wtorek, 27 sierpnia 2013

Izabela Sowa - "Podróż poślubna"



Izabelę Sowę kojarzę z tak zwanej owocowej trylogii, czytałam tę serię książek o wchodzących w dorosłość ludziach wtedy, gdy sama byłam bardzo młoda. Pamiętam niewiele, jak to zwykle bywa z literaturą popularną. Ogólne wrażenie było jednak na plus - Sowa pisała lekko i miała fajne poczucie humoru, którym posługiwała się zgrabnie opisując swoich bohaterów.

W "Podróży poślubnej" Paloma, świeżo upieczona mężatka, ambitna pracownica księgowości w dużej firmie  ma problem z mężem. Nie jest zbyt chętny do odbycia podróży poślubnej, w dodatku od ślubu cierpi na bezsenność i niepokojąco dużo czasu spędza na oglądaniu dziwacznych zdjęć z dawnych wakacji. Ratunkiem dla Palomy jest Brzytwa. Ta oryginalnie wyglądająca kobieta pomaga ludziom w odnalezieniu właściwej drogi, a w zamian oczekuje absolutnej dyspozycyjności przez tydzień i wpłacenia datku na fundację ratującą konie.
Brzmi wydumanie i mało interesująco? Bo takie właśnie jest.

Akcja toczy się wyjątkowo niemrawo, prowadząc do przewidywalnego finału, bohaterowie są drewniani i pozbawieni ikry, równie sztuczni i pretensjonalni jak imiona, które nadała im autorka. Gdzieś w tle pojawiają się ważne sprawy - marsze tolerancji, ratowanie zwierząt, ale jest to bardzo odległe tło, nie przekładające się na refleksje głównej bohaterki, która wydaje się idealnie pusta tak samo na początku jak pod koniec powieści. Jest tu zero napięcia, zero rozwoju bohaterów, a jedyne prawdy jakie objawia nam ta lektura są raczej oczywiste i mało odkrywcze - w życiu warto walczyć o bycie sobą, a zanim zaczniemy nowy rozdział, należy rozliczyć się z przeszłością.

Zdecydowanie wolałam Sowę w czasach gdy lekko i zabawnie opisywała losy wchodzącej w dorosłość Maliny, nie siląc się na szukanie drugiego dna i życiowych mądrości. Jak owocowa trylogia była lekka i przyjemna, tak "Podróż poślubna" jest miałka i zwyczajnie nudna. Szkoda.

piątek, 23 sierpnia 2013

Paul Russell - "Zmyślone życie Siergieja Nabokowa"




Choć wielbię twórczość Vladimira Nabokova to jakoś dotąd zupełnie nie interesowałam się jego życiem osobistym. Dlatego na przykład nie wiedziałam, że miał brata. I to właśnie ten brat jest bohaterem książki Paula Russella. Powieść trochę udaje biografię, choć nią nie jest, więcej tu wyobrażeń autora na temat Siergieja Nabokowa niż stuprocentowo potwierdzonych faktów.
Jest jednak dość ciekawa.
Narracja, prowadzona przez tytułowego bohatera, prowadzi nas przez całe jego życie. Carska Rosja, dobry, mieszczański dom, szanowany ojciec i uwielbiany brat - to tło, na którym rysuje swe losy Siergiej, młodszy brat, zawsze w jakimś sensie gorszy, niedoceniony. Po pierwsze jąkała, po drugie homoseksualista, rzecz w tamtych czasach niewybaczalna. Gdy wspaniały, uzdolniony Władimir zdobywa coraz więcej uznania i coraz więcej serc, Siergiej zmaga się ze swoją ułomnością i słabościami, zawsze w cieniu, zawsze potępiany, zawsze pozbawiony wsparcia.
Ale nieśmiały jąkała dorasta i choć daleko mu do przebojowego brata, ma siłę by żyć po swojemu. Śledzimy jego europejskie wędrówki, miłostki i poważny związek, znajomości z ważnymi, znanymi postaciami epoki - Gertrudą Stein, Cocteau, Strawińskim, wszystko na tle historycznych i obyczajowych przeobrażeń otaczającego świata. Gdy narasta groza wojny czujemy jak Siergiej znika w pułapce prześladowań , która ostatecznie go pochłonie. 

Dobrze się to wszystko czyta, dobrze zostało napisane. Nie wstrząsnęło mną jakoś szczególnie, ale pozwoliło spojrzeć na jedynego Nabokowa, którego dotąd znałam z trochę innej perspektywy. Zmyślone czy nie, życie Siergieja wciąga, trzeba przyznać, że jego losy na tle przemian zachodzących w Rosji i Europie w ogóle zostały bardzo ciekawie przedstawione.
Gdybym miała oznaczyć tę książkę jakąś etykietką, napisałabym na niej chyba "ambitniejsze czytadło".

środa, 14 sierpnia 2013

Adam Darski, Krzysztof Azarewicz, Piotr Weltrowski "Spowiedź heretyka"



Lubię wywiady z Adamem Darskim. Nie widzę ani w jego działaniach, ani w wypowiedziach niczego skandalicznego,  zwyczajnie podoba mi się w jak klarowny i wyważony sposób opowiada o swoim światopoglądzie.
Byłam ciekawa tej tasiemcowej rozmowy zapisanej w formie książki, ponieważ intryguje mnie Nergal, tak po prostu. Nie wiedziałam czego się po tej pozycji spodziewać - niedawna, dość nachalna, promocja budziła raczej nieufność niż entuzjazm.

Tymczasem jest całkiem nieźle. W rozmowach z Krzysztofem Azarewiczem i Piotrem Weltrowskim Nergal wraca do dzieciństwa i okresu dorastania, do pierwszych miłości i do początków tego, co zdaje się stanowić rdzeń jego życia, czyli zespołu Behemoth. 
Nie ma tu tego czego się obawiałam, to znaczy płytkich wywodów na temat związku z Dodą. Owszem, temat się pojawia, ale zajmuje stosunkowo niewiele miejsca i daleko mu do sensacji. A największym plusem i wartością tego wywiadu - rzeki są rozdziały poświęcone walce Nergala z chorobą.
Nie jestem fanką muzyki Behemotha, nie kupuję tej stylistyki i nie porusza mnie ona, ale po lekturze tej książki na pewno bardziej ją rozumiem. Dostrzegam w tym wszystkim konsekwentną kreację, dopracowaną otoczkę i profesjonalizm. I to co najważniejsze - wielką miłość do tego, co się robi i pasję, która staje się życiem.

Pewnie nie dowiedziałam się o Darskim więcej niż chciał mi powiedzieć, ale lektura "Spowiedzi heretyka" na pewno nie była straconym czasem. O ile wcześniej widziałam w nim interesującego, inteligentnego faceta o tyle teraz dostrzegam jeszcze człowieka z pasją i wielką miłością do życia.

środa, 7 sierpnia 2013

J.M. Coetzee "Życie i czasy Michaela K."



Zapomniałam już jaka to uczta dla czytelnika, obcowanie z prozą Coetzee. Te jego małe książeczki niosą ze sobą więcej treści i emocji niż niejedna wielotomowa saga. 

Michael K., naiwny, prostolinijny, trochę ograniczony umysłowo ogrodnik, naznaczony przez fizyczny defekt, który spycha go na margines społeczeństwa, żyje swoim małym, niewiele znaczącym życiem gdzieś w RPA. Przybierająca na sile wojna domowa i coraz powszechniejsze w mieście akty przemocy powodują, że bohater po raz pierwszy bierze los we własne ręce i postanawia wraz z chorą matką przedostać się na spokojniejszą prowincję.
Chcą dotrzeć do miejsca, w którym kobieta się wychowała - w jej wspomnieniach to idylliczna, spokojna kraina. Rzeczywistość jest jednak brutalna. Matka Michaela umiera w drodze, a sielska farma, do której on sam w końcu dociera, okazuje się rozsypującą ruderą pośrodku niczego. 
Michael jest jednak szczęśliwy.
Jest dzieckiem ziemi, nie chce posiadać więcej niż garść ziaren, z których wyrośnie jedzenie, nie potrzebuje kontaktu z ludźmi, dobrze mu wśród wysuszonych, wysokich traw, gdzie nikt nie wie o jego istnieniu, a on sam nie musi starać się zaspokajać oczekiwań społeczeństwa.

Wojenna rzeczywistość dociera jednak w końcu i na opuszczoną farmę, a Michael K. zostaje wciągnięty w wydarzenia, z którymi nie ma nic wspólnego. Absurdalne oskarżenia powodują, że mężczyzna zostaje zesłany do obozu, dziwnego miejsca łączącego w sobie cechy szpitala psychiatrycznego i więzienia. Bohater Coetzee nie rozumie co się dzieje, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji. Chce tylko wrócić do wykopanej w ziemi dziury, w której można spać, do troskliwie pielęgnowanych dyń, do świętego spokoju z dala od wszystkiego. Formą protestu wobec sytuacji, w jakiej się znalazł, staje się dla niego odmowa przyjmowania pokarmów, choć może nie tyle odmowa, co brak potrzeby jedzenia.

Coetzee zestawia losy Michaela z refleksjami lekarza, który się nim zajmuje. Jest to jedyny człowiek, któremu los dziwnego ogrodnika leży na sercu i który poświęca wiele energii i wysiłku na próby przywrócenia pacjenta do zdrowia. Musi minąć trochę czasu, by lekarz zrozumiał, że Michael pojmuje wolność inaczej. Ten skrajnie wychudzony, pociesznie odstający od innych mężczyzna pragnie tylko jednego - być poza jakimkolwiek systemem. Być dzieckiem ziemi i niczym więcej.

Nie ma może w tej książce wielkiej, rozwiniętej fabuły. Trudno mi o niej pisać, ponieważ raczej ją odczuwałam niż analizowałam. Nie wierzę jednak żeby ktokolwiek po przeczytaniu tej powieści choć przez chwilę nie zastanowił się czym jest niewinność, wolność i wierność samemu sobie.