Wszyscy na około chorują, nawet mój komputer odmówił mi posłuszeństwa. Ale na całe szczęście sytuacja została opanowana i wracam do Was, nadrabiając zaległości. Komputer odpoczywał ale ja nie :) - u mnie teraz sezon na malinki. W tym roku nie jest ich za wiele, ale zrobiłam kilkanaście słoiczków soczku, konfitur, jedną porcję nalewki i tartę z białą czekoladą, bez której nie wybrażam sobie sezonu malinowego :).
Tarta z malinami i białą czekoladą
Spód
250 g mąki
150 g zimnego masła
2 łyżki ciemnego cukru ( dałam zwykły )
2-3 łyżki zimnej wody.
Wszystko zagnieść, schłodzić i upiec do lekkiego zbrązowienia.
Nadzienie
1,5 tabliczki białej czekolady
sporo świeżych malin
Czekoladę połamać na małe kawałki, wyłożyć na podpieczony spód i przykryć warstwą malin.
Kruszonka
100 g masła
100 g mąki wymieszanej z płatkami błyskawicznymi w proporcji pół na pół
100 g cukru
Wszystkie składniki połączyć ze sobą i pokruszyć na wierzch tarty. Upiec na złoty kolor.
Nalewka malinowa
0.75 kg cukru
0,5 l wódki
0,25 l spirytusu
Potrzebny będzie jeszcze słoik conajmniej 3 litrowy.
Maliny wsypujemy do słoika, zasypujemy cukrem, zalewamy wódką i spirytusem, szczelnie zakręcamy.
Co jakiś czas mieszamy nie otwierając słoika. Po około dwóch miesiącach odcedzamy i przelewamy do karafek. Osobiście wzbogacam smak takiej nalewki skórką z limonki, którą dodaję na końcu do karafki. Pijemy w stanach przeziębienia albo poprostu wtedy, kiedy mamy na nią ochotę :).
Moja nalewka jeszcze w słoiczku czeka na odcedzenie :)
Moja nalewka jeszcze w słoiczku czeka na odcedzenie :)