środa, 30 listopada 2016

Co w wydawnictwach piszczy
(grudzień 2016)

*** subiektywne zestawienie najlepszych premier i wznowień ***

Zanim przejdziemy do skromnego zestawienia z grudnia, wrzucam listopadową zapowiedź, która mi umknęła, a myślę, że jest warta uwagi.


Od Deski Do Deski

Walter Spitzer Uratowany rysunkami

"Uratowany rysunkami" , to autobiografia malarza i rzeźbiarza Waltera Spitzera, który jako żydowski chłopiec urodzony w polskim Cieszynie przeżył holokaust. Jego bliscy i przyjaciele zginęli od kul i w komorach gazowych. On sam także doświadczył piekła obozów koncentracyjnych, przetrwał dzięki szczęściu, pomocy współwięźniów, ale także dzięki swojemu talentowi plastycznemu. Walter Spitzer szczerze do bólu opisuje historię swojej rodziny i życie młodego człowieka, który nagle został zupełnie sam w świecie ogarniętym wojenną pożogą. W swoich wspomnieniach poza dramatycznymi i wstrząsającymi historiami pisze także o pierwszych miłościach i zauroczeniach, o próbach odnajdywania najmniejszych śladów normalnego życia w tych strasznych, nieludzkich czasach.

wtorek, 29 listopada 2016

Arun Milcarz "Czad. W poszukiwaniu straconego..."
RECENZJA

Arun Milcarz
Czad. W poszukiwaniu straconego...
2016
206 stron
Dawno nie miałam takiego problemu z oceną książki. Przeczytałam ją, odpoczęłam od niej i teoretycznie powinnam ochłonąć na tyle, by na zimno móc powiedzieć: "czytajcie, to jest dobre" lub "cienizna, nie polecam". 

Ale nie. Tak łatwo nie będzie.

Czad. W poszukiwaniu straconego... to książka, która mi się podobała i nie podobała, która mnie wciągała i męczyła, bawiła i drażniła. Czasem doceniałam specyficzny język autora, czasem miała serdecznie go dość. Bywało, że miałam poczucie, że to książka o niczym, by po chwili stwierdzić, że jednak o czymś ważnym.

Z pewnością jest mniej o miejscu, bardziej o człowieku. Niczego innego nie jestem pewna.


poniedziałek, 28 listopada 2016

Filmowy Meksyk: "Zona"



Po lekturze Pejzażu bez kolców Sylwii Mróz nabrałam ochoty na meksykańskie kino. Jednak podczas gdy wspomniana książka przede wszystkim opowiadała o tym, co w Meksyku piękne, kolorowe i intrygujące, to już w filmie, który wybrałam, próżno szukać ciepła i barw. Chyba, że mówimy o odcieniach szarości i czerni, a pod pojęciem ciepła mamy na myśli gorąco wywołane emocjami towarzyszącymi kolejnym scenom.

Zona (reż. Rodrigo Plá) to film o zderzeniu dwóch światów współistniejących na meksykańskiej ziemi. Bardzo bolesnym zderzeniu. To film o podziale na my - lepsi, bogatsi i oni - biedni, zbędni, stanowiący zagrożenie. To "my" mieszka na strzeżonym osiedlu Mexico City. Jest tu brama z ochroniarzem w gratisie, który byle kogo nie przepuści, jest wysokie ogrodzenie zwieńczone drutem kolczastym. W ten sposób bogaci mieszkańcy osiedla informują swych biednych sąsiadów: nie chcemy was tu, trzymajcie się od nas z daleka, nie jesteście warci tego, by przebywać w naszym towarzystwie. Na osiedlu działa rada podejmująca decyzje dotyczące tej hermetycznej społeczności, a najważniejszym jej zadaniem zdaje się chronienie mieszkańców zony przed niepożądanym elementem z zewnątrz.

niedziela, 27 listopada 2016

Beata Bochińska "Zacznij kochać dizajn"
RECENZJA

Beata Bochińska
Zacznij kochać dizajn
Wyd. Marginesy
2016
242 strony
Zaczyna się niewinnie. Od kupienia jednej filiżanki, wazonu, lampy albo talerzyka. Zazwyczaj ze względu na urodę. Po prostu nam się podoba i chcemy to cudo mieć na własność. Bez podtekstów i planów. Potem nadchodzi refleksja: to jest stare, więc może jest coś warte? Zaczynamy szukać. Do naszej świadomości powoli wdzierają się coraz większy niepokój i chaos, bo stajemy przed Himalajami informacji i nie wiemy, jak wśród nich lawirować. A w dodatku czujemy, że mamy na półce jedyną i wyjątkową filiżankę, i nie wiemy, jak bardzo jest cenna! Dramat!*

Witamy w świecie kolekcjonerów designu.

sobota, 26 listopada 2016

[22] Andaluzyjska przygoda: Gibraltar



Właściwie tytuł notki powinien być inny, bo przecież Gibraltar to nie Andaluzja, to nawet nie Hiszpania, ale jako, że był częścią andaluzyjskiego wypadu, tak też go opisałam. Zatrzymaliśmy się tam w drodze z Tarify do Cómpety. I jak każdego dnia tamtej wycieczki - było bardzo intensywnie.

Samochód zostawiliśmy w La Línea de la Concepción, andaluzyjskiej miejscowości sąsiadującej z Gibraltarem. Tak radzili ci, którzy byli tam wcześniej i, jak się okazało, mieli rację. Pchać się samochodem na to niewielkie terytorium brytyjskie w poszukiwaniu miejsca parkingowego, nie ma najmniejszego sensu. Zwłaszcza, że można mieć pecha i utknąć w korkach.

piątek, 25 listopada 2016

Matthew Thomas "Przypomnij mi, kim jestem"
RECENZJA

Matthew Thomas
Przypomnij mi, kim jestem
Wyd. Wielka Litera
2016
584 strony
Miałaś kiedyś wrażenie, że życie ci ucieka, ludzie cię wyprzedzają, a ty nie możesz ich dogonić? Gdybym choć na chwilę mógł zatrzymać świat, a razem z nim tych ludzi biegnących w pośpiechu, może udałoby się go zrozumieć? Chciałbym tak. Chciałbym, żeby wszyscy i wszystko stanęło w miejscu i nie przesuwało się ani o centymetr[1].

Czułam, że to będzie dobra książka, choć opis zdradzał niewiele, a fakt, że jest to debiut, nakazywał ostrożność we wzbudzaniu sobie nadziei na lekturę-nokaut. 

Autor pracował nad nią dziesięć lat. Wśród najważniejszych książek 2014 roku wymieniali ją m.in. New York Times, Washington Post czy Barnes & Noble. 

W końcu powieść Przypomnij mi, kim jestem Matthew Thomasa dotarła do Polski. I mam nadzieję, że jej pojawienie się nie przejdzie bez echa.

czwartek, 24 listopada 2016

Na co do kina?
* grudzień 2016 *

Subiektywne zestawienie potencjalnie dobrych filmów,
czyli najciekawsze premiery grudnia.


2 grudnia

Clint Eastwood Sully

15 stycznia 2009 roku cały świat był świadkiem „Cudu na rzece Hudson”, kiedy to kapitan „Sully” Sullenberger posadził uszkodzony samolot na zimnych wodach rzeki Hudson, ratując życie 155 osobom znajdującym się na pokładzie. Jednak, mimo że opinia publiczna i media głośno wychwalały Sully'ego za jego wyjątkowe umiejętności lotnicze, w czasie śledztwa zostały ujawnione fakty, które mogły zniszczyć jego reputację i karierę.
(opis dystrybutora)



środa, 23 listopada 2016

Trochę Łodzi nie zaszkodzi, czyli Łódź w zdjęciach




Łódź przebojem wkroczyła do świata polskiego kryminału. Najpierw Katarzyna Bonda osadziła tam akcję Lampionów, a następnie Joanna Opiat-Bojarska zdradziwszy Poznań, w Niebezpiecznej grze przeniosła tam swoją bohaterkę - Aleksandrę Wilk.

Pewnie po tych lekturach, dla bezpieczeństwa powinnam Łódź omijać, ale jest wręcz przeciwnie. Skorzystałam z pierwszej możliwej okazji, by choć jednym okiem rzucić na to miasto.

I faktycznie. Na rzucie jednym okiem się skończyło. Na zwiedzanie czasu zabrakło, bo moim głównym celem był Salon Ciekawej Książki (o którym Wam jeszcze nie napisałam, bo jestem tak bardzo nieogarnięta, a w głowie mam taki chaos, że zdarza mi się podnieść słuchawkę telefonu stacjonarnego, jednocześnie wybierając numer na klawiaturze numerycznej komputera; wyobraźcie sobie, jeszcze nigdy w ten sposób nie udało mi się nigdzie dodzwonić).

wtorek, 22 listopada 2016

Na stosiku książki rosną #42



Ponieważ podręczny stos grozi, że jeszcze jedna książka na jego szczycie, a spadnie z hukiem, rozbroiłam gamonia i śpieszę ze zdjęciami.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Maria i Przemysław Pilichowie "Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat"
[RECENZJA]

Maria i Przemysław Pilichowie
Wielcy polscy podróżnicy,
którzy odkrywali świat

Wyd. Muza
2016
448 stron
Tę książkę czytałam przez prawie trzy tygodnie i mimo iż dotarłam do jej końca... wciąż nie czuję, że ją przeczytałam. Szukacie logiki w tym zdaniu? Już wyjaśniam. 

Maria i Przemysław Pilichowie w książce Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat przyjrzeli się sylwetkom trzydziestu trzech polskich podróżników. Lektura ta jest pełna zdjęć i faktów. Przy czytaniu zbyt szybkim, nieuważnym łatwo utonąć w morzu nazw, kierunków podróży, przedmiotów badań. Dlatego dawkowałam sobie lekturę, w międzyczasie sięgając po inne książki, by wszystkie życiorysy nie zlały mi się w jeden, by po jej skończeniu nie zastanawiać się czy tym, który po raz pierwszy opowiedział światu o Jakutach był Wacław Sieroszewski, Jan Czerkawski, a może jeszcze ktoś inny?

niedziela, 20 listopada 2016

Z filmem na Filipiny: "Metro Manila"

Trafiłam na ten film przypadkiem szukając thrillerów z nieco innego podwórka niż amerykańskie czy hiszpańskie. Metro Manila (reż. Sean Ellis) nasunęło skojarzenie z Filipinami i, jak się okazało, całkiem słusznie, bo akcja tej brytyjsko-filipińskiej koprodukcji osadzona jest głównie w filipińskiej stolicy.

Całość zaczyna się jak dramat obyczajowy i w pewnym momencie byłam niemal pewna, że tak będzie do końca. Wciągnęłam się jednak w akcję i zupełnie mi nie przeszkadzało to, że oczekiwałam trochę innej dynamiki zdarzeń. Nie bez znaczenia było także egzotyczne tło. Do tej pory, chyba nie miałam okazji odbyć filmowej podróży na Filipiny, a przynajmniej niczego takiego sobie w tej chwili nie przypominam. Więc choć całość utrzymana jest w mało optymistycznym tonie, chętnie zajrzałam na manilskie ulice.

sobota, 19 listopada 2016

Magdalena Knedler "Nic oprócz milczenia"
[RECENZJA]

Magdalena Knedler
Nic oprócz milczenia
Wyd. Czwarta Strona
2016
656 stron
trylogia z Anną Lindholm, tom 2


Po drugi tom trylogii kryminalnej z komisarz Anną Lindholm sięgałam z ciekawością, ale i lekką obawą. Pamiętałam mój zachwyt debiutem Magdaleny Knedler, Pan Darcy nie żyje, ale i rozczarowanie kryminałem Nic oprócz strachu, otwierającym wspomnianą trylogię. Z jednej strony ciekawość pchała mnie w stronę Nic oprócz milczenia, bo przecież chciałam wiedzieć jak potoczą się dalsze losy Anny, Lajona, Ingvara i Lempi (tej ostatniej niestety w tym tomie zabrakło, co było dla mnie największym ciosem), z drugiej obawiałam się, że nie wciągnę się tak, jakbym chciała, a później będę marudzić na blogu.

Mogę wam teraz zdradzić, że ten tom bardziej przypadł mi do gustu niż poprzedni i to nie tylko dlatego, że zniknęły te drażniące wykrzykniki.

piątek, 18 listopada 2016

[21] Andaluzyjska przygoda: Tarifa



Kadyks opuszczaliśmy przed wschodem słońca. Za oknem było cicho i ciemno. Miasto jeszcze spało, gdy wymeldowywaliśmy się z hotelu i wsiadaliśmy do samochodu. Śniadanie planowaliśmy już w Tarifie, naszym następnym celu podróży. 

Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę nad oceanem. Słońce dopiero nieśmiało wychylało się zza linii horyzontu, plaże były puste (i brudne!), a komarzyce cięły niemiłosiernie. Zrobiłam tylko kilka zdjęć i schowałam się do samochodu.

czwartek, 17 listopada 2016

Dalineum, czyli nie lada gratka dla miłośników twórczości Salvadora Dalí



Nie musisz wybierać się do FigueresPort Lligat czy Paryża, by móc zderzyć się z nieograniczoną wyobraźnią znanego katalońskiego artysty. Masz dużo bliżej niż ci się wydaje. Salvador Dalí, kataloński artysta, ekscentryk, surrealista, z charakterystycznym wąsem i niepodrabialnym stylem, zawitał w Poznaniu. 

Tego "zawitał" oczywiście nie można traktować dosłownie, bo Katalończyk zmarł w 1989 roku. Pozostawił jednak po sobie ogromny dorobek artystyczny. Jego część od września można obejrzeć na poznańskiej wystawie Dalineum.

środa, 16 listopada 2016

Joanna Opiat-Bojarska "Niebezpieczna gra"
[RECENZJA]

Joanna Opiat-Bojarska
Niebezpieczna gra
Wyd. Czwarta Strona
2016
336 stron
cykl z Aleksandrą Wilk, tom 2


Joanna Opiat-Bojarska jest autorką trzech cykli kryminalnych i na zmianę to serwuje tom z Burzą Burzyńskim i Młodym, to z Anką Rogozińską, to z Aleksandrą Wilk. W swej najnowszej książce, poznańska pisarka zaserwowała czytelnikom spotkanie z ostatnią z wymienionych postaci, ale zrezygnowała z Poznania jako miejsca akcji, przenosząc bohaterkę, a tym samym fabułę, do Łodzi.

wtorek, 15 listopada 2016

Co w wydawnictwach piszczy
(listopad 2016 - cz. 2)

*** subiektywne zestawienie najlepszych premier i wznowień z drugiej połowy miesiąca ***


Amber

Ragnar Jónasson Zaćmienie - 24.11

Siglufjörður, rybackie miasteczko na najdalszym północnym krańcu Islandii, odcięte od świata, zasypane śniegiem, pogrążone w ciemności arktycznej nocy albo w nieznośnym świetle arktycznego lata.

Ari Thór znalazł tu pierwszą pracę po szkole policyjnej. Kiedyś studiował filozofię i teologię, ale nie został księdzem. Miał zbyt dużo wątpliwości, za sobą zbyt bolesną przeszłość.

Lecz Siglufjörður to nie jest dobre miejsce dla kogoś, kto nie pogodził się ze swoim życiem. Zimowy mrok odbiera siły, samotność przytłacza jak zaspy śniegu. Tu wszyscy wiedzą o sobie wszystko i wszyscy milczą. Nikt nie ufa nikomu, zwłaszcza obcym, takim jak Ari Thór – targany rozterkami młody policjant, który równie często musi walczyć ze zbrodnią, jak z samym sobą.

Na brzegach spokojnego fiordu w północnej Islandii, w jasną letnią noc brutalnie pobito na śmierć człowieka. Kiedy chmura popiołów z ostatniej erupcji wulkanicznej zamienia całodobowy arktyczny letni dzień w ciemność, młoda reporterka wyjeżdża z Reykjaviku, żeby na własną rękę przeprowadzić śledztwo. Nie wie, że stawką jest życie niewinnej osoby.
Ari Thór i jego koledzy z komisariatu w Siglufjörður zmagają się z coraz bardziej kłopotliwą sprawą, a osobiste dramaty doprowadzają ich do ostateczności. Jakie tajemnice miał zabity i co ukrywa młoda reporterka? Gdy milczące, niewypowiedziane koszmary z przeszłości zagrożą im wszystkim, a ciemność się pogłębi, zacznie się wyścig z czasem, żeby znaleźć zabójcę, zanim znowu ktoś zginie…

poniedziałek, 14 listopada 2016

Olga Rudnicka "Granat poproszę!"
[RECENZJA]

Olga Rudnicka
Granat poproszę!
Wyd. Prószyński i S-ka
2016
336 stron
Listopad. Wystarczy, że się zjawi, a mnie już wcale nie do śmiechu. Zimno, ciemno, ponuro, do wiosny daleko. Najchętniej zaszyłabym się w mieszkaniu z dużym zapasem książek i herbaty parzonej w kolorowych kubkach.
Więc...
Nie do śmiechu mi.

niedziela, 13 listopada 2016

Kot wlazł mi w kadr,
czyli Międzynarodowa Wystawa Kotów Rasowych w Poznaniu



Dużo zdjęć, mało słów. Od wczoraj do dzisiaj, trwa Międzynarodowa Wystawa Kotów Rasowych w Poznaniu. Dziś możecie tam zajrzeć w godzinach 9 - 16. Pisząc tam, mam na myśli Halę Arena, w której koty dzielnie przesypiają całe zamieszanie wokół nich.

Co jakiś czas wydobywane są z klatek i kojców, by zaprezentować światu swą urodę. Urodę, której są w pełni świadome, ale cóż... skoro ludzie czują potrzebę dumnego unoszenie swych kocich księżniczek i książąt, niczym Mufasa unosił Simbę w pamiętnej scenie z Króla lwa, to cóż zrobić. Można tylko machnąć na to łapą i poczekać aż im przejdzie, ewentualnie, w drodze łaskawości spojrzeć z politowaniem w stronę obiektywu bądź podskoczyć za jakąś śmieszną kolorową zabawką. Niech się ludziska cieszą. Strasznie głupawo wtedy wyglądają, robią to swoje "oooo... jakie to słodkie".

Lubicie koty? Jeśli tak, to zapraszam do obejrzenia zdjęć z wystawy.

sobota, 12 listopada 2016

Dance me to the end of love,
czyli muzyczne pocztówki Leonarda Cohena



Odchodzą. Odchodzą powoli. Odchodzą kolejno Ludzie ze świata kultury i sztuki, którzy nie pozostają bez wpływu na mnie samą. Na mój sposób spoglądania na świat. Na moje emocje i myśli. 

Zostają po nich aktorskie kreacje, filmowe obrazy, przejmujące fotografie, wnikliwe teksty, pasjonujące powieści, wspomnienia mądrych słów, zapadająca w serce muzyka, trafne sformułowania, wspomnienia ich charyzmatycznych postaci.

W tym roku odeszli m.in. Alan Rickman, Andrzej Wajda, Krzysztof Miller, Janina Paradowska, Maria Czubaszek, Umberto Eco... To tylko kilka nazwisk z dłuższej, niestety, listy, na którą teraz trzeba także dopisać Leonarda Cohena.

W ciągu ostatniej doby pojawiło się wiele na temat tego kanadyjskiego artysty. A ja... cóż... chciałam się w tej notce podzielić kilkoma utworami, które we mnie będą żyły wiecznie.

piątek, 11 listopada 2016

Sylwia Mróz "Pejzaż bez kolców. Meksyk słońcem malowany"
[RECENZJE]

Sylwia Mróz
Pejzaż bez kolców.
Meksyk słońcem malowany

Wyd. Muza
2016
400 stron
Meksyk jest jednym z moich podróżniczych marzeń. Czy realnych? Czas pokaże. Póki co, uczę się hiszpańskiego i spoglądam na ten kraj cudzymi oczami. Tym razem są to oczy Sylwii Mróz, autorki książki Pejzaż bez kolców. Meksyk słońcem malowany.

Spodziewałam się po tej publikacji tego, co znalazłam w należących do tej samej serii książkach Łukasza Supergana Pieszo do irańskich nomadów oraz Tony'ego Kososkiego Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę, czyli relacji z podróży. Okazało się jednak, że Sylwia Mróz miała zupełnie inny pomysł. Postawiła na kompendium wiedzy dotyczącej Meksyku, dzięki czemu powstała ogromnie ciekawa książka przybliżająca rozmaite aspekty życia w tym kraju.

czwartek, 10 listopada 2016

Salon Ciekawej Książki




Wygląda na to, że Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie nie będą moją ostatnią tegoroczną imprezą literacką. Być może po raz pierwszy zjawię się na Salonie Ciekawej Książki w Łodzi.

środa, 9 listopada 2016

Sarah Hilary "Nie ma innej ciemności"
[RECENZJA]

Sarah Hilary
Nie ma innej ciemności
Wyd. Czwarta Strona
2016
536 stron
cykl z Marnie Rome, tom 2

Dwie pary małych czerwonych adidasów zapinanych na rzepy w nogach łóżka. Dwie niebieskie kurtki z wzorem w stylu moro wisiały na gwoździu wbitym w ścianę. Kilka książeczek dla dzieci leżało na betonowej podłodze. Napuchły, tak jak książka telefoniczna, która leżała na deszczu przed pustym domem. Tusz rozmazał się na okładkach, zmieniając kaczuszki, szczeniaczki i roboty w potwory[1].

Kiedyś te rzeczy należały do dwóch małych chłopców. Tych samych, których znaleziono przytulonych do siebie w rogu ciemnego pomieszczenia. Podziemnego bunkra.

Przeleżeli tam pięć lat.

wtorek, 8 listopada 2016

Kino hiszpańskie: "Słodkich snów"



Chcąc wam opowiedzieć o tym filmie, muszę zacząć od wyznania. Uwielbiam kreacje, jakie tworzy Luis Tosar. Co więcej, zastanawiam się mocno, czy podając Javiera Bardema jako ulubionego hiszpańskiego aktora, nie mijam się z prawdą.

Po seansie filmu Słodkich snów (reż. Jaume Balagueró) nie wyobrażam sobie, by kto inny mógł się wcielić w rolę Césara, dozorcy, który nocą pokazuje zupełnie inną twarz niż tę, którą mieszkańcy pewnej barcelońskiej kamienicy mogą oglądać na co dzień. Nie muszę chyba dodawać, że nie będzie to twarz uśmiechnięta, a mroczna i nie zwiastująca niczego dobrego.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Robert Małecki "Najgorsze dopiero nadejdzie"
[RECENZJA]

Robert Małecki
Najgorsze dopiero nadejdzie
Wyd. Czwarta Strona
2016
408 stron
trylogia z Markiem Benerem, tom 1

Kiedy tracisz kogoś bliskiego i grzebiesz go na cmentarzu, możesz mieć żal do całego świata, ale przynajmniej świat nie zamierza cię oszukiwać, nie żyjesz w niepewności. Śmierć bezlitośnie odziera ze złudzeń. Mój dramat polegał na tym, że ten młot trafiał mnie codziennie, odbierając resztki sił. Bo kiedy ktoś bliski znika bez wieści, nieustannie katujesz się setkami tych samych pytań.
(...)
A kiedy wreszcie znienawidzisz czekanie, próbujesz udawać, że żyjesz. Dzień po dniu zabijasz czas[1].

Od trzech lat Marek Bener to właśnie robi: zabija czas. 
Wciąż jednak się nie poddał. 
Wciąż ma nadzieję. 
Wciąż szuka. 

Wciąż chwyta się kolejnych śladów, pomysłów, cieni. 

niedziela, 6 listopada 2016

[20] Andaluzyjska przygoda: Kadyks

2015


Niełatwo było rozstać się z Sewillą. To miasto rzuciła na nas swój urok. Rano zaliczyliśmy ostatni spacer w okolice katedry, posililiśmy się porcją churros z gorącą czekoladą i ruszyliśmy w stronę oceanu. Naszym celem był Kadyks.

sobota, 5 listopada 2016

Ryszard Ćwirlej "Śliski interes"
[RECENZJA]

Ryszard Ćwirlej
Śliski interes
Wyd. Muza
2016
512 stron
cykl Milicjanci z Poznania, tom 7


Gdy zamiast spodziewanego nastepnego tomu kryminalnego cyklu Milicjanci z Poznania pojawiły się kolejno Jedyne wyjście i Tam ci będzie lepiej, fani duetu Ryszard Ćwirlej & Teofil Olkiewicz stadnie zamruczeli z niepokojem. Czyżby milicjant z niezniszczalną wątrobą miał pójść w odstawkę?

Jego twórca zapewniał, że nie i słowa dotrzymał. Na rynku wydawniczym pojawił się Śliski interes, tom siódmy, w którym to na rozwiązanie czekają kolejne zagadki kryminalne, a Olkiewicz wciąż nie oszczędza wątroby, wlewając w siebie hektolitry alkoholu.

piątek, 4 listopada 2016

Zdarzyło się w październiku 2016




Październik był... wredny, złośliwy, irytujący, ciężki. Nawet kolorowe liście nie poprawiły mi humoru, choć zawsze były tym, co sprawiało, że ten miesiąc nie wydawał się aż tak trudnym przystankiem w oczekiwaniu na wiosnę. Odłóżmy jednak na bok to co złe i skupmy się na tym, co miłe. W końcu po drugiej stronie chmur zawsze jest czyste niebo. I tego będę się trzymać.

W październiku przeczytałam 15 książek. I to jest ta dobra jego strona.

czwartek, 3 listopada 2016

Międzynarodowe Targi Książki - Kraków 2016




Tak, wiem. Zdjęcie z Pikachu w nagłówku notki o Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie to obraza dla każdego szanującego się pisarza. Musicie mi jednak wybaczyć. Ktoś, kto przez dobre dwa tygodnie bawił się aplikacją Pokemon Go nigdy nie dostając szansy na złapanie tego małego, żółtego paskudy, nie mógł się powstrzymać przed:
a) pozowaniem do zdjęcia z wyżej wymienionym,
b) pochwaleniem się tym na Facebooku,
c) umieszczeniem fotki w nagłówku niniejszej notki.

Wierzę, że będzie mi to wybaczone.

A teraz do rzeczy.

środa, 2 listopada 2016

Stefan Ahnhem "Dziewiąty grób"
[RECENZJA]

Stefan Ahnhem
Dziewiąty grób
Wydawnictwo Marginesy
2016
528 stron
cykl z Fabianem Riskiem, tom 2

Wiecie co w czytelniczym życiu bywa trudne? Wzięcie do ręki drugiej książki autora, gdy pierwsza okazała się świetną lekturą na długo zostającą w pamięci.

Pewnie i wy znacie tę obawę o to, że ten drugi raz nie będzie tak dobry jak pierwszy, a pisarz zamiast przeskoczyć wysoko postawioną poprzeczkę, wyrżnie w nią potylicą.

Takie myśli towarzyszyły mi, gdy zerkałam na stos książek do przeczytania i mój wzrok zatrzymywał się na Dziewiątym grobie Stefana Ahnhema, który ma za sobą świetny debiut kryminalny, Ofiarę bez twarzy

Z przyjemnością oznajmiam, że martwiłam się bezpodstawnie. Jest nieźle, a nawet bardzo dobrze.

wtorek, 1 listopada 2016

Paryż: nekropolie Montparnasse i Père-Lachaise




Pierwszy listopada, dla jednych czas refleksji, spotkań rodzinnych, wspomnień, dla innych lansu na cmentarzach i sporów o to, czy lampion przyniesiony przez wujka Kazika pasuje do wiązanek babci Antonii i zniczy cioci Krysi (swoją drogą, sknera z tej ciotki, bo ani te znicze tęczowe, ani z pozytywką, ani nawet skromnego aniołka na nich nie maźnięto).

Jakkolwiek to brzmi, lubię cmentarze. Lubię panującą tam ciszę i myśl towarzyszącą mi podczas spaceru alejkami. Tę, która każe żyć, bo śmierć nikomu nie odpuści. Lubię spoglądać na rzeźby, ukruszone upływem czasu. Na mech płożący się po kamieniach. Na zdjęcia tych, którzy odeszli, myśląc przy tym, czy umierali mając świadomość, że udało im się w pełni wykorzystać dany im czas. Tak naprawdę, spacery cmentarnymi alejami, to jedyne chwile, w których udaje mi się wyciszyć.

W Paryżu było trochę inaczej. Mnóstwo miejsc, które chciało się zobaczyć i zbyt mało czasu na to, by to zrobić. Dlatego wędrowaliśmy raźnym krokiem. I dlatego o ile po nekropolii Montmartre spacerowaliśmy dość długo, to już cmentarze Montparnasse oraz Père-Lachaise mogę na razie uznać jedynie za "zaliczone", a nie zwiedzone. W tym poście pełnym zdjęć, chciałabym Wam pokazać, że zwłaszcza to drugie miejsce warto zwiedzić. I dlaczego ja chcę tam kiedyś wrócić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...