Strony

środa, 22 października 2014

Zainspirowani Montessori- odcinek 13 "Linia życia"

Witajcie.
Dziś chciałam Wam pokazać coś niezwykłego, coś co mnie zachwyciło.
Linię życia.

Chodzi o to aby pokazać dziecku  pojęcie czasu- przeszłości, teraźniejszości i przyszłości...co nie jest takie proste dla przedszkolaka. Olkowi często myli się "jutro" i "wczoraj" :)
Taka linia pomaga dziecku dostrzec zmiany, porównać je i nazwać :)

My skupiliśmy się na linii życia Olka i mojej, ale można tworzyć różne linie, np. linię czasu dnia- od poranka aż do wieczora czy linię życia np. motyla.
Jak taką linię przygotować? Nic prostszego... potrzebujecie tylko Waszych zdjęć i taśmy klejącej :)
Zdjęcia muszą być wywołane podwójnie, bo jedno będzie elementem linii a drugie trzeba będzie  do niej dopasować :)
Ja swoje zdjęcia zalaminowałam- będą nam dzięki temu służyć bardzo długo.

Tworzenie linii życia to była dla nas okazja do fajnych rozmów, opowiadałam Olkowi o tym jak to było jak się urodził, jak uczył się chodzić i jak pierwszy raz wsiadł z nami na rower...
Miło było powspominać, bo to już prawie cztery lata odkąd Olo jest z nami:)

Twórzcie i bawcie się dobrze! :)











piątek, 19 września 2014

Choróbsko nas dopadło...

Prędzej, czy później to musiało się stać.
Dopadło nas choróbsko. Na to szczęście nic poważnego, ale i tak przedszkole i żłobek muszą poczekać do poniedziałku.

I znów jesteśmy w domu we trójkę, znów jemy spokojnie śniadanie i nigdzie nam się nie spieszy :)
Zaczynamy dzień od pysznej jaglanki z bananem i malinami, później czas na inhalacje- koniecznie przy bajce (dziś była Masza i niedźwiedź). 
Jest też czas na nasze ulubione książki, w czwartek przyniosłam nową dostawę z biblioteki więc jest w czym wybierać :) 
Ja jestem zachwycona "Wesołym ryjkiem" Wojciecha Widłaka- to niesamowicie ciepła i mądra książka o przygodach śmiesznego prosiaczka, polecam!
Olo ostatnio ma fazę na dinozaury i oglądał dziś "Jak pokonać dinozaury"...treść bardzo słaba ale dobre ilustracje, więc improwizuję i wymyślam do nich różne historie.
Jula wybrała kryminał i czytała "Gdzie jest moja czapeczka"...klasyk!

A popołudniu zasiedliśmy na naszym tarasie i zjedliśmy pyszne amarantusowe ciasteczka i piliśmy lemoniadę miodowo- cytrynową :)
Nie mamy gorączki, więc korzystamy z pięknej pogody ile się da!
Oby choróbsko opuściło nas do poniedziałku, bo żłobek i przedszkole czekają! :)

Miłego weekendu kochani!
Zdrówka!!!




Bo inhalować się trzeba "z klasą"... tiulowa sukienka musi być :)













środa, 3 września 2014

Trudny wrzesień...

Ten tydzień to dla nas ciężki czas...
Zaczął się rok żłobkowo-przedszkolny, wróciłam do pracy i na dodatek jestem z tym wszystkim sama...

Nie byłam gotowa na takie emocje...
Jak tylko myślałam, że zostawię ich samych, łzy same cisnęły mi się do oczu.  Nie potrafię tego wytłumaczyć...ale chyba bałam się tego co one pomyślą...co pomyślą jak nagle powiem "cześć", dam buziaka i sobie pójdę... 
Każdy mi powtarzał, że pożegnanie ma być szybkie i bez zbędnego gadania.
I tak robię...ale serce mi pęka i na siłę powstrzymuję łzy.

Dziś mieliśmy kryzys, wynosiłam Olka z domu na siłę... Jula to wszystko widziała...też się popłakała...
Oboje do sali weszli z płaczem...a ja płakałam czekając na tramwaj...

Tak! Chcę żeby byli wśród dzieci, żeby kreatywnie spędzali czas i poznawali świat...i wierzę, że placówki, które wybraliśmy to wszystko im zapewnią. 
Ale cały czas zastanawiam się czy to jak się rozstajemy, nie wpłynie na nich...na nasze relacje... bo najbardziej na świecie nie chciałbym stracić ich zaufania.
Tak! Wiem, że nie jestem pierwszą mamą a Olek i Jula pierwszymi dziećmi które przez to przechodzą...ALE... to moje dzieci i w tu i teraz to one są najważniejsze...

Kiedy przychodzę po Olka jest spokojny, uśmiechnięty...dziś siedział z innymi dziećmi przy stoliku i rysował.
Wieczorem czytaliśmy książkę o przedszkolu, dużo rozmawialiśmy, Olo opowiadał mi jak to jest u niego...
"że ustawiają się w pociąg...i że idą do łazienki umyć ręce i zrobić siku... a potem wracają do sali i że na obiad była po prostu zupa i ziemniaczki i cebula..."  to chyba dobrze prawda?
Jula też świetnie sobie radzi, kiedy Ola ja odbiera jest uśmiechnięta.

Tylko te poranki...
Trzymajcie kciuki za nasze kolejne dni...
Jak to jest, było u Was?
Podzielicie się Waszym doświadczeniem?


I jeszcze na koniec...mam dla Was ciekawy wywiad z Jarkiem Żylińskim, psychologiem... 











czwartek, 28 sierpnia 2014

20 miesięcy to jest coś!

Niech Was nie zwiodą te blond włosy i niebieskie oczy... Jula to mała diablica.
Zupełnie inne dziecko niż Olo.

Uparta, głośna, ruchliwa, wie czego chce... i dziś kończy 20 miesięcy.
Piszę tego posta, żeby pamiętać... bo czas leci jak szalony a z mojej małej córeczki rośnie duża mądra dziewczynka.

Chcę pamiętać, że Jula...
- przesypia całe noce! (jupi!)
- na dobranoc jest karmiona piersią (coraz rzadziej...ale zdarza nam się jeszcze)
- korzysta z nocnika (zdolniacha!)
- przechodzi etap "SIAM"...wszystko chce robić sama!
- mówi: mama, tata, babcia, dziadzio, Ołuś, siam, woda, nnniiieee!...i wiele innych słów "po swojemu" np. "ba babaw"- czyli plac zabaw :)
- jest niesamowicie rozwinięta motorycznie...obserwuje brata i chce robić to co on, co oznacza wspinanie się na tą samą wysokość na drabinkach co Olek...
- je sama
- ma niesamowite pokłady empatii... tuli Olka jak coś się stanie, jak sama coś dostanie ZAWSZE! prosi o drugie dla Olka
- jest uparta, krzykliwa...jest głośna byle dostać to czego chce.... 
- i to jej słynne "NNNiiiiEEEE"...  tylko ona tak potrafi :)

A od poniedziałku Jula idzie do żłobka...Trzymajcie za nią i za mnie kciuki! :)








wtorek, 12 sierpnia 2014

Zmiany

No to się u nas pozmieniało... wróciłam do pracy. 

Musiał w końcu kiedyś nadejść TEN moment.
Nie sądziłam, że stanie się to tak szybko, ale tak widocznie musiało być.
Od września Olek idzie do przedszkola a Julka do żłobka. Teraz zajmuje się nimi Ciocia Ola. Dzieciaki bardzo ją polubiły i dziś jak Ola wychodziła Olek stwierdził, że "jest smutny i chciałby, żeby Ciocia została jeszcze" :) 

Nie ma już leniwych poranków i wspólnych śniadań.
Nie ma spacerów do parku i na plac zabaw.
Nie ma buszowania po bibliotece w poszukiwaniu pięknych książek.
Nie ma tego luzu...

Teraz zostały nam weekendy. Czuję, że każdy z nich będzie teraz przeżywany jeszcze bardziej aktywnie niż dotychczas (da się?), że będziemy dawali więcej z siebie dzieciom i nie będziemy chcieli "przebimbać" ani minuty ze wspólnego  czasu, który będzie tylko dla naszej czwórki.

Tak bardzo nie chciałabym przegapić niczego ważnego w życiu moich dzieci...
Olo! Jula! Kocham Was!!!





Jak było u Was?
Jak Wy "odcinałyście pępowinę" ?
Jakieś rady?
Podzielcie się proszę :)

Pewnie będę miała mniej czasu na bloga, ale obiecuję, że będziemy tu nadal :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...