dni wyraźnie krótsze, urlopowe wyjazdy przechodzą do kategorii wspomnienia. Jesień idzie... nie ma na to rady :-(
Syn mojej przyjaciółki jest harcerzem, w tym roku po raz pierwszy był na obozie (po 6. klasie).
Kiedy byli u nas na działce, młody druh zobaczył wykonany przez mojego brata bat. Od razu wiedział, że był zrobiony z paracordu i przy tej okazji napomknął, że chyba sobie kupi w sklepie harcerskim bransoletkę z paracordu. Powiedziałam mu, że taką bransoletkę można prosto zrobić samemu (zwłaszcza, że szukając inspiracji, jak zrobić smycz natknęłam się na obrazki z takimi plecionymi bransoletkami) i co więcej, może zrobić nie tylko sobie, ale i kolegom z drużyny. Młody bardzo się do tej idei zapalił, trzeba zatem było wprowadzić ją w życie. W międzyczasie zapomniało mi się, jak nazywa się ten sznurek, z którego zrobiony jest bat, więc jak tylko pojawił się mój brat, natychmiast go zagadnęłam. Okazało się, że wie on doskonale, o co chodzi z bransoletką z paracordu (parachute cord, linka spadochronowa) no i że potrafi, a jakże, taką zrobić. Taka bransoletka to nie jest zwykła sobie ozdoba, ale bransoletka survivalowa zrobiona z jednego kawałka linki, od 2 do 3 m, zależnie od obwodu. W razie czego, zawsze ma się przy sobie spory kawałek bardzo wytrzymałej linki. Mój brat w przeszłości był również zaangazowany w harcerstwo, ja też zresztą, więc idea spodobała mu się. Stwierdził, że umiejętność zrobienia popularnego gadżetu podniesie jego pozycję w grupie, zwłaszcza jeżeli podzieli się z tym kolegami. Taką bransoletkę trudno jest jednakże zrobić "z ręki", zatem poszperaliśmy w sieci i zrobiliśmy urządzonko ułatwiające plecenie. W wersji wypasionej można regulować obwód bransoletki, ale my zrobiliśmy, z braku materiału i narzędzi, wersję prostą, a obwód czyli długość rozpiętej bransoletki mozna regulować poprzez skracanie i wydłużanie sznurka, ktorym przypina się sprzączki. Harcerz powinien znać różne węzły, więc przy okazji może ćwiczyć węzeł knagowy - długość reguluje się z jednej strony, z drugiej robi się na sznurki pętelkę i zaczepia na haczyku. Braciszek znalazł swoje stare urządzonko do wypalania wzorów na drewnie, którym bawił się w dzieciństwie i poradził mi, bym ozdobiła nasze dzieło.

Tak wygląda - zamieściłam tabelkę, ile potrzeba paracordu na daną długość bransoletki, żeby nie trzeba było bez potrzeby ciąć sznurka. Użyliśmy kawałek starej kantówki, bodaj z płotu.
A oto gotowa bransoletka:

Młodego wciągnęło, szybko się nauczył zasady splotu (wydrukowalam instrukcję z poglądowymi rysunkami),ale i tak okazało się, że najszybciej załapała moja przyjaciółka, która jeszcze w liceum robila paski ze sznurka i znała dobrze ten splot.
A ja wzbogaciłam się o wiedzę na temat bransoletek survivalowych, widziałam wcześniej takie gadżety, ale nie miałam pojęcia jakia to idea za tym stoi. Kiedyś takich rzeczy nie było.
Na urlop zawsze zabieram sznurki i koraliki, bo przeważnie są chętni na naszyjniki. Zrobiłam takie dwa:
Bardzo do siebie podobne, ale tak już jest, jak jedna kwoczka ma, to druga też by chciała.
Po powrocie dokończyłam odnawianie małej szafki, zatem kolejna praca z serii tak było - tak jest.
Kiedyś kupiłam w przecenie 50% dekoracyjne gałki meblowe w formie tarczy zegara. Za ca. ponad 25 zł sztuka na pewno bym się nie zdecydowała, ale dwie za niecałe 30 zł, to już była pokusa. Na zdjęciu tego tak nie widać, ale szafeczka, fajnej wielkości, była dosyć nieciekawa, dość zniszczona no i okropny, pożółkły lakier. Lubię stare zegary i choć kupuję tylko tanio, to moja kolekcja powiększa się. Te gałki wydały mi się w temacie.
I to na razie tyle z powakacyjnych zaległości. Obecnie odnawiam dużą komodę, ze względu na wielkość wymaga sporo pracy, ale to będzie ostatni odnowiony mebel w tym roku.
Korzystajcie z końca lata, bo to potrafi być niezwykle piękne!