tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 11 grudnia 2024

"Alchemik" - Paulo Coelho - recenzja

W tej recenzji pragnę Wam przedstawić książkę, która zmieniła moje życie. Lektura, chodź stara, wciąż bardzo aktualna. "Alchemik" - czyli człowiek w drodze do poszukiwania własnego celu w życiu. 

Paulo Coelho pisząc ją chciał zawrzeć wszystkie mądrości życiowe zyskane własnym doświadczeniem. Wydaje mi się, że autorowi udało się osiągnąć ten cel. Wiele cytatów zapadło głęboko w moim sercu.

"Alchemik" opowiada o młodym człowieku, który prowadzi spokojne życie. Jest pasterzem, wypasa swoje owce na polach Andaluzji. Dodatkowo jest zakochany w pewnej córce kupca, którą spotkał rok temu podczas jednej ze swoich podróży po Hiszpanii. Ma nadzieje, że za parę dni się z nią zobaczy, planuje oświadczyć się tej pięknej kobiecie. Jednak pewnego dnia jego życie zmienia się nieodwracalnie...

Podczas wypasu przychodzi do niego król. Mówi mu, że w tych czasach mało ludzi ma odwagę i chęci do tworzenia własnej historii, jednak on jest jednym z tych, którzy mają potencjał spełnić swój wewnętrzny cel. Motywuje chłopca do szukania własnego skarbu. Santiago wyrusza w świat.

Afryka okazuje się dla chłopca odległym światem, całkiem innym niż wcześniejsze, które znał. Musi nauczyć się zasad tam obowiązujących. Dzięki sprycie i ciężkiej pracy Santiago gromadzi wystarczającą ilość pieniędzy, aby wyruszyć w wyprawę po skarb. Po drodze napotyka wiele przeszkód, jak i szans na nowe, lepsze życie. Młodzieniec zaczyna rozumieć, że jego celem wcale nie było wcześniejsze spokojnie i mało rozwijające życie na terenach Andaluzjii, tylko podróż, odkrywanie tego, co nieznane i nauka języka świata. Chłopiec odkrywa to, czego wcześniej nigdy nie widział. Coś, co według mnie, powinien odkryć każdy.

Czytając tę książkę mogłam poczuć silną, nierozerwalną więź z głównym bohaterem. Myślę, że wielu młodych ludzi mogłoby identyfikować się z historią bohatera, w końcu większość z nich jest na etapie poszukiwania własnej drogi.

Wydaje mi się, że "Alchemika" powinien przeczytać każdy, niezależnie od wieku, ponieważ do końca swojego życia możemy szukać swojego skarbu i sensu swojego życia.

Polecam,

Ula

piątek, 29 listopada 2024

"Folwark zwierzęcy" - George Orwell - recenzja

"Folwark zwierzęcy" to alegoryczna opowieść George'a Orwella. Pierwsze wydanie powyższej książki ukazało się u sierpniu 1945 roku. Ma tylko 120 stron, lecz zawarta jest w niej cała esencja mądrości i wiedzy o ludzkim cierpieniu, historii i buncie.

Na folwarku zwanym Folwarkiem dworskim żyją sobie zwierzęta pod protektoratem pana Jonesa. Ich dzień przepełniony jest pracą, a w "nagrodę" dostają niewystarczające porcje jedzenia i odpoczynku. Dodatkowo ich serca przepełnia poczucie niesprawiedliwości, rozpacz, żal i gniew, czują się uwięzione przez człowieka. Postanawiają wszcząć bunt.

To oczywiste, że im się udało, są przecież znacznie potężniejsze od bezbronnych ludzi.

"Uderzyło mnie wtedy to, iż gdyby tylko zwierzęta uświadomiły  swoją siłę, my, ludzie, utracilibyśmy nad nimi władzę, jak również to, iż ludzie wyzyskują zwierzęta prawie tak samo, jak bogacze wyzyskują proletariat". ~George Orwell

Autor chciał ukazać siłę i moc perswazji zwykłych ludzi, jak jedno słowo może zmienić całą historię. Uznał, że porównanie komunistycznego systemu do społeczności zwierząt, będzie prostym, ale i najlepszym sposobem na dosadne uświadomienie ludziom tej okropnej historii.

Czy proletariat uzyskał własną autonomię, stał się niezależny? 

Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się z kart tej noweli. Powiem tylko, że ta książka pomogła mi zrozumieć te wszystkie emocje gromadzące się w ludziach tamtych czasów, co pomaga lepiej zrozumieć historię. Wydaje mi się, że jest to definicja dobrej książki.

Ula


środa, 27 listopada 2024

"Baśniobór" - Brandon Mull - recenzja


Wróżki. Chochliki. Czarownice. Satyry. Trolle. Ludzie.

Bajka…? Co jeśli oni wszyscy istnieją naprawdę? No dobra …Ludzie istnieją, ale co z resztą? Czy człowiek wymyślił je sobie tylko dla zabawy? By móc czymś straszyć dzieci, które nie chcą słuchać rodziców? By móc wytłumaczyć zjawiska dla nich niepojęte? Bardzo możliwe. I dla prawie wszystkich ludzi na świecie prawdziwe, ale co jeśli powiem ci, że są osoby, które wierzą w ich istnienie i to nie są dzieci. 

Te osoby obciążone są ogromną odpowiedzialnością utrzymania prawdy w sekrecie przed światem. Tak, prawdy, ponieważ te istoty naprawdę istnieją i niektóre żyją pośród nas. Niestety nie znajdziesz ich sam, ponieważ świat magii jest dla nas, ludzi, niewidzialny. 

Jest jeden sposób, by zobaczyć magiczne istoty… trzeba wypić mleko. Teraz pewnie się zastanawiasz, ale jak? Przecież jem codziennie rano płatki z mlekiem i nigdy nie widziałem/łam wróżki czy trolla. 

Po pierwsze nie mówię tu o zwykłym mleku. Po drugie oczywiście, że nie widziałeś/łaś nigdy trolla, wiesz ile szkód mógłby wyrządzić będąc na wolności?! Już ci wszystko wyjaśniam - większość magicznych stworzeń żyje w rezerwatach. Jest to najczęściej ogromny las, którego pilnuje i broni strażnik. 

Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się jeśli przeczytasz książkę pod tytułem „Baśniobór” autorstwa Brandona Mulla. Bardzo przyjemnie się ją czyta, ponieważ nie jest to ani podręcznik ani jakiś przewodnik po magicznych stworzeniach, lecz historia Kendy i Setha - rodzeństwa, które przyjeżdża do dziadków na wakacje. Pewnie się teraz zastanawiasz co ma piernik do wiatraka - więc tłumaczę.  Las przy którym mieszka ich babcia i dziadek jest rezerwatem, a ich dziadek jest jego strażnikiem. Rezerwat nazywa się „Baśniobór” jest on bardzo niebezpiecznym miejscem, bo pomimo, że niektóre z magicznych stworzeń mogą ci się kojarzyć jako miłe i niegroźne to w rzeczywistości, na 99%, takie nie są. Na przykład wróżki są chorobliwie zazdrosne i zadufane w sobie przez co cały dzień najchętniej przyglądałyby się swojemu odbiciu w lustrze. 

Książka brzmi ciekawie, co?

A pomyśl co wyjdzie jeśli powiem ci, że Kenda i Seth nie zamierzają się słuchać dziadka i łamią zakaz wchodzenia do lasu? Seth zamyka w słoiku wróżkę ściągając na siebie gniew jej przyjaciółek? Z tymi dzieciakami nie ma nudy ani spokoju. Przez ich wybryki niechcący uwalniają uśpione od wieków siły zła. 

Mam nadzieję, że przeczytasz tą książkę i uwierzysz w moje słowa, a naprawdę polecam, ponieważ oprócz poznania prawdy o świecie wyniesiesz z tej książki o wiele, wiele więcej. 

Ale co wyniesiesz?  To zależy tylko od ciebie.


Artemis


czwartek, 21 listopada 2024

"Lekcje chemii" - Bonnie Garmus - recenzja

„Lekcje chemii” – niesamowita książka napisana przez Bonnie Garmus. Jest to powieść obyczajowa, która powinna być lekturą obowiązkową każdej kobiety. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać choć raz w życiu!

Powieść przedstawia historię utalentowanej chemiczki Elizabeth Zott. Jest ona nietuzinkową, bezpośrednią i konkretną kobietą, a do tego cechuje ją nieśmiertelna miłość do tego, co porównuje z życiem – chemii. 

Jednakże jest przełom lat 50. i 60. XX w., a męski świat nauki nie zamierza dopuścić do głosu kobiety. Elizabeth jednak nie zważa na kłody, które rzuca jej pod nogi życie i świat mężczyzn. Robi swoje i nie zamierza się zatrzymać.

Los jednak sprawia, że Zott zostaje oficjalnie odsunięta od nauki. Elizabeth zostaje samotną matką i chcąc być w stanie zadbać o pamiątkę jaką pozostawił po sobie Calvin Evans, kobieta podejmuje się prowadzenia telewizyjnego programu zatytułowanego „Kolacja o szóstej”. Wkrótce okazuje się, że wyjątkowa osobowość naszej bohaterki zjednuje jej sympatię wszystkich „przeciętnych” gospodyń domowych. Elizabeth Zott bowiem uczy swoje telewidzki nie tylko tego, jak dobrze zrobić kolację, daje im jedyne w swoim rodzaju lekcje chemii oraz życia.

Historia Elizabeth jest porywająca od pierwszej do ostatniej strony. Książka ukazuje nieustającą walkę ówczesnych kobiet o to, by zostać zauważonymi i dopuszczonymi do głosu. „Lekcje chemii” niezaprzeczalnie podbiły moje serce i jestem przekonana, że z Wami uczynią to samo!

                                                                                                           Madison

środa, 20 listopada 2024

"Fourth Wing" - Rebecca Yarros - recenzja

Po przeczytaniu opisu Fourth Wing wiedziałem, że chcę tę książkę mieć. Dlaczego? Smoki! Kocham smoki, a z opisu wynikało, że jest to książka o smokach, konkretniej o akademii smoczych jeźdźców. Wynikało. Opis jest bardzo mylący.

Akcja Czwartego Skrzydła faktycznie dzieje się w smoczej akademii, jednakże faktyczną osią fabularną (w szczególności trochę później, po jakichś 300 stronach, pozostałe wątki schodzą na drugi plan) staje się romans głównej bohaterki z niejakim Xadenem.

Nie czytałem wielu romansów w życiu, a Fourth Wing nie zachęcił mnie do przeczytania kolejnych książek tego typu. Violet (główna bohaterka) jest szarą myszką, która w żaden sposób się nie wyróżnia (jedynie jej matka jest kimś ważnym). Xaden to wielki, piękny, odważny, tajemniczy, *więcej superlatyw* mężczyzna. Ich relacja rozwija się w dziwny (moim zadaniem) sposób — Violet jest zawsze tam, gdzie musi być, aby fabuła się rozwijała; pewne wydarzenia dzieją się tylko po to, aby Violet mogła być blisko Xadena, i tyle. A gdy w końcu zostają parą... Może to coś normalnego, nie znam się na romansach, zdawało mi się, że w ich relacji najważniejszy był seks, jakby jedyne co ich łączyło to ich ciała i wzajemne pożądanie. Nie wspólne przeżycia, zainteresowania, opinie, lub zwykła przyjaźń (tak to wygląda w prawdziwym świecie, jeżeli się nie mylę).

Innym problem, który napotkałem to fakt, że książka jest nijaka, nie zapisała się w mojej pamięci w żaden sposób. Pamiętam wydarzenia, szczególnie końcowe, ale żadnych emocji, żadnych bohaterów lub dialogów. Bohaterowie istnieją, ale niewiele ponadto. Dialogi są, czasami niepotrzebnie schodzą na tematy seksu, ale też nie porywają ani nie odrzucają. Nic nie porwało mnie, ale również nie odrzuciło ani nie zirytowało. Gdyby usunąć wątek romantyczny otrzymalibyśmy bardzo przeciętną książkę fantasy. Nie koszmarną, może dobrą.

A jak już mowa o fantasy, bardzo rozczarowało mnie to na co najbardziej czekałem — smoki. Smoki zostały zaprezentowane jako pyszne, sztucznie groźne istoty. Zamiast się bać ich lub ich podziwiać patrzyłem na nie z pobłażliwością. Smutne jest też to, że smoki po prostu w pewnym momencie znikają, nie całkowicie, ale ich obecność jest o wiele słabiej wyczuwalna (a nie powinno tak być ze względu na pewne zabiegi fabularne).

Wspomnę jeszcze o fabule – zauważyć można w niej parę głupot fabularnych (ostrzegam przed spoilerami) – smoki mają zdolność komunikowania się z jeźdźcem poprzez myśli, ale z czasem częstotliwość dyskusji telepatycznych Violet i jej smoka maleje, ot tak. Albo matka naszej bohaterki każe jej zostać smoczą jeźdźczynią, mimo że Violet nie jest na to przygotowana i najprawdopodobniej umrze. (Mógłbym podać więcej przykładów, ale nie chcę, aby to to było za długie).

Podsumowując, Fourth Wing to książka z gatunku romantasy, której romans jest sztucznie napędzany cielesnością. Ani fabuła, ani świat, ani bohaterowie nie porywają, łatwo o tym wszystkim zapomnieć. Jest to, w najlepszym przypadku niewychodząca przed szereg pozycja, nie jest okropna, nie jest bardzo dobra. Może dobra, chociaż najprościej jest powiedzieć, że jest.

Teraz idę się schować przed fanami (bodajże to jest tak popularne, że ma już nawet planowaną ekranizację).


Szymon


wtorek, 12 listopada 2024

"Krew, która nas dzieli" - Edyta Prusinowska - recenzja

„Krew która nas dzieli” to powieść pióra Edyty Prusinowskiej i pierwszy tom w jej najnowszej serii książek. Pisarka jest znana z takich tytułów jak „Truskawkowy Blond” i „Opowiem o Tobie gwiazdom”.

Powieść przenosi nas do Windermore, spokojnego i urokliwego miasteczka w Wielkiej Brytanii, które poszczycić się może jedynie tym, że znajduje się w nim siedziba słynnej firmy medycznej. Życie w mieście jest spokojne i ciche. Sielanka Winderemore zostaje jednak przerwana, kiedy w tragicznych i tajemniczych okolicznościach ginie jeden z mieszkańców, nauczyciel w tutejszym liceum. 

Największym marzeniem Dakoty Winter jest dostać się na medycynę i zostać lekarzem. Dziewczyna jest zdeterminowana, aby wbrew przeciwnościom losu osiągnąć cel, więc kiedy kolega z klasy prosi ją o pomoc w nauce biologii, w dodatku za pokaźną sumę, Dakota zgadza się bez wahania. Wkrótce jednak okaże się, że Henry skrywa dość spory sekret - jest wampirem, a za jego przyczyną życie Dakoty ma się znacznie skomplikować. 

Razem z Henrym i wampirzycą Erin dziewczyna przeżyje przygody, podczas których będzie musiała stawić czoła zagrożeniom które nadciągają nad Windermore i uratować swoich bliskich.

Przed Dakotą zostaje też postawione najważniejsze pytanie: Czy serce, które nie bije, jest w stanie kochać?

W „Krwi, która nas dzieli” autorka przedstawia czytelnikom świat, w którym trudności natury fantastycznej mieszają się z tymi boleśnie prawdziwymi. Bohaterowie są dobrze wykreowani i wielowymiarowi, a z ich historiami można się z łatwością utożsamiać, nawet nie będąc wampirem:). Fabuła jest wciągająca, a jej przebieg nieraz śledziłam z zapartym tchem. Obfituje ona w liczne zwroty akcji i trzyma w napięciu. Niektóre, jak ten na koniec, były dla mnie świetnym zabiegiem, jednak zdarzały się też takie, które w mojej opinii były zbyt niedopracowane. 

Mimo że przepiękną okładkę książki cechuje jasny, różowy kolor, kojarzący się z pogodnymi historiami, powieść nie jest lekką lekturą. Przyznam, że czasami wręcz brakowało mi momentów oddechu, w którym razem z bohaterami moglibyśmy rozluźnić się i zapomnieć na chwilę o problemach, szczególnie pod koniec powieści. Tematy poruszane w książce są trudne i dla wielu osób niestety, rzeczywiste, dlatego radzę zapoznać się z nimi, przed podjęciem decyzji o lekturze.

Polecam tę książkę nie tylko fanom wampirów, ale przede wszystkim czytelnikom pragnącym zagłębić się w klimatycznie jesienną powieść z niebanalnymi bohaterami i dobrze poprowadzonym wątkiem romantycznym oraz fantastycznym. Ja ocieniam tę pozycję na 3.5/5 gwiazdek i zamierzam niedługo sięgnąć po drugi tom.

Dominika

wtorek, 5 listopada 2024

"Zabójca z sąsiedztwa" - Alex Marwood - recenzja

„Zabójca z sąsiedztwa” jest to książka autorstwa Alex Marwood. Pisarka mieszka w Londynie i jest autorką takich powieści jak ,,Dziewczyny które zabiły Cloe”, "Najmroczniejszy sekret" czy "Zatruty ogród". . Książka zdobyła nagrodę Macavity for Best Mystery 2015 oraz doczekała się ekranizacji.

Każdy z mieszkańców domu przy Beulah Grove 23 ma swoją tajemnicę. Gdyby tak nie było, żaden z nich nie zdecydowałby się na pokój w szemranej dzielnicy Londynu, za gotówkę, bez żadnych papierów. W domu, w którym nikt nie zadaje pytań, a sąsiedzi spotykając się na schodach, uciekają wzrokiem.

Szóstka lokatorów zwykle unika siebie nawzajem jak ognia, ale pewnej nocy będą musieli zawrzeć niewygodny sojusz. Nie mają jednak pojęcia, że jedno z nich jest mordercą, który wybrał już następną ofiarę. Teraz tylko czeka na odpowiedni moment.

Poznajemy Colette (uciekającą przed mafią), Hosseina (Irańczyka, który jest prześladowany przez poglądy polityczne), Cher (osieroconą nastolatkę, która uciekła z poprawczaka), Gerarda (nauczyciela muzyki z chorobą Aspergera), Vestę (samotną, starszą kobietę bojącą się zmienić miejsce zamieszkania) oraz Thomasa, który swoją pasją zaskoczy wszystkich czytelników…

Ten thriller jest tajemniczy, budzi zaciekawienie oraz ukazuje życie osób dla których świat nie był łaskawy.

Po przeczytaniu tej książki jestem zadowolona, że po nią sięgnęłam i na pewno nie poprzestanę na tym jednym tytule.

Jeżeli ktoś lubi thrillery, zagadkę oraz trzymającą w napięciu atmosferę to zachęcam do przeczytania tej książki.

Ven

poniedziałek, 4 listopada 2024

"Perfect on paper" - Sophie Gonzales - recenzja

Sophie Gonzales urodziła się i wychowała w Południowej Australii. Obecnie mieszka w Melbourne. Uwielbia muzykę punk i falbaniaste różowe spódnice😊

Książka zaczyna się od opisu... szkolnej szafki. Ta konkretna szafka nie jest używana przez żadnego ucznia, jednak nie pozostaje również pusta. Trafiają do niej przeróżne listy z treściami dość osobistymi, jak na przykład z prośbą o poradę dotyczącą związku, albo pomoc po rozstaniu. 

Do tej szafki klucz ma tylko jedna osoba i jest nią oczywiście główna bohaterka książki - Darcy. Dziewczyna ukrywa się z faktem, że to ona prowadzi poradnię dla uczniów szkoły, tylko dlatego że nie robi tego za darmo. Od każdej osoby, której pomaga, pobiera symboliczną kwotę. Darcy nie sądzi jednak, że to coś złego, skoro większość jej porad trafia w punkt i jest jak najbardziej skuteczna. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy.

Pewnego dnia, popularny chłopak ze starszej klasy przyłapuje Darcy na wyciąganiu listów z szafki. Na dodatek dziewczyna coraz częściej kłóci się ze swoją przyjaciółką, w której tajemnie podkochuje się od dłuższego czasu.

Jak z tym wszystkim poradzi sobie nastolatka? 

Czy jej sekret o poradni zostanie bezpieczny? 

I czy na uczuciach zawsze można polegać?

Odpowiedzi na te pytania czekają na was pomiędzy stronami. Książka jest napisana lekkim stylem i porusza dużo ciekawych wątków. Polecam ją każdemu... bez wyjątków :)

Marta

czwartek, 31 października 2024

"Lato koloru wiśni" - cykl - Carina Bartsch - recenzja

Na cykl "Lato koloru wiśni" składa się  seria trzech książek autorstwa niemieckiej pisarki Cariny Bartsch. Są to: Lato koloru wiśni, Zima koloru turkusu oraz Wiosna koloru słońca. Tto lekki, realistyczny romans należący do kategorii Young Adult.

Bartsch w swoim cyklu opowiada historię miłosną Emely Winter i Elyasa Schwarza, którzy zakochali się w sobie jeszcze jako nastolatkowie. Jednak w wyniku okrutnego nieporozumienia ich drogi się rozchodzą, a w ich sercach rodzi się wzajemna nienawiść. 

Jednakże ani Emely, ani Elyas nigdy tak naprawdę nie wyrzucili tego drugiego ze swojego serca, o czym przekonują się siedem lat później, kiedy do Berlina wprowadza się siostra Elyasa i tym samym najlepsza przyjaciółka Emely – Alexandra Schwarz. Od tego momentu ich spotkania ze sobą stają się nieuniknione. Latami starali się omijać siebie nawzajem szerokim łukiem. W końcu każde spojrzenie na tę drugą osobę wywoływało ból i uświadamiało im, że nigdy nie wyleczyli się ze swoich uczuć.

Niespodziewanie Elyas rozpoczyna dość nachalnie zalecać się do Emely, a tej wydaje się, że ma on tylko jeden cel – spędzić z nią noc, a później ją zostawić. W końcu w jaki inny sposób ten przystojny chłopak o turkusowych oczach miałby się interesować nią, niczym niewyróżniającą się studentką literaturoznawstwa? Problemy Emely zaczynają się, kiedy Elyas stopniowo przestaje się jej wydawać tak podłym, za jakiego uważała go od lat, a jego zainteresowanie nią zaczyna wyglądać na prawdziwe.

Jak skończy się ta historia? 

Czy Emely i Elyas w końcu doczekają się swojego upragnionego happy endu? 

Cóż, tego dowiedzieć się można tylko poprzez przeczytanie całego cyklu Lata koloru wiśni! Gorąco polecam!


Madison


środa, 30 października 2024

"Wojna makowa - trylogia" - Rebecca F. Kuang - recenzja

Trylogia wojen makowych to debiut Rebecci F. Kuang. Nie jest to jednak byle jaki początek kariery pisarskiej – te książki wciągają i przenoszą w niesamowite uniwersum Cesarstwa Nikan. Na tę trylogię składają się Wojna makowa, Republika Smoka oraz Płonący Bóg.

Kuang stworzyła niesamowity świat pełen tajemniczości, walki, nieprzewidywalności i przede wszystkim brutalności. W nim nie ma miejsca na bycie przeciętnym. Słabość oznacza śmierć, a przecież każdy chce przeżyć.

Wojna makowa to fantastyka na najwyższym poziomie. Postacie Kuang są wielowymiarowe i odważnie przedstawione. To nie są grzeczni bohaterowie kierujący się altruistycznymi pobudkami – to są ludzie z krwi i kości, którzy mają swoje pragnienia, swoje słabsze i mocniejsze strony, a ich ocena nierzadko nie jest jednoznaczna, a polecenia łatwe do wykonania. Wisienką na torcie jest główna bohaterka. Rin nie jest potulną wojowniczką tylko pełną ognia dziewczyną niepoprzestającą na półśrodkach, która sprowadziła na świat swoje żądne zemsty i popiołów bóstwo. Młoda Speerytka nie spocznie, dopóki nie zniszczy wroga i nie pomści swojego ludu.

Jeśli ktoś poszukuje krwawych, fantastycznych bitew i przeżyć, to zdecydowanie powinien sięgnąć po Trylogię wojen makowych. Niech nikogo nie przerażają gabaryty książek Kuang – na każdej z tych kartek jest pełno wspaniałych słów do przeczytania i mnóstwo przygód do przeżycia, które sprawią, że nie poczujecie ich objętości, a będziecie jedynie zachwycać się budową fabuły. 

Rozpoczęcie swojej historii z Trylogią wojen makowych oznacza zgodę na trwanie w niepewności i ciągłe oczekiwanie na kolejny nieuchronny zwrot akcji. Rebecca F. Kuang nie ma sobie równych, jeśli chodzi o plot twisty!


Madison

wtorek, 29 października 2024

"Tweet cute" - Emma Lord - recenzja

"Tweet cute" to leciutki, bardzo przyjemny młodzieżowy romans, który wyszedł spod pióra Emmy Lord. Jest to pierwsza i zarazem najpopularniejsza publikacja tej autorki, która zdecydowanie zasłużyła na swoją rozpoznawalność.

Fabuła książki skupia się na relacji Pepper – kapitan szkolnej drużyny pływackiej – i Jacka określanego mianem klasowego klauna. Rodzina dziewczyny jest właścicielem szybko rozwijającego się fast-foodu figurującego pod nazwą Big League Burger, natomiast Jack i jego bliscy prowadzą małą, lokalną knajpkę. 

Kiedy BLB kopiuje przepis na kanapkę skonstruowany przez babcię Jacka, ten wpada w gniew i postanawia zniszczyć ogromną sieć fast-food za pomocą Twittera. Nie wie jednak, że prowadząc twitterową wojnę z BLB tak naprawdę wymienia tweety z Pepper, która zajmuje się firmowym kontem Big League Burger. W tym samym czasie bohaterowie piszą ze sobą anonimowe wiadomości na aplikacji, którą stworzył Jack.


"Tweet cute" cechuje się niezwykle relaksującą i lekką atmosferą, która jest wyraźnie odczuwalna podczas czytania. Książka jest przepełniona obrazami całego mnóstwa autorskich przepisów kulinarnych bohaterów. Lord nie skupiła się tylko na tym, aby przedstawić swoją wizję romansu Pepper i Jacka. Autorka zadbała o wszystkie najdrobniejsze szczegóły, aby książkę można było przyjemnie czytać i się w niej zatracić. 

To wprost idealna lektura, jeśli ktoś ma ochotę się odprężyć i przenieść w świat nastoletnich problemów i romansu.


Madison

"Kosogłos" - Suzanna Collins - recenzja

„Kosogłos” to kontynuacja „Igrzysk śmierci” i „W pierścieniu ognia” powieści Suzanne Collins. 

Opowiadają o państwie Panem i jego mieszkańcach, którzy wzniecili bunt, aby obalić rządy wrogiego Kapitolu. Katniss przeżyła Ćwierćwiecze Poskromienia, a jej dom w zemście został zniszczony przez władzę. Teraz razem z mamą i siostrą mieszka w Trzynastce – podziemnym, legendarnym dystrykcie, który przetrwał i szykuje się do wojny z dyktatorską władzą. 

Główna bohaterka mimo początkowej niechęci zgadza się zostać Kosogłosem – symbolem oporu przeciw Kapitolowi. Dziewczynie przyjdzie się mierzyć z własnymi dylematami moralnymi... 

Czy podczas wojny jest miejsce na miłość albo współczucie? 

Gdzie jest granica między własnym dobrem, a poświęceniem się dla innych?

Trzecia część jest najbardziej krwawa i dynamiczna. Według mnie jest najtrudniejsza do przeczytania, bo porusza coraz poważniejsze treści, ale mimo tego trzyma do samego końca w napięciu. 

Końcówka skłania nas do refleksji na tematy wojny i konsekwencji jakie ze sobą niesie, bez względu na to, dla jakiego celu się rozpoczyna. Jest ona najgorszym rozwiązaniem, niestety w niektórych przypadkach jedynym możliwym. 

Mimo że „Kosogłos” nie zajmuje wysokiego miejsca w moim sercu, jest idealną propozycją dla wszystkich, którzy uwielbiają dwie poprzednie części.


Wiktoria