Nie ma mocnych na Trumpa. Anglik z trzecim tytułem w październiku

Trump przypomniał sobie czasy swojej największej dominacji, gdy na przestrzeni 2019 i 2020 roku nie miał sobie równych przy zielonym suknie. Przed obecną serią sukcesów nie wiodło mu się jednak tak dobrze. Po zwycięstwie w Turkish Masters 2022 ponad półtora roku czekał na kolejny tytuł w zawodach rankingowych.

34-latek przełamał się dopiero na początku października, triumfując w English Open. W kolejnym tygodniu poszedł za ciosem na drugim krańcu świata, zdobywając trofeum Wuhan Open w Chinach. Kapitalny miesiąc zakończył zwycięstwem w Belfaście. Mistrz świata z 2019 roku obecnie może pochwalić się serią 20 wygranych meczów z rzędu w turniejach rankingowych.

Przy bardzo napiętym terminarzu niektórzy snookerzyści odpuszczają część imprez, ale dla Trumpa taki wysiłek nie stanowi problemu. Co więcej, mimo dalekich podróży i masy spotkań z tygodnia na tydzień wydaje się prezentować coraz lepiej.

Ostatnie sukcesy wyraźnie dodały Anglikowi pewności siebie, potrafi wychodzić obronną ręką nawet z najtrudniejszych sytuacji. Natomiast kiedy złapie swój rytm gry, rywale mogą tylko z podziwem przyglądać się jego wyczynom, jak Wakelin w finale Northern Ireland Open. Już pierwsza sesja niedzielnego pojedynku jasno wskazywała rozstrzygnięcie. Trump zbudował sobie w niej prowadzenie 6:2 i już tylko trzy wygrane partie dzieliły go od tytułu.

W wieczornej części finału wydarzenia potoczyły się już błyskawicznie. Faworyt otworzył ją dwoma "setkami" z rzędu (101, 125). Wakelin tylko na moment zdołał spowolnić przeciwnika, zapisując na swoim koncie trzeciego frejma. W kolejnym były mistrz globu dobił go jednak brejkiem 129.

W takim stylu Trump sięgnął już po 26. trofeum rankingowe w karierze. W samym Northern Ireland Open wygrał połowę z dotychczasowych edycji. Wcześniej triumfował w tych zawodach w 2018, 2019 i 2020 roku. Został również piątym graczem w historii z trzema wygranymi turniejami rankingowymi z rzędu. Wcześniej dokonali tego tylko Ray Reardon, Steve Davis, Stephen Hendry i Ding Junhui.

(jac/po)