mi gałazki tarniny włożone do wody. A to niespodzianka! Spodziewłam się raczej listków, a tu wczoraj rano pokazały się delikatne kwiatki. Nawet pachną.
Zdecydowanie dłużej i z większym trudem wykluwały się listki małego drzewka grabu (stały w wodzie cały miesiąc) i rozwinęły się tylko na jednej gałązce. A więc wiosna powoli zagląda do mojego domku.
Na polu robótkowym niestety zastój. Sweterek, który robiłam, nagle przestał mi się podobać. Dociągnęłam plecy do końca i przody do pach i odłożyłam. Jakoś nie wyszło to, o czym myślałam i całą chęć do dalszego drutowania straciłam. Chyba wróci do formy pierwotnej czyli kłębków włóczki. A miała być piękna popielata bluzeczka...