Wakacje minęły nie wiadomo kiedy. Za oknem dziś szaro i
ponuro, choć podobno lato ma jeszcze do nas powrócić.
Działo się u nas sporo tego lata. Nie zdawałam sobie sprawy,
że wykańczanie pokojów gościnnych tak może dać w kość. Byłam przekonana, że po
remoncie, załataniu dziur i wymalowaniu oraz zakupieniu mebli, reszta to będzie
pestka. Nic bardziej mylnego. Klimat miejsca tworzą dekoracje. Przysłowie „diabeł tkwi w szczegółach” nie
jest tylko pustym frazesem. To mądrość pokoleń, którą miałam okazję poczuć na
własnej skórze. Jak wyszło? Sami sobie ocenicie. Pewnie nie każdemu się
spodoba, bo gusty są różne. My jesteśmy zadowoleni.
Działo się dużo, a miało się dziać jeszcze więcej. Jeszcze w
kwietniu zgłosiły się do nas dwie panie z telewizji z propozycją, by na terenie
naszego dworku powstała sztuka dla Teatru Telewizji w reżyserii Jerzego Stuhra „Las”
wg. dramatu Aleksandra Ostrowskiego. Bardzo się ucieszyliśmy, kiedy odwiedził
nas pan Jerzy i zaakceptował dworek. Sztuka miała być u nas realizowana na
przełomie sierpnia i września. Do czerwca żyliśmy tym wydarzeniem i nasza praca
była podporządkowana tej sztuce. Mieliśmy zaniedbać część parkową, gdyż sztuka
rozgrywa się w podupadającym dworku oraz nic nie robić w oficynie, gdzie miał „mieszkać”
jeden z bohaterów, którego miał ponoć zagrać pan Zamachowski (nie zdążyłam poprosić o scenariusz sztuki). Aktorzy mieli
mieszkać u nas, zatem gorączkowo pracowaliśmy nad wypieszczeniem pomieszczeń. Dla
pana Jerzego Stuhra szykowaliśmy apartament.
Sztuka była podobno niemal gotowa i nic nie teoretycznie nie
mogło jej zagrozić. Przy nas zostały
rozpisane poszczególne sceny i przyporządkowane miejscom. Wybrano kolor ścian,
które miały zostać przemalowane (kolory muszą „lubić się” z kamerą). Niestety,
stało się inaczej. Nie chcę komentować powodów odwołania realizacji sztuki,
gdyż najlepiej wie o nich i nie boi się opowiadać sam pan Jerzy Stuhr. Oddajmy
zatem głos reżyserowi.
Pomimo, że koło nosa przeszła nam wspaniała przygoda, chciałabym w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, że podziwiam ludzi, którzy mają własne poglądy i nie zmieniają ich wraz ze zmianą sytuacji politycznej. Tych, co zmieniają i podlizują się aktualnie panującym ekipom politycznym uważam za tchórzy i konformistów. Aktorów powinna oceniać publiczność, nie politycy. Dla mnie zatem pan Jerzy jest wzorem i osobą godną największego szacunku. Poza tym uwielbiam go, jako aktora :-) czego nie zdążyłam mu powiedzieć będąc przekonaną, że będzie ku temu lepsza okazja, kiedy będzie naszym gościem.
I pozostało mi jeszcze zaprezentować Wam pokoje gościnne.
Apartament pod Szalonym Koniem (Crazy Horse)
Pokój pod Czerwonym Wiatrakiem (Moulin Rouge)
Pokój ozdobiony malarstwem iluzjonistycznym
naszej Nadwornej Artystki Aleksandry Popławskiej
Pokój Pod Czarnym Kotem (Chat Noir)
Pokój pod Zielonym Balonikiem
Pokój pod Zwinnym Królikiem (Lapin Agile)
Królik z plakatu kabaretu. Również wykonała go dla nas Ola.
Kilka wpisów temu prezentowałam ją przy malowaniu tego obrazu.
W tym sezonie przyjęliśmy w dworku pierwszych gości. Zobaczcie, jak oni nas widzą: