Followers

sobota, 5 lipca 2014

Serweta - epilog

To znaczy zakończona naprężona i leży na stole. Wujcio stwierdził, że trzeba będzie uważać, by nie poplamić. Coś w tym jest, bo po praniu trzeba naprężać na styropianie, który leży w schowku pod dachem - a to on musi go wyciągać.

Pobyt nad Morzem Północnym zaowocował z kolei nazbieranymi muszelkami. Postanowiłam je jakoś wykorzystać i zrobiłam osłonkę na abażur - zwykła najzwyklejsza lampa z IKEA, stara, pozostała jeszcze po poprzednich właścicielach - dawno myślałam, by ją przerobić - i właściwie pomysł sam wpadł w ręce. Oto jak wygląda.

A właściwie zaczęło się od tego, że wzięłąm te muszelki, które miały już dziurkę i zrobiłam taki kawałek siatki, który w pierwotnym zamyśle miał być po prostu ozdobą do powieszenia - lubię sezonowe dekoracje, a na lato klimaty morskie wydają mi się najbardziej odpowiednie, zwłaszcza że nad morzem mieszkam i mieszkałam i to cały czas nad tym samym.
Wyszło coś takiego:
i po zrobieniu przypięłam to na lampie, z myślą że na chwilę i tak mi się to spodobało, że postanowiłam  lampę po prostu tak ubrać. Jestem z tego projektu zadowolona, gdyż jest oryginalny mojego własnego pomysłu i chyba można by to nazwać swego rodzaju sztuką.

Zwłaszcza że na wystawie "Sculpture at the sea" widziałam na przykład coś takiego:
robiące ni mniej ni więcej tylko właśnie za dzieło sztuki. Może brakuje mi skromności, ale uważam że moje nie gorsze w swej artystyczności. To co wyżej, to  w pierwszej chwili myślałam, że ktoś zgubił szalik.