Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chusty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chusty. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 lipca 2016

Virus III

Skończyłam kolejną chustę "Virus" - chyba już ostatnią (ale się nie zarzekam). Ta robiona była wybitnie dorywczo tzn. w kolejkach, w przychodni zdrowia, w zakładzie rehabilitacji, kiedy to oczekiwałam na mamę, którą wożę na zabiegi. Dlatego dość długo ją robiłam. Zdjęcia zrobione w ogrodzie, nawet nie pochowałam nitek i chusty nie zblokowałam. Włóczka - jak w poprzednich "Virusach" "Diva Batik Alize". 


Włóczka "Diva Batki Alize", kolor 368; 350 m/100 g; 100% mikrofibra; 
zużycie 300 g; szydełko 3 mm
 

 
Wszystkie dane podobne do poprzednich: "Virus I" i "Virus  II" czyli zużycie po trzy motki włóczki. Niespodzianką jednak jest zawsze fakt, jak ułożą się kolory. Ten ostatni zestaw lawendowo-biało-zielony jest równie oryginalny, jak pozostałe.
A tu widać na zdjęciu, że spędzamy wakacje z wnuczką, która zaraz zainteresowała się, kiedy fotografowałam chustę.
Dziewczynka korzysta u nas z pięknej pogody, basenu, słońca, powietrza. Zabawa trwa nieustannie. Nie mamy więc czasu na inne sprawy, gdyż zajmujemy się Wandzią (jej rodzice odpoczywają bez dziecka). My cieszymy się wnuczką.
 



niedziela, 15 maja 2016

Virus II

Zawirusowało mnie zupełnie i chuścianie (bo drugą chustę wzorem "Virus" zrobiłam), i w życiu. Gdyż od kilku dni zmagam się z jakąś infekcją wirusową dróg oddechowych (tchawica): najpierw zanik głosu (porozumiewanie się szeptem), potem długie niekontrolowane ataki kaszlu wynikające z wysilania krtani, by coś tam powiedzieć, następnie katar i spuchnięte migdałki. A wszystko to bez temperaturowo. Tyle, że osłabiło mnie i musiałam nawet zrezygnować z treningów... W sumie strata czasu, bo za bardzo to się do życia nie nadaję. Dlatego zdjęcia drugiej chusty wieszakowe i balkonowe. Zresztą pogoda dosyć kiepska: wczoraj cały dzień ulewny deszcz, dzisiaj nieco lepiej, ale dość chłodno.
 
 
Włóczka "Diva Batik Alize", kolor 4538; 350m/100 g; 100% mikrofibra;
zużycie 300 g; szydełko 3 mm 
 
Jak widać kolory znów się ułożyły po swojemu. Jedna strona chusty wyszła różowa, druga biało-niebieska. Troszkę też drażni mnie to zestawienie niebieskiego z żółtym, czego nie przewidziałam, kiedy wybierałam kolor. Sądziłam, że wyjdzie to bardziej tęczowo.
 


Brzegi wykończyłam najpierw półsłupkami, a potem oczkami rakowymi, co wyraźnie je pogrubiło.


Zbliżenie na wzór
 
No i powstała kolejna letnia chusta. 

niedziela, 8 maja 2016

W kolorach Afryki - chusta "Virus"

- tak mi się skojarzyła, ta moja nowa chusta. I chociaż do lata jeszcze trochę, a wiosna ciepłem nie rozpieszcza, zrobiłam sobie nową letnią chustę, która ma okutać szyję jeszcze podczas chłodnego maja, okryć ramiona w letni wieczór, służyć jako pareo np. kiedy pojadę nad rzekę (hmm, kiedy to ja pojadę nad tę rzekę?!), no i w końcu poprawiać humor swymi afrykańskimi, energetycznymi kolorami.


Na dowód, że włóczka kolorystycznie wpasowuje się w afrykańskie klimaty - kolaż zestawiający wzory etniczne Afryki z moją chustą. Zdjęcia wzorów etnicznych Afryki - stąd

Włóczka "Diva Batik Alize", kolor 3242; 350m/100 g; 100% mikrofibra; zużycie 300 g;
 szydełko 3 mm 
 

W sklepie kolor został określony jako "papuzi" - i chyba faktycznie motek zawierał niemal wszystkie kolory upierzenia papug. Włóczka - mikrofibra "Diva Batik Alize" - przyjemna w robocie i dotyku. Niestety trudno jest wybrać zestaw kolorystyczny ze zdjęcia w sklepie. Rozwijający się motek i przybywająca robótka czaruje zestawieniami, finał kolorystyczny stanowi niespodziankę: jak ułożą się kolory?



 
No i u mnie jeden koniec  chusty jest bardziej pomarańczowo-zielony, drugi różowo-beżowo-niebieski, a dół stanowi bordiurę w kolorze niebiesko-różowym.




Wzór znany - "Virus", do pobrania za darmo na Ravelry. Żadna tam niespodzianka, bo Panie już dawno takie chusty wydziergały.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Tęczowa chusta

z tęczowej estońskiej. Marzyła się mojej córce co najmniej od roku. Wybrałam włóczkę, zamówiłam i tu zaczęły się schody - jaki wybrać wzór? Nie wybrałam żadnego. Zrobiłam splotem francuskim, tzw. kopnięty trójkąt. I jakoś mi się to wszystko nie podoba. Miałam spruć, kiedy było na drutach 1/3, potem 1/2 całości. W końcu wyrobiłam całe 136 g i chyba po inauguracji wiosennej, w lecie pójdzie do przeróbki... Tym razem pomysł nie spełnił wyobrażeń. Pomimo wszystko pokazuję na blogu w ramach kronikarskiej skrupulatności.

Druty 4 mm; włóczka: "Estońska wełna artystyczna", 100% wełna, 720-800m/100 g; zużycie 136 g





Chustę robiłam najpierw lewymi oczkami w rzędach: 1/1, potem 2/2, następnie 3/3, by brzeg skończyć plisą francuskim 1/1. Chusta wyszła olbrzymia i raczej do noszenia w formie zamotanej, szalowej, aniżeli w formie chusty.


I to chyba tyle. Szkoda gadać - gdyby nie fakt, że córka chce ją ponosić jeszcze tej wiosny, unicestwiłabym ją od razu.

niedziela, 22 listopada 2015

Chusta

Prawie dwa lata upłynęły zanim powstała. Jakoś jesienią 2013 r. kupiłam w Krakowie na Karmelickiej włóczkę z cekinami "Galaxy" w kolorze perłowego popielu na czapkę i chustę. Czapkę zrobiłam, a jakże, jeszcze tamtej jesieni. Koncepcja odnośnie chusty zmieniała się nieustannie: miała być ażurowa (nie mogłam zdecydować się na wzór), następnie w paski. Dwa lata przeleciały i nagle pomyślałam: zrobię ją wzorem francuskim. A więc jak zwykle poszłam w minimalizm. Trzy wieczory i chusta jest, nie za duża, ale też nie za mała. Dokładnie w sam raz do omotania szyi na czas tych późnojesiennych chłodów.


Włóczka "Galaxy" (65% akryl, 31% wełna, 4% soft payette); 175 m/50 g;
zużycie 131 g: druty 4 mm

Chusta jest robiona asymetrycznie (od jednego rogu). Początkowo rozważałam wykończenie jej ażurową bordiurą, jednak pewnie zabrakłoby mi włóczki. Wykończyłam ją wobec tego maleńkimi ząbkami (pikotkami), wyrobiwszy włóczkę niemal do ostatniego metra.


No i w końcu jest komplet z czapką.


Produkt finalny z mieszanki akrylu z wełną zrobiony splotem francuskim bardzo mnie satysfakcjonuje; chusta nie jest zbyt gruba, jest miękka i lejąca, właśnie taka o jakiej myślałam. Można ją zamotać jak komin, a w stanie rozłożonym nakryć marznące plecy w pomieszczeniu.
Aż dwóch lat mi trzeba było by sfinalizować projekt...

piątek, 8 sierpnia 2014

Chusta kolejkowa

Kiedy zobaczyłam u Tonki chustę asymetryczną, pomyślałam, że też zrobię sobie podobną. Zamiaru jednak nie zrealizowałam w pełni. Tzn. zaczęłam coś podobnego ze dwa lata temu, jednak nie robiłam ażurowej bordiury - poszłam w minimalizm. I tak sobie robiłam tę chustę ze dwa lata siedząc w różnych kolejkach (np. do lekarza). Sfinalizowałam w ostatnich dniach (robiąc po kilka rzędów podczas zabiegów rehabilitacyjnych).



Moja chusta nie jest tak ładna, jak Tonki. Wykorzystałam do jej zrobienia resztki włóczek: 5 dkg zostało mi po zrobieniu tej chusty. Była to włóczka w kolorze dżinsowym z nopkami i złotą  nitką; dobrałam do niej wełenkę w tym samym kolorze i robiłam na zmianę po dwa rzędy (splot francuski), aż wyrobiłam nitki do końca - zostało włóczki tylko na wykończenie szydełkiem: łuczki obrobione półsłupkami z pikotkami.


Dziś chusta po namoczeniu i wysuszeniu wygląda jak wyżej. Dosyć się rozciągnęła i zrobiła dość obszerna. Na jesieni na pewno się przyda.

sobota, 13 kwietnia 2013

Chusty pavloposadskie

Jestem nimi zauroczona. Są fascynujące i stały się dla mnie obiektem pożądania. Innymi słowy mowa tu o rosyjskich chustach ludowych. Chusty te  produkowane są od ponad 200 lat w miejscowości Pavlovsky Posad  (Павловский Посад) koło Moskwy.


W 1795 r. powstała w miejscowości  Labzin Vohna (później Pavovskij Posad) fabryka założona przez chłopa Ivana Dmitrevicha Labzina produkująca jedwabne chusty; w połowie XIX w. wnuk założyciela wytwarzał już chusty wełniane z nadrukowanym kolorowym wzorem. Wzory te odbijano na materiale za pomocą drewnianych matryc (jak wygląda proces produkcji można zobaczyć na filmiku umieszczonym na tej stronie). Wzory stare, tradycyjne, ludowe to kwiatowe ornamenty: róże, lilie; później pojawiły się wpływy orientalne, wschodnie tzw. tureckie.  Obecnie manufaktura zatrudnia projektantów opracowujących własne kolekcje, którzy sięgają do tradycji, ale i kierują się własną wyobraźnią. Dominują kolory bordowy, czarny, granatowy, ciemnozielony. Fabryka wytwarza chusty, apaszki i szale, szaliki męskie jedwabne, wełniane, a także bawełniane. Jeden produkt może mieć i  dwadzieścia kolorów. Każdy ornament oraz kolekcja posiada własną nazwę.


Skąd takie powodzenie chust? Prawosławne kobiety  musza obowiązkowo nosić chusty na głowie, kiedy idą do cerkwi - takie nakrycie głowy jest  symbolem godności  i czystości kobiety; poddania oraz posłuszeństwa mężowi i Bogu. I tak w okresie Wielkiego Postu kobiety noszą czarne chusty wspominając ukrzyżowanego Chrystusa; pod koniec Wielkiego Postu - czerwone czasem ze złotym haftem - jako symbol radości i szczęścia; świętując  Dzień Świętej Trójcy - zielone.


 Należy pamiętać, że oryginalna chusta pavlopasadskaja powinna mieć na metce takie logo:
 

Chusty z tej fabryki są znane i kupowane w całej Rosji i w krajach byłego Związku Radzieckiego. Zagraniczne wycieczki robią zakupy w przyfabrycznym sklepie. Można kupić chusty również w sklepach internetowych (nie znalazłam takiego, który sprzedaje do Polski). Są też chętnie nabywane przez celebrytów z zachodniej Europy. Wkładają je także panowie. Ambicją wielu pań z tamtej strony granicy jest  to, by posiadać chustę z tej właśnie fabryki, niektóre mają nawet spore kolekcje. Na przykład na forum Osinki są wątki poświęcone np. prezentacji posiadanych chust, albo prezentacji ubrań i akcesoriów uszytych z tych chust.
Ja mam jedną,  nazywa się "Zołuszka" - kupiłam ją w Polsce; pokazuję ją na zdjęciach w tym poście. Fotki nie oddają jej urody, gdyż są robione podczas kiepskiej pogody.

Linki prezentujące chusty i  ich historię:
przyfabryczny sklep internetowy: http://platki.ru/
http://pavlovoposadskie-platki.ru/istorya-platkov/pavlovoposadskie-platki-istorya/
http://www.kosynok.net/
http://fashionblog.com.ua/narodny-j-platok-kak-nosit/
http://igorinna.livejournal.com/810831.html
 
 
 

 

czwartek, 21 marca 2013

Chusty ludowe raz jeszcze


Nie tak dawno pokazałam na swym  blogu chusty ludowe znajdujące się w moim posiadaniu. Ich prezentacja  spowodowała, że odezwało się wiele osób, które podobnie jak ja, takie chusty lubią i noszą, albo wspominają z sentymentem, że w domach rodzinnych podobne należały do babć, cioć itp. Jedna z komentatorek oslun tak wprowadza mnie i moje Czytelniczki w świat chust ludowych:

Takie kwieciste chusty i chustki kiedyś nosiły wszystkie wiejskie kobiety. Moje babcie mówiły na nie "szalinówki". Były jeszcze grubsze, większe chusty, bardzo miękkie zwane "puchówkami" - podejrzewam, że w składzie miały kozi puch (czyli moher). Były bardzo lekkie i ciepluteńkie, często nakładano je trochę starszym dzieciom na kurteczkę lub płaszczyk. Ostatnio miałam taką na sobie rok temu, ale nie kupiłam - pańcia chciała za nią 600 PLN - pewnie była tyle warta, ale... No i były jeszcze wielkie chusty w kratę tkane, najczęściej w brązach lub zieleniach - te nazywały się po prostu chustami i w nich często maleńkie dzieci noszono. To były wspomnienia z dzieciństwa z czasów wczesnego Gomułki. Pozdrawiam, wielbicielka chust i ludowości wszelakiej.

Oslun przypomniała mi młodość i dzieciństwo; w pamięci pojawiły mi się widziane kiedyś kobiety wiejskie okutane właśnie w wielkie kraciaste wełniane chusty. 

Zdjęcie z książki Stefana Stefańskiego: "Kartki z niedawnej przeszłości Sanoka". Sanok 1991 r.
Wydano nakładem własnym autora: 30 egzemplarzy numerowanych i podpisanych
(mam nr 20 książeczki)
I jeszcze inne wspomnienie: ponad  25 lat temu byłam ze znajomymi w Tylmanowej. Zapamiętałam drewniany kościółek i wiejskie kobiety, które w ludowych chustach na głowie przyszły na mszę. Z tyłu kościoła patrzyłam na taki obrazek: wspaniałe zdobienia wnętrza kościoła i trójkąty chustek na głowach kobiet. 

No i nie byłabym sobą gdybym nie podjęła "badań" związanych z chustami.
Na szczęście polscy etnografowie dość skrupulatnie opisują stroje regionalne, których niezbędnym elementem były chusty. I tak dowiedziałam się, że te chusty produkowane w  fabrykach (wzór drukowany na tkaninie) zwane "szalinówki" (salinówki), jedwabnice, chusty tureckie, francuskie i szabasówki w latach trzydziestych ubiegłego wieku wyparły te ręcznie haftowane. Można je było kupić na  rynku (jarmarku) i od wędrownych sprzedawców.
Z kolei badacze kultury łęczyckiej tak wypowiadają się na temat chust ludowych:
W Łęczyckiem było wiele rodzajów chust. Spośród nich warto wymienić duże ciepłe chusty, jak baranówki czy chusty francuskie (też tureckie) czy nieco mniejsze szalinówki i chustki kamletowe (też kamelowe). Zwykle chusty były wzorzyste, przykładowo szalinówka miała duże kolorowe kwiaty wzdłuż boków, a chusta francuska – motywy wzorowane na orientalnych. Jednak typowa dla tych terenów chusta kamelowa jest jednobarwna, można powiedzieć, bardziej elegancka, stylowa. Jest to chusta „biała lub czarna, ręcznie robiona szydełkiem z wełny najczęściej wielbłądziej, o wymiarach 87 x 87 cm, 90 x 90 cm, 102 x 102 cm i 105 x 105 cm, składająca się z kwadratowego płata dzianiny („stołu”) wykończonego wzdłuż wszystkich boków koronką szydełkową i robioną na widełkach. Muzeum w Łęczycy, które m.in. patronuje projektowi rekonstrukcji łęczyckich chust kamelowych, posiada obecnie w zbiorach wyjątkowo ładne takie chusty, nie tylko białe i czarne, lecz także beżowe czy czerwone.
 
Aleksandra Perkowska pisze, że chusty góralskie nazwano tybetankami:
Tradycyjne góralskie chusty o charakterystycznym kwiecistym wzorze na jednobarwnym tle (czerwonym, kremowym, białym, zielonym, żółtym, czarnym czy ciemnoniebieskim) oryginalnie szyte były z tkaniny tybetowej. Tybet – bo tak brzmi ogólnie przyjęta nazwa tego materiału – to cienka tkanina o skośnym splocie, wyrabiana z wełny owiec lub kóz tybetańskich. Właśnie z niej pod koniec XIX w. szyto tradycyjne góralskie spódnice oraz chusty.
Chusty w stylu ludowym były bardzo modne chyba ze trzy lata temu, teraz nadal pojawiają się czasem na ulicy. Maria Sadowska zainspirowana chustami ludowymi zaprojektowała bluzy z takich "chuścianych" materiałów.
Usiłowałam znaleźć miejsca, gdzie można kupić porządne chusty ludowe. Rezultat raczej mierny: takie chusty kupimy zapewne w sklepach Cepelii, może na stoiskach w krakowskich Sukiennicach oraz innych sklepach promujących rękodzieło. Wiele chust (zdaje się, że produkcji chińskiej) wyrzuci nam wyszukiwarka Allegro po wpisaniu hasła: "chusta ludowa". Są to jednak głównie chusty bawełniane. Ładne i myślę dobrej jakości wełniane i jedwabne oraz bawełniane znalazłam w sklepie internetowym Beskid Art Deco.
A na koniec jeszcze zdjęcia chust (które też dostałam od mamy), które kiedyś tam były kupione na targu od Ukrainek:





Są z prawdziwej wełny i gryzą niesamowicie, a ta w kolorze popielato-ziemistym jest rewelacyjnie ciepła i wkładam ją niekiedy w największe mrozy.

niedziela, 10 marca 2013

Rustykalne chusty

Pragnę dzisiaj pokazać chusty rustykalne, które mam i oczywiście noszę zamiennie z chustami dzianinowymi. Właściwie wszystkie te chusty dostałam od mamy. Niektóre mają już bardzo dużo lat (20 - 30). Ale jak widać na zdjęciach zachowały się znakomicie. Są to w większości chusty wełniane.
Ta jest jedną z najstarszych - dostałam ją jeszcze wtedy, kiedy studiowałam.  Z czasów studiów mam jeszcze jedną czarną, którą teraz używa Matylda. Kilka lat temu dorobiłam tej chuście frędzle:

 

A tej chusty prawie nie używałam do tej pory:


Jest prawie jak nowa; wczoraj wzbogaciłąm ją o frędzle:


Ta piękna, wielka, bordowa chusta ma około 25 lat. Rozmiar to kwadrat 1,5 m/1,5 m, a więc jest olbrzymia. Kiedyś bardzo wiele ją nosiłam, zarzucając na kurtki i płaszcze:



A tę czarną (kwadrat 92 cm/92 cm) ze swych przepastnych szaf wyciągnęła mama jakieś dwa lata temu i podarowała Matyldzie. Frędzle zaczęłam w tamtym roku (zrobiłam dwa boki i potem "pary" zabrakło) - dokończyłam w tym tygodniu. Wiązanie, bagatelka, "siatki" z trzech  oczek - to praca, która zajęła mi 6 godzin. Jednak z frędzlami chusta znacznie zyskuje.


 

Tę we wzory tureckie  (rozmiar 118 cm/118 cm) dostałam w tym roku. Jest na swój sposób równie piękna:


Zastanawiam się czy jej też dowiązać frędzle?


A te niewielką (również wzór turecki), bardzo lubię i noszę najczęściej pod kurtkę czy płaszcz:



Ma też ze 20 lat. Kilka lat temu dowiązałam jej frędzle i zyskała na wyglądzie.
Mam jeszcze jedną chustkę wełnianą po babci (ma pewnie ze 40 lat; babcia nie żyje już 20) - najczęściej noszę ją do skórzanych kurtek (kolor rudawy, wzór nierustykalny). Ma dla mnie szczególne, sentymentalne znaczenie.

Oczywiście wiem, że znów nie każdemu się takie chusty spodobają. Ja takie lubię i noszę. A dla Czytelniczek niech będą ciekawostką. Uważam, że z powodzeniem można łączyć tego typu chusty i ze skórzaną kurtką, i dżinasami.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails