środa, 29 grudnia 2021

Jewel Hair Mermaid Barbie & Teresa & Midge

Koniec roku to dla mnie czas wielkich zmian. Dlatego pomyślałam sobie, że pokażę Wam zmianę - zmianę naprawdę dużą. W związku z tym, że nie bloguję zbyt regularnie przegapiłam okrągłą rocznicę bloga - w maju tego roku stuknęło mi 10 lat!!! To niewiarygodne jak czas szybko leci... Wielu osób, do których zaglądałam te 10 lat temu - zaczynając swoją przygodę z pisaniem i fotografowaniem lalek - już dawno nie widać w blogosferze, a z drugiej strony spora ich część wciąż tu jest i cieszy mnie, że pojawiają się nowi fani lalek! Ale wracając do tematu. Lalkę, którą chcę Wam dziś pokazać każdy z pewnością zna i - może kogoś to zaskoczy - już ją tu pokazywałam. Tak, dokładnie 10 lat temu, praktycznie na początku swojej przygody prezentowałam swoją ukochaną Barbie z dzieciństwa - Jewel Hair Mermaid Barbie! Zapytacie - "to co to za zmiana?". Duża. 10 lat to naprawdę kawał czasu, wiele w tym okresie się zmieniło. Moja kolekcja zyskała konkretny kierunek, lalki eksponowane są na stojakach w witrynach, lista marzeń powoli się wypełnia. Przez te lata poprawiłam swój warsztat i zyskałam wiele nowych umiejętności: począwszy od fotografii lalek a kończąc na reroocie i repaintcie. I właśnie Jewel Hair Mermaid Barbie jest taką klamrą spinającą to wszystko czego nauczyłam się o lalkach przez ostatnie 10 lat wspaniałej zabawy i kolekcjonerstwa. Dziś Barbie nie będzie jednak sama, a w towarzystwie Midge i Teresy z serii Jewel Hair Mermaid!




Pierwszy reroot, który zrobiłam wyszedł fatalnie. Nie miałam dobrej jakości włosów, a narzędzie, które wykonałam tylko dodatkowo rozerwało skalp pierwszej nieszczęśniczki, którą miałam okazję rerootować. Jednak metodą prób i błędów, dzięki wspaniałym postom z instruktarzem od Fleur Dolls (zachęcam do zapoznania się jeśli planujecie rozpocząć przygodę z rerootem) oraz radom gdzie nabyć odpowiednie włosy w końcu odnowiłam moją ukochaną Barbie! Zajeło to mnóstwo czasu, długie włosy i taka grzywka wymagają wielu godzin pracy i ogromnej cierpliwości. Ponadto dokupiłam jej nowy strój - dzięki czemu teraz błyszczy jak przystało na prawdziwą gwiazdę!





A teraz przypomnienie jak było! Miałam wenę. Wtedy wydawało mi się, że to genialny pomysł na sesję zdjęciową. Złe oświetlenie, zdjęcie prześwietlone, większość z posta sprzed 10 lat jest niewyraźna, a sama lalka zupełnie nieprzygotowana do zdjęć i fatalnie ustawiona. Zawsze powtarzam, że to nie sprzęt robi zdjęcie - tylko człowiek. Bo zarówno zdjęcia z posta sprzed 10 lat jak i te z dzisiejszego robione były aparatami tej samej marki o praktycznie identycznych parametrach. Śmiać mi się chce, kiedy patrzę na te moje wypociny - ale jest to idealny przykład jak bardzo można poprawić swoje umiejętności! Po więcej wspomnień zapraszam TUTAJ jeśli macie ochotę :)





Jedno z niewielu zdjęć podczas rerootu. Oj dłuuuugo się z tym bawiłam! Ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Z resztą - ocenicie sami!














Oczywiście z korony odpadły "kryształki" - mam na to mały patent. Idealnie do naprawy nadaje się konfetti do paznokci :)








Oczywiście seria nie byłaby dla mnie kompletna bez Teresy i Midge! Te udało mi się zdobyć dzięki niezastąpionej Paulinie vel Paumar vel @2righthands. Paulina w ostatnim czasie pomogła mi zdobyć wiele lalek z mojej listy marzeń, jak również przyczyniła się do tego, że moja lista marzeń nieco się rozrosła! Zarówno Teresa i Midge przyszły w stanie "bawionym". Midge brakuje kolczyków... Jeszcze kiedyś je dopadnę!







































Nie wiem jak Wy, ale ja kocham zdjęcia "behind the scenes". Tak wyglądało doprowadzenie syren do ładu. Mnóstwo kłaków, wrzątku, odżywki do rozczesania i dobre 2h później lalki wyglądały obłędnie! Kiedyś mattel korzystał z naprawdę dobrej jakości włosów, a lalki były rootowane na gęsto. Także tych kilka ostatnich zdjęć to taki żart (kłaczki są naprawdę mocno spuszone) - ale naprawdę nie ma się czego bać jeśli lalka z tej ery straci trochę włosów - bo i tak wciąż będą piękne i gęste. No chyba, że wyrwiecie ich tyle, że będzie miała łyse placki...!


















Szczęśliwego Nowego Roku!

wtorek, 12 października 2021

Barbie as Sugarplum Princess in the Nutcracker

 Kolejność przybywających do mnie lalek już dawno gdzieś się pogubiła, a że ostatnio przybyły w hurtowych ilościach postanowiłam odejść od planowanego schematu. Tyle razy obiecywałam sobie powrót do regularnego opisywania ich na blogu - a z tego też nic nie wyszło - więc tym razem już bez usprawiedliwiania się i obiecywania, zarówno sobie jak i Wam, że to może się zmienić, po prostu od czasu do czasu coś tu pokażę. Jak najdzie mnie chwilowa wena! Uznałam, że zmienię też formę prezentowania lalek. Zamiast opisywać to co możecie po prostu zobaczyć na zdjęciach opowiem Wam po krótce jak to się stało, że akurat ta konkretna lalka do mnie trafiła i jak u mnie się "zmieniła" :)

Zaczynajmy...

Barbie jako Cukrowa Wróżka z bajki "Barbie w Dziadku do Orzechów" to nie była lalka, którą chciałam mieć od dziecka. Za to to był pierwszy pełnometrażowy film z udziałem Barbie, który dostałam i namiętnie oglądałam jako mała dziewczynka. Później pojawiały się inne filmy i inne lalki - i to do nich pałałam większą miłością. Po prawie 20 latach zapragnęłam posiadać kilka lalek - właśnie z tych pierwszych filmów - które najlepiej zapadły mi w pamięć. Długo nie musiałam szukać. Może pamiętacie jeszcze z naszych blogów i forum użytkowniczkę Paumar? Zupełnym przypadkiem odnalazłyśmy się na fejsbukowej grupie lalkowej! Paulina (obecnie znajdziecie ją na instagramie pod nickiem @2righthands) w dalszym ciągu zbiera Barbie z bajek, wczesnych lat 2000 oraz przedstawicielki Disneya. I to dzięki niej stałam się posiadaczką Barbie as Sugarplum Princess :) 



Lalki były używane - Paulina dała mi do wyboru z dwóch (nie pamiętam, którą z nich w końcu wzięłam) - i specjalnie prosiłam, żeby jej nie odświeżała - bo sama bardzo lubię to robić! I przyznaję, że miałam dużo radochy z odnawiania włosów! Najpierw zostały rozczesane, umyte z dużą ilością odżywki, wrzątkowane, zawijane na słomki i ponownie wrzątkowane, by uzyskać odpowiedni skręt. Dzięki Paulinie moja lalka ma praktycznie kompletny strój - jedynie naszyjnik jest nieco inny, ale jest zachowany w podobnej stylistyce, więc w ogóle mi nie przeszkadza brak oryginału.















Nie wiem co może pojawić się w kolejnym poście, chociaż mam przygotowanych kilka sesji. Możecie być jednak pewni, że jeszcze nie raz wspomnę o Paulinie, bo od momentu odświeżenia naszej znajomości i dzięki komunikatorom zyskałam kolejnego kompana w lalkowym świecie! A ta Cukrowa Wróżka to nie jedyna Barbie, którą udało mi się zdobyć dzięki Paulinie! Tak więc, myślę, że jest na co czekać :)))

sobota, 20 lutego 2021

Fashion Royalty Faces of Adele Giftset

 W tym poście miały pojawić się Barbie, ale jak zwykle wszystko potoczyło się nie po mojej myśli, a zdjęcia, które miały być dobre okazały się ledwie zadowalające. Znów trzeba poczekać na dobre dziennie światło. Od czasu kiedy przestałam pisać regularnie minęło już kilka lat. Powroty zawsze są ciężkie, nie lubię zmuszać się do pisania, a w moim życiu znowu trochę się pozmieniało - po prawie 5 latach kończę kolejne studia. I może ten post jest wynikiem nostalgii..? - bo chciałabym Wam pokazać lalkę, która zakończyła moją przygodę z byciem członkiem W Clubu reprezentującego firmę Integrity Toys. Od samego początku wiedziałam czego oczekuję od Clubu, nie dokonałam szaleńczych zakupów i zdobyłam lalki, na których zależało mi najbardziej. Ostatnią lalką, na którą się zdecydowałam był giftset wydany tylko dla klubowiczów prezentujący lalki z linii Fashion Royalty noszący nazwę Faces of Adele. 

Czym jest giftset? To taki większy zestaw, w przypadku Integrity może zawierać więcej lalek, ich części, dodatkowe ciuchy czy inne akcesoria. Zestaw Faces of Adele - jak sama nazwa wskazuje - zawierał twarze (a dokładniej głowy z korpusami) przedstawiające wszystkie moldy o nazwie Adele Makeda o konkretnych numerach: Adele 1.0, Adele 2.0 oraz Adele 3.0. Ponadto w zestawie znajdowały się: długa suknia, 2 zestawy biżuterii, sukienka, 3 pary butów, 2 zestawy biżuterii i jedno pełne ciało. Wedle uznania można było sobie te zestawy mieszać i stworzyć lalkę o konkretnej twarzy. Ale Integrity to nie jest głupia firma - oni wiedzą, że kolekcjonerzy woleli by mieć 3 pełnoprawne lalki a nie jedno ciało na 3 głowy. I tak o to od razu stworzyli dodatkowe ciała, które można było dokupić, żeby posiadać 3 lalki a nie jedną. 


(od lewej Adele 2.0, Adele 1.0, Adele 3.0)

Ktoś powie "to na pewno droga zabawa!" - nie zaprzeczę. Cały zestaw był drogi, ale mi zależało tylko na jednej lalce, biżuterii i ubrankach. Dlatego zestaw zamówiłam wiedząc, że jedna z lalek od razu trafi do lalkowej Znajomej, a drugą sprzedałam niewiele później. Zgadniecie, którą sobie zostawiłam?

   

Nie będę Was trzymać w niepewności - kiedy tylko zobaczyłam ten set zakochałam się w blondwłosej Adele 2.0. Urzekła mnie swoim uwodzicielskim spojrzeniem. Adele 1.0 nie podobała mi się wcale i nie żałowałam sprzedaży, co do 3.0 - ona powędrowała do Znajomej przyodziana w różową suknię i dobrane do niej buty. Tek prezentuje się moja Adele:


Jej skóra ma przepiękny odcień brązu. Uwodzicielskie oczy mają makijaż w stylu smokey eye, a usta są w dość neutralnym kolorze. Do tego długie, pofalowane blond włosy. Mnóstwo osób porównuje jej urodę do Beyonce - może faktycznie coś w tym jest?


Najbardziej lubię casualowe stylizacje, więc moja Adele dostała biało czarną sukienkę z asymetrycznym dołem i kozaki. Do tego została dobrana złota biżuteria - kolczyki koła, oraz asymetryczne bransoletka i pierścionek.  Posiadam do niej jeszcze dwa zestawy bielizny - może kiedyś wykorzystam je do jakiejś sesji zdjęciowej z udziałem Adele. 






Buty są nieziemskie - z bardzo wysoką cholewką, na złotym obcasie. I coś co lubię w Integrity jeśli mowa o szczegółach - są zapinane na zamek!




Na koniec jeszcze dwa portrety Adele - ostatnie zdjęcie to moje ulubione z tej prostej sesji :)