Witajcie kochani!
Dzisiaj pokażę Wam kosmetyk, w którym zakochałam się całkowicie. Pochodzi z paczki, którą wygrałam w konkursie zorganizowanym przez blog Taniki (NaturalnaJa) oraz eko-drogerię internetową Biolander. W paczce był właśnie ten kremik i mydło Alep (którego recenzję możecie przeczytać tutaj). Obydwa kosmetyki trafiają na moją listę KWC- są po prostu boskie. Ale o tym poczytacie za chwilę ;)

Jeszcze do niedawna sądziłam, że na noc można nakładać na twarz każdy krem, który z jakiegoś powodu nie pasuje nam na dzień- bo jest za ciężki, za tłusty, ma niefajny zapach. Odkąd zaczęłam stosować krem na noc Marilou Bio, odkryłam, dlaczego zastosowano podział na kremy na noc i na dzień.


Opakowanie: Niepozorna mała plastikowa tubka z niebieskim motywem z przodu. Nieprzezroczysta, zakręcana. Bardzo wygodna w użyciu.

Użytkowanie: Krem ma dość gęstą konsystencję, jednak łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania. Ma bardzo delikatny, lekko ziołowy, przyjemny zapach, który nie utrzymuje się na skórze (najgorsze co może być to intensywnie pachnące kosmetyki na noc...). Jest niesamowicie wydajny! Mała niepozorna tubka starcza naprawdę na bardzo długo.

Efekty: Krem po wchłonięciu pozostawia delikatną, nietłustą warstwę na skórze. Pomimo bogatej konsystencji nie zapycha skóry. Od razu po nałożeniu przynosi ulgę po całym dniu pod makijażem. Rano skóra jest troszkę przetłuszczona, ale wyraźnie zregenerowana, nawilżona i odświeżona- jakby ktoś nam przez noc po prostu wymienił skórę na nową :P Efekty są widoczne już po kilku aplikacjach.
Co ciekawe- moja cera ma tendencję do tłuszczenia się, dlatego obawiałam się, że tak gęsty, bogaty krem mnie zapcha i spowoduje, że będę się tłuścić jeszcze bardziej. A tymczasem okazało się, że kiedy używałam kremu Marilou Bio na noc, moja cera rano rzeczywiście była dość tłusta, ale za to w ciągu dnia tłuściła się o wiele mniej! Tak jakby przez noc natłuściła się pod wpływem kremu i potem przez dzień już nie miała potrzeby produkować sebum.

Skład: 99% składników tego kremu jest pochodzenia naturalnego. 12% składników pochodzi z upraw biologicznych, certyfikowanych przez Ecocert. Krem nie ma w składzie parabenów.


Dostępność: Niestety w żadnej odwiedzanej przeze mnie drogerii nie ma kosmetyków Marilou Bio. Są dostępne online- na przykład w Biolander.

Cena: 19,00zł za 30ml

Ocena: 6/6 (Zdecydowanie mój KWC! Działanie bez zarzutu, skład bardzo dobry, cena śmiesznie niska jak na kosmetyk bio. Dzięki niemu moja skóra była po nocy tak zregenerowana, jak jeszcze nigdy. Na pewno niebawem do niego wrócę, a być może kupię całą serię Marilou Bio).





Pochwalę się Wam, że parę dni temu za aktywność na forum Biolander wygrałam truskawkowy balsam do ust oraz krem przeciwzmarszczkowy - również z firmy Marilou Bio (+ mydełko, ale to już z innej firmy). Jestem bardzo ciekawa tych kosmetyków. Balsam będzie oczywiście mój, bo kocham wszelkie mazidła do ust. Natomiast krem podaruję mamie- jestem pewna, że tak jak jego nocny brat, zdziała cuda ;)


Przy okazji chciałam Was zaprosić na rozdanie, które organizuje Siempre-la-belleza na swoim blogu. Do wygrania są bony na zakupy do sklepu internetowego Kalina - oferującego ekologiczne kosmetyki z rejonów Bajkału, Gór Ałtaju i Syberii. Sama mam zamiar niebawem zrobić tam zakupy, więc oczywiście też biorę udział w konkursie i Was do tego zachęcam :)
Klikajcie w banner poniżej, a przeniesie Was na blog Siempre-la-belleza, gdzie możecie się zgłosić.



Piszcie, czy znacie firmę Marilou Bio i co sądzicie o kosmetykach organicznych. Będzie mi również bardzo miło, jeśli napiszecie, jaki jest Was ulubiony krem na noc.
Pozdrawiam!
Witajcie kochani!
Z małym opóźnieniem, ale jest- obiecana gościnna recenzja z udziałem mojej siostry Asi.
Asia opowie Wam dziś o jej wrażeniach po stosowaniu szamponu odświeżającego Joanna Naturia mini z pomarańczą.
Ja ten szampon dostałam do testów od portalu Uroda i Zdrowie, jednak okazało się, że w składzie znajduje się SLS, a jak wiecie- ja nie stosuję szamponów z tym detergentem w składzie. Dlatego też obowiązek testowania spoczął na mojej siostrze.


Jakie włosy ma Asia?
Bardzo długie, brązowe, niefarbowane. Łatwo się przetłuszczają u nasady, ale końce mają tendencję do wysuszania, rozdwajania i łamania się. Asia myje je codziennie rano, używa suszarki. 2-3 razy w tygodniu nakłada na noc olej.

Co Asia sądzi o szamponie odświeżającym Joanna Naturia mini z pomarańczą?

Opakowanie:
+ przezroczyste (widać, ile kosmetyku pozostało)
- ciężko wydobyć z niego resztki szamponu (trzeba czekać, aż spłynie, bo na zakrętce nie da się go ustawić)
+ małe, poręczne
+ szczelne zamknięcie
+ idealne na podróż


 Użytkowanie:
- zapach (intensywny, początkowo przyjemny, ale przy dłuższym stosowaniu zaczyna się nudzić, sprawia wrażenie zbyt słodkiego- ma odświeżać, a jest mdły)
- kolor (intensywnie pomarańczowy wydaje się sztuczny- jest to niepotrzebna chemia)
+ wydajność całkiem ok
+ dosyć gęsty


Efekty:
+ pieni się rewelacyjnie
+ zmywa oleje
- oczyszczanie (początkowo wydaje się, że dobrze oczyszcza, jednak po kilku użyciach skóra głowy przyzwyczaja się i jest "wiecznie brudna", jakby niedomyta)
- nawilżenie (po umyciu włosów konieczna jest odżywka, by móc je rozczesać i ułożyć)
- obciążenie (przy dłuższym stosowaniu włosy zaczynają szybciej się przetłuszczać, są jakby obciążone)

Skład:
+ ekstrakt z pomarańczy
- SLS na drugim miejscu w składzie
- alkohol denaturowany
+ nie ma parabenów ani silikonu


Dostępność:
+ bardzo dobra

Cena:
+ ok. 3,30zł za 100ml

Ocena: 
-3/6 ("Po Joannie spodziewałabym się czegoś więcej. Szampon jest przeciętny, można go stosować na przykład podczas podróży, przez krótki okres czasu. Na dłuższą metę raczej się nie sprawdzi.")





Kosmetyk otrzymałam do testów od portalu Uroda i Zdrowie, za co bardzo dziękuję.
Jednocześnie informuję, iż fakt otrzymania szamponu nie wpłynął na jego recenzję (jak widzicie Asia była bardzo krytyczna).



Kochani, mam do Was pytanie- czy ktoś z Was dostał kiedykolwiek przesyłkę z USA, którą zainteresował się Urząd Celny? Ja dostałam dziś informację, że przesyłka ze Stanów czeka na mnie w Zabrzu, ale najpierw muszę złożyć oświadczenie na temat tego, co w tej przesyłce się znajduje i ile jest warte. Pojęcia nie mam, jak to napisać- tym bardziej, że zupełnie nie wiem, co znajduje się w przesyłce... Oczywiście mogę nadawcę pomęczyć mailami, ale trochę głupio mi pisać "heeeej, co mi wysłałaś i ile to warte?"
Jeśli ktoś z Was wie coś więcej o takich sprawach, bardzo proszę- doradźcie mi, co się w takich sprawach zwykło robić ;)
Ściski!

P.S. Właśnie dostałam maila, w którym znalazła się informacja, że można już zamawiać ShinyBox! Ja swoje pudełko już zamówiłam- wysyłka przewidziana jest na 11 czerwca. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się sprawa tego tajemniczego pudełka...


Zieeeeeeeeeeeeeeeeeew...
Wybaczcie. Witam Was kochani w ten leniwy, senny poniedziałek! Zasiadam przed laptopem z kubkiem kawy i zabieram się za recenzję, którą obiecywałam Wam już od dawna.

Żeby było ciekawej, postanowiłam recenzję znanego wszystkim limitowanego peelingu z białą czekoladą i wanilią połączyć z recenzją zwykłego peelingu z "masującymi perełkami".
Co wyniknie z tego porównania? Sami przeczytacie.
Dziś po przeciwległych stronach ringu stają:
- Isana Duschpeeling Chocolate & Vanilla (peeling pod prysznic "biała czekolada i wanilia")
- Isana Duschpeeling Massage-Perlen (peeling pod prysznic z masującymi perełkami)



Opakowanie: W przypadku obydwu peelingów wygląda tak samo- sporej wielkości miękka plastikowa tubka. Peelingi nie mają zbyt gęstej konsystencji, więc całkiem łatwo wypływają z opakowania. Na tubce znajdują się wszystkie potrzebne informacje- łącznie z INCI. Niestety tubki są nieprzezroczyste, co powoduje, że nigdy nie wiemy, ile kosmetyku zostało nam jeszcze w opakowaniu.

Użytkowanie Chocolate & Vanilla: Peeling waniliowy ma gęstszą spośród tych dwóch konsystencję. Jest kremowy, przyjemny. Łatwo rozprowadza się na skórze. Pachnie po prostu obłędnie słodko- wystarczy peeling całego ciała, by zaspokoić sobie ochotę na słodycze. Granulki peelingujące są niewielkie, ale dość ostre. Nie rozpuszczają się pod wpływem tarcia o skórę. Granulek peelingujących nie jest dużo- dlatego ja nazwałabym ten kosmetyk raczej żelem peelingującym, a nie peelingiem. Nie pieni się.

Konsystencja peelingu z wanilią i białą czekoladą nie jest gęsta, ale peeling nie spływa z dłoni.

Użytkowanie Massage-Perlen: Jest zdecydowanie rzadszy, może wyciekać z opakowania, jeśli podczas kąpieli zostawimy je przechylone. Jest lekko kremowy, delikatnie wodnisty. Również bardzo łatwo się rozprowadza. Pachnie jak tanie mydełko- mi osobiście ten zapach nie przeszkadza, ale na kolana nie powala. Granulki peelingujące również są nieduże, jednak chyba odrobinę mniej ostre. Nie rozpuszczają się pod wpływem tarcia o skórę. Stosunek ilości granulek peelingujących do całości żelu jest bardzo niski- dlatego moim zdaniem ten kosmetyk nie jest peelingiem, a jedynie żelem lekko peelingującym. Bardzo dobrze się pieni- wytwarza przyjemną, kremową piankę.

Konsystencja peelingu z masującymi perełkami jest bardzo rzadka- widać, jak peeling spływa z dłoni.

Efekty Chocolate & Vanilla: Peeling działa na skórę bardzo delikatnie- złuszcza naskórek, ale nie pozostawia skóry podrażnionej czy wysuszonej. Jest idealny dla osób, które nie lubią mocnych ścieraczy. Polubią go też wrażliwcy. Mi osobiście bardzo przypadł do gustu, bo delikatnie peelingował ciało- na tyle delikatnie, że mogłam go stosować codziennie. Równocześnie służył mi jako peeling do twarzy i do dłoni.

LOL

Efekt Massage-Perlen: Kosmetyk oczyszcza skórę jak kremowy żel pod prysznic- pozostawia ją czystą, ale równocześnie nawilżoną i nie podrażnioną. O jakimkolwiek peelingu właściwie nie ma tutaj mowy- drobinek peelingujących jest zdecydowanie za mało, by cokolwiek zdziałały. Nawet określenie "delikatnie złuszczanie" byłoby w tym przypadku za mocne.

Opis działania peelingu z masującymi perełkami

Skład: Peeling z czekoladą i wanilią nie zawiera SLS, natomiast ten z masującymi perełkami już niestety tak. Dlatego też pieni się jak zwykły żel pod prysznic. Jak dla mnie SLS w składzie dyskwalifikuje ten kosmetyk do stosowania na twarz- moja wrażliwa cera nie lubi tego detergentu.

Skład peelingu z białą czekoladą i wanilią

Skład peelingu z masującymi perełkami

Dostępność: drogerie Rossman (peeling z czekoladą i wanilią był limitowany, więc zdobycie go teraz będzie bardzo trudne)
Cena Chocolate & Vanilla: 5,49zł za 200ml
Cena Massage-Perlen: 3-4zł za 200ml

Ocena Chocolate & Vanilla: 4/6 (Mi ten kosmetyk przypadł do gustu. Dostępność była rewelacyjna, cena niska, skład całkiem przyjemny. Zapach w moim typie, nie znudził mi się nawet po zużyciu dwóch opakowań. Konsystencja w porządku. Mogłoby być trochę więcej tych drobinek peelingujących, jednak taki delikatny efekt też mi nie przeszkadzał, a dodatkowo sprawiał, że był to produkt uniwersalny- do ciała, do dłoni, do twarzy)


Ocena Massage-Perlen: 2/6 (Ogólnie jestem na nie. Żaden z tego peeling- jedynie żel pod prysznic z paroma drobinkami. Nieźle się pieni, nie podrażnia i nie wysusza skóry. Gdyby nazwali to coś "żel pod prysznic", ocena byłaby wyższa. Jednak jako peeling oceniam go na 2. Plus za niską cenę i dobrą dostępność)



Peeling z wanilią i białą czekoladą zna chyba każda z Was. Piszcie, co o nim sądzicie i czy próbowałyście porównać go z innym peelingiem Isany?
Pozdrawiam :*
Witajcie kochani!
Przepraszam, że ostatnio Was zaniedbuję, ale miałam na głowie sporo trudnych spraw związanych ze studiami. Na szczęście już większość z nich została rozwiązana, pracę napisałam- teraz tylko zaliczyć sesję, obronić się i zdać egzaminy na studia magisterskie- ale to dopiero przede mną.

W kwestii moich problemów skórnych:
Okazało się, że to na pewno jest liszajec zakaźny. Prawdopodobnie będę mieć wymaz, na razie jednak jeszcze daję szansę antybiotykoterapii. Poza Unidoxem doustnie i Detromecyną w maści dostałam jeszcze Borasol - płyn z kwasem borowym. Służy do przemywania twarzy (utrzymanie kwaśnego odczynu zapobiega namnażaniu się bakterii) i okładów (których celem jest odmaczanie strupów).

W kwestii Merz Special:
Osoby, które pilnie przeczytały ostatnią notkę wiedzą, że 1 czerwca zaczęłam kurację. Trzymajcie kciuki, by moje paznokcie wróciły do normy. Ja będę Was po każdym miesiącu kuracji informować o postępach bądź też ich braku.

Ok, czas na spóźniony post denkowy. W tym miesiącu znowu nazbierało się tego dużo...


 


Naturalne mydło z nanosrebrem Nanomedical
Całkiem niezłe, zwyczajne mydło w kostce. Żadnej szczególnej poprawy po nim nie zauważyłam, ale dobrze oczyszczało i nie podrażniało skóry. Nie powodowało też wysuszania. Ogółem niezłe, ale wolę Alep. Recenzja będzie niebawem.
Czy kupię ponownie: NIE


 




CeraNova z bratkiem
Kuracja trwa, choć efekty na razie zostały stłumione przez liszajca. To moje trzecie opakowanie tego suplementu.
Czy kupię ponownie: NIE WIEM (czekam do końca kuracji- wtedy podejmę decyzję)




 



Maska błotna do twarzy z błotem z Morza Martwego, białą glinką i cynkiem BingoSpa
Jedno z moich odkryć roku. Cuuuuuuudo! Bardzo odświeża cerę, ochładza (zawiera olejek miętowy) i mocno koi skórę. Przyspiesza gojenie wszelkich pryszczy, podrażnień, skaleczeń, itp. Dla mnie ideał. Recenzja w drodze.
Czy kupię ponownie: TAK


 







Maska Hot Oil Facial Mask Montagne Jeunesse
Bardzo ją lubię, fajnie nawilża skórę. Zużyłam jedno opakowanie i dopadł mnie liszajec, więc z maskami na razie stop. Ale kolejne 3 saszetki czekają na swoją kolej
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: TAK










Dwufazowa truskawkowa maska do włosów Volume Miracle Montagne Jeunesse
Pachnie obłędnie, nie tłuści włosów, ale z dodawaniem im objętości radzi sobie średnio. Uniesiona była moja krótka grzywka (która uniesiona ma nie być, bo ją prostuję  i nie lubię, jak odstaje!), a reszta włosów jak leżała, tak leży dalej. Jak dla mnie trochę za dużo roboty z tą dwufazową maską. Kto wygra moje rozdanie, to się przekona ;)
Czy kupię ponownie: NIE









Maska do włosów ze spiruliną i keratyną BingoSpa
Mocno nawilża włosy i skórę głowy. Na skórze wchłaniała się jak krem. Działanie niezłe, ale wolę moją ukochaną maskę z 40 aktywnych składników. Recenzja wkrótce.
Czy kupię ponownie: NIE









Kuracja do włosów z 40 aktywnych składników BingoSpa
Uwielbiam to, co robi z włosami- cudownie nawilża, odżywia, nadaje połysk i miły zapach. Jest niedroga, a skuteczna.
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: TAK







Odżywka do włosów Straight Away Tara Smith
Kolejne moje odkrycie roku- cudoooo! Naturalny skład, zero silikonów czy innych paskudztw. Zapach niezły, działanie boskie- co prawda nie prostuje włosów jak rasowa prostownica, ale delikatnie je wygładza i ułatwia ich układanie. Nadaje połysk i miękkość, ułatwia rozczesywanie. Nie przetłuszcza. Cena śmiesznie niska. Recenzja niebawem.
Czy kupię ponownie: TAK











Kremy do rąk i do stóp z masłem shea L'Occitane
Miniaturki z ostatniego GlossyBoxa sprawiły, że zakochałam się w tych kultowych kremach. Ładnie pachną (zwłaszcza ten do rąk), mają niesamowite działanie- wchłaniają się szybko, a nawilżają jak żadne inne. Chętnie kupiłabym duże opakowania, gdyby nie ta cena...
Czy kupię ponownie: TAK (zapoluję na promocję :P)










Olejki do masażu- poprawiający nastrój i antycellulitowy Styx
Boskie olejki, które dostałam od kochanej Pani Dominiki w ramach współpracy z firmą Aroma Derm. Pachną po prostu obłędnie! Świetnie sprawdzają się do masażu ale i w roli oliwki do smarowania ciała po kąpieli. Cudownie nawilżają i regenerują skórę. Ja zakochałam się w antycellulitowym- ma działanie lekko rozgrzewające, pachnie trochę cynamonowo, korzennie. Aż chciałoby się go zjeść ;)
Czy kupię ponownie: TAK



 





100% kolagen BingoSpa
Ma mega mocne działanie- uelastycznia i liftinguje skórę. W wersji czystej polecam dla osób zmagających się ze zmarszczkami i brakiem elastyczności. Zapobiegawczo można go dodawać do toników, hydrolatów- do kosmetyków na twarz, ciało i włosy. Ja stosowałam go wraz z wodą różaną.
Recenzja: KILK
Czy kupię ponownie: NIE WIEM (może za parę lat, jak się trochę zestarzeję)





 






Olej kokosowy z amlą, cytryną i henną Dabur Vatika
Mój pierwszy olej- jego właściwości przekonały mnie do tego, że warto olejować włosy. Już po miesiącu widać było efekty.
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: TAK






 





Peeling do ciała o zapachu wanilii i białej czekolady Isana (limited edition)
Delikatny, ale w sam raz dla mnie. Nadawał się i do ciała, i do twarzy, i do dłoni. No i ładnie pachniał, nie zawierał SLS, był tani. Szkoda, że limitowany. Recenzja na dniach się pojawi.
Czy kupię ponownie: TAK (jeśli tylko jeszcze kiedyś go dorwę)



 


 Brzoskwiniowy balsam do ciała Eva for Teens
Zapach mdły, nawilżanie niezłe, ale szału nie ma, zawiera wielkie błyszczące drobinki (może spodobałyby się przedszkolakowi), utlenia się i śmierdzi jak samoopalacz, delikatnie barwi skórę. Ogólnie mówiąc- nie dla mnie. Dobrze, że już go wykończyłam.
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: NIE







Balsam do ust o zapachu waniliowym Diva
Kupiony rok temu w sklepie z biżuterią Diva. Totalny noname, made in China. Kupiłam go ze względu na piękny zapach i fajne opakowanie. I stał się cud- balsam rewelacyjnie nawilżał, świetnie mi służył, był bardzo wydajny. Zostało jeszcze trochę na dnie, ale wyrzucam go, bo troszkę zmienił zapach. Będę tęsknić :(
Czy kupię ponownie: TAK (jeśli go znajdę jeszcze)










Szampon dla dzieci Babydream
Chyba nie muszę go przedstawiać. Zużywam go tonami. W tym miesiącu mniej ze względu na moją chorobę (nie myłam włosów codziennie, żeby nie moczyć twarzy) i ze względu na to, że kupiłam na próbę uniwersalny żel Babydream.
Czy kupię ponownie: TAK














Lotion do higieny intymnej Facelle
Rossmanowy kosmetyk za grosze, a spisuje się super. Ma bardzo dobry skład- bez SLS, za to z kwasem mlekowym.
Czy kupię ponownie: TAK

















Borowinowy nektar do kąpieli z miodem BingoSpa
Przeciętny. Zapach ładny, choć trochę męski. Pieni się średnio, nie wysusza skóry, ale też jej nie nawilża. W składzie SLS.
Czy kupię ponownie: NIE













Błyskawiczny krem do depilacji nóg Eveline
Bardzo go lubię, u mnie sprawdza się świetnie- szybko i skutecznie usuwa włoski, nie podrażnia skóry.
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: TAK












Woda różana Dabur
Genialna w roli toniku. Na pewno kupię ją jeszcze nie raz ze względu na działanie i piękny zapach.
Recenzja: KLIK
Czy kupię ponownie: TAK












Melonowy żel pod prysznic Mariza
Średniak - dobrze oczyszcza, ale może podrażniać skórę przez zawartość SLS. Zapach troszkę zbyt mdły jak dla mnie. Recenzja niebawem.
Czy kupię ponownie: NIE






 






 Wcierka do włosów i skóry głowy Jantar Farmona
Na razie zużyłam pierwsze opakowanie, więc ciężko mówić o efektach po 3 tygodniach. Włosy ładnie rosną, wypadają tyle co wcześniej. Na efekty poczekam jeszcze trochę. Zapach ładny, przyjemnie odświeża skórę głowy, nie obciąża włosów, zawiera naturalne filtry UV, więc jest idealna na lato.
Czy kupię ponownie: TAK









I to by było tyle na dziś. Ściskam Was mocno! :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...