Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Rok 2014.
Od początku wiedziałam że będzie ciekawy i nieco szalony. A może nie od początku? Ale jakoś tak na początku stycznia ostatecznie wiedzieliśmy, że wyjeżdżamy z Polski.

I wtedy zaczęło się to szalone. Pomijam tu szare aspekty życia, jak praca, banki itp. Ale pakowanie... Pakowaliśmy się parę miesięcy i ledwo się wyrobiliśmy ;D 1/3 zawartości mieszkania poszła do kosza, 1/3 została rozdana i 1/3 pojechała z nami. Rozpakowanie tego było zdecydowanie łatwiejsze niż spakowanie.

Jakbym miała powtórzyć to po raz drugi, to przed wyjazdem kupiłabym parę rzeczy w Polsce, bo rynek Szwajcarski okazał się.... inny. W Polsce kupiłabym rowery, nowego crosstrainera, żelazko i czajnik ;D
Czajnik w sumie ostatecznie kupiliśmy w Polsce, ale to długa i zawiła historia.

A moje osobiste podsumowanie?
 - Jeszcze w 2013 miałam zacząć biegać jak wszyscy, do tej pory tego nie zrobiłam i raczej to się nie zmieni. Nie lubię biegać i już. Ale za to uzależniłam się od jeżdżenia na crosstrainerze, na którym do tej pory szuram interwałowo z satysfakcją i potem na klacie (crostrainer'a zazwyczaj nazywanym orbitreckiem, od produktu który laaaata temu sprzedawały bodajże telezakupy Mango). Uzależniłam się do tego stopnia, że jak tylko stabilnie osiedliśmy na ziemiach szwajcarskich zaczęłam się miotać z bezruchu i dręczyć męża potrzebą posiadania tego sprzętu, bo mój poprzedni sprzęcior zajeździłam na tyle skutecznie, że nie chciałam go ze sobą wlec.
W akcie desperacji zaczęłam ćwiczyć razem z Chodakowską, przebolałam samą trenerkę (no nie lubię kobiety i już), bo ćwiczenia okazały się rzeczywiście wymagające i dawały mi wycisk (za co chylę czoła).
Ogólnie w 2014 osiągnęłam wagę, którą założyłam sobie w połowie 2013. Robiłam to stopniowo z przerwami, żeby nie wpakować się w efekt jojo i uważam to za mój największy sukces minionego roku. Przeglądając kartę zdrowia z podstawówki odkryłam, że tyle co obecnie ważyłam ostatni raz przed 12tym rokiem życia.
Zmieniłam też podejście do jedzenia. Dalej uwielbiam smacznie zjeść, ale już nie tyle co kiedyś. No bo co to by było za życie na jakiś monotonnych duszonych indykach i sałacie?

- Robótkowo było u mnie kiepsko. Choć na szczęście coś tam udało mi się skończyć. Nie wiele tego wyszło, ale przynajmniej jest kochane i używane :)

- Czapka gryzie, ale jest akurat na okolice 0 stopni
-  sweter nie gryzie, bo go oddzielam od siebie jakąś bluzką (Ale alpaka z Dropsa już więcej u mnie nie zagości)
- a szalik mimo że cieniutki to jest na tyle cieplutki, że nawet obecnie mi dość często towarzyszy (nawet na zdjęciu z czapką).
Było jeszcze parę nieudanych podejść do drutów, ale tego na szczęście nie publikowałam ;D

- Jako że ostatnio przekwalifikowałam się na panią (w) domu ( powinnam się określać raczej jako pani (w) kuchni ), to dorzucę do podsumowania jeszcze parę "gadżetów", które zdecydowanie uważam za strzał w dziesiątkę minionego roku.

- multicooker, obskakuje mi wszystko czego nie trzeba mieszać, kasze, ryże, gyozy, duszenie mięsa i tonę innych rzeczy. Chyba na razie nie przekonało mnie tylko jako frytownica, bo grzeje do zbyt niskiej temperatury (dziwne że producent nie wie do jakiej temperatury grzeje się olej na frytki, a potem poleca to urządzenie właśnie do tej czynności)...
- odkurzacz Dyson'a. W końcu nie muszę wlec za sobą tony kabla i zastanawiać się czy worki do odkurzacza dalej jestem w stanie gdzieś kupić, czy już je całkowicie wycofali... (ten problem workowy towarzyszył mi przez ostatnie parę lat)
- spieniarka do mleka - i kawa o poranku robi się fajniejsza :3 a grzanie mleka do innych potrzeb nie stanowi już problemu.
- mini zegarko/budziko/tajmero/termometr z Ikei. nieodzowny przy robieniu precli :3 
- Cake pop maker, cały czas zachwyca mnie to co można z niego wyczarować (i nie są to tytułowe cake popy). Przepisy na muffinki nabrały dla mnie nowego wymiaru zastosowania :)
Planów na 2015 nie robię, już dawno temu odkryłam, że to nie ma najmniejszego sensu.Co ma być, to będzie :)

Na chwilę obecna na 100% jest szuflada pełna czekolady :3


W tym, moim zdaniem, Wedlowskiego hitu czekoladowego 2014. (Kolega się dziwił, że zwożę czekoladę do kraju czekolady, ale było warto. )


Kończę powoli mój koszyk, kiedyś w końcu muszę, bo mi jest potrzebny.
Czytam namiętnie którąś już z kolei Maryninę, Brahdelt mnie zaraziła i jestem jej za to wdzięczna :)


A wczoraj przed sylwestrową północą poczłapaliśmy sobie nad jezioro


Obejrzeliśmy z oddali pokaz fajerwerków w Zurychu :) zapiliśmy to szampanem ^v^


A rano zostały już tylko "zgliszcza". 4 niedojedzone kuleczki serowe
Przepis na muffinki, jak pisałam wyżej, sprawdził się idealnie. (ku pamięci - więcej wyrazistego sera (był: gruyere mild) i soli)

 I butelka po szampanie :3

I zero kaca :3

Życzę Wam wszystkim szczęśliwego nowego roku 2015. Spełnienia marzeń i realizacji planów. I żeby ten nowy rok był jeszcze lepszy niż poprzedni  *^v^*

Brahdelt wywołała mnie dziś do zabawy dla Kur Domowych Napiszę tak, bo Perfekcyjna Pani Domu, od czasu polskiej edycji z panią Rozenek szorującą szczotką do zębów wszystkie małe elementy mieszkania, jakoś budzi u mnie niesmak. 
A tak swoją drogą niech rękę podniesie ten kto ma zapas zużytych, odłożonych szczoteczek do zębów?

Od około dwóch miesięcy, bo pierwszego miesiąc w Zurychu nie liczę, przeszłam na Domową Stronę Mocy i przyłączyłam się do Kur Domowych.
Muszę przyznać, że to dość wciągające zajęcie i w końcu mam na nie czas :3

Z góry uprzedzam że mam jeszcze mało praktyki, więc może za rok wrócę do tych pytań jeszcze raz? tak w ramach refleksji.

Pytania:

Dwa obowiązki domowe, które lubisz robić w domu.


Uwielbiam gotować, potrafię spędzić dwie godziny wałkując zapas makaronu, albo placki na gyozy.
Trochę praca męża odebrała mi przyjemność gotowania dla dwojga, bo zapewnia mu pełne wyżywienie, ale z drugiej strony, mogę sobie teraz na sobie poeksperymentować, bez obaw że komuś, poza mną, nie będzie smakowało ^v^

A drugą rzeczą jaką ostatnio lubię, to chodzenie na zakupy jedzeniowe. Cały czas intrygują mnie różnice między zaopatrzeniem sklepów polskich a szwajcarskich. Znalazłam sporo różnic zarówno na plus jak i minus. A poza tym mieszkam wybitnie pod górkę w stosunku do sklepów wszelakich, więc dodatkowo mam satysfakcję że mi się kondycja znacząco, od wtachiwania tych zakupów pod górkę, poprawiła :)

Dwa obowiązki domowe, których nie lubisz robić w domu.

Hmm, kiedyś potwornie nie lubiłam myć podłóg i trochę mniej odkurzać. Ale odkąd kupiłam sobie odkurzacz bezprzewodowy i mopa którego nie muszę w niczym wyżymać i szamotać się z wiadrem z wodą, te czynności zaczęły mi się podobać.
Natomiast przestałam lubić ścierać kurze z mebli, wkurzają mnie wszelakie drobiazgi stojące mi na drodze. Do tego nie mogę tu znaleźć żadnego Pronto (w sumie słabo szukam), które dawało mi jakieś tam poczucie że niby ten kurz mniej osiada na meblach, co w praktyce było jedną wielką ściemą, ale dawało to poczucie~~

Czego nie jeszcze nie lubię? Myć przyschniętych garów. Patelni ceramicznych i garnków żeliwnych jakoś nie mam odwagi dać zmywarce na pożarcie, a niestety odmaczanie (ukochana czynność mojego męża) nie zawsze działa na coś przywartego. A niestety jakoś nie umiem wbić sobie mycia garów zaraz po nałożeniu posiłku, głód zawsze zwycięża v_v'


Czy lubisz gotować? Jeśli tak to jaka jest Twoja popisowa potrawa?

No ba czy lubię, kocham. Ale czy mam popisową potrawę? hmm. Chyba lasagne bolognese i katsudon. Choć ja zawsze mam i tak takie wewnętrzne coś "Czy na pewno będzie innym smakowało?". Ja często gotuję coś nowego, nie mam utartych potraw. Nie chcę popaść w monotonię 5 dań na krzyż.


Podziel się dwoma trikami a'la Perfekcyjna Pani Domu

Trik 1. dla posiadaczy zmywarek. do prania dorzucam gąbkę do mycia naczyń, w końcu zmywarka myje te naczynia w około 60 stopniach z użyciem detergentu, więc dobrze odkaża mi i gąbkę co wydłuża jej żywotność . Minus - nie odwirowuje jej , więc po zakończonym zmywaniu trzeba ją sobie wyjąć i wyżąć.

Trik 2. wszystkie pozostałe białka mrożę. Mam dzięki temu zapas na bezy, jakby mnie naszło :) trzeba tylko pamiętać żeby nie przetrzymywać tych białek po wieki, bo bezy będą miały posmak zamrażarki, co nie jest pożądane.


Wymień dwóch ulubieńców pani domu

Mop Vileda ze spryskiwaczem. Kupiłam go przypadkiem, bo w sklepie była akurat promocja na mopy, a on tak ładnie na mnie patrzył i miał płyn gratis :) I w końcu zmieniło się moje negatywne podejście do mycia podłóg :3

Drugi ulubieniec jest stricte kulinarny i cały czas i niezmiennie jest nim Kitchen Aid wraz z przystawkami. Z tym sprzętem jest trochę jak z internetem, póki nie masz go w domu to ci nie brakuje, a potem to już nie jesteś pewien jak w ogóle bez tego mogłeś tyle lat żyć :)
Takiego bardziej ogólno mieszkaniowego ulubieńca jeszcze nie mam, jeszcze jest na to stanowczo za wcześnie.


Mieszkanie czy dom?

Mieszkanie, ale koniecznie z balkonem, choć nie pogardziłabym tarasem na dachu. Ilekroć myślę o domu i o utrzymaniu jego otoczenia, o tym co się może popsuć, to stanowczo wolę mieszkanie. Ja mam problem z zaaranżowaniem salonu, a co dopiero z architekturą zieleni.

Kto prowadzi budżet domowy?

Razem z mężem. Od zawsze pilnowaliśmy konkretnych kawałków opłat i dalej tak to ciągniemy, choć na wszelki wypadek zrobiliśmy rozpiskę, co się płaci samo i w jaki sposób, a co trzeba zapłacić z palca.

Pedantka czy bałaganiarz?

Coś pośredniego, drażni mnie bałagan w kuchni, ale w reszcie mieszkania już tylko umiarkowanie.Więc kuchnie mam ogarniętą na bieżąco, a reszty pilnuję żeby z czasem wszystko wracało na swoje miejsce. 


Jak wyglądałby Twój wymarzony dom?

Marzy mi się coś przytulnego i dobrze oświetlonego promieniami słońca, wśród drzew,z dużym tarasem. Drewniane podłogi, ale nie parkiet, tylko deski. Mógłby mieć piętro. Taki angielski podział z sypialniami na górze i salonem, jadalnią i kuchnią na dole.
Lub cokolwiek w Tokio. No dobrze, minimum dwu pokojowe cokolwiek ale na odpowiednim standardzie, i wtedy mogłabym pójść w minimalizm.
W Szwajcarii wolałabym coś przytulnego, powoli nad tym pracuję :)


Tradycja wyniesiona z domu, którą praktykujesz do dziś?

Raz na jakiś czas robię blok czekoladowy, może nie jest to tradycja, ale pielęgnowanie wspomnienia z dzieciństwa.
(muszę poszukać tu mleka w proszku, bo to że to jest kraj w którym powstała odżywka dla niemowląt to wiem).

Ale tak po prawdzie to chyba nie podtrzymuję żadnej domowej tradycji,

Może zbiorę się do kupy i zrobię trochę pyzów z mięsem, bo to mama zawsze robi na jesieni, choć nie planuję podtrzymywać tu tej tradycyjnej części hurtowniczej ;) choć pamiętam jak cała rodzina została zaganiana do skrobania wora ziemniaków, a później się to robiło i robiło~~ nie paręnaście sztuk to jednak maximum.

 
W sumie nie mam pomysłu kogo by tu wyznaczyć na dalsze rozwijanie refleksji, choć może mam?
Chętnie bym chciała poznać kuro-domowe doświadczenia mojej cioci Ani, autorki bloga Świętokrzyskie Włóczęgi.
Wiem że to nie będzie zbytnio związane tematyką bloga, ale może się skusi i jakoś tam wpasuje?

O, i jak moja mama by miała ochotę to może wypączkować tą zabawę na Fejsika? 
czyli jak zrobić coś fajnego do jedzenia naginając nieco składniki ;P

Kiedyś człowiek miał kilka książek kucharskich w domu i tym się posiłkował, czasami dostał jakiś przepis od znajomych, a teraz? Teraz mamy jeszcze internet i telewizję. (oczywiście książki są dalej bardzo ważne, przynajmniej dla mnie)
I to nie koniecznie o programy kulinarne mi chodzi ;)

Czasami coś się gdzieś zobaczy, pochwyci nazwę i z ciekawości zerknie w sieć, by rozszyfrować skomplikowaną, nic nie mówiącą nazwę.

I tak to zaczęła się nasza przygoda z okonomiyaki ^^
czyli po polskiemu mówiąc, plackiem kapuścianym ;)

Bardziej rozwijając temat, jest to placek smażony na gorącej blasze, zrobiony z świeżej kapusty i kupki dodatków.

składniki:
ok 300g cieniutko poszatkowanej białej kapusty
woda ok 160ml
mąka ok 100g (najlepiej jakby była specjalna do okonomiyaki, ale ponieważ jesteśmy w Polsce, to zwykła tez jest bardzo dobra)
ze 2 łyżki mąki ziemniaczanej
szczypiorek/cebula
imbir marynowany, tak na oko łyżka, posiekać
kiełbaska, drobno pokrojona
boczek, parę plasterków
2 jajka
mogą być też krewetki, lub co komu przyjdzie na myśl ;)

przepis:
wodę wybełtać z mąką, aż powstanie gładkie ciasto, cos w stylu naleśnikowego, można dodać odrobinę mąki ziemniaczanej żeby nadać ciastu większej gładkości i lepkości.
Dodajemy jajka, kapustę i dodatki:posiekany szczypiorek/cebulę, kiełbaskę, imbir, krewetki.(My dodaliśmy szczypiorek, podsmażone mięso mielone i imbir) Wymieszać.

Oficjalnie potrzebna nam teraz jest spora rozgrzana blacha, ale ponieważ ja mam tylko kuchenkę elektryczną, więc zamieniliśmy blachę na patelnię ^^

Patelnie rozgrzewamy więc dość dobrze i wrzucamy kapuścianą mieszankę. Lekko uklepujemy i zmniejszamy ogień/prąd na niższą temperaturę ( u mnie 0-9 daję jej 4 lub 5 poziom mocy)
zostawiamy na jakieś 4-6 minut, aż się lekko podsmaży od spodu.

W między czasie na wierzchu układamy plasterki boczku (tak żeby po przewróceniu boczek znalazł się pod spodem)
Kiedy placek jest już podsmażony przewracamy go. My posiłkowaliśmy się przy tym sporą deską, żeby nie zrujnować kształtu potrawy ;)
I znowu ze 4-5 min aż się przysmaży ^^
Odwracamy dziada jeszcze raz i go trochę jeszcze trzymamy pod przykryciem żeby doszedł dogłębniej.
I gotowe ^^
z założenia powinno się to jeszcze pociapać majonezem i sosem do okonmiyaki (ketchup, sos worcester i sos sojowy)

SMACZNEGO,
bo kurcze rzeczywiście jest to smaczne ^^

i tak, zjedliśmy to pałeczkami ;P

Sałatkę też zrobiliśmy sobie tematyczną.
Wakameeee~~~~~~




Szklanka suchych glonów wakame
średni ogórek
sól
ocet ryżowy
cukier

Glony zalewamy wodą i moczymy ok 20min
ogórki kroimy w cieniutkie plasterki (mogą być ze skórką), solimy i odstawiamy żeby puściły wodę

po 20min odciskamy glony i szatkujemy je, odlewamy ogórkową wodę, ale nie przelewamy i dorzucamy do wakame. Wszytko polewamy odrobiną octu ryżowego wymieszanego z płaską łyżeczką cukru.

Jeśli się ktoś skusi na plackowy eksperyment, to życzę smacznego ^^
Mi zostało pół kapusty, więc dziś dziś robię sobie wersję z jajkiem sadzonym zamiast boczku ;P

A o odchudzaniu się jeszcze pomyśli v_v czasami można sobie zaszaleć~~