Równowaga w przyrodzie musi być, a i przy okazji chciałabym przynajmniej część z Was - bo jak wiadomo to co sprawdza się u jednych u drugich sprawdzać się nie musi- przestrzec przed kilkoma produktami, które nie spodobały mi się a jeden z nich wyrządził mi nawet sporą krzywdę.
Na pierwszy ogień idzie tusz co do którego miałam dosyć spore oczekiwania, bo generalnie lubię tusze Maybelline, a ten konkretny był niesamowicie osławiony na Amerykańskim YT, the Mega Plush Volum'.
Niestety łamiąca się w pół, część szczoteczki niczego nie ułatwia a wręcz powoduje, że wszelkie próby lepszego wyczesania rzęs czy nałożenia większej ilości tuszu są mocno utrudnione.
Formuła tuszu jest dosyć mokra, pomimo tego iż używam go od dosyć dawna nadal nie zgęstniała. Ponieważ efekt jaki daje jest bardzo słaby, rzęsy są tylko nim zafarbowane używam go jako pierwszą warstwę pod mojego obecnego ulubieńca z Manhattanu.
A jak tusz, to i płyn którym można go zmywać. Dwufazowych płynów używam tylko do zmywania wodoodpornego tuszu, ponieważ tusz z Catrice już mi się kończy a i Garnier dwufazowy, który kupiłam jako pierwszy produkt tego typu też się skończył musiałam sięgnąć po kolejną butelkę. Nie chciałam kupować czegoś w dużej pojemności dlatego też zdecydowałam się na Rival de Loop. Jest to płyn dwufazowy z koszmarów, rozmazuje tusz, potrafi podszczypywać w oczy i pozostawia nie delikatnie nawilżoną skórę a tłustą warstwę w okolicy oczu. O ile ich płyn micelarny mogę z czystym sumieniem polecić to dwufazowy płyn zdecydowanie odradzam.
Na koniec zostawiłam największe zaskoczenie i rozczarowanie.
Poszukiwałam niedrogiego kremu nawilżającego, Alantan Dermoline nie spełniał moich oczekiwań dlatego chciałam wrócić do kremu z Ziaja Med o którym pisałam osobną recenzję - KLIK - jednak akurat nie był dostępny. Pani w drogerii, która mi pomagała zwróciła moją uwagę na krem tej samej marki, Kuracja dermatologiczna AZS, krem regenerujący, natłuszczający. Opis producenta był bardzo przekonujący a do tego pomyślałam, że skoro jest dedykowany skórze atopowej a także niemowlętom i dzieciom to będzie rzeczywiście mocno odżywczy. Po trzech użyciach, na mojej twarzy pojawiła się okropna wysypka a w niektórych miejscach zmiany podskórne były nawet bolące (z czym wcześniej się nigdy nie zmagałam). Odstawiłam krem i po ok. 4 dniach delikatnej pielęgnacji i przyjmowania wapna wszystko zniknęło. Wiem, że niektórym z Was ten krem może się sprawdzić, jednak chciałam się podzielić swoimi spostrzeżeniami i zachęcić te z Was, które go kupią do uprzedniego przetestowania go np. na wewnętrznej części przedramienia lub szyi w celu uniknięcia takich niemiłych doświadczeń.
Dajcie znać w komentarzach czy znacie te produkty i jakie Was w ostatnim czasie rozczarowały.