Na początku XXI wieku Ziemię ogarnia Mroczna Zima. Świat
zamiera, aby po latach na nowo się odrodzić. W 2264 roku średnia długość życia
człowieka to sto pięćdziesiąt lat, roboty wykonują większość prac, a ludzie
posługują się mózgołączem. Zaimek osobowy „ja” wyszedł z użycia – nie liczy się
każdy człowiek z osobna, ale cała grupa. W tym nowym świecie nie ma miłości.
Finn Nordstrom ma dwadzieścia sześć lat i już jest sam.
Stracił wszystkich najbliższych. Ten zdolny tłumacz wymarłego języka
niemieckiego zniósł wiele cierpienia w swoim krótkim życiu. Dopiero pamiętnik
pewnej dziewczyny z XXI wieku pomoże mu odnaleźć to, co sam zgubił na swojej
drodze.
„Masz jedną szansę na
dwieście osiemdziesiąt pięć tysięcy, aby znaleźć tę jedną osobę, która będzie
dla ciebie całym światem i która uzna, że ty jesteś całym światem dla niej.”
Temat podróży w czasie od niedawna stał się popularny w
literaturze. Na rynku wydawniczym możemy spotkać wiele pozycji, które nie tylko
wciągną nas do swojego świata, ale i przeniosą w czasie. Miałam okazję spotkać
się z kilkoma takimi powieściami, lecz żadna z nich nie dorównała moim
oczekiwaniom i nie zapisała się w pamięci. Dopiero spotkanie z Nieskończonością Holly-Jane Rahlens
pozwoliło mi inaczej spojrzeć na podróże w czasie.
Pierwszą rzeczą, która spodobała mi się już na samym
początku, był świat przedstawiony. To całe stechnokratyzowane społeczeństwo
niekiedy zachwycało mnie, lecz najczęściej powodowało przerażenie. Wyobraźcie
sobie, że w głowie mamy mózgołącze – możemy zdobywać najpotrzebniejsze
informacje w ciągu kilku sekund, przekazywać dane bez włączania jakiegokolwiek
urządzenia, czytać książki na ekranach w oczach i zamiast mówić, że „piszę
recenzję”, jesteście nauczeni wyrażać się „ta dziewczyna pisze recenzję”, „ta
uczennica uczy się na chemię”, „ta przyjaciółka docenia twój trud”. Możliwość
robienia wielu rzeczy naraz bez konieczności wstawania z łóżka czy też ruszania
się jest z jednej strony fajna, ale… przecież wtedy stajemy się maszynami.
Jesteśmy uzależnieni od mózgołącza, które – tak jak każda elektroniczna rzecz –
może ulec zniszczeniu. Nie jesteśmy samodzielni, bo wszystko za nas robią tryby
i kable; tracimy człowieczeństwo, a skoro umiera w nas człowiek, to jak możemy
żywić jakiekolwiek uczucia względem drugiej osoby?
Uważam, że autorka świetnie pokazała i przedstawiła
czytelnikowi wykreowany przez siebie trochę niebezpieczny, przerażający i
dziwny świat. Nie wiem jak Wy, ale ja nie chciałabym w przyszłości mieszkać w
takim miejscu. Wolałabym zostać Leśną i zachować swoje człowieczeństwo.
„Jak inaczej
powiedziałbyś, że kogoś kochasz? ‘Kocham cię’ to ‘kocham cię’. Jak możesz być z
kimś bez ‘ja’? Dlatego nawet, gdyby ludzie nie wiedzieli, że słowo ‘ja’
istnieje, brakowałoby im go. Stworzyliby je, ponieważ byłoby im potrzebne.”
Bohaterowie również zrobili na mnie pozytywne wrażenie. U
Finna od razu rozpoznałam tę delikatną, poetycką, wrażliwą duszę. Myślę, że
gdyby był człowiekiem z krwi i kości, moglibyśmy mieć sporo wspólnych tematów.
Na kolejnych stronach te cechy przybierają na sile, a zwłaszcza wtedy, kiedy
trzeba walczyć o miłość i prawdę. Zaskoczyła mnie także jego siła i
determinacja, która daje o sobie znać w ostatnich rozdziałach książki, gdy
świat Eliany pochłania Finna, a on nie chce rozstawać się z ukochaną.
Sama Eliana, tak samo jak Finn, to ciekawa postać, zwłaszcza
że możemy obserwować jej metamorfozę z trzynastoletniej dziewczynki aż po
kobietę o wielkich planach. Podziwiam autorkę za to, że świetnie uchwyciła
moment dorastania Eliany. Kiedy razem z Finnem czytałam fragmenty pamiętnika
dziewczyny, natychmiast znalazłam podobieństwo między trzynastoletnią Elianą a
sobą w tym wieku. Później tematy, które porusza na kartkach swojego kolejnego
pamiętnika, stają się poważniejsze, styl doroślejszy, a życie urozmaicone.
Przemianę Eliany razem z wykreowanym światem uważam za najmocniejsze plusy
książki. Pozostali bohaterowie wyróżniają się oryginalnymi charakterami – nie
spotkałam żadnych papierowych postaci. Każda z nich ma swoje własne cechy,
które mówią, że mamy do czynienia z cwanym dok-dokiem, nie do końca szczerą
przyjaciółką czy też usiłującym zrobić wiele dobrego doktorem.
Świat bez miłości to świat, w którym oczy są zasłonięte
klapkami z problemami, przeżyciami i obowiązkami. Tak też ukazuje go Holly-Jane
Rahlens. Przez trzy czwarte książki śledzimy działania Finna w trzecioosobowej
narracji, mówiącego o sobie „ten historyk”, „ten tłumacz”, aż w końcu powoli
zakochującego się w kobiecie, która poprzez kartki pamiętnika, jego podróże do
przeszłości i czas spędzony razem pokazuje mu czym jest prawdziwa miłość, a nie
przyzwyczajenie. Przełomowym momentem w książce jest przejście z narracji
trzecioosobowej na pierwszoosobową. Czułam, że w końcu mogę odetchnąć. Nie wiem
dlaczego, ale zwykły zabieg w postaci zmiany narracji bardzo mnie zszokował,
zaskoczył i otworzył szerzej oczy. Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć
czemu tak się stało. Może to ten sztuczny świat, w którym żył Finn, naciska i
ogranicza czytelnika? Być może, nawet bardzo prawdopodobne. Nie zmienia to
faktu, że po zmianie narracji historia Finna nabrała sensu, bo w końcu znalazł
to, czego szukał.
Samo zakończenie było dla mnie zaskakujące. Nie
spodziewałabym się takiego powiązania życia Finna z przeszłością. Żałuję tylko
tego, że zamiast zakończyć na tym, co zmieniło losy bohatera, autorka
postanowiła dodać kilka scen z życia jego przyjaciółki. Nie było to złe i
dobrze, że mamy okazję dowiedzieć się kilku rzeczy o Rouge, ale trochę
przysłoniło to wagę decyzji Finna.
Uważam, że Nieskończoność
to świetna książka. Pierwszy raz powieść z motywem podróży w czasie spodobała
mi się tak bardzo. Autorka udowadnia, że świat bez miłości to po prostu zwykła
kula zawieszona w Kosmosie z robotami zdolnymi tylko do wykonywania
wyznaczonych im zadań. Cieszę się, że nie żyję w 2264 roku. Wolę myśleć i
kochać sama, niż za pomocą mózgołącza i parowania. Z całego serca polecam Nieskończoność. Może Wy też, tak jak ja,
zakochacie się w historii Finna i Eliany, bo – szczerze powiedziawszy – jest
się w czym zakochiwać.
„Gdziekolwiek jesteś,
jestem tu i wołam do ciebie. ‘Ja’ mojego serca wita ‘ty’ twojego.”
Layla, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.