Drugi
odwiedzony przez nas Park Narodowy położony jest w południowej części wyspy.
Nie jest to Park najczęściej odwiedzany przez wycieczki – te wybierają Park
Narodowy Yale, jednak ten polecany jest przez przewodniki jako najciekawszy.
Do
Udawalawe dotarliśmy szybko i sprawnie, choć początkowo wydawało się, że lekko
nie będzie wydostać się z Ella. Wszystko jednak poszło gładko i w naszym
gasthousie byliśmy na tyle wcześnie, że odświeżyliśmy się po podróży, chwilę
odpoczęliśmy i ruszyliśmy na popołudniową sesję safari zorganizowaną dla nas przez
właściciela domu, w którym się zatrzymaliśmy.
Było
wspaniale – na jeepie byliśmy wyłącznie my, a kierowca był nie tylko od
prowadzenia samochodu, ale wypatrywał zwierzęta i niemal palcem nam wszystko pokazywał.
Nie kończyło się na pokazywaniu. Przemiły przewodnik wykazał się sporą wiedzą
na temat gatunków żyjących na terenie Parku, ich zwyczajach i generalnie
biologii. Podobno nie jest to takie oczywiste. Można trafić na jeepy gdzie jest
kierowca, który nie interesuje się tym czy pasażerowie cokolwiek widzą, że o
opowiadaniu o widzianych zwierzętach nie wspomnę. Sami widzieliśmy takie
samochody – sześciu pasażerów i objazd terenu bez wsparcia przewodnika.
Dzięki
Niemu widzieliśmy naprawdę sporo różnych zwierząt – nie tylko słoni, które
stosunkowo łatwo zobaczyć, choć i to nie jest takie oczywiste J
bee-eater - żołny nas chyba najbardziej zachwyciły
ruszamy
krajobrazy też zachwycają
Pamiętam
z dzieciństwa liczne dowcipy o słoniach, a jeden towarzyszył mi w obu Parkach
Narodowych: „Czy widziałeś kiedyś słonia w poziomkach? Nie. No widzisz, jak
dobrze się schował?” Słonie przemieszczające się w zaroślach wcale nie były
takie łatwe do wypatrzenia. Dopiero jak z nich wychodziły stawały się
fantastycznym obiektem do obserwacji. Gdyby nie to, że czas jest ograniczony
zachodem słońca mogłabym na nie patrzeć bez końca.
Tym
razem poza słoniami udało nam się zobaczyć całkiem sporo innych zwierząt, w tym
liczne gady, ssaki i niesamowitą liczbę ptaków. Ptaki zachwyciły swą
liczebnością i wybarwieniami. Tylu kolorowych ptaszków wszelkiej maści nigdy
nie widziałam.
pawie nic sobie z nas nie robią
kolejne żołny, chętnie pozują do zdjęć
dławigad indyjski - tak przeczytałam w przewodniku po PN
bielik białobrzuchy
kraska orientalna
żołny ale tym razem odmiany wschodniej
Generalnie
wróciliśmy zachwyceni i pełni pozytywnych wrażeń.
polujemy...
... upolowaliśmy jakąś mysz
dobrą chwilę gapiłyśmy się na siebie
żółwie
krokodyle
i znów żółwie
bawoły wodne
Dzień
zakończyliśmy kolacją zaserwowaną przez gospodarzy w towarzystwie pozostałych
gości. Towarzystwo było niezwykle interesujące, więc przy stole spędziliśmy
sporo czasu na pogaduszkach J