wtorek, 2 października 2012

Dawno mnie nie było.....
 Już o wakacjach zapomnieliśmy wszyscy. Dawno już poszło w niepamięć piękne słoneczko, rozkoszne poranki w zaroszonym ogrodzie, cudowne kwiaty już przekwitły. Teraz mamy jesień, lecz nie tę polską złotą. Mamy jesień mokrą, burą i ponurą. Mało kiedy przestaje padać. W zeszłym tygodniu obawialiśmy się, że woda zacznie nam się do domu wlewać. Prawdopodobnie najbardziej mokry rok od 50 lat w Wielkiej Brytanii. Na liście zakupów przymusowych znajdują się kalosze i kurtki przeciwdeszczowe.

W życiu naszym mnóstwo zmian.
Inka poszła do przedszkola, pełnia szczęścia. Codziennie rano wstaje z uśmiechem na ustach i w podskokach biegnie do swojej Pani. W domu nieustannie bawi się w szkołę.
Jestem taka szczęśliwa, bo bardzo się bałam, szczególnie bariery językowej. A tu nasze dziecko mnie zaskakuje, już w drugim tygodniu przedszkola śpiewała piosenki po angielsku. Tylko pozazdrościć dzieciom ich chłonności umysłu.
Tosia jest już w ostatniej klasie Primary School. W tym roku dostała się do reprezentacji szkoły w piłce nożnej. Rozpoczęły się częste treningi w deszczu, co strasznie wzbudza moje obawy o Jej zdrowie.
No i wreszcie zmiana u mnie, zmiana która powoduję, że piszę rzadziej na blogu, że poczyniam mniej rzeczy w naszym domku, a mianowicie wróciłam do pracy na pełen etat. Jeszcze nie potrafię się przestawić na taki tryb życia.
A w domku......
W domku Sodoma i Gomora. Rozpoczęliśmy remont łazienki. Wszędzie kurz, pył itp., zresztą sami(e) wiecie z czym to się wiąże. Na początku byłam bardzo zadowolona i motywował mnie efekt końcowy, jednak od rozpoczęcia remontu upłynęło już sporo czasu, a i zakres się poszerzył. Pozaplanowo zburzyliśmy ścianę w łazience, hydraulik namówił nas na wymianę ogrzewania, a to wiąże się z naruszeniem podłogi w pokoju Tosi. I tak o to w ten sposób remont jest w cały domu, a nawet w ogrodzie swoje miejsce znalazł, a to za sprawą gruzu, który tam składujemy.Jestem przerażona, co to dalej będzie.
Mam nadzieję,że wygląd łazienki zrekompensuje nam nerwy.

Kilka zdjęć z odmiany salonowej związanej z wizytą w Polsce i minionymi urodzinami. Mianowicie pochwalić się czas prezentami, chociaż to dawno temu już było. serdeczne dzięki za wszystko.
 
Zmiana lustra nad kominkiem, stare znudziło mi się szybciej niż myślałam. Już tak to ze mną bywa.


Prezent od Agi i jej rodzinki. Cudowny słój.




Fotel mój ukochany- dzieło mojego wujka. Przyjechał z nami z Polski. 



A w związku z chwaleniem się prezentami koniecznie muszę pokazać, czym obdarowały mnie moje córki
i Damian.
 Śliczne kremowe postarzane lustereczko od Tosi. Skrupulatnie odkładała w tym roku pieniądze,aby obdarować nas prezentami. Dzięki córeczko.

                                                    No i wreszcie mój rowerek od męża.

Koniec tego chwalipięstwa. Rozpisałam się dzisiaj za cały ten mój niebyt, a tu praca czeka. Obiady na przyszłe cztery dni muszę ugotować i mnóstwo jeszcze innych rzeczy.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających.
Miłego popołudnia.
Pola


5 komentarzy:

  1. Dlugo trzeba bylo czekac na wiesci od Ciebie, ale bylo warto! Same wspanialosci u Ciebie. Remontu ci nie zazdroszcze (bo mam taki sam w domu 4 pokoje na raz!!). Douslyszenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewelina! Ja myślałam,że remont uwielbiam, a jednak teraz mam już troszkę inne myśli. Mam nadzieję, że po wszystkim (u mnie i u Ciebie) spotkamy się na kawce.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O apotkaniu mysle juz od dawna, bardzo mi brakuje Twojej ''kawki''. U mnie niestety jeszcze nielad tworczy:). Mysli.. juz nie powiem ... Pozdrawiam w ten sloneczny poranek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Dziekuje za komentarze na moim blogu. Z tego co widze na zdjeciach tez lubisz ozdabiac dom , masz piekne ozdoby ( mam slabosc do ozdobek tez mam tego duzo :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mąż mojej przyjaciółki stwierdził, że Ona zakochałaby się w Twoim domu, a gust mamy podobny, więc pewnie ja też.Dzięki za wizytę i do kolejnego mebelka u Ciebie

    OdpowiedzUsuń