A przed nami pół roku ciemności, deszczów, zimna i w ogóle wszystkiego co najgorsze.
Dobrze, że człowiek ma swoje hobby. Pewnie niedługo zacznę ozdoby świąteczne.
Na razie zrobiłam czapeczkę dla mojej przyjaciółki, mam nadzieję, że będzie pasować. Odkurzyłam druty, jak widać. Umiem robić na drutach, ale po prostu wolę szydełkiem. Najgorzej, jak trzeba pruć, bo potem jest zbieranie oczek, a tego nie lubię.
Dzianiny ciągle modne, na przykład puf w ILVA (599 koron)
w Illums Bolighus (prawie 1300 koron za poduszkę 69x69 cm!!!!)
A tu cały wybór z by nord
Tak więc druty w dłoń, obrabiamy stare pufy i poduszki. Nikt pewnie tego od nas nie kupi, nawet za ćwierć ceny, ale możemy zrobic coś sobie lub znajomym.
A co do moich doniczek, to zostało mi tylko kilka warstw lakieru do nałożenia. Tym razem robie to za pomocą poliuretanu, zatem tylko 1 warstwa dziennie.
Followers
niedziela, 30 września 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Mamy kalendarzową jesień
Porami roku żyję... No niestety, dni coraz krótsze, wstaję po ciemku...
Choć mam wrażenie, że wszystko opóźnione w tym roku, pomidory na krzaczkach, choć w szklarence, dopiero co zaczynają się czerwienić.
Cośtam cały czas dłubię, a jakże.
Może od końca - dla wujcia wydziergałam na drutach czapeczkę - oglądaliśmy film "Ze slumsów na Harvard" (Homeless to Harvard), gdzie główna bohaterka miała właśnie taką czapeczkę:
i wtedy wujcio stwierdził, że taka oto czapeczka by mu się podobała. Szczerze mówiąc zdjęcie znalazłam dopiero teraz, jak piszę tę notkę i próbuję sobie przypomnieć jak to było, ale chyba udało mi się oddać klimat tego nakrycia głowy (nieco)
Film swoją drogą polecam.
Swojej znajomej bardzo fajnej, a moze to już przyjaźń, zrobiłam sznurkowy naszyjnik w jej ulubionych fioletach oraz takie coś na szyję, bo ona lubi sobie kręgosłup szyjny grzać. Ten coś to mniej udany produkt, ale jest już to jest.
A dla mojej przyjaciółki naj od ponad 20-tu lat odnowiłam jej chustecznik - tak, to mój pierwszy, jakoś nie robiłam nic takiego wcześniej.
Miało być w kolorach i wzorach wiosennych - no to jest.
Teraz zabieram się za wykańczanie tych doniczek, które wiosną uległy zniszczeniu ze względu na niewłaściwe ich przygotowanie. Musiałam więc wszystko obedrzeć i zrobić na nowo. No cóż bywa.
Pozdrawiam.
Choć mam wrażenie, że wszystko opóźnione w tym roku, pomidory na krzaczkach, choć w szklarence, dopiero co zaczynają się czerwienić.
Cośtam cały czas dłubię, a jakże.
Może od końca - dla wujcia wydziergałam na drutach czapeczkę - oglądaliśmy film "Ze slumsów na Harvard" (Homeless to Harvard), gdzie główna bohaterka miała właśnie taką czapeczkę:
i wtedy wujcio stwierdził, że taka oto czapeczka by mu się podobała. Szczerze mówiąc zdjęcie znalazłam dopiero teraz, jak piszę tę notkę i próbuję sobie przypomnieć jak to było, ale chyba udało mi się oddać klimat tego nakrycia głowy (nieco)
Film swoją drogą polecam.
Swojej znajomej bardzo fajnej, a moze to już przyjaźń, zrobiłam sznurkowy naszyjnik w jej ulubionych fioletach oraz takie coś na szyję, bo ona lubi sobie kręgosłup szyjny grzać. Ten coś to mniej udany produkt, ale jest już to jest.
A dla mojej przyjaciółki naj od ponad 20-tu lat odnowiłam jej chustecznik - tak, to mój pierwszy, jakoś nie robiłam nic takiego wcześniej.
Teraz zabieram się za wykańczanie tych doniczek, które wiosną uległy zniszczeniu ze względu na niewłaściwe ich przygotowanie. Musiałam więc wszystko obedrzeć i zrobić na nowo. No cóż bywa.
Pozdrawiam.
sobota, 8 września 2012
Lato się kończy
to widać, slychać i czuć, cytując Kubę Sienkiewicza. A mnie jest szkoda lata... Lubię jesień, z owocami, grzybami, ale myśl o zimie, długiej, ciemnej i ponurej napawa mnie przerażeniem. Tak jest co roku.
W czasie urlopu cośtam dłubałam. Sporo drobiazgów, było trochę zamówień na misie, a także na Angry Bird. Zainteresowania misiami nie przewidziałam, więc nie miałam materiału. Takie maskotki udało mi się popełnić:
Zakończonym projektem jest pilotnica czyli tzw. remote holder - zobaczyłam coś takiego w IKEA, założone na taką sofę, jak my mamy, obejrzałam jak to jest zamontowane i mam. Kluczem jest umieszczenie na końcu metalowego pręta, który będzie obciążał i fiksował część znajdującą się na wewnętrznym boku kanapy. Mam w planie zrobić jeszcze jedną taką kieszonkę, ale muszę dokupić czarnej bawełny.
W czasie długiej i nudnej podróży do domu, z braku lepszego pomysłu zrobiłam pojemniczek ze sznurka lnianego, któy usztywniłam wikolem i muszę z przykrością stwierdzić, że jest to projekt nie za bardzo udany. A to wszystko przez to, że zrobiłam na oko, a nie pod konkretną sztywną formę. No trudno. Wielkością pasuje do paczki serwetek, więc niech będzie.
Na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości.
Pierwszy tydzień po urlopie miałam bardzo napięty. Dużo zebrań, dużo pracy, w domu też trzeba się było ogarnąć. W ten weekend planuję zająć się ogródkiem.
Chciałam tylko powiedzieć, że zaglądam do Was, moje drogie, tylko z komentowaniem u mnie na bakier. Postaram się nadrobić!
W czasie urlopu cośtam dłubałam. Sporo drobiazgów, było trochę zamówień na misie, a także na Angry Bird. Zainteresowania misiami nie przewidziałam, więc nie miałam materiału. Takie maskotki udało mi się popełnić:
Zakończonym projektem jest pilotnica czyli tzw. remote holder - zobaczyłam coś takiego w IKEA, założone na taką sofę, jak my mamy, obejrzałam jak to jest zamontowane i mam. Kluczem jest umieszczenie na końcu metalowego pręta, który będzie obciążał i fiksował część znajdującą się na wewnętrznym boku kanapy. Mam w planie zrobić jeszcze jedną taką kieszonkę, ale muszę dokupić czarnej bawełny.
W czasie długiej i nudnej podróży do domu, z braku lepszego pomysłu zrobiłam pojemniczek ze sznurka lnianego, któy usztywniłam wikolem i muszę z przykrością stwierdzić, że jest to projekt nie za bardzo udany. A to wszystko przez to, że zrobiłam na oko, a nie pod konkretną sztywną formę. No trudno. Wielkością pasuje do paczki serwetek, więc niech będzie.
Na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości.
Pierwszy tydzień po urlopie miałam bardzo napięty. Dużo zebrań, dużo pracy, w domu też trzeba się było ogarnąć. W ten weekend planuję zająć się ogródkiem.
Chciałam tylko powiedzieć, że zaglądam do Was, moje drogie, tylko z komentowaniem u mnie na bakier. Postaram się nadrobić!
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



