Dziś 11 listopada
Święto Odzyskania Niepodległości - Najważniejsze polskie święto narodowe związane z odzyskaniem w 1918 roku
, po 123 latach zaborów, niepodległości.
Tło historyczne
W XVIII w. silna niegdyś Rzeczpospolita zaczęła się chylić ku upadkowi co doprowadziło do trzech
rozbiorów Polski, ostatni trzeci rozbiór trwał od roku 1975, przez 123 lata, aż do 1918 roku kiedy to
, 11 listopada, Rada Regencyjna (organ sprawujący władzę nad Królestwem Polskim) przekazała władzę nad wojskiem,
Józefowi Piłsudzkiemu, który dzień wcześniej powrócił z internowania w Magdeburgu, a w trzy dni później rozwiązała się,
przekazując mu pełną władzę ustanowiając go Naczelnikiem Państwa. Powstała Druga Rzeczpospolita.
Święto Niepodległości i obchody
Dzień 11 listopada ustanowiono świętem państwowym po raz pierwszy dopiero w 1937 roku. W latach 1939-44 podczas
okupacji hitlerowskiej oraz w okresie od 1945 do 1989 roku, w czasie rządów komunistycznych obchodzenie święta 11 listopada
było zakazane. Dopiero w roku 1989, ustawą Sejmu, przywrócono obchody tego święta, od tego roku Święto Niepodległości
jest najważniejszym świętem państwowym a dzień 11 listopada jest dniem wolnym od pracy.
Święto obchodzone jest w całym kraju lecz najważniejsze obchody odbywają się w Warszawie na placu Józefa Piłsudzkiego pod
Grobem Nieznanego Żołnierza.
Zródło-Internet
Dziś także Świętego Marcina
Wielkopolanie tego dnia zajadają sie pysznymi rogalikami
marcińskimi,które to nie mają sobie równych.Są poprostu przepyszne.
I troszkę legendy:)
Święty Marcin był rzymskim żołnierzem.
Pewnego dnia kiedy wjeżdżał wraz z wojskiem do Amiens zobaczył przy
bramie miasta zmarzniętego żebraka. Była zima, na dworze tęgi mróz, a ów
człowiek odziany był w liche łachmany. Żal się zrobiło Marcinowi
żebraka, odciął więc mieczem połowę swojego żołnierskiego płaszcza –
cały swój majątek i podarował go nieznajomemu człowiekowi.
Tą historię każdego roku powtarzał proboszcz w poznańskim kościele pw. św. Marcina przed parafialnym odpustem.
W 1891 r. usłyszał ją piekarz Walenty i
postanowił uczynić coś równie dobrego jak święty Marcin. Nie
przychodził mu jednak do głowy żaden pomysł. Nie był żołnierzem, nie
miał ani konia, ani żołnierskiego płaszcza.
Zaczął więc modlić się do świętego
Marcina o pomoc. I tak w nocy w przeddzień odpustu usłyszał na gościńcu
stukot końskich kopyt. Wyjrzał za próg i zobaczył rycerza w lśniącej,
starodawnej zbroi, na siwym koniu.
Tajemniczy jeździec nie odezwał się
słowem, spojrzał tylko na Walentego uśmiechnął się i odjechał. Kiedy
piekarz oprzytomniał po dziwnym spotkaniu, zobaczył leżącą na śniegu
podkowę. Tak! Teraz już wiedział co ma robić. Przez całą noc napiekł
ciasteczek z nadzieniem makowym i bakaliami, uformowanych na kształt
końskiej podkowy.
Rankiem po mszy odpustowej rozdał
wszystkie ciasteczka biednym. Pomysł piekarza Walentego tak bardzo
wszystkim się spodobał, że rogale, bo tak z czasem zaczęto je nazywać,
wypiekał co roku. Po jego śmierci tradycję przejęli inni piekarze,
zachowując ten sam przepis na nadzienie. Tylko tu w Poznaniu ten jeden
raz w roku dnia 11 listopada wypieka się rogale nadziane masą z białego
maku, bakalii i śmietany.
Tyle legenda. Tak na prawdę pomysł
marcińskich rogali podsunął swojemu szefowi w 1891 r. jeden z
poznańskich piekarzy – Józef Melzer. Rogale były rozdawane ubogim po
mszy świętej odpustowej 11 listopada. Obecnie takie rogale są wypiekane
tylko w tych cukierniach, które posiadają specjalny certyfikat. Co roku
poznaniacy zjadają około 300 ton tego przysmaku.
Zródło-Internet