środa, 30 stycznia 2013

Zapuszczanie włosów wg Mudi

Wszystkie zapuszczamy włosy.
I nie ma co się oszukiwać że nieee.
W życiu spotkałam bardzo mało dziewczyn które włosów nie zapuszczają...

Dzisiaj trochę o tym co ja sądzę o zapuszczaniu włosów.



GENERALNIE, zaczynając zapuszczanie powinnyśmy przede wszystkim odpowiednio dbać o włosy tak by ich nie niszczyć!
Bez tego ani rusz!


ALE PIERWSZYM PUNKTEM zapuszczania włosów POWINNO BYĆ ich PODCIĘCIE!

i nie że nie, bez marudzenia, ale SORY jak niby ktoś zapuszcza włosy z rozdwojonymi końcami? To jest po prostu nielogiczne!
Kruche włosy skracają się, więc jesli chcesz się zabrać za zapuszczanie to najpierw tniemy końcówki.

Jeśli odpowiednio dbacie o włosy, i macie zdrowe podcięte końcówki to mogę z wami o zapuszczaniu porozmawiać.

W przeciwnym razie naaaarkaaa, foch, nie rozmawiam z oszustami! ;P


1. Wcierki, suplementy, ziółka, herbatki.

Wszystko może zadziałać, w zależności od tego czego nasza skóra głowy potrzebuje. Ja jestem zbyt leniwa żeby zabrać się za przyspieszanie porostu, ale ostatnio przysiadłam nad zeszytem i spisałam wszystko co przychodzi mi do głowy.

Nie będę się rozpisywała, wszystko jest w googlach ;)

Zewnętrzne:
-masaż skóry głowy
-biostymina wcierana
-różne oleje wcierane (typu sesa, khadi, łopianowy, rycynowy itd)
-sok z rzepy
-ampułki radical i inne tego typu
-płukanka z kawy
-kozieradka
-Jantar
-sok z cebuli
-czosnek
-woda brzozowa
-wszelkie maski które nakłada się na skalp (np rosyjska z drożdzami, maski własnoręcznie robione)
-wcierki własnoręcznie robione z ziół (wystarczy wpisac w google)

Wewnętrznie:
-wszelkie suplementy diety typu skrzyp itd dostepne w aptece.
-picie drożdży (bardzo możliwy wysyp niespodzianek na skórze)
-picie/ jedzenie siemia lnianego
-calcium panthetenicum tabletki (możliwy wysyp niespodzianek na skórze )
-picie ziół, różnych herbatek, np pokrzywy
-zdrowe koktajle.


To już wszystko co przychodzi mi do głowy, sposobów jest wiele..

2. Pamiętajmy o tym  że genów nie zmienimy! Jeśli komuś całe życie włosy rosną bardzo wolni nie zaczną nagle rosnąć 3 cm miesięcznie!!

3.Ścinanie włosów nie przyspiesza porostu, to taka głupota. Nie wiem kto ludziom takich bzdur naopowiadał.

4. CIERPLIWOŚĆ. 
Nie oszukujmy się, nie osągniemy 4 cm miesięcznie. A jeśli już to może w ekstremalnych warunkach, nie jest to możliwe co miesiąc. Włos rośnie od 1-2 cm przeważni.

5. ZDROWA DIETA.
Włosy muszą czerpać z naszej skóry dobre składniki. Z hamburgera popitego cocacola i zagryzionego batonem z czekolada raczej nie nie wyciągną.

Dlatego trzeba się zdrowo odżywiać i pić dużo wody. Dostarczać ogranizmowi wszystkiego co potrzebuje.
Zdrowe odżywianie się to same plusy. Ja od zawsze jem całkiem rozsądnie i od 5 lat moja waga jest na poziomie 45 kg. :)

6. NIE WOLNO SIĘ STRESOWAĆ!

Gdy miałam bardzo stresujący okres w życiu moje włosy stały w miejscu, a skóra była tragiczna...
Dlatego oszczędzajmy sobie stresu..

7. Warto mieć kogoś kto wspiera w zapuszczaniu. Mogą to być nawet koleżanki blogerki. :)
Mnie wspiera zawsze ukochany i babcia (jak kiedyś ściełam wlosy do brody babcia się na mnie obraziła!)

8. Nie wpadajmy w paranoje. Sprawdzajmy ile nasze włosy mają np co dwa, lub trzy miesiące. Ja w ogóle jestem przeciwna mierzeniu włosów. Róbcie zdjęcia. Nie wpadajcie w panikę gdy nic nie urośnie. Tylko wam się tak wydaje. Najlepiej gdy zapomnimy że zapuszczamy.

Pokaże wam ile moje włosy urosły w poł roku:

A wcale specjalnie się nie starałam żeby rosły, nie mierzyłam ich co miesiąc i nie porównywałam.

9. Gdy chcemy zapuszczać włosy cieniowane, radzę je wyrównać (no chyba że nie chcecie) schodziłam z cieniowanych i wystarczy co miesiąc podcinać o 2 cm. Włosy na chwilę staną ta jakby, ale to jedyny sposób by drastycznie nie zejść z cieniowania na równej długości. [Ja tak robiłam 5 lat temu (jak ten czas szybko mina, taka stara jestem!) ]

Powodzenia w zapuszczaniu!

Ah i dodatek od mojej mamy:
Mama zapuszczała włosy z mniej więcej takiej fryzury:

Teraz ma włosy do łopatek.

Na początku mama radzi by podcinać raz na miesiąc dolne warstwy tak żeby z czasem zrównały się z tymi górnymi, i robić wszystko by czuć się w danej fryzurze jak najbardziej ok, ale jednocześnie zapuszczać. Poleca opaski do włosów, z którymi można zebrać denerwujące włosy z przodu twarzy. 

Gdy włosy już trochę podrosną, da rade je związać w kitkę, ale są jeszcze niewystarczającej długości mama poleca noszenie kucyka, a wystające włosy podpinać wsuwkami. Dzięki temu nie denerwuje nas nieładna fryzura. Gdy włosy się wyrównają podcinać gdy potrzeba i zapuszczać dalej.



MUDI.



I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, pojawiają się  tam informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 

Na twiterze znajdziecie zdjecia moich włosów przed ostatnim cięciem u fryzjera i po. ;)







niedziela, 27 stycznia 2013

Toaletka i miejsce pracy w jednym?






Cześć dziewczyny. Mogę się założyć że wiele z was ma taką sytuacje jak ja. Musi połączyć pracę przy biurku i toaletkę w jednym.

Mój pokój nie jest na tyle duży bym miała osobno toaletkę i biurko(mam ok 16m2), a dodatkowo nie mam kasy na nowe meble- wiadomo, jestem osobą niepracującą.

Dlatego postanowiłam to wszystko połączyć i muszę przyznać że bardzo dobrze mi się tak żyje. Jestem nie najgorzej zorganizowana, wszystko ma swoje miejsce i zawsze wiem gdzie co szukać.

Chcecie zobaczyć jak to wszystko ogarnełam?

Może ten post będzie totalnie bezużyteczny, ale może kogoś czymś zainspiruję ;)

W prawdzie nie mam wiele kosmetyków, mam jedynie minimalną ich ilość :)

Zacznijmy od tego jak wygląda moje centrum dowodzenia:


Moje biurko, jest stare i dość duże. Kupiłam je po komunii!
Niestety przez to że mam uszkodzonego laptopa sporo miejsca zajmuję mi przeklęty ekran :|

Lampka wisząca na ścianie jest z IEKA, maluje się przy niej rano [wstaję o 5;( ], ale także służy mi jako światło do pracy, wiadomo, to wygodne rozwiązanie, ponieważ nie zajmuje miejsca na blacie ;)


No ale przyjrzyjmy się bliżej temu co stoi na moim biurku...


Prócz laptopa i chwilowo ekranu, mam na stoliku (niestety) drukarkę, zajmuje mi ona wiele miejsca, ale ja ciągle coś drukuję, skanuję, kopiuję więc ona musi być w tym miejscu.
Dodatkowo prawie zawsze leżą na niej jakieś ważne dokumenty, teksty które muszę koniecznie przeczytać bądź wklepać do komputera. Dzięki temu siadając przy stole wiem co mam do zrobienia.

Gumy do życia to dziwny element, ale dzięki temu ich nie gubię.

W zwykłej szklance trzymam wszelkie pędzle (których mam niewiele) kredki do oczu które używam na co dzień, zalotkę, tusz do rzęs, szklany pilniczek...

W szkatułce, którą dostałam od mojej niegdyś przyjaciółki mam gumki i spinki do włosów, czyli coś co lubię mieć przy sobie.


W małym koszuczku mam spinki, a obok rzucone gumeczki.
Zawieruszyły się jeszcze jakieś tabletki i Lip Smacker :D.

Czas na szuuflaaady! :D


W pierwszej szufladzie, mam drewniane pudełko z empiku (empika?) w którym nawet nie wiem co mam, ale  (uwaga sprawdzam) jakieś śmieci, muszę jakoś zorganizować to pudełko bo tam prawie nic nie ma ;D 
Z boku w szklance która była dołączona do rudej wódki (jaa ale wspomnienia, pamiętam dzień kiedy piłam tę wódkę złooooooooooooooo, więcej jej już nie ruszyłam) mam temperówkę, i kropelki do oczu, za tą szklaneczką mam pilniczki do paznokci ;)
Na pudełku leży mój ipod gdy akurat nie jeżdżę do poznania, i zawsze znajduję się tam ładowarka do niego. 
Jezu jak ja często gubie ipoda. :D 

W kartoniku po soczewkach mam kosmetyki kolorowe które używam na co dzień.
W małym pudełeczku mam pojedyncze cienie, róże do policzków, i puder.
W małym podłużnym pudełku mam błyszczyki, szminki i eyelinery.
Wolno lata sobię podkład z KOBO, który używam jako korektor, eyeliner, baza, dermacol, pojedynczy cień z inglota, który dostalam od mamy, cień w kremie z Rimmela i balsamy do ust.

Przed pudełkiem, mam płatki kosmetyczne, podkłady, paletkę ze sleeka, małe lustereczko, taśmę klejącą oraz malutkie lusterko.


W drugiej szufladzie kolejne kartoniki... 
Przed kartonikiem leży tonik Effaclar, którego używam wieczorem przed snem i najwygodniej mi gdy mam go przy komputerze.

W pierwszym kartoniku mam różne gadżety do włosów, + takie małe atomizerki  z perfumami.
W drugim, różne takie, jak widać rzęsy, zmywacz do paznokci, jakieś rzadko używane cienie, mały płyn do soczewek, kremy do rąk, filtr do twarzy, płyn micelarny...



W trzeciej szyfladzie, mokre chusteczki, wata, etui do okularów, i teczki.

W czwartej mam już książki do matury, a w tym czymś niebieskim obok biurka mam różne rzeczy także do matury.



W drugiej szafce, która jest dość głęboka mam:
Na dole są różne bajery do twórczych rzeczy, do ozdabiania kartek, pakowania prezentów, modelinę, farbki, koraliki. Na samym tyle są płyty.

Wyżej mam kartonik, w którym znajdują się wszystkie przybory biurowe.

Kartonik mogę w każdej chwili wyciągnąć, wysunąć, dzięki temu mogę łatwo dostać się do tego co chcę, albo przenieść gdzieś całe pudło.
W łatwy sposób mogę znaleźć klej, gumkę do mazania spinacz, nożyczki. Nic się nie gubi, fajna sprawa.


W wysuwanej części chowam lusterko. :)


Gdy się odwrócę, za sobą mam karton w którym mam wszystkie książki do nauki i zeszyty. To z czego akurat się uczę leży na pudle, no i leżą moje duże słuchawki, których nienawidzę, mam wrażenie że ściskają mi mózg. ;(

Jak już pokazuję wam trochę mojego pokoju, zdradzę wam jak trzymam resztę kosmetyków, biżuterię i lakiery do paznokci.



Uwielbiam pudełka!

W tym największym mam opakowania, od zużytych kosmetyków + różne rzeczy które są nowe a jeszcze nie testowane i czekają na testy.

średnim mam wszelkie kosmetyki kolorowe które rzadko używam.

małym mam próbki. 

różowym chwilowo mam mój prezent świąteczny od ukochanego, bo jakbym zostawiła w łazience domownicy by mi zaraz zużyli, chamy jedne :D

W tym złoto-czerwonym.. lakiery do paznokci ;)
Których ostatnio jest niewiele bo dużo wywaliłam.

A w szkatułce którą dostałam od babci.....
...biżuteria... ;)
W tym brzydkim czarnym pudełeczku obok mam zegarki. :D Pudełko dostałam przy okazji kupowania zegarka u bardzo starego zegarmistrza. Pudełko jeszcze sprzed komuny xD


Na co dzień noszę zwykle tylko zegarek, dlatego mam tego niewiele. 
Kolczyki lubię plastikowe, ale w sumie to noszę najczęściej srebrne kuleczki.

Długie wisiorki wiszą na ścianie obok biurka.
Wcześniej na tej ścianie miałam wiszące półki przez co zostały mi haczyki i gwoździe a to wyglądało bardzo źle :( Powiesiłam więc wisiorki :D


To juz wszystko :)
Napiszcie czy wam się podobał ten wpis i jak wy się organizujecie.


Pozdrawiam.
MUDI





I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, będą się pojawiać informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 


PS: NA TWITTERA wrzuciłam zdjęcie moich podciętych włosków ;) Jest tam też zdjęcie przed podcięciem więc można sobie porównać ile poleciało!



piątek, 25 stycznia 2013

Płyn micelarny Bioderma VS bebeauty z biedronki.

Witajcie dziewczyny ;)

Jak wiecie, w sumie stosunkowo niedawno zakochałam się w Biodermie. Ale gdy przeczytałam u Anwen, o płynie z Biedry, przy okazji zakupu niezdrowych przekąsek dla mojego kochanego (któremu nie chce się zdrowo odżywiać i mnie kusi niezdrowym jedzeniem!) kupiłam także ten płyn.

Parę zdjęć poglądowych:









I szybka tabelka żeby było wszystko jasne i przejrzyste ;)


BIODERMA
 BEBEAUTY                          
CENA
Ok. 40-50 zł, często są promocję 2 za 1.  Wtedy wychodzi 20 zł na opakowanie.
4,50 zł
POJEMNOŚĆ
250 ml.
200 ml.
DOSTĘPNOŚĆ
Apteki
Sklep Biedronka
ZAPACH
Dziwny ale nie przeszkadza w użytkowaniu płynu.
Pachnie przyjemnie i świeżo. Zapach jednak nie każdemu będzie się podobał, nie zaczął denerwować.
OPAKOWANIE
Ładne, typowe dla produktów aptecznych.
O dziwnym kształcie ale wygodne.
DOZOWNIK
Klasyczny, produkt się nie wylewa z opakowania, możemy wydobyć  z niego choćby i kropelkę.
Dziwny, dość wygodny, czasem wyleje się za dużo produktu.
ZMYWANIE TWARZY
Zmywanie twarzy jest bardzo przyjemne, zmywa idealnie nawet trwały podkład.
Zmywanie twarzy nim jest mniej przyjemne niż biodermą, ale to moje osobiste odczucia.
ZMYWANIE OCZU
Zmywa oczy bardzo dokładnie i szybko, nie zostawiając śladu po makijażu.
Zmywa oczy bardzo dokładnie, zostawiając jedynie niewielką ilość kredki pomiędzy rzęsami, trzeba trochę trzymać wacik przy oku.
ROZMAZUJĘ ZMYWANY MAKIJAŻ NA TWARZ?
Nie
Czasem się zdarza.
CZY SZCZYPIE?
Nie
Nie
CZY PODRAŻNIA?


CZY ZOSTAWIA MGŁĘ?
Nie
Nie
CZY JEST WYDAJNY?
Bardzo wydajny
Mniej wydajny od biodermy, ale wydajność jest ok
CZY ZOSTAWIA FILM?
Nie zostawia
Początkowo skóra jest trochę klejąca, ale mniej niż przy innych płynach
JAKĄ SKÓRĘ ZOSTAWIA?
Miękką, czystą, przyjemną w dotyku, bardzo dobrze oczyszczoną.
Czysta i oczyszczoną, ale bez fajerwerków.
UŻYWAM NA CO DZIEŃ DO..
Zmywania makijażu oczu i oczyszczania twarzy rano, przemywam nim twarz także po myciu buzi mydłem alep.
Zmywania makijażu oczu.


PODSUMOWANIE
Świetny płyn, mający niestety bardzo wysoką cenę. Nie wyobrażam sobie jednak nie mieć go w łazience. Jednym wacikiem da rade zmyć makijaż z obu oczu, co wydaje się wprost niesamowite. Daję ulgę mojej skórze po oczyszczaniu jej mydłem alep.
Fenomenalny produkt.
Fajna sprawa dla kogoś, komu szkoda pieniędzy na Bioderme. Bardzo dobrze zmywa makijaż oczu, zapach jednak po dłuższym czasie męczy.
Nie mogę się przekonać również do przetarcia nim skóry, nie daje mi uczucia oczyszczenia jakie daje mi bioderma.
Jednak to bardzo dobry płyn za grosze. Warto go  mieć w łazience albo przy toaletce.



Kupię na pewno i jeden i drugi płyn.
Jestem ciągle zwolenniczką Biodermy, ale fajnie wiedzieć że jest coś prawie tak dobrego za cenę niecałych 5 zł!


MIAŁYŚCIE?

Pozdrawiam.
MUDI


I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, będą się pojawiać informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 

PS: Byłam u fryzjera! Na Twittera wrzuciłam fotkę przed, jutro pewnie pochwalę się włosami po. Poleciało ciut włosów... :) 


środa, 23 stycznia 2013

Jestem tuszem do rzęs. Jestem BUBLEM, a nazywam się ASTOR Big & Beautiful Play it Big.

Witajcie dziewczyny.

zimowy akcent :D


Generalnie to na marketingu uczę się o tym jak robić konsumentów w ch**a :) Tym sposobem często ja nie daję się zrobić...
No ale jestem tylko człowiekiem.

Mam swój ukochany tusz, ale do Astora zachęciło mnie śliczne opakowanie.
Piękny kolor ahh :) Chwyciłam go w czasie tej promocji -40 w rossie, i wyszłam szczęśliwa :)

Tyle że tego tuszu się nie da używać.....


Po 1.
Szczoteczka, gumowa jest tak wielka... jest większa od mojego oka..



Moje oczy są małe, ale bez przesady :) Szczoteczka jest większa nawet od tej z Colosala! 

Po 2.
Tusz ma dziwną formułę. Taką.... suchą..

Po 3.
Posiada mikrowłókna. Które zamiast się trzymać rzęs w ekspresowym tempie opadają.. I panda gotowa..
Na szczęście włókna te są mięciutkie i nie drażnią tak jak te z tuszu Eveline...

Po 4.
Tusz znika z rzęs błyskawicznie, Po 2 godzinach jest już go mało, a jego kowałki znajduja się na policzkach.

Po 5.
Trzeba się namachać żeby osiągnąć ładny efekt.

Po 6.
Tak czy siak na rzęsach zostają grudki...


ahh i Po 7.
Nie da się tak pomalować rzęs żeby sobie nie ufajdać powieki...

No i Po 8.
Tusz nie jest super czarny a taki czarno-szary.

EFEKT
bez tuszu

jedna warstwa

gdy się nieźle namachałam



bez tuszu

jedna warstwa

Gdy się nieźle namachałam. (wydać ubrudzoną powiekę, a i tak ją przetarłam patyczkiem z mielcem)



No i najważniejsze....
Rzęsy po 2 godzinach.
Nie dotykałam oka w ogóle!





Myślę że nie muszę nic pisać.............

Miałyście tego BUBLA?!
Może u was się sprawdza?

Pozdrawiam.

MUDI w piżamie ciągle.. ;)



I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, będą się pojawiać informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 





poniedziałek, 21 stycznia 2013

Już wiem co jest moim paznokciom!

Dziewczyny pamiętacie historię moich paznokci?

TUTAJ i TUTAJ znajdziecie posty na ten temat.

Przypomnę wam jeszcze zdjęcia.


 

 Zdjęcia do góry na początku
a te poniżej robione niedawno.









Jak już wspominałam miałam badane paznokcie u dermatologa. 
I dzisiaj byłam po wyniki.
Jak to moja doktor powiedziała : rozwinął się grzybek..

Zgodnie z moją mamą sądzimy że mogłam się zarazić podczas praktyk w hotelu, bo od tamtego czasu moje paznokcie są łamliwe i nie wyglądają za dobrze. (Jest jeszcze opcja że na termach, no ale.. w sumie nie wiem)

Nie wiem czy odżywka 8w1 jakoś maskowała to wszystko (udało mi się na niej wychodować bardzo długie paznokcie. KLIK tutaj możecie zobaczyć. ) czy coś innego, ale po jej odstawieniu paznokcie wyglądały paskudnie, i może dobrze bo inaczej nie zgłosiłabym się z tym do lekarza i nie dowiedziałabym się że moje paznokcie są chore.


Piszę ten post, ponieważ wiele dziewczyn pod wpisami w których pokazywałam moje paznokcie zgłaszało się że ich wyglądają tak samo/ podobnie/ gorzej.

Dziewczyny może warto iść do dermatologa albo zbadać paznokcie?

Mam nadzieje że od przepisanego preparatu mi się poprawi i moje paznokcie będą już piękne!
Oczywiście o tym wam wspomnę ;)


Pozdrawiam
MUDI


PS. Jestem chora i stąd brak postów ostatnio..

No i jejku pierwszy raz dzisiaj sama jechałam samochodem w taką pogodę (Musiałam jakoś rano dojechać do dermo, do innej miejscowości, a nikt mnie nie chciał zawieźć Chamy jedne). I muszę przyznać że jest masakra. Jak raz mną zarzuciło na zakręcie to zrobiłam tylko takie ŁOOOOOOOOOOOOOOOOOjezu.
Nie polecam niedoświadczonym kierowcom wsiadać za kółko w taką pogodę!


I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, będą się pojawiać informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 

środa, 16 stycznia 2013

RECENZJA: Maska BingoSPA Proteiny kaszmiru i kolagen.

Witaajcie!
Dzisiaj szybka recenzja maski którą kupiłam podczas dnia darmowej wysyłki. :D
Kosztowała mnie 12 zł

OPAKOWANIE:
Duży zakręcany, plastikowy słoik(?)

Wygodni i całkiem ładny.


Maska ma 500 ml i uważam że to świetna pojemność!

KONSYSTENCJA: 
Szczerze mówiąc- konsystencje ma idealną. Jakby budyniową, zbitą. Nie spływa z włosów.
Wszystkie maski mogłyby być takiej konsystencji.
Jest wyjątkowo gęsta.  Bardziej nawet od Sleek line.






ZAPACH:
Męski, ale przyjemy. Tak jak nie lubię męskich zapachów w kosmetykach to ten mi się podoba.

Moim zdaniem nie utrzymuję się na włosach.


DZIAŁANIE:
Szczerze mówiąc, solo ułatwia rozczesywanie i może trochę nawilża.
Za to jest świetną bazą do różnych mieszanin, i do 1 O w metodzie OMO. 



PODSUMOWUJĄC:
Maska jest przeciętna. 
Fajnie ją mieć, dodaje ją do każdej mieszaniny ale nie jest to coś co muszę mieć w swojej szafce.
Nie kupię jej raczej znowu, no chyba że będzie jakaś okazja.
Za to z chęcią wypróbuję tej z masłem shea.

Skład z wizażu na sam koniec:
Aqua, 1 Heksadecanol, 1 Octadecanol, Ceteareth- 20 (and) Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Hydrolyzed Keratin (Cashmere), Sluble Collagen, Parfum, Citric Acid, Methyl Paraben, Sodium Benzoate, Ethyl Paraben.


Zużyję ją jednak do końca z chęcią, bo jej konsystencja bardzo mi odpowiada.


Próbowałyście tę maskę?


Pozdrawiam
MUDI

I zapraszam was na mojego twittera. Jestem tam jako MudiBLOG, będą się pojawiać informacje dot. mojego życia, ale także planów na posty, i gdy przestanę siedzieć w domu i kuć także np. fryzury!
ZAPRASZAM ;) 



Dlaczego już nie szaleje na promocjach -55%, -50%, -49%?

Hej, Halo, ¡Hola! Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Czy wiecie że jestem BLONDYNKĄ? Ale o tym może kiedy idziej. Jesteśmy teraz w czasi...