Jeden z takich dni...
Kiedy rozsądek i pragmatyzm historycznych ocen in post ściera się emocjami i dumą mimo wszystko i wbrew…
Kiedy najmocniej i bardzo osobiście odczuwam schizofrenię czasów w których dorastałam – gdy podręcznik mówił co innego niż pamięć najbliższych…
Kiedy radość, że ktoś pamięta, psuje myśl, że ktoś też zawłaszcza i wykorzystuje – do własnych celów, obcych mnie, a pewnie także Im…
Kiedy, jak nigdy, nawiedza mnie determinizm – bo przecież mogło mnie nigdy nie być. Tak niewiele brakowało, żeby w tamtych dniach łańcuszek genów, który mnie określa został nagle przerwany, jak wiele innych…
Kiedy to obce mi miasto, którego nawet nie lubię, tkwi we mnie…
Jeden z takich pierwszych dni sierpnia…
Warszawa - Muzeum Powstania Warszawskiego - 1944