Kocia gwiazda - Gianni Rodari

07:27

Kocia gwiazda - Gianni Rodari

Nazwanie Kociej Gwiazdy bajką dla dzieci, uważam za spore niedomówienie. To, że jakaś historia opowiada o zwierzakach, a w jej treści znajdują się rymowanki, wcale nie oznacza, że człowieka pełnoletniego nie będzie ona bawić. Może to moja „wina”. Może za duże dziecko wciąż we mnie drzemie, ale czas spędzony z Gannim upłynął mi przednio.

Wierszyki są proste, bardzo przy tym życiowe i w pełni oddające kocią rzeczywistość. Początek oraz finał to krótkie opowiadania, w których wyjaśniony zostaje motyw przewodni. Bo skoro na niebie są węże i ptaki, psy a nawet skropiony, to dlaczego żadna gwiazda nie nosi nazwy kota? Któż jest temu winien? I jak można by to szybko naprawić? Futrzaki mają sposób – umawiają się razem i ogłaszają protest.

Tak fabuła wygląda dosłownie, jednak kiedy dowiemy się, że w akcji biorą udział zarówno koty-koty, jak i koty-osoby, wszystko staje się znacznie głębsze i metaforyczne.

Mały książę to jeszcze nie jest, ale mądrości Rodariemu odebrać nie pozwolę. Będę go bronić i szukać dalszej twórczości – za sympatię do kotów, rozsądek i za piękną formę.


Gianni Rodari „Kocia gwiazda”
Ilość stron: 64
Wyd. Literackie
Ocena: 5/6 
Stos

10:11

Stos

W ostatnich dniach sporo się nagadałam, dlatego dziś będzie krótko i treściwie - marcowe zbiory 
- bardzo udane. 

Helen Fielding "Dziennik Bridget Jones"  od wydawnictwa Zysk i S-ka     recenzja
Helen Fielding "Bridget Jones: W pogoni za rozumem"      j.w.      recenzja
Helen Fielding "Bridget Jones: Szukając faceta"                  j.w.      recenzja
Renata L. Górska "Błędne siostry"   wygrana w konkursie u autorki
Charles Frazier "Szepty lasu"    od wyd. Black Publishing    recenzja
Gianni Rodari "Kocia gwiazda"    od Wyd. Literackiego 
Gavin Extence "Wszechświat kontra Alex Woods"    j.w.   recenzja   premiera już za 4 dni (!!)
Jerzy Stypułkowski "Skandynawska wieża Babel"    od autora
Dorota Świątkowska "Moje wypieki i desery"   zakup własny    recenzja

Bridget Jones: Szalejąc za facetem - Helen Fielding

09:08

Bridget Jones: Szalejąc za facetem - Helen Fielding

Oto nastały dla świata bardzo ciężkie czasy – Bridget Jones znowu jest do wzięcia. W prawdzie jej metryka przekroczyła już granicę pięćdziesiątki, a prócz bagażu emocjonalnego, posiada jeszcze dwójkę małych dzieci, jednak cała reszta pozostała bez zmian. Nadal jest zakręcona, a jej styl życia kojarzy się z hasłem „będzie co ma być”.

Mimo pozornej beztroski, ostatnie lata dla Bridget nie były jednak łatwe. Mąż zginął w Sudanie, ojciec poważnie zachorował, zaś matka zdaje się przeżywać, kolejną szaleńczą młodość. Jak w tych okolicznościach odnajduje się Jones? Płacze nocami, tęskni za Markiem oraz stara się na nowo umówić z jakimś facetem. Stety - niestety w XXI wieku pomocne okazują się być przy tym serwisy społecznościowe, co jak wiadomo, w przypadku tego rodzaju osoby, dobrze skończyć się nie może.

Szalejąc za facetem oceniane przez pryzmat pełnej serii, wypada całkiem korzystnie. Nie czujemy, że od poprzedniej premiery minęło aż czternaście lat (!!) – styl i charakter zapisków pozostał ten sam. Przeraża mnie jednak zachowanie Bridget. Co u trzydziestki można odebrać z uśmiechem lub lekkim współczuciem, po połowie wieku, zaczyna trącić groteską (żarty o wymiotach i pierdzeniu? no, bardzo was proszę).

Myślę, że stwierdzenie, iż Jones znalazła się u progu kryzysu wieku średniego, będzie jak najbardziej na miejscu. Romans z dużo młodszym mężczyzną, botoks... jej dzieci to akceptują, my się z tego śmiejemy, ale czy chciałabym mieć w domu taką matkę? – nie wydaje mi się.

Jeżeli wyłączycie „poważne” myślenie i dacie się porwać fabule, książka powinna Wam się podobać. Gdy zaczniecie się doszukiwać w tym wszystkim ładu i składu, może już nie być tak pięknie.

Moja głowa odpoczęła, ale finał głównie dla fanów.

 Kliknij i sprawdź:
Zysk i S-ka    I   Varia-czyta

Helen Fielding „Bridget Jones: Szalejąc za facetem”
Ilość stron: 584
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 4/6
o Szwecji z Waszej perspektywy, czyli mój wpis na Szwecjoblogu

09:20

o Szwecji z Waszej perspektywy, czyli mój wpis na Szwecjoblogu

Kiedy na początku tygodnia, Natalia zaprosiła mnie do wzięcia udziału w serii postów Z Waszej perspektywy – trochę spanikowałam. Ja, osoba wprawdzie zakręcona na punkcie Szwecji, ale niekoniecznie merytorycznie z nią obeznana, mam innym ludziom przybliżać ten kraj? Oj nie... czuje się na to stanowczo za mała. Po chwili jednak, w mojej głowie zaczęły kiełkować pomysły i od skojarzeń do czynów powstał ten wpis. 

Mam nadzieję, że jako całość ma to ręce i nogi, a sama lektura nie będzie się komu dłużyć. Wiem, że temat został zaledwie dotknięty, liczę jednak, że stanie on początkiem dłuższej rozmowy np. w komentarzach.

Kto jest ciekaw jak mi poszło, zapraszam do Natalii :)


O Szwecji z Waszej perspektywy: Szwecja oczami czytelnika

Uwielbiam czytać! Teraz, kiedy mam wrażenie, że ciągle brakuje mi wolnego czasu, tym bardziej doceniam wszystkie chwile, kiedy mogę usiąść na spokojnie  z książką w ręku, oprzeć się o ulubione poduszki, popijać pyszną kawę i zagłębić się w lekturę. O takich chwilach zawsze przypomina mi blog Aśki - Varia czyta (od-deski-do-deski.blogspot.com). W jej postach oprócz ciekawych książkowych inspiracji zawsze mogę znaleźć ten spokój uwieczniony na fotografiach z kubkiem pełnym gorącego napoju czy miękkim fotelem w tle. Blog możecie też śledzić na portalach społecznościowych: Facebooku i Instagramie.

Aśkę poprosiłam o wypowiedź na temat, jak wygląda Szwecja oczami czytelnika. O specyficznym klimacie skandynawskiej literatury, stereotypach, jakie znajdujemy w szwedzkich książkach oraz konfrontowaniu ich z rzeczywistością przeczytacie w dzisiejszej odsłonie cyklu O Szwecji z Waszego punktu widzenia. Dziś gościnnie: Varia czyta.
Szwecja oczami czytelnika

W dzieciństwie zaczytywałam się Pippi Långstrump i Dzieciach z Bullerbyn, była też fascynacja Doliną Muminków oraz nocne strachy związane z Buką i wydaje mi się, że to właśnie wtedy, zaczęła rozwijać się we mnie sympatia do pewnego kraju - Szwecji, jak zapewne już się domyślacie. Dziś mam dwadzieścia sześć lat, a w moim życiu tak naprawdę wiele się nie zmieniło – nadal czytam zatrważające ilości książek i marzę o podróżach do dalekiej północy :)

Nazywam się Aśka i dzięki zaproszeniu Natalii ze Szwecjobloga, mam wielką przyjemność podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat Szwecji i jej literatury. Znawcą żadnym nie jestem, jednak mając w zeszłym roku okazję skonfrontować swoje „książkowe” wyobrażenia z rzeczywistością, dochodzę do wniosku, że Szwedzi to naród z najlepiej rozwiniętą wyobraźnią na świecie.

źródło

Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hening Mankell, Majgull Axelsson, Åsa Larsson – nazwiskami mogłabym sypać bez końca. I choć nie każdy ich powieści czytał, to na pewno każdy o którymś z nich słyszał. Aktualne gwiazdy i autorzy najlepiej sprzedających się książek w Polsce. Co jest takiego w Szwedzkich kryminałach, że miliony czytelników oszalały na ich punkcie? Ja bym powiedziała, że magia – słowa, klimatu, okoliczności... Pisarze ci walczą o czytelnika nie metodą szoku, tylko prostoty. Opisują małe miasteczka i bliskich nam wszystkim ludzi, dobrze przy tym wiedząc, że we właściwych okolicznościach, zło objawi się w każdym człowieku.

Warto tu jednak zadać sobie pytanie o stereotypy. Ręka do góry, komu Szwecja kojarzy się ze śniegiem i wieczną zmarzliną? Śmiało, proszę się nie wstydzić – moja dłoń też poszybowała wysoko. Kto jest temu winien? Media, ale i sami autorzy, bo tak najczęściej przedstawia się ją w książkach. Z mojego doświadczenia prawda wygląda jednak inaczej. Szwedzki klimat (z wyjątkiem dalekiej północy) nie różni się praktycznie od polskiego. Co więcej spacerując w październiku Sztokholmskimi uliczkami, byłam zauroczona pogodą i barwnymi widokami. Sekret mroźnej północy polega w moim odczuciu na jej izolacji – dużo wody, lasów. Lubimy to co jest inne, dalekie, dlatego Szwedów traktujemy egotycznie, ale przewrotnie cenimy ich właśnie za to, jak bardzo są do nas podobni.

Aby z zimą pozostać w kontrze polecam „letnie” lektury – upał na półwyspie też potrafi zmrozić: Mons Kallentoft Zło budzi się wiosną, Śmierć letnią porą, Åke Edwardson Niech to się nigdy nie kończy, Tove Jansson* Lato

źródło
Było o klimacie, to teraz może dwa słowa o obrazie samego Szweda. Istoty przyjaznej, otwartej na nowe znajomości. Żyjącej w zgodzie z naturą, ale dbającej o własny indywidualizm. Na tyle na ile miałam kontakt ze Szwedami mogę się zgodzić z większością tych stwierdzeń. Jest to naród uprzejmy, ale wcale nie naciskający na nowe znajomości. Ich tolerancję nazwałabym raczej chłodną obojętnością, za to prawdą jest, że wszyscy znakomicie znają angielski –  stąd tak liczne wtrącenia z tego języka w literaturze. 

Zaczytując się w sagach typu A lasy wiecznie śpiewają Trygve Gulbranssena, obserwujemy przekrój pięknej i dzikiej przyrody, i tu czego by o niej nie pisali, jest to absolutną prawdą. Szwecja jako kraj jest po prostu zachwycająca. Obowiązujący w niej trójpodział zagospodarowania przestrzennego (1/3 to woda, 1/3 tereny zielone i 1/3 zabudowa) znakomicie współgra z naturą oraz sprawia, że nawet w centrum wielkiego miasta czujemy się swobodnie. Zatrważająca większość jej powierzchni to jeziora i lasy, dlatego miłośnicy przyrody będą się tam czuli naprawdę dobrze. 

źródło
źródło
źródło

Trendy w szwedzkiej literaturze nadal silnie trzymają się kryminału, ale coraz łatwiej znajdziemy w Polsce szerszą i bardziej zróżnicowaną ofertę. Prym w tym zakresie wiedzie na pewno wydawnictwo Czarna Owca. W ich ofercie doszukamy się erotyki (Maria Sveland), sensacji (Anders de la Motte), literatury pięknej (Kerstin Ekman) oraz thrillera (Sofie Sarenbrant). W.A.B. ma Serię z Miotłą, która chętnie promuje szwedzką prozę kobiecą (Majgull Axelsson, Anna Jörgensdotter), a Ene Due Rabe i Czarna Owieczka wydają bajki.

Nie wszystkie książki są jednakowo dobre i w wielu przypadkach, nie warto tracić na nie czasu. Cieszy mnie jednak, ich nie słabnąca wciąż popularność. Zafascynowani kryminałami zaczynamy eksplorować inne gatunki. Nie samym śledztwem żyje ten kraj, a zapewniam Was, że w powieści obyczajowej też mają swoich mistrzów. Z całego serca polecam wam książki Majgull Axelsson czy Johanny Nilsson. To w nich widzę przyszłość szwedzkiej, i w ogóle skandynawskiej literatury. 

Na zakończenie jeszcze ciekawostka, o której nie każdy pewnie słyszał, a znakomicie dowodzi, jak wielka siła drzemie w niepozornej książce. Astrid Lindgren jest osobą, która w słynącej z wysokich podatków Szwecji, więcej państwu oddała niż zarobiła. „Po odkryciu, że płaci 102% podatku, Lindgren napisała baśń Pomperipossa w Monismanii. Opowiada tam o skromnej pisarce, która w trudzie pisze książki dla dzieci, ale nie ma za co żyć, bo wszystko zabiera jej podatek”**. Oburzeni tym faktem czytelnicy sprawili, że socjaldemokraci przegrali wybory, a podatki w Szwecji zostały obniżone. 

Drodzy czytelnicy blogów i literatury. Jak sami widzicie książki mają w sobie moc :) Zmieniają rządy, sprawiają, że ludzie zamknięci w swoich domach zaczynają marzyć. Osobiście zachęcam was do wyprawy w nieznane. Może być to Fjällbacka, Ystad albo Linköping. Zarezerwujcie sobie tylko dużo czasu i zanurzcie się w te historie. Naprawdę warto. 

źródło


* Tove Jansson z urodzenia jest Finką, ale ponieważ książki tworzyła pisząc po szwedzku, a także jest w tym kraju bardzo popularna, pozwoliłam sobie ująć ją w tym zestawieniu. Moja bezgraniczna sympatia do tej autorki, nie ma tu nic do rzeczy ;)

Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya - Rebecca Wells

11:16

Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya - Rebecca Wells

Trudno powiedzieć, czego dokładnie spodziewałam się po tej książce. Skusiłam się na nią ze względu na oryginalny tytuł, nie mając pojęcia o czym właściwie jest. Liczyłam na coś lekkiego, napisanego raczej w humorystycznym tonie, a że zamysł Rebeccy Wells był dokładnie odwrotny, przekonałam się już po fakcie.

Stowarzyszenie Ya-Ya to cztery, niesamowicie bliskie sobie kobiety. Od dzieciństwa spędzają czas razem, brojąc i wprawiając w osłupienie lokalne społeczeństwo. Dziś, gdy wszystkie zostały już matkami, a ich wiek dawno przekroczył sześćdziesiątkę, nadszedł czas na rozliczenie z przeszłością.

Ya-Ya jest grupą przyjaciółek, jednak trzonem historii uczyniono relację matka – córka oraz ich świeżo powstały konflikt. Vivi nie może wybaczyć Sidzie ostatniego wywiadu do gazety. Ma jej za złe sposób, w jaki ją przedstawiła, przez co cały świat sądzi, że była okropną matką. Prawda w tym taka, że Vivi naprawdę marnie sobie radziła. Uzależniona od alkoholu oraz skórzanego pasa, krzywdziła dzieci, licząc w przyszłości na ich wybaczenie.

Boskie sekrety nie są wcale takie boskie, jak mogłoby się wydawać. Zawierają potężną liczbę grzechów, pomieszanych z beztroskim czasem spędzonym w Luizjanie. Życie tych dziewczyn to ciągłe balansowanie na krawędzi między wolnością i dobrym obyczajem. Można zazdrościć im przyjaźni, ale nie da się pominąć też braku zdrowego rozsądku. Czy Vivi naprawdę była taka zła i jak Ya-Ya mogły tolerować tego rodzaju zachowanie?

Złożona, piękna i pełna sprzeczności historia, którą ciężko jest mi jednoznacznie ocenić.


Rebecca Wells „Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya”
Ilość stron: 404
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 4,5/6
Copyright © Varia czyta , Blogger