... czyli o tym co sobie sprawiłam w poprzednim miesiącu.
Dawno nie kupowane przeze mnie lakiery. Powodem było zgęstnienie resztki mojego ukochanego Essie, Staus Symbol, a okazało się też, że w Super-Pharm akurat była promocja na dwa lakiery w cenie jednego lub. ok.30 zł dzięki czemu skusiłam się na Cute as a button.
Dwie maski dostępne w Biedronce, Body Club o działaniu regenerującym i wygładzającym. Wersja kojąca z Aloe Vera tak mi się spodobała, że postanowiłam wypróbować inne wersje.
Szampon Garnier Ultra Dux, siła 5 roślin. Nie oczekiwałam od niego spektakularnego oczyszczenia ale zdecydowanie na zbyt krótko zapewnia świeżość włosom, bo już na drugi dzień włosy nadają się tylko do mycia.
Maskara Maybelline, Lash Sensational. Bardzo łatwo rozprowadza się tusz przy pomocy tej wyprofilowanej, silikonowej szczoteczki. Nie odbija się na linii wodnej czy górnej powiece, ale mam wrażenie, że trochę się 'ściera' podczas dnia. Mam tu na myśli, że pod koniec dnia rzęsy wyglądają mniej intensywnie.
Kolejny krem do rąk z firmy Kamill, tym razem wersja Intensiv. Kupiłam małe opakowanie aby móc je wrzucić do torebki. Ostatnio po wypróbowaniu kremu Hand Repair nabrałam ochoty na przetestowanie ich innych propozycji.
Szminka, Goldren Rose, Velvet Matte Lipstic o numerze 09, piękny przybrudzony róż , który jest kropką nad 'i' do prostego makijażu.
W kwietniu dzięki zniżkom kupiłam również moje pierwsze Melissy, jest to model z firmy Mel by Melissa. Są bardzo proste i dziewczęce.
A jak Wasze zakupy?