Od poczatku marca zyjemy troche na wariackich papierach.
Powrot mamy do pracy i zycie bez rodziny obok troszke utrudnilo nam codziennie funkcjonowanie.
Tata zmienil swoj plan dnia, opiekowal sie Brzdacem podczas gdy mama dzielnie klikala w myszke kilka mil dalej.
Na tatowej drodze pojawily sie bardzo fajne mozliwosci kariery i grzechem byloby z nich nie skorzystac.
Rowniez moje osobiste porownanie marca z kwietniem, kiedy to zwiekszylam moj etat do 4 pracujacych dni w tygodniu sklonilo nas do podjecia decyzji o rozpoczeciu wprowadzania Synka w swiat maluchow z zewnatrz.
Decyzje o poslaniu Go do zlobka odkladalismy tak dlugo, jak sie dalo, jednak teraz, kiedy Mlodziutki oswoil sie z moja nieobecnoscia cala ta perspektywa nie wyglada juz tak strasznie.
Takze z poczatkiem Maja prawdopodobnie szykuje nam sie rewolucja!
Ja wracam do swoich 3 pracujacych dni w tygodniu- to po pierwsze.
Z czasem, moze za pol roku, moze za rok, kiedy Synek bedzie sie czul bardzo swobodnie na obcym gruncie, pomysle o powrocie na pelen etat.
Na razie definitywnie wykluczam ta opcje.
Po drugie, Maluch od Maja idzie na jeden dzien do zlobka, a beda to Srody.
Tata niestety bedzie w stanie pomoc z Mlodym tylko do konca Maja, wiec po trzecie, od czerwca chcielibysmy, zeby Synek sie na tyle dobrze oswoil z otoczeniem zlobkowym, zeby poslac Go tam na 3 dni w tygodniu, podczas ktorych ja moglabym kontynuowac prace na pol etatu.
Rozwazalismy tez zatrudnienie nianki, lub sciagniecie “operki”, ale…. No wlasnie, zawsze musi byc jakies ale. Ciezko byloby mi zaufac obcej osobie. Pozostawienie Synka sam na sam z opiekunka, ktorej tak naprawde nie znalabym byloby chyba dla mnie trudniejsze. Podczas naszej nieobecnosci nikt nie patrzylby jej na rece, nie wiedzielibysmy jak sobie radzi w trudnych sytuacjach (czasami Mlody ma zle dni). W zlobku jednak, jest tych pan wiecej i kazdy moze podpatrzec co sie w srodku dzieje.
Jesli ktos pomysli, ze to latwa decyzja to sie myli. Poslanie wlasnego dziecka w obce srodowisko nie przychodzi nam latwo.
Boli mnie mysl, ze jakas obca osoba bedzie go przebierac (kiedy On zawsze ucieka), kiedy ktos mu bedzie nosek wycieral czy karmil… Zastanawia mnie jak to bedzie robila i czy bedzie zachowywac odpowiednia higiene, np przy przewijaniu.
Smutno mi sie robi na sama mysl, jednak niestety zycie toczy sie dalej.
Jutro wybieram sie do jednego z wybranych zlobkow w okolicy aby zorientowac sie co i jak.
Przygotowalam sobie liste pytan…
I tutaj mam prosbe do wszystkicj zagladajacych mam. Jesli widzicie, ze w mojej liscie brakuje pytania o cos istotnego, bede wdzieczna za kazdy komentarz.
Z gory wielkie dzieki za pomoc!
- Godziny otwarcia?
- Ilu osobowe sa grupy?
- Ile opiekunek jest na grupe i jakie maja kwalifikacje? Czy kazda pani ma okreslone dzieci do opieki?
- Jak wyglada plan dnia maluchow?
- Jak wyglada dyscyplinowanie dzieci?
- Czy codziennie dzieci wyprowadzane sa na zewnatrz / czy w ogole wychodza?
- Jakie zabwki dzieci maja do dyspozycji?
- Co i w jakich porach serwowane jest do jedzenia? Czy jest mozliwosc przynoszenia wlasnego jedzenia? Co ze sztucami, miseczka?
- Czy maluchy maja dostep do napojow, czy ktos im pomaga? (moj Synek nie pije z niekapka, tylko z doidy cup. Dostepu do niego nie ma non stop. +/- co pol godziny ma podawany kubeczek)
- Gdzie przebierane sa dzieci? (jesli na przewijakach, czy maja jednorazowe maty do przewijania, czy dzieci ukladane sa na tym samym podlozu)
- Pampersy, krem do pupy, husteczki? (Czy dziecko przynosi swoje?)
- Jak wyglada drzemka, czeka sie az dzieciatko padnie podczas zabawy, czy wszystkie dzieci ukladane sa w jednej porze dnia (szcerze mowiac nie wyobrazam sobie tego, ze moj Mlody zasypia grzecznie w lozeczku z innymi dzieciakami)?
- Koszty etc
- Czy przez pierwsze kilka dni moge towarzyszyc mojemu dziecku przez godzine/dwie lub nawet caly dzien?
***
Update: Juz sama nie wiem co z tym wszystkim zrobic... Moze zlobek nie jest dobrym rozwiazaniem? Moze powinnam zrezygnowac z pracy? Nie wiem, nie wiem... po prostu nie wiem. Boje sie, ze Synek zacznie chorowac...
Update2: Kurde! Przeciez praca to nie wszystko... Burza mozgow!