piątek, 30 marca 2012

04-001, 02-002, 15-002

Pogoda jest okropna. Nie wiem jak u Was, ale u mnie na przemian świeci słońce, wieje wiatr, pada deszcz i śnieg. I jest tak w kółko, średnio co 1,5 godziny. A już było tak ładnie, mam nadzieję, że do świąt pogoda się poprawi...

Ale to nie blog o pogodzie, dlatego też bez większego wstępu chciałabym pokazać Wam moich modeli z serii Basics, których większość zna pewnie z bloga Marka: Basics Gotowi na wszystko

Generalnie w moich kolekcjonerskich planach w ogóle tych lalek nie uwzględniałam. Jak większość skusiła mnie promocja w Smyku z ubiegłego roku. Kupiłam jedną, która zrobiła na mnie największe wrażenie, a następnego dnia wróciłam po kolejne 2 z powodu znanej niektórym "chcicy" ;) Jedyną zmorą tych lalek są stojaki - nie da się ich dobrze ustawić. Zawsze któraś noga będzie odstawać, albo cała lalka się chwieje na boki.... (ale mniejsza z tym). 


A o to moja perełka, właściwie Czarna Perła! Model 04-001 z serii black dress.










































Kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że muszę ja mieć. Ten piękny, ciemny odcień skóry i bardzo krótkie loczki przyciągnęły mnie do niej jak magnes. Nawet mój tata uważa, że jest piękna :)

Lalka ma mold Goddess, a u mnie nosi imię Waris (z powodu niesamowitej historii tej modelki, przy okazji zachęcam do lektury).

Lalka ubrana jest w małą czarną z długimi rękawami, bez dekoltu, za to z głębokim wycięciem na plecach. Obie ręce ma zgięte, do trzymania na biodrach. Jej paznokcie pomalowane są w kolorze złota. Oczy ma miodowo-złote, otoczone fioletowym i złotym cieniem. Usta są złoto-pomarańczowe. Jej włosy tworzą śliczne loczki a la "baranek".

Waris zdecydowanie przyciąga swoim spojrzeniem....







Kolejnymi lalkami Basics są przedstawiciele serii Jeans. Ostatnio zauważyłam, że w mojej kolekcji wśród lalek kolekcjonerskich królują moldy Mackie i Lara/Ana. I właśnie lalkę z tym ostatnim zakupiłam. Dodatkowo zapragnęłam jakiegoś samca - co by przełamać ten babiniec - przez co do kolekcji trafił długowłosy Ken.

A o to i oni:











































Ana (bo dostała imię od moldu) ma śniadą karnację i krótkie brązowe włosy z grzywką na bok.

Ma  delikatny i subtelny makijaż, przez co wygląda rześko i bardzo naturalnie. Ubrana jest w czarną koszulkę bez rękawów i długie jeansy rurki, ze złotymi przeszyciami. Na nogach ma czarne klapki. Jej paznokcie pomalowane są na różowo. Ma ciałko z jedną ręką zgiętą i drugą prostą. Włosy są brązowe z odrobiną jaśniejszych pasemek.








Na Kena skusiłam się, bo do tej pory nie posiadałam żadnego kolekcjonerskiego wydania. I w dodatku ma długie włosy - co uwielbiam.... :) 

Facet ma pięknie zarysowane kości policzkowe, mocny podbródek i śliczne oczy. I włosy, włosy, włosy - niezbyt długie, ale i nie krótkie - co sprawia, że jest wyjątkowym okazem :) Ubrany jest w czarną koszulkę bez rękawów i dopasowane jeansy. Koszulka strasznie mi nie pasuje i mi się nie podoba (ubranie pozostałych facetów z serii zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu) - nie wygląda w niej zbyt męsko, ale że lalek nie przebieram - zostaje w niej. Ma za to fantastyczne buty.







I jeszcze całe trio:




A skoro mam jeszcze 2 komplety oryginalnych ubranek od Basics Jeans - Waris na potrzeby sesji wskoczyła w jedne z nich by integrować się z grupą :)











































I na koniec chciałabym Wszystkim życzyć Wesołych Świąt Wielkanocnych i Smacznego Jajka ;)






niedziela, 25 marca 2012

Hope Diamond

I po przerwie! 3 tygodnie minęły baaardzo szybko, ale potrzebowałam takiej chwilki wytchnienia :) Teraz wracam pełną parą! Jednak wydaje mi się, że rzadsze pisanie postów na lepsze mi wyjdzie - wtedy mam znacznie większą chęć do pisania i lalkowania ;))

Na początek odrobinę historii (z Wikipedii):
"Hope  diamnet pochodzący z Golkondy w Indiach. Uchodzi za największy barwny diament.
Został zakupiony w kopalni Kollur i przywieziony w 1688 do Francji przez Jeana Baptiste Taverniera z jego szóstej podróży. Kupił go (wraz z innymi kamieniami) król Francji Ludwik XIV. Był to wtedy błękitny diament o masie 112 karatów. Podróżnik nadał mu imię „Niebieski Tavernier”, a na francuskim dworze przez długie lata zwano go „Wielkim Niebieskim Diamentem”.


Kamień został oszlifowany, co zmniejszyło jego masę do 67 karatów. Ludwik XIV miał go na sobie tylko raz, potem Ludwik XV pożyczył go Jeanne Becu, a Ludwik XVI dał klejnot do noszenia Marii Antoninie do czasu wprawienia go w Złote Runo. Do rewolucji francuskiej znajdował się w skarbcu.
Diament został ukradziony w 1792 r. w czasie włamania. Pojawił się w Londynie w roku 1830 i został kupiony przez bankiera Henry’ego Philippa Hope’a, który nazwał go swoim nazwiskiem.


Później kamień trafił do sejfu nowojorskiego jubilera, a następnie do sejfu rosyjskiego księcia. Był również w skarbcu osmańskiego sułtana i w 1911 roku został sprzedany przez Pierre’a Cartiera amerykańskiemu miliarderowi Edwardowi B. McLean'owi (właścicielowi Washington Post) za sumę 15 000 dolarów.
Nieszczęśliwe losy kolejnych jego właścicieli spowodowały, że zaczęto przypisywać mu moc przynoszenia nieszczęścia. W 1958 roku jego obecnie ostatnim nabywcą został Harry Winston (słynny amerykański jubiler), który podarował go waszyngtońskiej Smithsonian Institution. Dzisiaj kamień - po ponownym oszlifowaniu - waży 45,52 karata i jest oprawiony w wisior." 

Wspaniały kamień z niesamowitą historią zainspirował firmę Mattel do stworzenia lalki, która podkreślałaby urodę diamentu.

Tak Hope Diamond Barbie prezentuje się na zdjęciach promocyjnych (Barbiecollector.com) 




























Decydując się na kupno lalki, wiedziałam już, że jej fryzura nie będzie tak idealna i piękna jak na zdjęciach promocyjnych. I choć jej włosy na początku wyglądały strasznie (jeszcze w pudle były skołtunione, nieułożone, a o namiastce oryginalnego uczesania można było tylko marzyć), wcale nie żałuję. Lalka jest nieziemska!
Zdjęć nie posiadam, ale lalka przybyła do mnie pięknie zapakowana. Poza tekturowym opakowaniem, pudełko owinięte było czarnym papierem. Samo też jest czarne, bardzo eleganckie z delikatnie połyskującymi napisami.




































Wewnątrz na granatowej tekturce była ONA! (już nieoryginalne pakowanie i nieoryginalne ułożenie włosów) Dodatkowo dla kolekcjonerów, którzy nie wyjmują lalek z pudełka, była tu dodatkowa przeźroczysta szybka (stąd odblask na pierwszym zdjęciu).



































Poza włosami, których ułożenie na zdjęciach promocyjnych mnie zachwycało i którego brakuje, lalka jest idealna! A z fryzurą też udało mi się zrobić coś zadowalającego.

Barbie ma bardzo jasną karnację. Mold Mackie wygląda nieziemsko! Jasno niebieskie oczy, otoczone są delikatnymi cieniami w kolorach: błękitnym i srebrnym, dodatkowo przy brwi znajdują się drobniutkie, błyszczące drobinki. Rzęsy górnej powieki są uwydatnione czarnym kolorem, przy dolnej - stonowane brązem. Usta są w kolorze krwistej czerwieni. Lalka ma również mały czarny pieprzyk. Brwi są ostro zarysowane. Całość dla mnie wygląda bardzo dostojnie i... dumnie.


































I do tego niesamowite, rude włosy! Po ułożeniu i delikatnym spryskaniu lakierem prezentują się już całkiem ładnie (nie zastąpi to jednak fryzury ze zdjęć promocyjnych - nie posiadam jednak aż takich zdolności fryzjerskich).



































Lalka została ubrana we wspaniałą wieczorową kreację, w kolorze głębokiego granatu, dobraną do koloru Diamentu. Suknia ma mój ulubiony krój - jest wąska i przylegająca do ciała w górnej części, ku dołowi natomiast rozszerza się w tzw syreni ogon z trenem. Przy rękawach i biodrach ma delikatne falbany. Stroju dopełniają białe, długie, operowe rękawiczki i sandałki na wysokim obcasie.





















I co w niej najważniejsze - biżuteria. Bo to ona była powodem do stworzenia lalki, a właściwie tylko naszyjnik z diamentem Hope. Wisior wygląda tak dokładnie jak to tylko było możliwe - stanowi małą kopię oryginału i według mnie jest po prostu piękny.
























Do naszyjnika zostały jeszcze dobrane kolczyki z imitacją diamencików oraz bransoletka.





































Jej oczy mnie hipnotyzują!


W całej okazałości: