Kochani, skleroza mnie już dotyka, niestety, ale wybaczam też sobie fakt zapomnienia, przez Święta. Ta ganiatyka sprawiła, że zapomniałam podzielić się z Wami fotorelacją ze spotkania w Warszawie.
Dokładnie
30.11.2014 w Warszawie miało miejsce spotkanie Kejterek, które organizowała Karina. Było to już drugie ale moje pierwsze. Stracha miałam takiego, że kilka razy miałam ochotę dać dyla ;) Jednak chęć poznania dziewczyn, z którymi się codziennie pisze była większa.
Wiadomo bałam się, jak mnie przyjmą, czy nie okażę się dziwakiem, snobką, egoistką czy czymkolwiek innym. W każdym razie ciekawość z ekcytacją ogarniała mnie na maxa!!!
O to nasz Klan:
6. Sylwia - http://weak - point.blogspot.com
10. Agnieszka - http://77dakota.blogspot.com
15. I ja
Głównym punktem zaczepienia była of kors Warszawa a dokładnie Złote Tarasy. To tam poznałam pierwsze trio . Mowa o Dwóch Agnieszkach ( której jednej imię w połowie spotkania mi się przypomniało, a tak dumałam jak się nazywa ) oraz Daria. Dzięki Nim odzyskałam zdolność mówienia, bo jak nigdy język ustał mi kołkiem.
No ale żeby nie zanudzać, reszta dziewczyn dotarła i takim sposobem poszłyśmy razem do Hostelu . Niestety było troszkę problemów z zarezerwowanym Hostelem
Chmielna5, tam miał byc nocleg, niestety obsługa "pomyliła się" w dacie o tydzień pozniej. Mało tego , kierownictwo po ludzku zlekceważyło ten fakt, co sprawiło, że na dzień dzisijeszy odradzam Wam tam noclegów. Niekompetentni, brak organizacji, tyle tylko o nich powiem.
Ale na szczęście nasza super bohaterka Karina migiem wykminiła zamiennika, któy okazał się trafem w 10-tkę. Naszym zbawieniem był hostel
Camera.
Karina (organizatorka )
Zanim tam dotarłyśmy była to droga, której nigdy nie zapomnę. Mimo warunków, bo deszcz padał, ja w obcasiskach, które piły mnie w pięty, że gdyby nie ramię Agi ( Rince ) pewnie oparłabym się w jakiejś studzience. Szła nas watacha dzikich kobiet, które w grupkach wszystkie dyskutowały ze sobą, niby część z Nas się nie znała, ale uwierzcie mi, że w żaden sposób tego ja nie odczułam ( mam nadzieję, że reszta też ). Po mokrym i intensywnym spacerku doszłyśmy na miejsce. Część dziewczyn nocowała, więc mogły bardziej poszaleć, ja niestety musiałam wracać tego samego dnia, co bardzo żałuję do dziś. Ale kolejnego spotkania nie przepuszczę, nocleg murowany - ja Wam wtedt pokaże jak Madlen się bawi :D
W HOstelu kobitki, które nocowały, przebrały swe sukienki, rajstopki i inne bajery, następnie była część wymiankowo- autografowa.
Na jednym wielkim stole wysypałyśmy zgromadzone kosmetyki do wymianki , typu: Nie pytajta się, tylko bierzta co chceta.Tak więc wyobrazcie sobie atak 15-stu kobiet do stołu porzrzucanych kosmetyków. ;)
PO nachapaniu się, nadszedł czas na autografy, które były potrzebne na podpisanie kartek, które robiłysmy własnoręcznie. Taka kobieca fanberia i mała pamiątka. Każda z Nas potem losowała, i do dziś nie wiem czyją mam , ale wnioskuję , że Patrycja chyba Twoją ;)))
Ja jestem osobą , która uwielbia żartować, rozbawiać, więc żeby tak było, postanowiłam ułożyć wierszyk na podstawie Nicków z portalu. Była to dla mnie nie lada gratka, bo nie było mnie na pierwszym spotkaniu i ciężko mi było coś wymyśleć o każdej z osobna. Ale na szczęście jakoś dałam radę.
Więc mogę się pochwalić mą twórczością:
Kolejnym punktem był znowu spacerek do bistro
Petit Appetit, gdzie odbyła się część oficjalna. Tam wszystkie usiadłyśmy i po całym dniu mogłyśmy sobie spokojnie porozmawiać no i z burczącymi brzuchami zamówiłysmy sobie jadło. Powiem Wam, że " restauracja" jesto bardzo klimatycznym, kameralnym miejscem. My miałyśmy możliwość skorzystania z ogromnego stołu, który stał na samym środku i był bardzo dobry widok na wszytsko. Ja jako wzrokowiec wychwyciłam, że menu mają bogate, urozmaicone i część z nich można zobaczyć w specjalnych gablotach. Ja skusiłam się na sałatkę z wędzonym łososiem i z sosem, który nadawł egzotycznego smaku. Na moje nieszczęście dostałam ją w momecie, w któym musiałam się zbierać, ale nie podarowałam i zjadłam ją w tempie expresowym :D Kto wie, kiedy będę znowu stołować się w stolicy ;)
W czasie kiedy czekałyśmy na swoja zamówienie był moment, żeby porozmawia z dziewczynami. Uwierzcie mi, że przed spotkaniem miałam multum pytań, a na miejscu okazało się, że pytania były zbędne, gadało się o wszytskim i o niczym. Każda jakby znała się od lat, zero wstydu, zero cichych minut. Gwar niczyn na jarmarku świątecznym!!! To się nazywa zlot kobiet ;)
No ale mój czas dobiegł końca, więc musiałam uciekać. Na koniec, póki byłysmy jeszcze wszystkie pamiatkowa focia musiała być. Potem reszta kobitek wróciła do hostelu, tam jeszcze poszałały, a potem swoje wariacje czyniły w klubie
Klubie Fame. Mogę jedynie tylko pokazać Wam zdjęcia, które odzwierciedlają dzikie harce przy drynach ;) Ech, czemu mnie tam nie ma?? Bym chociaż do końca zdrapała swoje śmieszne obcasiska :D
Na koniec wspomnę też, że kapitam Karina, zorganizowała Nam podarunki kosmetyczne od firm, co było miłym akcentem na zakońćzenie dnia.
Niestety nie pokaże Wam co dokłądnie dostałyśmy, bo pisząc tego posta jestem poza domem, więc wybaczcie ;(
Choć szczerze przyznam, że takie towarzystwo, takie dziewczyny, rzadko się spotyka. Wszystkie jakby jedna rodzina, każda z każdą miała o czym rozmawiać. Wszystkie uśmiechnięte, szalone, no Kocham Was dziewczyny!!!! A Karina Tobie następnym razem zamiast wiersza zrobie berło i koronę - jesteś doskonałą organizatorką ;*
Cóż mogę więcej napisać, jestem szczęśliwa, że można poznać tak wspaniałe osoby, dziewczyny Dziękuję ;****
Pozdrawiam,
MAGDA