tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura piękna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura piękna. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 grudnia 2024

"Alchemik" - Paulo Coelho - recenzja

W tej recenzji pragnę Wam przedstawić książkę, która zmieniła moje życie. Lektura, chodź stara, wciąż bardzo aktualna. "Alchemik" - czyli człowiek w drodze do poszukiwania własnego celu w życiu. 

Paulo Coelho pisząc ją chciał zawrzeć wszystkie mądrości życiowe zyskane własnym doświadczeniem. Wydaje mi się, że autorowi udało się osiągnąć ten cel. Wiele cytatów zapadło głęboko w moim sercu.

"Alchemik" opowiada o młodym człowieku, który prowadzi spokojne życie. Jest pasterzem, wypasa swoje owce na polach Andaluzji. Dodatkowo jest zakochany w pewnej córce kupca, którą spotkał rok temu podczas jednej ze swoich podróży po Hiszpanii. Ma nadzieje, że za parę dni się z nią zobaczy, planuje oświadczyć się tej pięknej kobiecie. Jednak pewnego dnia jego życie zmienia się nieodwracalnie...

Podczas wypasu przychodzi do niego król. Mówi mu, że w tych czasach mało ludzi ma odwagę i chęci do tworzenia własnej historii, jednak on jest jednym z tych, którzy mają potencjał spełnić swój wewnętrzny cel. Motywuje chłopca do szukania własnego skarbu. Santiago wyrusza w świat.

Afryka okazuje się dla chłopca odległym światem, całkiem innym niż wcześniejsze, które znał. Musi nauczyć się zasad tam obowiązujących. Dzięki sprycie i ciężkiej pracy Santiago gromadzi wystarczającą ilość pieniędzy, aby wyruszyć w wyprawę po skarb. Po drodze napotyka wiele przeszkód, jak i szans na nowe, lepsze życie. Młodzieniec zaczyna rozumieć, że jego celem wcale nie było wcześniejsze spokojnie i mało rozwijające życie na terenach Andaluzjii, tylko podróż, odkrywanie tego, co nieznane i nauka języka świata. Chłopiec odkrywa to, czego wcześniej nigdy nie widział. Coś, co według mnie, powinien odkryć każdy.

Czytając tę książkę mogłam poczuć silną, nierozerwalną więź z głównym bohaterem. Myślę, że wielu młodych ludzi mogłoby identyfikować się z historią bohatera, w końcu większość z nich jest na etapie poszukiwania własnej drogi.

Wydaje mi się, że "Alchemika" powinien przeczytać każdy, niezależnie od wieku, ponieważ do końca swojego życia możemy szukać swojego skarbu i sensu swojego życia.

Polecam,

Ula

piątek, 29 listopada 2024

"Folwark zwierzęcy" - George Orwell - recenzja

"Folwark zwierzęcy" to alegoryczna opowieść George'a Orwella. Pierwsze wydanie powyższej książki ukazało się u sierpniu 1945 roku. Ma tylko 120 stron, lecz zawarta jest w niej cała esencja mądrości i wiedzy o ludzkim cierpieniu, historii i buncie.

Na folwarku zwanym Folwarkiem dworskim żyją sobie zwierzęta pod protektoratem pana Jonesa. Ich dzień przepełniony jest pracą, a w "nagrodę" dostają niewystarczające porcje jedzenia i odpoczynku. Dodatkowo ich serca przepełnia poczucie niesprawiedliwości, rozpacz, żal i gniew, czują się uwięzione przez człowieka. Postanawiają wszcząć bunt.

To oczywiste, że im się udało, są przecież znacznie potężniejsze od bezbronnych ludzi.

"Uderzyło mnie wtedy to, iż gdyby tylko zwierzęta uświadomiły  swoją siłę, my, ludzie, utracilibyśmy nad nimi władzę, jak również to, iż ludzie wyzyskują zwierzęta prawie tak samo, jak bogacze wyzyskują proletariat". ~George Orwell

Autor chciał ukazać siłę i moc perswazji zwykłych ludzi, jak jedno słowo może zmienić całą historię. Uznał, że porównanie komunistycznego systemu do społeczności zwierząt, będzie prostym, ale i najlepszym sposobem na dosadne uświadomienie ludziom tej okropnej historii.

Czy proletariat uzyskał własną autonomię, stał się niezależny? 

Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się z kart tej noweli. Powiem tylko, że ta książka pomogła mi zrozumieć te wszystkie emocje gromadzące się w ludziach tamtych czasów, co pomaga lepiej zrozumieć historię. Wydaje mi się, że jest to definicja dobrej książki.

Ula


czwartek, 31 października 2024

"Lato koloru wiśni" - cykl - Carina Bartsch - recenzja

Na cykl "Lato koloru wiśni" składa się  seria trzech książek autorstwa niemieckiej pisarki Cariny Bartsch. Są to: Lato koloru wiśni, Zima koloru turkusu oraz Wiosna koloru słońca. Tto lekki, realistyczny romans należący do kategorii Young Adult.

Bartsch w swoim cyklu opowiada historię miłosną Emely Winter i Elyasa Schwarza, którzy zakochali się w sobie jeszcze jako nastolatkowie. Jednak w wyniku okrutnego nieporozumienia ich drogi się rozchodzą, a w ich sercach rodzi się wzajemna nienawiść. 

Jednakże ani Emely, ani Elyas nigdy tak naprawdę nie wyrzucili tego drugiego ze swojego serca, o czym przekonują się siedem lat później, kiedy do Berlina wprowadza się siostra Elyasa i tym samym najlepsza przyjaciółka Emely – Alexandra Schwarz. Od tego momentu ich spotkania ze sobą stają się nieuniknione. Latami starali się omijać siebie nawzajem szerokim łukiem. W końcu każde spojrzenie na tę drugą osobę wywoływało ból i uświadamiało im, że nigdy nie wyleczyli się ze swoich uczuć.

Niespodziewanie Elyas rozpoczyna dość nachalnie zalecać się do Emely, a tej wydaje się, że ma on tylko jeden cel – spędzić z nią noc, a później ją zostawić. W końcu w jaki inny sposób ten przystojny chłopak o turkusowych oczach miałby się interesować nią, niczym niewyróżniającą się studentką literaturoznawstwa? Problemy Emely zaczynają się, kiedy Elyas stopniowo przestaje się jej wydawać tak podłym, za jakiego uważała go od lat, a jego zainteresowanie nią zaczyna wyglądać na prawdziwe.

Jak skończy się ta historia? 

Czy Emely i Elyas w końcu doczekają się swojego upragnionego happy endu? 

Cóż, tego dowiedzieć się można tylko poprzez przeczytanie całego cyklu Lata koloru wiśni! Gorąco polecam!


Madison


środa, 10 stycznia 2024

"Złodziejka książek" - Markus Zusak - recenzja


Śmierć. Co to? Zjawisko? Proces? A może… postać.

A co jeśli faktycznie tak jest? Co jeśli istnieje i chodzi po świecie od jego początków postać, która zabiera ze sobą ludzkie istnienia, dusze?. 

Załóżmy wiec, że taka istota istnieje. Niektórzy się jej boją. Niektórzy pragną ją spotkać. Inni wmawiają sobie, że po nich nie przyjdzie, że o nich zapomni i będą żyć wiecznie. Ci ostatni z całą pewnością są głupcami, nie wiem co popycha ich do robienia sobie złudnej nadziei. Ale wiem jedno. Śmierć o nikim nie zapomina, kiedyś zapuka do drzwi każdego. 

Z mojej wypowiedzi wynika, że śmierć jest okrutna, nie dając nam szansy na wieczne życie. Nic bardziej mylnego. Jakbym miała opisać śmierć na pewno nie użyłabym tego stwierdzenia. Nie wierzysz mi? I bardzo dobrze. Nie powinno się wierzyć ludziom, których się nie zna, nawet jeśli chodzi o jakiś głupi opis śmierci. Ale spokojnie, nie zostawię cię przecież z wątpliwościami czy moja wypowiedź jest prawdziwa. Sam/a możesz się przekonać jaka śmierć jest naprawdę. Wystarczy, że weźmiesz do ręki książkę pod tytułem „Złodziejka książek”, która wyszła spod pióra Markusa Zusaka

Skąd on wie tyle o śmierci? Nie powiem ci, bo nie wiem. Jeszcze lepsze jest to, że pisze w jej imieniu! Że to właśnie ona (Śmierć) opowiada historię zawartą na kartkach tej książki. Zaciekawiony/na? Jeszcze nie ? To opowiem ci jeszcze trochę o historii, którą przedstawia. 

Mała dziewczynka, którą śmierć zwykła nazywać „złodziejką książek” mieszka w Niemczech. Nie, przepraszam. Mieszka w III Rzeszy jak to wtedy mówiono. Pewnie domyślacie się już, że książka dotyka bardzo trudnych tematów takich jak wojna, holokaust i śmierć. Liesel Meminger, tytułowa złodziejka, zostaje oddana na wychowanie przybranym rodzicom państwu Hubermann mieszkających w Monachium. Liesel zaczyna swoją złodziejską karierę na cmentarzu, kradnąc książkę grabarzowi - na pogrzebie jej brata. Niezbyt ciekawy początek - muszę przyznać. Złodziejka w swojej historii ukradnie jeszcze sporo książek, ale co z nimi zrobi? Nie mogę wam więcej powiedzieć, ponieważ jeśli zacznę opowiadać co było dalej, to nigdy nie skończę. 

Po przeczytaniu tej wspaniałej książki zastanówcie się nad prawdziwością mojej wypowiedzi odnośnie śmierci. I tego czy Liesel faktycznie można nazwać złodziejką. Uchyliłam przed wami tylko rąbek tej historii, reszty musicie dowiedzieć się sami. Naprawdę nie pożałujecie. Książka zapiera dech w piersiach, powoduje śmiech i wywołuje płacz  (wiem z autopsji). Jest fascynującą opowieścią o przyjaźni i człowieczeństwie w czasach Hitlera, jak to stwierdził Albert Stankowski i zgadzam się z nim w stu procentach. A na koniec zacytuję wam jedną z wielu wypowiedzi śmierci:

„Na pewno umrzecie”

Artemis

 


środa, 13 listopada 2019

"W niemieckim domu" - Anette Hess - recenzja


Okładka książki W niemieckim domuAnette Hess jest niemiecką scenarzystką, dziennikarką, asystentką produkcji telewizyjnych oraz pisarką. Napisała kilka książek, z których jedyną przetłumaczoną na język polski jest „W niemieckim domu”. Powieść odniosła spektakularny sukces: prawa wydawnicze do niej zakupiło aż 21 państw, zaś w samych Niemczech sprzedano do tej pory 55 tysięcy jej egzemplarzy. Trafiła też na listę bestsellerów tygodnika „Der Spiegel”.

Akcja rozgrywa się w Niemczech (a konkretnie we Frankfurcie) w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Główna bohaterka, Ewa Bruhns – tłumaczka języka polskiego, niebawem ma się zaręczyć z Jurgenem Schroomannem. Nieoczekiwanie dla niej samej otrzymuje bardzo ważne zlecenie: ma tłumaczyć zeznania świadków w procesie przeciw oficerom SS pracującym w Auschwitz. Ewa nigdy nie słyszała o tym miejscu, jednak czuje, że powinna podjąć się tej pracy. I robi to, wbrew wszystkim wokół: swojej rodzinie, przyszłemu mężowi i jego bliskim, większości obywateli. Kobiecie nasuwa się mnóstwo pytań:

„Dlaczego w jej domu nigdy nie poruszano tematu wojny i obozów koncentracyjnych?”, 
„Skąd pamięta numer wytatuowany na czyjejś ręce?”, 
„Gdzie w dzieciństwie nauczyła się liczyć po polsku?”… 

Śledztwo będzie miało, jak się wkrótce przekona, ogromny wpływ nie tylko na państwo niemieckie, ale również jej życie prywatne.

„W niemieckim domu” ukazuje prawdę o wojnie, o bólu i cierpieniach, jakie niesie ze sobą, o historii, z którą każdy musi się samodzielnie zmierzyć. Książka przez cały czas trzyma w napięciu, kolejne wydarzenia są niemożliwe do przewidzenia i zaskakujące. Niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny i porusza trudne tematy dotyczące ludzkiej moralności. Jest napisana pięknym, bogatym językiem. Dla nas, Polaków, to także wyjątkowa możliwość spojrzenia na problematykę niemieckiej okupacji i obozów koncentracyjnych oczami drugiej strony. Bardzo gorąco polecam tę lekturę wszystkim, nie tyko pasjonatom historii.

 Włóczykij, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.




czwartek, 18 lipca 2019

"Głos" - Cecelia Ahern - recenzja

Książkę, a właściwie zbiór opowiadań mogłabym określić jednym słowem. Genialna! 


Zaczynając czytać byłam nastawiona dosyć sceptycznie, szczególnie, że nie przepadam za autorką. Jednakże z każdym kolejnym rozdziałem przekonywałam się o bardzo przemyślanej koncepcji utworu jak i o przenikliwości samej pisarki.

"Głos" to zbiór opowiadań o kobietach. Każda z nich jest inna, żadna nie ma imienia, a ich tożsamość tworzy jedynie kilka kartek. Często możemy poznać tylko kilka cech ich charakterów. Często miałam poczucie, że nie mogę ich nawet ocenić, ze względu na to, że za mało je znam. Pomimo, że nie istnieje jedna spójna historia, to cały zbiór jest odbiciem kobiety we współczesnym świecie. Jest przenikliwą interpretacją i pokazaniem, że każda jest inna a zarazem wszystkie jesteśmy podobne. 

Opowiadania są napisane przystępnie, w taki sposób, że łatwo i przyjemnie się je czyta. W trakcie nie czuje się, że czytany tekst porusza poważne tematy i problemy, lecz po przeczytaniu daje dużo do myślenia. Samą treść opowiadań określiłabym jako delikatnie mówiąc - dziwną. Jednym z tytułów jest choćby "Kobieta, która oddała i wymieniła męża". Jednakże cała ta dziwność nadaje klimatu i sensu książce. Kolejnym słowem, którym określiłabym zbiór to, kolokwialnie mówiąc "odjechany". 

Myślę, że jest to książka zarówno dla kobiet dojrzewających jak i tych, które już jakiś światopogląd posiadają. Warto ją przeczytać, bo można zauważyć wiele sytuacji, które w ciągłym biegu życia pomijamy. Polecam całym serduszkiem!

Gabcia, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza. 

czwartek, 16 maja 2019

"Zimowy żołnierz" - Daniel Mason - recenzja


OkÅ‚adka książki Zimowy żoÅ‚nierzTrudno jest mi przypomnieć sobie większe książkowe zaskoczenie niż „Zimowy żołnierz” Daniela Masona. Sięgając po tę pozycję spodziewałam się typowego romansidła, wyciskacza łez z wojną w tle. Mason uniknął powielania schematów osadzając akcję powieści w  czasie I wojny światowej, okresu, który często zostaje pomijany na rzecz późniejszej II wojny  światowej. Tak powstał doskonały romans historyczny, który swoją szczerością zachwyci każdego.
 
Lucjusz Krzelewski z zamożnej polskiej rodziny mieszkającej w Wiedniu studiuje medycynę, gdy nadchodzi rok 1914 i wybucha wojna pochłaniająca całą Europę. Chłopak zaciąga się do wojska, by zdobyć na froncie lekarskie doświadczenie. Tak właśnie trafia do szpitala polowego w maleńkich Lemnowicach, wsi w sercu Karpat, skąd uciekli wszyscy lekarze. Tam konfrontuje zdobytą na studiach wiedzę z praktyką. Jedyną osobą, która może pokazać Lucjuszowi, jak ratować ciężko rannych, zwożonych z pól bitewnych frontu wschodniego, jest enigmatyczna siostra Margareta. Między Lucjuszem a siostrą  szybko nawiązuje się więź będąca centralnym punktem powieści. Ich relacja zostaje wystawiona na próbę po przybyciu do szpitala tytułowego zimowego żołnierza. Tajemniczego, naznaczonego traumą, pełnego strachu - ofiary okoliczności, dramatycznej rzeczywistości wojennej. Jego pojawienie się zmienia życie młodego lekarza w znaczący sposób. 

Jednak najciekawszym dla mnie w książce nie jest watek miłosny, a przedstawiona wojna i realia życia w jej czasie. Daniel Mason genialnie odwzoruje początek XX wieku. Książka pełna jest zachwycających opisów Karpat oraz historycznych wydarzeń. Mason nie boi się czerpać z historii i nawet ukazuje na łamach powieści bitwę. Rozwijająca się dopiero medycyna także odgrywa ważną rolę. Niejednokrotnie zaglądałem do Internetu, aby dowiedzieć się więcej o wspomnianych technikach lekarskich początku ubiegłego wieku.

„Zimowy żołnierz” wzrusza, szokuje intryguje. To przepiękna historia o miłości, wojnie oraz wierności ideałom. Daniel Mason zderza ze sobą postacie z zupełnie różnych światów, wystawia ich na próby, a ocenę ich decyzji pozostawia czytelnikowi. Dzięki dokładności w kreacji fabuły, powieść jest wręcz idealna dla fanów historii, romansów i pasjonatów medycyny. Gorąco polecam. 

Maja, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis.


niedziela, 13 sierpnia 2017

"Dziedzictwo" - Ann Patchett - recenzja

Okładka książki DziedzictwoOstatnio na rynku książkowym pojawiła się nowa pozycja, „Dziedzictwo”, autorstwa Ann Patchett. Od samego początku wzbudziła we mnie pozytywne emocje. Miałam przeczucie, że to będzie jedna z tych książek, od których nie będę mogła się oderwać, które z entuzjazmem będę polecać innym. I sięgnęłam po nią z ogromnym zapałem. Nie zawiodłam się.
What a difference a day makes – śpiewała matka Albiego, gdy jeszcze robiła takie rzeczy. – Twenty-four little hours*”
To cytat z książki która świetnie obrazuje pewną rzecz w tej powieści. Wielu z nas na własnej skórze doświadczyło tego, jak jeden dzień, czy jedna mała, pozornie nic nieznacząca decyzja może diametralnie wpłynąć na przyszłość. Jeden nieprawidłowy ruch, cegiełka wyciągnięta z fundamentu, która wszystko rujnuje. Ta książka to historia, którą można porównać do kuli śnieżnej, z coraz większymi i większymi konsekwencjami pewnego spontanicznego czynu. Zaczęło się od pomarańczy i jednego pocałunku. Szóstka dzieci żyjąca w dwóch rozbitych rodzinach i ich dalsze losy, droga dorastania, dorosłość i wiele decyzji, które początkowały kolejne ciągi zdarzeń przyczynowo skutkowych. Książka Ann Patchett jest opowieścią o życiu pewnej grupy osób i o tym, co się między nimi wydarzyło.
Jednym z głównych wątków jest wątek relacji w obydwóch rozbitych rodzinach. To bardzo wartościowy motyw. Pokazuje jak ważna jest umiejętność wybaczania i dbania o najbliższych mimo osobistego bólu. Każdy pojedynczy bohater ma inny charakter, ma pewne wady i zalety, nieuniknione są w tym przypadku nieporozumienia, ale ta powieść obrazuje, że mimo nich należy okazywać szacunek i tolerować innych.
Dziedzictwo porusza też wiele innych naprawdę ważnych zagadnień, w bardzo ciekawy sposób. Jest bardzo wartościowym dziełem, które uwrażliwia, zwraca dużą uwagę na kruchość życia, na relacje, odkrywanie swojej własnej drogi, pokazuje, że jest dużo sposobów na bycie szczęśliwym. Uświadamia nas, że sami wiemy co jest dla nas najlepsze i przy podejmowaniu najważniejszych decyzji, powinniśmy wysłuchać rad najbliższych, ale przede wszystkim kierować się swoim sercem.
Język, jakim posługuje się autorka w „Dziedzictwie” naprawdę zwrócił moją uwagę. Pozwala płynąć przez książkę, a opisy tych wydarzeń i miejsc wdrażają niezwykły klimat, to coś, co myślę, że nie pozwoli mi zapomnieć o tej powieści.
To co w „Dziedzictwie” szczególnie mnie urzekło to wydarzenia, które nie zostały podane na tacy, tylko przedstawione jakby przez mgłę, jako kawałki układanki, którą czytelnik ma za zadanie złożyć.
Myślę, że książka Ann Patchett jest niezwykłym dziełem. Ma w sobie niesamowity klimat, który pozwala się w niej zanurzyć i przenieść się do jej świata. Jest książką, która zostawi po sobie ślad w duszy i charakterze czytelnika. Myślę, że to świetna pozycja dla osób wkraczających w dorosłość, bo jest pewną podpowiedzią, która może nam pomóc wybrać właściwą drogę w naszym życiu. To też świetna lektura dla osób starszych, udowadnia, że nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić.

*„Jeden dzień potrafi tyle zmienić. Dwadzieścia cztery krótkie godziny.”

Aga, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

niedziela, 16 lipca 2017

,,Wieczność bez ciebie” - Bożena Gałczyńska-Szurek – recenzja

Okładka książki Wieczność bez ciebieBożena Gałczyńska-Szurek to autorka książek sensacyjno-obyczajowych oraz kryminałów, które zachwycają przede wszystkim niezwykłym klimatem zawartych w nich opowieści.

,,Wieczność bez ciebie” to książka, której akcja rozgrywa się w barwnej scenerii Zamościa, skrywającego niejedną niezwykłą tajemnicę. Arystokratyczny ród Sokolskich szykuje się do wesela hrabi Adama Sokolskiego i Kamili Guzik- znakomitej prawniczki prosto z Londynu. Tą sielankę przerywa jednak zagadkowe morderstwo w hotelu Renesans. W tym czasie do Zamościa wraz ze swoim mężem Grekiem przyjeżdża Klara-agentka Interpolu, która stawia sobie za zadanie pomoc policji w odnalezieniu sprawcy tej makabrycznej zbrodni. Szybko okazuje się, że nie było to morderstwo na tle rabunkowym, lecz cała sprawa wiąże się z od ponad stu lat skrzętnie skrywaną  tajemnicą rodu Sokolskich. Z każdą chwilą na jaw wychodzi coraz więcej dziwnych aspektów sprawy, której fakty wyjątkowo trudno jest ustalić, między innymi dlatego, że niemal wszyscy świadkowie nie żyją. Z pomocą policji może przyjść jedyne ciotka Klary, która niejako związana jest z hrabiowska rodziną i usiłuje poznać prawdę przeszukują stare archiwa i kościelne metryki. 

Kto dokonał morderstwa?
Co skrywa mroczna tajemnica i czy przede wszystkim ślub się odbędzie? 

Tego dowiecie się dopiero na ostatnich stronach powieści.

Książka trzyma w niepewności niemal do ostatniej chwili, pobudza ciekawość czytelnika niemalże z każdą stroną. Oczywiście jak wiadomo nie ma nic ciekawszego niż rodzinne sekrety, które mogą pokrzyżować plany przyszłych małżonków. Serdecznie polecam jej przeczytanie wszystkim miłośnikom kryminalnych zagadek i nie tylko!

Julia,16 lat

Książka ukazałą się nakładem Wydawnictwa Szara Godzina. 

wtorek, 6 czerwca 2017

"Rudolf Gąbczak i stan wyjątkowy" - Joanna Fabicka – recenzja

Rudolf Gąbczak i stan wyjątkowyKolejny tom cyklu o Rudolfie Gąbczaku powrócił!

Rudolf Gąbczak to rozwodnik, pozostawiony przez żonę Brukselkę, ojciec dziesięcioletniej Broni. Bezrobotny człowiek, który ciągle poszukuje pracy, lecz z marnym skutkiem. Otyły, łysiejący oraz rudy. Cechy te powodują, że nie jest najprzystojniejszym mężczyzną. Jego życie to pasmo szaleństw, niepowodzeń i porażek oraz codzienna walka o przetrwanie w wielkim mieście - Warszawie. Jedynie Bronia rozświetla ponure życie bohatera, dzięki niej jest w stanie spojrzeć na świat w tym lepszym świetle. Nie ma wielu znajomych, a jego najlepszy przyjaciel to zwariowany premier Rzeczypospolitej Polskiej. Mimo miłosnych rozterek, zakochał się w kobiecie kompletnie dla niego niedostępnej. Nie stać go na normalny dom, dlatego postanowił zamieszkać w teatrze. 

Czy można do tego dodać coś więcej, aby udowodnić że jego życie jest niezwykle zwariowane?

Dzięki kolorowemu życiu bohatera, już od pierwszych chwil fabuła staje się ciekawa i wciągająca. Po paru stronach nie jesteśmy w stanie oderwać się od przeczytania dalszych losów nietypowej rodziny Gąbczaków. Autorka idealnie ukazała obecną sytuację w Polsce i jej społeczeństwa, jednak zrobiła to z wielkim poczuciem humoru. Dzięki temu lekturę czyta się przyjemnie i lekko.


Książka jest dowcipna, pełna specyficznego humoru, zwariowanych postaci i zwrotów akcji, których nie bylibyśmy w stanie się spodziewać. Ostrzegam: można uśmiać się przy niej do łez! Zachęcam do przeczytania nie tylko tej książki, lecz całej serii o sympatycznym Rudolfie Gąbczaku :)

Sandra, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B. 

środa, 14 grudnia 2016

„Msza za miasto Arras” - Andrzej Szczypiorski - recenzja

Okładka książki Msza za miasto Arras „Masza za miasto Arras” Andrzeja Szczypiorskiego to książka ponadczasowa. Została wydana ponad 40 lat temu, lecz jej uniwersalny charakter powoduje, że jest aktualna nawet teraz. Na czym więc polega jej niezwykłość?
               
Zacznijmy od tego, o czym jest ta książka. Akcja toczy się w XV wieku, kiedy w Arras wybuchła zaraza, a następnie miały miejsce ludobójstwa na Żydach, kobietach i innych obywatelach. Głównym bohaterem powieści jest Jan, prawa ręka wielebnego Alberta, rządzącego w mieście. Głęboko wierzący mieszkańcy starają się znaleźć przyczynę kary boskiej, jaką była zaraza. Każdy może zostać oskarżony. Zabijani zostają nawet szlachetnie urodzeni obywatele.
                
„Msza za miasto Arras” przypominać może przypowieść. Pomimo szczegółowo określonych wydarzeń, powieść przybliża nam mechanizm rządzenia ludźmi, rzucania fałszywych oskarżeń. Wszystkie wydarzenia doprowadziły do tego, ze jednostki stając się częścią większej wspólnoty, traciły swój własny indywidualizm, przez co przestały racjonalnie myśleć. Jednomyślność została przyrównana do „tyrańskiej tyranii”, bo to przez nią ginęli ludzie w imię wielkich, lecz niekoniecznie dobry idei rządzącego. Warto zwrócić uwagę na lata, w których autor napisał „Mszę za miasto Arras”, bowiem wydarzenia przedstawione w powieści, przypominają to, co działo się w Polsce, szczególnie w marcu 1968. Był to burzliwy okres w dziejach państwa, kiedy nikt nie mógł być spokojny. Fałszywe oskarżenie mogło paść na każdego. To właśnie w tym czasie w Polsce wzrastała niechęć do Żydów za sprawą nietolerancyjnej polityki rządu. Jednak ta książka może odnosić się nie tylko do tamtych czasów. Nawet teraz jest ona aktualna w obliczu zakłamania polityków, despotycznej władzy czy wciąż jeszcze aktualnego ludobójstwa.

                
Uważam, że „Msza za miasto Arras” to pozycja obowiązkowa dla każdego ambitnego czytelnika. Oprócz ukazywania różnorodnych postaw wobec zła (co niekiedy przypomina „Dżumę” Camus’a), powieść posiada także niezwykle uniwersalny charakter i stawia ważne pytania. 

Czy człowiek, może decydować o życiu drugiej osoby? 
Czy warto być częścią wspólnoty, wiedząc, że postępuje ona niemoralnie? 

Nad odpowiedzią na takie i wiele innych pytań, można się zastanowić w trakcie lektury książki Andrzeja Szczypiorskiego. 

Gruszka, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA.