I'm so sorry my english-speaking observers - translation will appear. Sometime...
A lalka, którą chciałam Wam pokazać od sierpnia zeszłego roku to The Look City Shine Barbie Mbili. Dość popularna jak na ostatnie czasy, dostępność i korzystne ceny w naszych polskich supermarketach. Dla mnie jest o tyle wyjątkowa, że to pierwsza Mbili w moim stadku.
Szczerze na początku uznałam, że jest brzydka, nic mi się w niej nie podobało. To połączenie kolorów, fryzura, ogromne rzęsiska... Dopiero kiedy znalazłam ją na sklepowej półce zaiskrzyło między nami.
Mbili to naprawdę piękna twarz, aż szkoda, że jak do tej pory jedyna taka w moim zbiorze, Ma piękne rysy. A na żywo jej ciemne włosy przeplatane złotymi pasmami wyglądają cudownie.
Nie obyło się jednak bez kilku kosmetycznych zmian po wyjęciu z pudełka. Podcięłam jej delikatnie rzęsy, zmodyfikowałam fryzurę i pozbyłam się ohydnej (tak ohydnej - tandetny plastik) wiszącej części kolczyków, która moim zdaniem przytłacza tą stylizację i piękny makijaż lalki. W ogóle biżuteria obecnych lalek to chłam. Chyba już dawno nic mnie tak nie raziło jak właśnie te małe dodatki. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to jedna z najdroższych serii, ale ta biżuteria mogłaby wyglądać o wiele korzystniej. A począwszy bodajże od 2012 roku wszystkim seriom, czy to Black, czy Platinum Label, wciska się tą tandetę. A to nie koniec bo i torebki są plastikowe i buciki są gorszej jakości. Mattelu trzeba lepiej dbać o klienta.
Sukienka, której kolor z początku mnie przytłaczał, bardzo mi się podoba. Jest na jedno ramię a te marszczenia dodają jej nieco pazura.
Na zdjęciu w pełnej okazałości - tu widać jak piękny ma odcień skóry i jak dobrze komponuje się z kolorem sukienki.
Butki, choć mają dość ciekawy kształt, nie są najlepiej wykonane.
I standardowo na koniec kilka dodatkowych ujęć, pięknie wychodziła na zdjęciach. I fotografii lalkowej na pewno nie porzucę.