Followers

sobota, 27 września 2014

Pierwsze świąteczne akcenty

Bardzo wcześnie w tym roku, zwykle nie rozpoczynam przed październikiem, ale to taka mała wprawka krzyżykowa, bo czerwonej kanwy kawałek miałam, bardzo zresztą drobniutkiej.
Zachwycona wykonaniem nie jestem, ale praktyka czyni mistrza. 2 sztuki, ale sfotografowane z różnych stron.







czwartek, 25 września 2014

No i nastała kalendarzowa jesień

a październik za pasem. Trzecia notka w miesiącu - to do mnie niepodobne, ale to taka cisza przed burzą, bo idą zmiany w moim życiu. No ale to nic nowego, już Heraklit z Efezu zauważył, że Panta rei.
Tymczasem wpadłam w jakiś szał robienia naszyjników ze sznurka i koralików i zrobiłam jednym cięgiem sześć sztuk. 
Klasyczne zestawienia kolorystyczne, czarny z czerwonym, bursztyn z turkusem,  eksperyment z bordowym sznurkiem no i dary morza. Jeszcze mam na szydełku jeden, z granatowego sznurka.

Już czas jakiś temu zrobilam, choć brakuje ostatniej warstwy twardszego lakieru, 2 dekupażowe sztuki, maleńką doniczuszkę oraz taki wiszący pojemnik - na szpargały generalnie. Ten motyw serwetki kiedyś już używałam, ale miałam tylko jedną, jedyną taką serwetkę. Niedawno dostałam CAŁĄ PACZKĘ od mojej przyjaciółki. 

Haft krzyżykowy wciągnął mnie na dobre. Kiedyś, kilka lat temu, kupilam za śmieszne pieniądze zestawy mulin - jakaś chińszczyzna zapewne - i dopiero teraz zwróciłam uwagę, że są poliestrowe, a nie bawełniane. Ale wyglądają ładnie, mają taki jakby lekki połysk. 
Oczywiście nie jestem mistrzem techniki, choć wygląda na to, że lepiej będzie, jak trochę nabiorę wprawy. Widziałam wiele blogów, gdzie dziewczyny pokazują po prostu cuda i to tak starannie wyhaftowane, że aż podziw bierze. Ale z mojego haftu jestem zadowolona - będzie oprawiony w owalną ramkę - kupioną oczywiście na starociach za bardzo drobną sumę - uwielbiam pchle targi i inne tego typu sprawy i szukam okazji, zbieram, kolekcjonuję, by je potem wykorzystać.
Ramka zrobiona bodajże z ebonitu (choć do złudzenia przypomina plastik) ale takiego nabrałam podejrzenia na podstawie smrodu przy matowieniu. Albowiem ramka w kolorze czarnym albo prawie czarnym jest w trakcie przemalowywania.
Nie mogłam się jednak powstrzymać, by nie przymierzyć do niej haftu, tak na próbę. Ramkę planuję przetrzeć zlotą farbą, taka wydaje mi się lepiej dostosowana do haftu i nabiera takiego schabby chicowego looku. Kawałki kanwy też mozna czasem kupić w sklepach typu charity shop (po duńsku genbrugsbutik) i to był właśnie taki kawałek.




wtorek, 16 września 2014

Dość mam już poduszek

Te dwie haftowane - podszyłam materiałem (grubo tkana bawełna w kolorze ecru) - trochę się namęczyłam, bo uszyłam wszystko ręcznie, ale jest jako tako ok. 

Zrobilam jeszcze jedną poduszkę turkusowo - jasne ecru (czy może takie off-white) i na razie poduszkom mówię dosyć. Za jakiś czas wrócę zapewne do tematu, jako że mam jeszcze poduszki, którym brakuje dekoracyjnych poszewek, ale na razie pauza, choć lubię robić poduszki.


Teraz wrócilam do koralików, gdyż niezwykle spodobała mi się idea połączenia sznurka z darami morza - oto kolejny przyklad. Kupilam płatki z muszli perlowych i dzięki użyciu doskonałego wiertła kobaltowego wywierciłam w nich dziurki tam, gdzie chciałam. Co więcej nareszcie mogłam wywiercić dziurki w bursztynach, które dawno temu dostalam od mojej babci - niestety, dziureczki były tak małe, że chyba tylko nitka cienka jak włos mogłaby przez nie przejść. Wiertło kobaltowe wchodzi w bursztyn jak w masło. Oczywiście rozsądnie jest trzymać małe kawałki bursztynu czy co tam kto wierci kombinerkami, a nie palcami.

środa, 3 września 2014

Jesień, jesień, to czuć po prostu

choć dzień dzisiejszy piękny jest, słoneczny

to, że jesień, widać także po ilości grzybów:
No tak, ta była wyjątkowa i to prawie same prawdziwki.

Parę nowych, choć drobnych robótek ukończonych, na przykład druga haftowana poduszka (choć w obu brakuje mi jeszcze drugiej strony), na razie kombinuję, jak to zrobić.
Do tego jeszcze poduszka szydełkowa, właściwie z recyclingu, bo ta turkusowa włóczka jest ze sprutego bawełnianego swetra. Poniżej dwie strony poduszki, bo różnią się nieco zestawieniem kwadratów.
Zrobiłam również pewną ilość sznurkowo-koralikowych naszyjników, które tak szybko rozdałam, że nie zdążyłam praktycznie sfotografować. 
Ale jeden, zrobiony ze sznurka i muszelek - ostał się na fotografii.
A będąc w domku na działce, sfotografowałam moje hafty krzyżykowe sprzed lat bodaj 20-tu - dokładnie nie pamiętam, ale coś koło tego.

Czeka mnie trudna jesień, w kazdym razie nie wiem do końca, co mnie jeszcze czeka.
No ale jak zwykle uspokojenie znajdę w robótkach.