Witam wieczorową porą,
Dziś na tapecie kosmetyczka, która powstała już jakiś czas temu. Nie jest to jednak taka typowa kosmetyczka na przybory do make-upu.
Nie wiem czy jeszcze pamiętacie mojego pierwszego króliczka od Svetlany, wyhaftowanego w 2016 roku (pisałam o nim
tutaj) Nie miałam wtedy pomysłu jak go zagospodarować, a nie chciałam robić poduszki, ani dawać go do ramki więc sobie tak grzecznie przeleżał 2 lata, aż wpadł mi do głowy pewien pomysł :)
Otóż odkąd rączki mojego Szkraba wędrują wszędzie gdzie się da, moje hafty "w trakcie pracy" nie mogą spać spokojnie... :D
Postanowiłam więc zrobić sobie kosmetyczkę - etui na moje hafciarskie przydasie, które akurat są w użyciu, tak żeby małe ciekawskie rączki nie miały możliwości się nimi pobawić "po swojemu"...
Do jej uszycia wykorzystałam kursik znaleziony na blogu
ZróbToSama. Poszło szybko, łatwo i przyjemnie :)
Choć troszkę krzywo mi się naszył króliczek, ale chyba nie jest najgorzej...jak to mówią "pierwsze koty za płoty" :P
Środek uszyłam z szarej bawełny w sympatyczne sówki i dodałam małą kieszonkę na nożyczki.
I na koniec jeszcze kosmetyczka w użyciu z fragmentem hafciku, który powstaje w tak zwanym "międzyczasie" i ma już konkretne przeznaczenie, ale o tym napiszę jak już hafcik będzie gotowy :)
Teraz już mogę być spokojna o moje niteczki, igły, nożyczki i hafciki.
W przyszłości na pewno powstaną kolejne kosmetyczki :)
A wam jak się podoba?