e-Fiore
Mój obecny duet na dzień: krem do twarzy, Eva Collagen 30+ i olej z zielonej kawy (+ dodatkowe zastosowanie)
14:15
Niedawno zamieszczałam na blogu recenzję ampułek z linii Eva Collagen firmy Eva Cosmetics, dziś recenzja mojego dziennego duetu na który składa się krem 30+ i olej z zielonej kawy.
Choć opakowanie to nie wszystko muszę przyznać, że te w których Eva Collagen umieściła swoje produkty bardzo trafiają w mój konsumencki gust :) Krem mieści się w 50 mililitrowej szklanej buteleczce z pompką, która jak do tej pory działa bez zarzutu.
Już jedna pompka dozuje ilość produktu, która wystarcza na posmarowanie całej twarzy, ja osobiście dodaję jeszcze pół pompki na szyję i dekolt. Jeśli jednak pod koniec używani kremu rurka dozująca (niestety tego nie wiem, bo jeszcze mam trochę kremu na dnie) nie sięgała by do końca to pompkę da się odkręcić co uznaję na podwójną korzyść tego opakowania bo później można go wykorzystać do przechowywania innego kremu czy serum.
Już jedna pompka dozuje ilość produktu, która wystarcza na posmarowanie całej twarzy, ja osobiście dodaję jeszcze pół pompki na szyję i dekolt. Jeśli jednak pod koniec używani kremu rurka dozująca (niestety tego nie wiem, bo jeszcze mam trochę kremu na dnie) nie sięgała by do końca to pompkę da się odkręcić co uznaję na podwójną korzyść tego opakowania bo później można go wykorzystać do przechowywania innego kremu czy serum.
Konsystencją krem przypomina śmietanę, nie jest ani zbyt gęsty ale też i nie lejący. Zarówno krem do rąk jak i do twarzy mają charakterystyczny, mydlany ale delikatny i świeży zapach.
Ale jak działa na mojej suchej skórze? Krem szybko się wchłania, nie pozostawiając zapachu, nie roluje się a bronzer czy róż trzyma się na nim bez zarzutu (nie używam na co dzień żadnych podkładów ani kremów koloryzujących). Uważam, że posiadaczki cer tłustych, mieszanych i normalnych będą z niego zadowolone bez względu na porę roku. Ja zaczęłam używać go w zimie więc okazał się trochę za słaby biorąc pod uwagę odwodnienie mojej skóry. W związku z tym postanowiłam wzmocnić jego działanie dodając dwie krople olejku z ziaren zielonej kawy i jest moc :) Przez cały dzień skóra jest nawilżona, nie odczuwam ściągnięcia, ma ładny wyrównany koloryt więc jest to duet idealny. Z pewnością w okresie wiosennym i letnim krem będzie się u mnie dobrze sprawdzał już bez żadnych ulepszaczy.
Na wspomniany jako ulepszacz do kremu olej z ziaren zielonej kawy natknęłam się przypadkowo, szukając właśnie czegoś nawilżającego co mogłabym dodać do kremu. Zdecydowanie opis i informacja o tym, że nawilża 6 razy skuteczniej niż np. olej jojoba, podziałały na moją wyobraźnię. Ten z Planeta Organica mieści się w 30 ml butelce z pipetą, więc bardzo łatwo się go dozuje. Nawilżenie jakie daje mojej skórze twarzy tak mi odpowiadało, że zaczęłam go dodawać do oleju kokosowego, który używam jako balsam do ciała.
Jak się potem okazało olej świetnie sobie radzi z cellulitem, więc postanowiłam wygooglować jak najlepiej go w tym celu używać i natrafiłam na przepis z mieszaniem go z glinką i wcieraniem a zasadzie peelingu/ zabiegu. Po proporcje i szczegóły odsyłam Was do źródła z którego zaczerpnęłam ten pomysł- LINK. Oczywiście po jednorazowym zastosowaniu nie zobaczymy znacznej różnicy ale stosując go regularnie naprzemiennie np. z masażem okolicy ud i pośladków szorstką gąbką czy szczotką jakość skóry jest nie do porównania (bez odpowiedniego odżywiania i ćwiczeń, żaden kosmetyk nie zlikwiduje cellulitu). Ponieważ olejek z Planeta Organica jak już wspomniałam ma 30 ml i trochę mi go było szkoda ( czy Wy też tak czasami macie? :)), zamówiłam ponownie tańszy olejek z ziaren zielonej kawy firmy e-Fiore, tym razem w zwykłym opakowaniu z kroplomierzem i będę go używać właśnie z glinką a ten z wygodniejszym dozownikiem zostawiam do mieszania z kremami i balsamami.
Dajcie koniecznie znać, czy używałyście, któregoś z tych kosmetyków i czy już przygotowujecie swoją skórę do sezonu wiosenno-letniego :)