Nie mogłam zebrać się do recenzji kilku produktów, bo były one albo wielkim rozczarowaniem, albo były po prostu nijakie... Ale powiedzieć coś o nich wypada, więc kiedy opadły już emocje mogę śmiało  przedstawić Wam topową piątkę miernot, które przewinęły się przez moją kosmetyczkę w ostatnim czasie. Zapraszam na post :)


1. Pharmaceris H, Keratineum - skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych. Po zimie moje włosy wypadają, są słabe i mało reprezentacyjne. Ogólnie mówiąc szampon nie spełnił obietnic - stan włosów się nie poprawił, a skóra po prawie dwóch miesiącach używania nadal szaleje. Chociaż początek był bardzo, bardzo zachęcający... Szkoda, bo technicznej stronie szamponu nie mam nic do zarzucenia - przyjemny zapach i bezproblemowe mycie. Tylko działania brak. (cena bez promocji ok. 25zł/250ml - apteki, SuperPharm)

2. Alverde, szampon i odżywka do włosów wymagających z amarantem. Miało być wielkie wow, ale ten zestaw nie jest dla mnie. Szampon zostawiał włosy matowe, takie "cierpkie" w dotyku, zupełnie klapnięte i pozbawione życia. Odżywka za to była w porządku, ale dla mnie zbyt obciążająca do stosowania przy każdym myciu. Może jeszcze kiedyś po nią sięgnę w jakiejś mniejszej dawce, bo tak gęsta konsystencja nie sprzyjała moim cienkim włosom. (zestaw w sklepie DM to ok. 5 euro)

3. Lush, angels on bare skin. Tego produktu chyba przedstawiać nie trzeba :) Czyścik do twarzy Lush niestety nie współgra z moją skórą, która po użyciu była ściągnięta, a przy dłuższym używaniu policzki były dwoma suchymi plackami... Do tego jestem kosmetycznym leniem, bo od klejącej papki wolę żel do twarzy i gąbkę :) Zużyłam małe opakowanie, ale dalekie było to od przyjemności. Wiem, że całej masie dziewczyn od odpowiada, ale połączenie olejków z tą konsystencją nie jest dla mnie. (sklepy Lush, ok. 10euro za 100g)

4. Clinique, all about eyes rich. Chyba jeden z bardziej znanych pielęgnacyjnych kosmetyków marki, w wersji "na bogato". Na początku krem był idealny, bo nawilżył moją skórę pod oczami i wpłynął na mniejszą widoczność cieni, ale... Po ponad miesiącu było już coraz gorzej. Skóra mimo regularnego smarowania była sucha, dyskomfort wrócił w pełnej krasie. Od kremu za 150zł spodziewałam się czegoś więcej i na pewno nie wrócę do niego w pełnowymiarowej wersji. (dostępny np. w Douglasie)

5. Pat&Rub, otulający scrub cukrowy do ciała. I gdybym miała nadać tytuł bubla tego zestawienia, z pewnością byłby to ten produkt. Po pierwszym użyciu nie mogłam uwierzyć, że to tak zachwalany peeling. Ścieranie praktycznie żadne, do tego grubość tłustej warstwy, jaka została mi na skórze była straszna. Pozbyłam się jej żelem i ostrą gąbką. Cieszę się, że nie kupiłam tego produktu w normalnej cenie, bo plułabym sobie w brodę. Co ciekawe, mojej mamie podpasował dużo bardziej, ale to nieprzeciętny suchar. Jej skóra nie potrzebuje złuszczania, a nawilżania. (cena regularna to 89zł/500ml)

Tak prezentuje się zestawienie moich miernot. A może znaleźliście wśród nich swojego ulubieńca? 
Chętnie poznam Wasze opinie, zapraszam do komentowania :)

pozdrawiam, A



Od pewnego czasu w pielęgnacji mojej twarzy królują kosmetyki apteczne. Staram się nie schodzić z tej ścieżki, bo mimo wszystko jestem z "terapii" zadowolona. Aktualnie używam produktów marki Pharmaceris z serii T - trądzik. Mają działanie przede wszystkim oczyszczające, złuszczające i antybakteryjne. Jak się u mnie sprawdzają? Na poszczególne recenzje przyjdzie czas, a teraz mogę Wam powiedzieć o mojej pielęgnacji skóry po przebudzeniu i przed snem :) Zapraszam.


Rano moja skóra nie potrzebuje szczególnych zabiegów, więc skupiam się jedynie na zmyciu z niej pozostałości pielęgnacji wieczornej. Do tego idealnie nadaje się pianka głęboko oczyszczająca, której zadaniem jest normalizowanie wydzielania sebum oraz przywrócenie skórze nawilżenia. Pianka sprawdza się świetnie - jest delikatna, dobrze oczyszcza skórę i jej nie podrażnia/wysusza. Idealny pierwszy krok :) Po piance używam oczyszczającego, bakteriostatycznego płynu do twarzy. Można go również używać do dekoltu i pleców. Ma on przede wszystkim zahamować rozwój bakterii oraz rozwój procesów odpowiadających za powstawanie zmian trądzikowych, regulować wydzielanie sebum. Z tego produktu jestem bardzo zadowolona, używam go również wieczorem. Na jeszcze delikatnie wilgotną skórę nakładam intensywnie matującą emulsję do twarzy, która bardzo dobrze sprawdza się pod makijażem. I na tym moja poranna pielęgnacja się kończy :)


Wieczorem towarzyszy mi już nieco więcej produktów. Pierwszym krokiem jest oczywiście demakijaż, więc w ruch idą waciki i płyn micelarny Ideal Soft od L"Oreal. Płyn nieźle zmywa makijaż, ale nie używam nic wodoodpornego, więc ciężko mi powiedzieć jak kosmetyk radzi sobie z bardziej odpornym tuszem czy linerem. Kiedy pierwsza warstwa zanieczyszczeń i makijażu jest już zdjęta z twarzy, zabieram się za oczyszczenie żelem antybakteryjnym, którego zadaniem jest przede wszystkim odblokowanie porów. Używam go w towarzystwie peelingującej gąbki Calypso. Żel całkiem przyzwoicie oczyszcza moją skórę, pory faktycznie wyglądają lepiej, ale... będę szukać czegoś lepszego :) Raz lub dwa razy w tygodniu używam korundu, łącząc go z żelem, kiedy moja skóra potrzebuje peelingu. Później przecieram twarz płynem bakteriostatycznym i nakładam krem na noc z 10% kwasem migdałowym II stopień złuszczania. Krem niestety bardzo średnio się u mnie sprawdza i postanowiłam go odstawić. Więcej napiszę w recenzji. Do wieczornej pielęgnacji włączyłam również żel-krem Clinique moisture surge. Nie jest to jakiś wybitny nawilżać, ale na moje potrzeby w sam raz. Do pielęgnacji wieczornej zalicza się jeszcze krem pod oczy z Clinique all about eyes w tej bogatszej formule, który nie załapał się do zdjęcia... 

Gdybym miała podsumować prawie dwumiesięczną kurację kosmetykami Pharmaceris z serii T, mogę dać jej czwórkę. Skóra wygląda nieźle, pory są trochę mniej widoczne (na tym polu się chyba najbardziej zawiodłam), wydzielanie sebum w normie. Podejrzewam, że krem na noc mocno blokuje oczyszczanie skóry i jestem ciekawa czy jego odstawienie pomoże. No nic... Jak tylko wykończę wszystkie produkty, będę przestawiać moją skórę na pielęgnację La Roche Posay, o ile nie znajdę do tego czasu innego pomysłu :)

Jak widzicie pielęgnacja mojej twarzy jest bardzo prosta, żeby nie powiedzieć prostacka. Brakuje mi jakiegoś odżywczego serum i intensywnie nad takim się zastanawiam - z przyjemnością poczytam wszelkie wskazówki, więc piszcie śmiało :) Jeśli widzicie jakieś błędy w pielęgnacji, nie krępujcie się z ich wytknięciem. 

Używacie całej serii kosmetyków czy wybieracie pojedyncze perełki i łączycie je z innymi markami?

pozdrawiam, A


Obsługiwane przez usługę Blogger.