Witam serdecznie po długiej przerwie. Od razu zaznaczę, że post będzie sporych rozmiarów - i kto dotrwa do końca zrozumie czemu przerwa w blogowaniu była tak długa ;)
To było bardzo kolorowe, energetyczne zamówienie, a zarazem bardzo pracochłonne ;) Zaczęło się od telefonicznego zapytania: "Czy wykona Pani girlandy na okno?" Nigdy nie robiłam, ale na liście pomysłów gdzieś tam była girlanda Bożonarodzeniowa czy do dziecięcego pokoju, więc czemu nie... Podesłałam pani Adriannie kilka inspiracji z sieci i między innymi album
Brazylijki Luciany na Flickr. Osobiście zaglądałam już wiele razy na bloga Luciany i nadziwić się nie mogłam, że kobieta ma cierpliwość do takich szczególików i drobiazgów. Pani Ada wybrała girlandy w wersji najbardziej wypasionej - czyli wzorowanej na Lucianie, i wtedy mogłam się przekonać jak dużo cierpliwości wkłada Brazylijka w swoje prace ;)
I jak już wspominałam zaczęło się od girland...
na początek kilka girland w stanie spoczynku...
Na jednej girlandzie było pięć zwierzaczkowych zawieszek...
A coby nie było za łatwo girland było "TYLKO" pięć sztuk ;)
Tak, tak 5 girland razy 5 zawieszek na każdej z nich, daje razem 25 zwierzaczków ze szczególikami!!!
Kilka zbliżeń, coby rozjaśnić o jakie szczególiki mi chodzi (uszka u słoników, hipopotamów, płetwy u rybek, skrzydełka, nóżki u ptaków itd)
A więc kontynuując "bajkę" - zaczęło się od girland, po drodze doszły poduchy z aplikacjami nawiązującymi do zwierzaków z girland:
Tyły poszewek - zakropkowane ;)
Przody oprócz aplikacji w rogach miały drobną dwu centymetrową ramkę, co dobrze widać na poniższym zdjęciu:
A tu pozwolę sobie zwrócić uwagę Czytelnika na ławeczkę, na której pozują poduchy. Wspominałam już kiedyś o niej i obiecywałam prezentację. Więc oto i jest ławeczko-skrzyneczka rękami Męża mego kochanego wykonana :* Można na niej i wygodnie przysiąść, i schować niepotrzebne szpargały :-)
A więc zaczęło się od girland, po drodze doszły poduchy z aplikacjami, "a może jeszcze narzutę?" Narzuta z chabrowym środkiem, ramą białą w chabrowe grochy, warstwą ociepliny i pikowaniem a'la Luciana - wypatrzonym przez panią Adę.
Narzuta pozuje na kolejnym dziele Męża mego - łóżko z palet dla Oliwy - łóżko jeszcze nie dokończone - czeka na szuflady. Jak się doczeka nie omieszkam się nim pochwalić w pełnej okazałości;)
i jeszcze jedno ujęcie na ławeczko-skrzyneczce. Pikowania to kwadratowe labirynty, mi osobiście kojarzące się z greckim motywem..
A coby nie było za mało, na sam koniec doszły zawieszki na ścianę. Można je zawiesić zamiast obrazków . Docelowo (czytaj: w pokoju dwóch chłopców) mają wisieć trzy obok siebie. Niestety nigdzie w swym mieszkaniu nie mam trzech gwoździ wbitych - także prezentacja zbiorowa w stanie spoczynku będzie:
A teraz "solówki" na ścianie:
Pani Ada jest bardzo zadowolona z zamówienia, jednak największą radość sprawił mi taki fragment oceny: "Mój półtoraroczny synek piszczał, gdy zawieszałam dekoracje" :-) I choć na prezentowanych przeze mnie zdjęciach girlandy są przytłoczone roletami rzymskimi, które mam na oknach w swoim domu, to według zapewnień pani Ady na jej "gołym" oknie wyglądają rewelacyjnie. Dziękuję za możliwość zrealizowania zamówienia, miła odskocznia od rustykalnych i vintagowych klimatów.
Wszystkim, którzy wytrwali do końca posta gratuluję cierpliwości ;)
A wpis dedykuję mojej młodszej siostrze, coby wiedziała, że w
pracowni Petite Decor jest nie tylko szaro, lennie i biednie ;P, kolorowo też bywa :-)
Pozdrawiam wszystkich TUzaglądaczy :-)
Do następnego!!