonuję jedynie z uwagi na wyjście na siłownię. Zazwyczaj jest tak, że na trening chodzę po południu lub wieczorem także i tak mam na sobie make up. Jeżeli jednak decyduję się na poranny trening, to używam jedynie lekkiego podkładu aby ujednolicić cerę. Sięgam także po tusz do rzęs i podkreślam brwi. Owszem, makijaż dodaje mi pewności siebie, ale potrafię wyjść także bez niego, co niejednokrotnie miało już miejsce. 

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy według Was makijaż na siłowni jest potrzebny?


Zakrzepica żyły wrotnej i marskość wątroby - aktualizacja

Przyszedł najwyższy czas na aktualizację mojego stanu zdrowia. Od ostatniego postu na ten temat minął ponad rok dlatego myślę, że warto wspomnieć o sprawach, które się w tym czasie wydarzyły. Powodem podjęcia tematu na nowo jest również szerokie zainteresowanie moich czytelników, którzy w licznych wiadomościach e-mailowych opisują swoje przypadki i doświadczenia. Jestem wdzięczna każdemu z osobna za informacje oraz wspieram wszystkich nie tylko słowem, ale i myślami. Oczywiście pragnę zaznaczyć, że jestem w dalszym ciągu do stałej dyspozycji tych wszystkich, którzy trafią na mojego bloga w poszukiwaniu jakichkolwiek wzmianek na temat zakrzepicy czy marskości wątroby. Z moich dotychczasowych obserwacji ośmielę się wysnuć wniosek, iż jestem chyba prekursorem w kwestii zakrzepicy żyły wrotnej - bynajmniej nie trafiłam na osobę, która miałaby bogatszą i dłuższą historię. Właśnie z tej przyczyny pragnę być w łączności ze wszystkimi, którzy zdecydują się na kontakt ze mną. Tymczasem do rzeczy...

STYCZEŃ/LUTY 2014

W styczniu 2014 roku moje badania prezentowały się następująco (biorę pod uwagę jedynie najważniejsze wskaźniki wątrobowe):

INR 1,53
Albumina 35,75 g/l
Bilirubina 2,82 mg/dl
Kreatynina 0,57 mg/dl
Wodobrzusze - brak
Encefalopatia wątrobowa - brak

W lutym 2014 roku byłam na wizycie u transplantologów w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus. Tam w poradni chirurgicznej, gdzie zazwyczaj konsultuje zespół prof. Andrzeja Chmury - tj. dr Marek Pacholczyk i dr Beata Łągiewska ustalana jest czynność wątroby poprzez wyliczenie tzw. wskaźnika MELD (szczegółowe informacje znajdziecie tutaj). Mówiąc w skrócie jest to wskaźnik prognostyczny w marskości i kwalifikacji do przeszczepienia wątroby. Mój MELD oscylował w granicy 10 także było się czym chwalić ;p


CZERWIEC 2014 

INR 1,32
Albumina 3,6 g/dl
Bilirubina 2,61 mg/dl
Kreatynina 0,50 mg/dl
Wodobrzusze - brak
Encefalopatia wątrobowa - brak
MELD -12.


LISTOPAD 2014

Albumina 37,96 g/l
Bilirubina 2,46 mg/dl
Kreatynina 0,57 mg/dl
Wodobrzusze - brak
Encefalopatia wątrobowa - brak
MELD - 13

W tym samym miesiącu wykonano mi USG jamy brzusznej. Drogi żółciowe poszerzone do 7mm. Śledziona powiększona do 156 mm z licznymi naczyniami krążenia obocznego, wśród których widoczna była owalna przestrzeń o rozmiarze 45 mm o zaburzonym spectrum przepływu. Były wątpliwości co do tego czy jest to poszerzone naczynie żylne czy też progresja wielkości jednego z tętniaków opisywanych poprzednio w badaniu TK (wcześniejsza weryfikacja tomograficzna wykluczyła ewentualność tętniaka).

W lutym 2015 roku musiałam zrobić gastroskopię żeby zweryfikować ewentualne pojawienie się żylaków. Na szczęście nie było po nich śladu.


MAJ 2015

INR 1,42
Albumina 34,12 g/l
Bilirubina 2,14 mg/dl
Kreatynina 0,52 mg/dl
Wodobrzusze - brak
Encefalopatia wątrobowa - brak
MELD - 13

W maju 2015 roku wykonano ponowne badanie USG, które de facto nie różniło się od poprzedniego.

Jak widać niewiele się zmieniło. Moja wątroba miewa lepsze i gorsze chwile, ale pozostaje względnie stabilna i na chwilę obecną jej praca jest zadowalająca. Biorąc pod uwagę ryzyko powikłań operacji przeszczepienia wątroby, brak jest wskazań do podjęcia się przeszczepu. Kolejna wizyta kontrolna  w listopadzie... 

środa, 6 maja 2015

Zdjęcia z Majówki i nowe pazurki

Za mną rewelacyjna Majówka, którą spędziłam z moim Piotrkiem na Mazurach - a konkretnie w Mrągowie i Mikołajkach. Choć pogoda nie była najlepszą stroną tegorocznej Majówki, to jednak ten długi weekend na długo pozostanie w mojej pamięci. Spacery wzdłuż jeziora, wspólne drinkowanie, przechadzki po rynku czy pływanie motorówką po jeziorze Mikołajskim to jedne z największych zalet naszego wyjazdu. Oboje doszliśmy do wniosku, że będziemy wracać do tych miejsc, i że wolimy wyjazdy na Mazury niż długie wyprawy nad polskie morze. Zakochałam się w tamtejszej przyrodzie. W zależności od upodobań, mogliśmy doświadczyć spokoju i bliskości natury podczas pieszych wycieczek lub skorzystać z atrakcji nieco bardziej rozrywkowych, organizowanych w centrum. Oto kilka pięknych chwil... 




Po powrocie przyszedł czas na odnowienie moich paznokci. Alicja stworzyła na moich pazurkach takie oto cuda:




środa, 29 kwietnia 2015

Czas przemija, pasja pozostaje...

Minęło sporo czasu od chwili, gdy po raz ostatni wykonałam jakiś sensowny rysunek. Na szczęście znalazłam odpowiednią chwilę, aby nadrobić nieco zaległości i przypomnieć sobie jak to jest trzymać ołówek w dłoni... Mam nadzieję, że teraz uda mi się częściej sięgać po to narzędzie. Jestem typem samouka jeśli chodzi o szkicowanie i malowanie, ale chciałabym podszlifować swój warsztat. Po kilku latach przerwy zdecydowałam się na narysowanie konia - co zresztą zawsze było moim ulubionym tematem szkiców. 


Możecie śmiało komentować efekt. Jestem otwarta na wszelkie sugestie i uwagi, które na pewno wezmę pod rozwagę. Tymczasem szkolę się dalej ;)

piątek, 24 kwietnia 2015

Pierre Cardin - duża, miętowa, skórzana torebka

Natchniona pastelową fascynacją i podekscytowana piękną, wiosenną pogodą - w ostatnich tygodniach preferuję wyłącznie jasną kolorystykę. Od dawna planowałam zakup nowej torebki. Odrzucałam oczywiście typowe czernie, brązy czy rudości. Miałam ściśle sprecyzowane wymagania - jasny kolor, wielkość mieszcząca format A4, sztywna, najlepiej w kształcie trapezu. Niestety nie mogłam znaleźć swojego ideału ani w internecie ani w sieciówkach. Za namową Piotrka, udałam się do sklepu Pierre Cardin. Okazało się, że to właśnie tu znalazłam coś dla siebie. Piękna, jasna, miętowa torebka przykuła nie tylko mój wzrok, ale również mojego chłopaka. Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką skórzanej, pojemnej i eleganckiej torebki Pierre Cardin, która kosztowała niecałe 300 zł. Mam nadzieję, że okaże się ona dobrą inwestycją ;)




A Wy? Jakie torebki nosicie tej wiosny?


niedziela, 19 kwietnia 2015

Nowe pazurki i efekt "syrenki"

Najwyższy czas na aktualizację zakładki "paznokcie" - dwa dni temu udałam się do Alicji, o której pisałam Wam tutaj. Pozostając w temacie pastelowych kolorów, zdecydowałam się na lakier w kolorze jasnego błękitu. Oczywiście chciałam go przełamać jakimiś ozdobami. Z uwagi, że Alicja zakupiła modny ostatnio pyłek, dzięki któremu paznokcie mienią się rozmaitymi drobinkami, tzw. efekt syrenki, postanowiłyśmy wypróbować go na mnie. Prawdę mówiąc, teraz nie dziwię się zachwytom dziewczyn, które tak go chwalą w sieci. Dosyć gadania - oto moje cudowne pazurki...



Magiczny pyłek znajduje się na serdecznym i wskazującym palcu - myślę, że taki akcent jest subtelny i wystarczający. Dla mnie rewelacja!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Podrażnione oczy - mój problem rozwiązany

Nie tak dawno borykałam się z problemem podrażnionych oczu, a konkretnie powiek. Do dziś nie wiem, co było powodem tak ostrej reakcji skóry. Podejrzewam, że przyczyniły się do tego cienie do powiek, ale prawdę mówiąc od dawna używam tych samych i wcześniej nic się nie działo. W każdym razie moje powieki były czerwone, suche, z odstającymi skórkami. Próbowałam różnych kremów i maści, lecz zazwyczaj każdy specyfik powodował, że oczy jeszcze bardziej mnie piekły i swędziały. Na szczęście udało mi się trafić na odpowiedni produkt, który w 2-3 dni doprowadził moje powieki do rewelacyjnego stanu. Moim ratunkiem okazał się stary i sprawdzony krem NIVEA.


Wciąż smaruję nim powieki i okolice oczu, nakładając grubą warstwę na noc. Podobnie robię z dłońmi. Rano są one świetnie nawilżone i mięciutkie. Czasem stare, sprawdzone produkty, okazują się najlepsze... 

sobota, 4 kwietnia 2015

Brwi z Essence

O mankamentach urody mówimy dosyć niechętnie. Często jest to powód naszych kompleksów czy wstydu. Jak wiadomo, każdy ma coś, co mu doskwiera, przeszkadza czy irytuje. Jedni się do tego przyznają a drudzy nie. Makijaż wykonujemy po to, aby coś ukryć, udoskonalić lub podkreślić. I nie ma w tym nic złego. Ja również mam kilka uwag, co do swojego wyglądu. Niestety na niektóre z nich nie mam zbyt dużego wpływu - i tu właśnie wspomagam się technikami makijażowymi. Do tej kategorii z pewnością mogę zaliczyć swoje brwi. Niestety natura nie obdarzyła mnie regularnymi, symetrycznymi brwiami, którymi mogłabym się pochwalić. Tutaj wspomagam się zestawem do stylizacji brwi od Essence. 


Komplet dwóch cieni (jasno i ciemnobrązowy) idealnie nadaje się do mojego naturalnego koloru włosków. Poza tym efekt można stopniować i cieniować. Zestaw kosztuje niecałe 10 zł, przy czym jest bardzo, bardzo wydajny. Trwałość mnie zaskoczyła - makijaż brwi wykonany rano utrzymuje się przez cały dzień - nie ściera się, nie blednie. Do kompletu dołączony jest mały pędzelek, ale osobiście z niego nie korzystam. Myślę, że jest to nieudany element całości, podobnie jak dosyć kruche i opakowanie produktu. Ale cóż, liczy się sam produkt, a nie jego oprawa. Za 10 zł jestem jak najbardziej na TAK. 

Efekt: 

Zastanawiam się nad wykonaniem w przyszłości makijażu permanentnego brwi metodą włoskowo-cieniową. Niestety na taką przyjemność trzeba przeznaczyć koło 1000 zł (zabieg wykonany przez profesjonalistę). Namiary na taką osobę mam, ale na razie zabieg ten musi poczekać aż będę cierpieć na nadmiar gotówki ;p 

poniedziałek, 30 marca 2015

Paznokcie żelowe - delikatnie i z klasą

Przyszedł czas, aby odświeżyć swoje paznokcie. Z uwagi na zbliżającą się Wielkanoc, umówiłam się dużo wcześniej na wizytę do nowej osoby - dziewczyny, która wykonuje paznokcie u siebie w domu. Przyznam, że to był strzał w dziesiątkę. Odwiedziłam wiele salonów w swoim mieście, ale jakoś nigdy do żadnego nie wracałam. Pani Alicja, która wykonała profesjonalnie usługę była nie tylko kompetentna, ale również bardzo sympatyczna i życzliwa. Takich ludzi naprawdę miło jest poznawać... I choć na fotelu spędziłam niemal trzy godziny, to nie nudziłam się ani przez chwilę. Pani Alicja bardzo dokładnie wykonała uzupełnienie mojego żelu. A efekt, cóż - same zobaczcie...


Według mnie nie mogło być lepiej - schludnie, pastelowo i delikatnie. Za zabieg zapłaciłam 70 zł także cena jest jak najbardziej adekwatna do jakości usługi. Dla osób z okolic Wołomina polecam - Pink Design Stylizacja Paznokci