Kiedy na początku tygodnia, Natalia zaprosiła mnie do wzięcia udziału w serii postów Z Waszej perspektywy
– trochę spanikowałam. Ja, osoba wprawdzie zakręcona na punkcie Szwecji, ale niekoniecznie merytorycznie z nią obeznana, mam innym ludziom przybliżać ten kraj? Oj nie... czuje się na to stanowczo za mała. Po chwili jednak, w mojej głowie zaczęły kiełkować pomysły i od skojarzeń do czynów powstał ten wpis.
Mam nadzieję, że jako całość ma to ręce i nogi, a sama lektura nie będzie się komu dłużyć. Wiem, że temat został zaledwie dotknięty, liczę jednak, że stanie on początkiem dłuższej rozmowy np. w komentarzach.
Kto jest ciekaw jak mi poszło, zapraszam do Natalii :)
O Szwecji z Waszej perspektywy: Szwecja oczami czytelnika
Uwielbiam
czytać! Teraz, kiedy mam wrażenie, że ciągle brakuje mi wolnego czasu,
tym bardziej doceniam wszystkie chwile, kiedy mogę usiąść na spokojnie z
książką w ręku, oprzeć się o ulubione poduszki, popijać pyszną kawę i
zagłębić się w lekturę. O takich chwilach zawsze przypomina mi blog Aśki
- Varia czyta (od-deski-do-deski.blogspot.com).
W jej postach oprócz ciekawych książkowych inspiracji zawsze mogę
znaleźć ten spokój uwieczniony na fotografiach z kubkiem pełnym gorącego
napoju czy miękkim fotelem w tle. Blog możecie też śledzić na portalach
społecznościowych: Facebooku i Instagramie.
Aśkę
poprosiłam o wypowiedź na temat, jak wygląda Szwecja oczami czytelnika.
O specyficznym klimacie skandynawskiej literatury, stereotypach, jakie
znajdujemy w szwedzkich książkach oraz konfrontowaniu ich z
rzeczywistością przeczytacie w dzisiejszej odsłonie cyklu O Szwecji z
Waszego punktu widzenia. Dziś gościnnie: Varia czyta.
Szwecja oczami czytelnika
W dzieciństwie zaczytywałam się Pippi Långstrump i Dzieciach z Bullerbyn,
była też fascynacja Doliną Muminków oraz nocne strachy związane z Buką i
wydaje mi się, że to właśnie wtedy, zaczęła rozwijać się we mnie
sympatia do pewnego kraju - Szwecji, jak zapewne już się domyślacie.
Dziś mam dwadzieścia sześć lat, a w moim życiu tak naprawdę wiele się
nie zmieniło – nadal czytam zatrważające ilości książek i marzę o
podróżach do dalekiej północy :)
Nazywam
się Aśka i dzięki zaproszeniu Natalii ze Szwecjobloga, mam wielką
przyjemność podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat Szwecji i
jej literatury. Znawcą żadnym nie jestem, jednak mając w zeszłym roku
okazję skonfrontować swoje „książkowe” wyobrażenia z rzeczywistością,
dochodzę do wniosku, że Szwedzi to naród z najlepiej rozwiniętą
wyobraźnią na świecie.
Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hening Mankell, Majgull Axelsson, Åsa Larsson
– nazwiskami mogłabym sypać bez końca. I choć nie każdy ich powieści
czytał, to na pewno każdy o którymś z nich słyszał. Aktualne gwiazdy i
autorzy najlepiej sprzedających się książek w Polsce. Co jest takiego w
Szwedzkich kryminałach, że miliony czytelników oszalały na ich punkcie?
Ja bym powiedziała, że magia – słowa, klimatu, okoliczności... Pisarze
ci walczą o czytelnika nie metodą szoku, tylko prostoty. Opisują małe
miasteczka i bliskich nam wszystkim ludzi, dobrze przy tym wiedząc, że
we właściwych okolicznościach, zło objawi się w każdym człowieku.
Warto
tu jednak zadać sobie pytanie o stereotypy. Ręka do góry, komu Szwecja
kojarzy się ze śniegiem i wieczną zmarzliną? Śmiało, proszę się nie
wstydzić – moja dłoń też poszybowała wysoko. Kto jest temu winien?
Media, ale i sami autorzy, bo tak najczęściej przedstawia się ją w
książkach. Z mojego doświadczenia prawda wygląda jednak inaczej.
Szwedzki klimat (z wyjątkiem dalekiej północy) nie różni się praktycznie
od polskiego. Co więcej spacerując w październiku Sztokholmskimi
uliczkami, byłam zauroczona pogodą i barwnymi widokami. Sekret mroźnej
północy polega w moim odczuciu na jej izolacji – dużo wody, lasów.
Lubimy to co jest inne, dalekie, dlatego Szwedów traktujemy egotycznie,
ale przewrotnie cenimy ich właśnie za to, jak bardzo są do nas podobni.
Było
o klimacie, to teraz może dwa słowa o obrazie samego Szweda. Istoty
przyjaznej, otwartej na nowe znajomości. Żyjącej w zgodzie z naturą, ale
dbającej o własny indywidualizm. Na tyle na ile miałam kontakt ze
Szwedami mogę się zgodzić z większością tych stwierdzeń. Jest to naród
uprzejmy, ale wcale nie naciskający na nowe znajomości. Ich tolerancję
nazwałabym raczej chłodną obojętnością, za to prawdą jest, że wszyscy
znakomicie znają angielski – stąd tak liczne wtrącenia z tego języka w
literaturze.
Zaczytując się w sagach typu A lasy wiecznie śpiewają Trygve Gulbranssena,
obserwujemy przekrój pięknej i dzikiej przyrody, i tu czego by o niej
nie pisali, jest to absolutną prawdą. Szwecja jako kraj jest po prostu
zachwycająca. Obowiązujący w niej trójpodział zagospodarowania
przestrzennego (1/3 to woda, 1/3 tereny zielone i 1/3 zabudowa)
znakomicie współgra z naturą oraz sprawia, że nawet w centrum wielkiego
miasta czujemy się swobodnie. Zatrważająca większość jej powierzchni to
jeziora i lasy, dlatego miłośnicy przyrody będą się tam czuli naprawdę
dobrze.
Nie
wszystkie książki są jednakowo dobre i w wielu przypadkach, nie warto
tracić na nie czasu. Cieszy mnie jednak, ich nie słabnąca wciąż
popularność. Zafascynowani kryminałami zaczynamy eksplorować inne
gatunki. Nie samym śledztwem żyje ten kraj, a zapewniam Was, że w
powieści obyczajowej też mają swoich mistrzów. Z całego serca polecam
wam książki Majgull Axelsson czy Johanny Nilsson. To w nich widzę przyszłość szwedzkiej, i w ogóle skandynawskiej literatury.
Na
zakończenie jeszcze ciekawostka, o której nie każdy pewnie słyszał, a
znakomicie dowodzi, jak wielka siła drzemie w niepozornej książce. Astrid Lindgren
jest osobą, która w słynącej z wysokich podatków Szwecji, więcej
państwu oddała niż zarobiła. „Po odkryciu, że płaci 102% podatku,
Lindgren napisała baśń Pomperipossa w Monismanii. Opowiada tam o
skromnej pisarce, która w trudzie pisze książki dla dzieci, ale nie ma
za co żyć, bo wszystko zabiera jej podatek”**. Oburzeni tym faktem
czytelnicy sprawili, że socjaldemokraci przegrali wybory, a podatki w
Szwecji zostały obniżone.
Drodzy
czytelnicy blogów i literatury. Jak sami widzicie książki mają w sobie
moc :) Zmieniają rządy, sprawiają, że ludzie zamknięci w swoich domach
zaczynają marzyć. Osobiście zachęcam was do wyprawy w nieznane. Może być
to Fjällbacka, Ystad albo Linköping. Zarezerwujcie sobie tylko dużo czasu i zanurzcie się w te historie. Naprawdę warto.
*
Tove Jansson z urodzenia jest Finką, ale ponieważ książki tworzyła
pisząc po szwedzku, a także jest w tym kraju bardzo popularna,
pozwoliłam sobie ująć ją w tym zestawieniu. Moja bezgraniczna sympatia
do tej autorki, nie ma tu nic do rzeczy ;)