Właśnie wróciłam z gór! Głównym celem wyjazdu było góralskie, harley'owe wesele w Krościenku nad Dunajcem. Od wesela aż przez cały tydzień towarzyszyła nam cudowna pogoda. Aż ciężko uwierzyć, że to połowa września! Straaasznie spodobała mi się panorama rozciągająca z kościółka, w której odbywał się ślub. Sami zobaczycie na zdjęciach. Cały wyjazd przebiegał pod hasłami: góralska muzyka, whisky, motory, górskie wędrówki, kwaśnica, oscypki i pstrągi. Nauczyłam się nawet jeździć na quadzie... rewelacjaa!
Rafting Dunajcem na pontonach w Pieninach. W tle Trzy Korony. Na zdjęciu chyba pierwszy raz możecie poznać moich rodziców. Podobna jestem? :)
Pogoda w dniu wyprawy "na giewont".. Zapowiadało się cudownie.
Jednak halny powalił drzewa na szlaku, zatrzymał kolejkę na Kasprowy i jak to Martyna powiedziała "nauczył pokory". Byłam zawiedziona, że nie udało nam się osiągnąć celu i musieliśmy zawrócić z Hali Kondratowej z powrotem na Kuźnice. Był plan, żeby po zejściu zrobić podejście nr 2, tym razem na Kasprowy. Ale wiatr tak szalał, że górale powiedzieli nam, że na szczycie będziemy musieli chodzić na czworakach... haha, zrezygnowaliśmy.
Ale nie ma tego złego... wybraliśmy się na Morskie Oko i pierwszy raz widziałam to cudo! Następnym razem z pewnością poświęcę na Tatry więcej niż tylko jeden dzień, odwiedzę Dolinę Pięciu Stawów, Kościeliską, Chochołowską... no wszystko! Zajarałam się na maksaa.
Wieczorem przyszedł czas na termy w Gorącym Potoku. Aaa co jest lepszego od nocnego moczenia tyłka w cieplutkiej wodzie?
Kochacie góry? Jakie są Wasze ulubione miejsca? Robię listę 'must see' :)