Obserwatorzy

środa, 14 maja 2014

Prosty sweterek niemowlęcy - jak wykonać

Prezentuję prosty sweterek niemowlęcy wykonany ściegiem ryżowym. Sweterek ma tył i przody zrobione w jednym kawałku; rękawy robione od góry (po nabraniu oczek). Sweterek jest zszywany po bokach, ma też zeszyte rękawy.


Taka technika wykonania jest dość łatwa. Robiłam w ten sposób sweterki na maszynie.

Druty 4 mm; włóczka: jakaś bawełna z wiskozą; zużycie ok. 130 g

Sposób wykonania

Druty 4 mm; włóczka bawełna (dość gruba); ścieg ryżowy; rozmiar ok. 6 miesięcy.
Sweterek zaczynamy od tyłu; nabieramy na druty 46 oczek i przerabiamy 66 rzędów.
67 rz. - wyrabiamy podkrój z tyłu zamykając na  środku 14 oczek; ramiona mają po 16 oczek.
70 rz. - zaznaczamy markerami połowę robótki. Kolejne 70 rz. to przody. Robótka została już rozdzielona na dwie części.
Kontynuujemy wykonywanie podkroju szyi robiąc jeszcze 6-8 rz. z każdej strony przodu. Ja robię jednocześnie z dwóch kłębków włóczki obydwa przody (nie chce mi się liczyć oczek, gdybym robiła przody po kolei).
76 rz. lub 6 rz. przodu: mamy 16  ocz.; dodajemy 7 + 4 czyli 11 oczek i mamy na każdy przód po 27 oczek - dodatkowe oczka utworzą listwy guzikowe przodów. Zaczynamy też w prawym przodzie (dla dziewczynki) robić dziurki na guziki (średnio co 10 rz.).
Kończymy przody kiedy od ramion znów wykonamy 70 rzędów. Zamykamy oczka przodów.
Rękawy
Nabieramy od ramion (z każdej strony markera) po 18 oczek: przodu i tyłu  - czyli 36 oczek i robimy rękaw w dół na pożądaną długość (38-40 rz.) lub więcej, jeżeli chcemy zwinąć rękawek. Średnio co 10 rz. gubimy z każdej strony rękawka po 1 oczku. Przy 40 rz. jest to zgubienie 3 x 2 oczka czyli 6.
Zamykamy oczka rękawka. Podobnie wykonujemy drugi rękaw.
Następnie zszywamy sweterek (szwy boczne i rękawka). Całość można obrobić oczkami rakowymi lub samymi półsłupkami, albo muszelkami; lub nie obrabiać wcale. Przyszywamy wybrane guziki.
Należy pamiętać, że dziurki w sweterku przeznaczonym dla chłopczyka robimy na lewym przodzie.
Poniższy schemat pokazuje sposób wykonania sweterka.
Oczywiście można zwiększyć liczbę oczek i rzędów, by wykonać większy rozmiar.



poniedziałek, 12 maja 2014

W sobotę

pracowaliśmy w ogrodzie. Było (drugie już w tym roku) koszenie trawy (rośnie błyskawicznie).



Przycinałam krzewy i nie forsowałam się. Jakoś kręgosłup odmówił posłuszeństwa i boli. Byłam nawet u lekarza, dostałam skierowanie na zabiegi, które zacznę 2 czerwca. Tymczasem zabraliśmy do ogrodu Czesia - pierwszy raz w sezonie (wcześniej wstrzymywała nas nieciekawa aura i obawialiśmy się, żeby królik nam się nie przeziębił). Widać było, że zwierzątko jest autentycznie zadowolone. Było i kicanie, i kopanie za korzonkami, jedzenie świeżej trawy. W końcu upojony powietrzem Czesio "wywalił" się jak długi na chłodnej trawie i oddawał pełnemu relaksowi.




Mnie niespodziankę zrobił złotokap, który nagle i niespodziewanie, z dnia na dzień, "opuścił", wprawdzie jeszcze nie w pełni rozwinięte, grona. Pachnie w ogrodzie kwitnącym bzem i berberysami. Lada chwila zakwieci się kalina...


Tylko oczko wodne czeka na remont. A tu w niedzielę okazało się, że pogoda kiepska; poświęciłam ją więc na gotowanie, upiekłam nawet pierwszy placek z rabarbarem.



Już po południu zaczęło padać. Ulewny deszcz, trwający do dzisiejszego południa, rozmył grządki (zapewne wszystkie nasiona spłynęły), ziemia nasiąknięta, widziałam nawet wylane potoki. No wiosna "mości panowie"...

niedziela, 11 maja 2014

Jak "odnowić" stary obrus?

Pomimo mody na obrusy z materiałów syntetycznych, łatwo piorących się i niewymagających krochmalenia, wciąż uparcie trwam przy obrusach lnianych, ewentualnie bawełnianych, które po wypraniu trzeba niestety krochmalić, a potem z trudem prasować.
Najczęściej staram się jeszcze po swojemu ozdobić takie obrusy - otrzymują więc szydełkowe obrąbki, choćby najskromniejsze, albo niewielkie koroneczki. Niektóre na swój "wielki" dzień debiutu z szydełkowym zdobieniem czekają dość długo. Ostatnio ukończyłam koronkę przy zwykłym śniadaniowo-kuchennym obrusie w kratkę ścierkową:
 


Wzorek bardzo prosty, z głowy (nieco podobny już kiedyś robiłam przy jakiej serwetce):


Najdłużej zawsze schodzi mi z pierwszym rzędem, kiedy muszę się wkłuwać szydełkiem w materiał. Kolejne rzędy - to już sama przyjemność.
Okazało się, że wspomniany obrus  (który na koronkę czekał kilka lat) i w międzyczasie był użytkowany, ma przetarcie w jednym miejscu. Wzmocniłam to miejsce przeszywając kilkakrotnie na maszynie do szycia (łata była brzydka). Należało to jakoś zamaskować. Haftować kwiatków mi się nie chciało, toteż zrobiłam szydełkiem kwiatek maskujący ubytki. Samotny był jednak bardzo - dorobiłam jeszcze dwa i taką szydełkową aplikację  przyszyłam gęstym zygzakiem maszynowym.


 
Stary - nowy obrus wygląda teraz całkiem nieźle. Nawet mój mąż, którego moje robótki raczej nie interesują - stwierdził, że jest ok.

piątek, 9 maja 2014

Niepotrzebna stacja - Łupków

Dojechaliśmy tam drogą wprawdzie utwardzoną, ale żwirową. Nigdzie człowieka, pustka. Stoi sobie osamotniona, a wokół bezkres pól i łąk. Stacja Łupków. Kiedyś ostatnia przed granicą.




Kiedy w 1872 roku budowano Pierwszą Węgiersko-Galicyjską Kolej Żelazną, która połączyła – poprzez Przełęcz Łupkowską ówczesną Galicję z Węgrami (Budapeszt ze Lwowem) w Łupkowie przy stacji działał urząd pocztowy i telegraficzny, a 2 km dalej powstała osada Nowy Łupków  licząca w 1921 r. 110 domów i 672 mieszkańców.


Pod przełęczą wybudowano tunel długości 416 m. W czasie I wojny światowej, podczas wycofywania się wojsk austro-węgierskich został uszkodzony. Podczas II wojny światowej był dwa razy niszczony: we wrześniu 1939 r. przez Polaków, a w 1944 r. przez Niemców.
Po II wojnie tunel odbudowano, jednak wykorzystywany był w znikomym zakresie dla ruchu towarowego. Po roku 1981 ruch na tej trasie znów wstrzymano. Wznowiony został ponownie w roku 1996.


Dziś jednak dworzec (po remoncie  w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku) znów stoi opuszczony.


Życie  zatrzymało się tutaj, nie wiadomo na ile - chociaż zegar kolejowy nadal odmierza czas. Wije się po kolumnach winobluszcz, kwitną posadzone kiedyś żonkile. Można przez okna pozaglądać do wnętrza budynku i zobaczyć klasyczne wnętrze dworca z epoki Austro-Węgier. Jakieś takie smutne i  przygnębiające wrażenie robi ta odnowiona, a opuszczona stacja, której czas znów zaczyna nie oszczędzać i tu, i ówdzie farba powoli się łuszczy...



Oglądać tunelu już nie poszliśmy (gonił nas czas). Obejrzeliśmy jeszcze pozostałości pomnika z 1915 r. wystawionego przez Niemców po zwycięskiej bitwie gorlickiej. Dziś jest to obelisk rozsypujący się ze starości, przy którym w trawie giną betonowe kwatery symbolicznych grobów.


Przez miejscowość biegnie niebieski szlak turystyczny, zwanym też granicznym, który prowadzi od Beskidu Niskiego - Jaśliskiego Parku Krajobrazowego i wchodzi w teren Bieszczadów pomiędzy Przełęczą Łupkowską, a Przełęczą Przysłup (697 m n.p.m) schodząc do Nowego Łupkowa. W Nowym Łupkowie szlak biegnie drogą obok stacji PKP Nowy Łupków.
Wybraliśmy się też na cmentarz, właśnie przy szlaku niebieskim, nieopodal schroniska "Chata w Łupkowie". Warto tu zajrzeć:







Można tu zobaczyć pozostałości cerkwi - kamienie podmurówki i krzyże żelazne zdobiące kiedyś zwieńczenia.



Drewniana cerkiew parafialna pw. świętego Michała Archanioła zbudowana była pomiędzy rokiem 1815, a 1821. Została zniszczona po roku 1947. Była to świątynia drewniana, trójdzielna, orientowana. Obok miejsca po cerkwi  - podmurówka dzwonnicy.

Źródło:
1. http://www.twojebieszczady.net/lupkow.php
2. http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81upk%C3%B3w_(stacja_kolejowa)
3.Beskid Niski. Przewodnik. Oficyna Wydawnicza "Rewasz". Pruszków 2012 r.

środa, 7 maja 2014

Czapki "myboshi"

Co oznacza "myboshi" w dosłownym tłumaczeniu? Boshi z języka japońskiego to czapka, a połączone z angielskim my daje powyższy zlepek: spolszczony jako "moja czapka". O "myboshi" piszę ze względu na zjawisko kulturowe i przyczynek do historii dziewiarstwa. Idea "myboshi" polega na tym, że każdy może posiadać, albo sobie zrobić czapkę własną, jedyną, charakterystyczną dla siebie.
"Myboshi" wymyśliło dwóch młodych Niemców - instruktorów narciarstwa. Kiedy przebywali na obozie w Japonii zaczęli robić kolorowe szydełkowe czapki. Mieli świadomość, że czapka, która spodoba się młodym, powinna być ładna i wygodna. Panowie Thomas Jaenisch i Felix Rohland z Górnej Frankonii: 

Zdjęcie ze strony:http://www.myboshi.net/Story/
 
uczynili ze swego pomysłu dobrze prosperujący interes. Oferują nie tylko gotowe wyroby z metką - logo czapki, ale i włóczkę, z którą do kompletu można tę metkę kupić.


Czapki wykonuje się szydełkiem nr 6 z włóczki o składzie: 70% akrylu i 30% wełny merino, z reguły o dość intensywnych kolorach i często niekonwencjonalnych zestawieniach.




Panowie wydali również dwie książki ze wzorami czapek i w ciągu prawie  czterech lat od wylansowania swego pomysłu z powodzeniem rozpowszechniają  modę na "myboshi" w kolejnych krajach.


Wszystkie zdjęcia ze strony: http://www.myboshi.net/
 
Oryginalną włóczkę "Myboshi" można kupić i w polskich pasmanteriach internetowych, widziałam w Akademii Rękodzieła "Bocian" i pasmanterii "To i owo". Fakt polska dziewiarka poradzi sobie i bez oryginału, jednak nie oznaczy swej czapki firmową metką.
Kiedy przyjdzie jesień, zaczniemy dziergać czapki "myboshi".

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails