Mundek gorzej, wielki guzo - ropień nie chciał poczekać na swoją kolej, znów walczę o swojego psa. O siebie nie mam siły. Wybiegłam dzisiaj z domu bez ziół, bez supli. Zapomniałam. Pierwszą
dawkę wzięłam dopiero po powrocie po południu. Czuje się jak wrak,
ruina, zombie przy mnie ma więcej energii. Umysłowa pustka. Miałam siąść
do fuchy, nie ma szans, nie rozumiem co czytam. Z psem na kroplówce
prawie usnęłam, skupienie się na prowadzeniu auta było wyczynem. Padam
na pysk, ale zapomnijmy o tym że usnę. Mówię sobie, że mam szczęście,
mam diagnozę, postać choroby niezbyt agresywną, ale
dopiero kiedy zaczęłam leczenie zdałam sobie sprawè ze spustoszenia
jakie zrobiła we mnie bb. Latami powoli było coraz gorzej, coraz słabsza pamięć, trudności w rozumieniu, słabszy wzrok. Bardziej wstrząsająco
zrobiło się kiedy nagle z bólu nie mogłam chodzić. Potem przestałam
spać. To wszystko jednak była równia pochyła. Kiedy zaczęłam jeść zioła i
organizm się chyba nasycił zaczęły mi się przebłyski normalności i
poraża mnie ten kontrast. Powtarzam sobie, że parę miesięcy i zaleczę,
wrócę do życia. Wtedy przychodzi taki dzień jak dzisiaj i wydaje mi się
że już z tego nie wyjdę, że zostanę takim zombie... po prostu czarno to
widzę...
28 grudnia 2018
23 grudnia 2018
Światło świąt
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam radości i
spokoju serca. Przede wszystkim zaś, odnalezienia w tej małej zapyziałej
stajence Boga, który postanowił urodzić się jako człowiek i który zna
nasze serca. Zamiast ckliwego obrazka ze śniegiem filmik. :)
To mój prezent pod choinkę, moja wysłuchana modlitwa, mój mały
ofiarowany dla mnie cud. We wrześniu, niosłam go na rękach, odesłanego
do domu bez leków, bo nikt nie dawał mu już szans. Wiem, że kiedyś
odejdzie, ale te święta spędzimy jeszcze razem. Te święta spędzę też z moimi rodzicami i nie bedę się wkurzać "tato bo
palisz", "mamo nie jestem już głodna". Spędzę z moim bratem, bratową i
bratanicą. Będe cieszyć się obecnościà moich najbliższych. Bo czasem tak
jest, że mały pies potrafi otworzyć oczy na to co najważniejsze. Tego
Wam z całego serca życzę.
Powoli aklimatyzuję się też w nowej pracy...
04 grudnia 2018
pierwsze koty za płoty
Pierwszy dzień w nowej pracy... ciężko... bieganina po pokojach z
obiegówką, nowe programy, ciężko mi sìe skupić, stawy bolą więc kuleję,
zmęczenie w kosmos... czyli norma...obym to wszystko ogarnęła... ale radość jest, a sukces warto czymś przegryźć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)