Gdybym miała wymienić, za jakie tytuły uwielbiam polską prozę, Second Hand na pewno znalazłby się wśród nich. Ogromnie cenię sobie takie odważne i nietuzinkowe historie. Z jednej strony pisane bardzo na serio, bo pokazujące jak koślawe potrafi być ludzkie życie, z drugiej zaś, przez formę języka oraz okoliczności poszczególnych zdarzeń, nabierające dystansu i śmieszące nas zachowaniem swoich bohaterów.
Second Hand to życie z odzysku, sprane, zniszczone, ale na własne życzenie, kobiet w pewnej rodzinie. Cecylię i Marię łączy mnóstwo zawiści i złości. Niby to siostry, teoretycznie pokrewne dusze, a jedna drugiej nie wybaczy, tego co zdarzyło się w przeszłości. Zraniona duma oraz źle pojęty obowiązek, sprawiają, że w tej relacji nie znajdzie się miłości. Wręcz przeciwnie, uprzykrzają sobie nawzajem życie, bo „jak mnie się nie udało, to i tobie nie może”.
Powieść Joanny Fabickiej, to rzecz w głównej mierze traktująca o stracie i samotności. Jak na dłoni opisuje polską prowincję, będącą właściwie dziurą zabitą dechami, gdzieś na końcu świata. Żyje się tam wyłącznie pod publikę, a schorowanej, niepełnosprawnej kobiecie nigdy nie ma łatwo.
Bohaterów Second Handu trudno jest polubić, ale zachwycili mnie bogactwem swoich osobowości. To kobiety grają w Second Handzie pierwsze skrzypce, mężczyźni, celowo bądź nie, nie reprezentują sobą niczego wyjątkowego. Wiecznie pijane obdartusy, bardziej dopraszają się od nas żalu, niż jakiejkolwiek uwagi.
Z pozoru żartobliwa, lekko przerysowana opowieść, obnażająca większość naszych narodowych słabości. Strasznie mi się podobało.
Polecam też:
Joanna Fabicka „Second Hand”
Ilość stron: 304
Wyd. W.A.B.
Ocena: 5/6
p.s. Dzień dobry, mam nadzieję, że po Midsommar jakoś się trzymacie :)