Liść opadł
Listopad wreszcie uwolnił liście – liść opadł, i to niejeden 🙂
Listopad wreszcie uwolnił liście – liść opadł, i to niejeden 🙂
Gałęzie nabrzmiewają pąkami, a las jest pełen postukiwań i werbli dzięciołów. Trwa przedwiosenna pobudka 🙂
Stary owocnik o intensywnym kolorze wyglądał, jakby otworzył paszczę i zamierzał kogoś schrupać 😉 Ponieważ powoduje rozkład tkanek drzewa – tutaj dębu – z czasem zapewne „wygryzie” w nim dziurę i pojawi się dziupla.
Puszcza to zachwycający i skomplikowany twór – im więcej ma części składowych, tym jest silniejsza.
Po miesiącach przeważającej szarości z zachwytem patrzę na cud wiosennego wybudzenia! Na te kruche istoty na równie delikatnych kwiatach. Przetrwały zimę pod opadłymi liśćmi, w dziuplach, norkach, jamkach, …
Niebo robi się coraz częściej błękitne i wreszcie pojawiają się klucze powracających wędrowców. Ogromna radość dla migrantów i tubylców 🙂
Późnym latem wybraliśmy się na grzybobranie. Deszcze wreszcie popadały – może nie za obfite, ale kilka razy – wiec grzybnia powinna nasiąknąć wilgocią, sprężyć się i wydać owocniki. Chociażby takie 🙂
Leśne drogi powoli nasiąkają deszczem i kolorami. Liście jeżyn płoną, jak letnie kwiaty.
Późnojesienne grzyby żarzyły się na pniach drzew. Kapelusze lśniły od wilgoci, a ciemne trzony piękne kontrastowały z resztą owocników.
Nie wyobrażam sobie późnoletniego lub jesiennego lasu bez tych przepięknych grzybów – stanowią jego malowniczą dekorację. Mają także swoich smakoszy. Pozatem w ich sąsiedztwie lubią rosnąć prawdziwki 🙂