Maseczki wprost z Korei możemy znaleźć już praktycznie wszędzie. Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy odkryłam dość spory wybór na sezonowej promocji w Biedronce. W Super Pharmie i Rossmanie jeszcze się nie spotkałam, natomiast w Naturze widziałam ostatnio maski firmy Conny. [KLIK] Nadal jednak najwięcej masek w płachcie można spotkać w Hebe, która miała je w asortymencie jako pierwsza drogeria. Oprócz moich ulubionych Lomi Lomi w Hebe możemy spotkać maseczki firmy Adwin, Purederm - opisywana dziś Skinlite to ta sama marka, należąca do korporacji Adwin.
Osobiście cieszę się, że maseczki typu 'sheet mask' już na stale zagościły stacjonarnie i nie muszę się bawić z zamawianie ich przez Internet. Za co lubię je ja i mnóstwo innych osób? Za wygodę użytkowania i sam sposób aplikacji a absorbowania składników odżywczych. Maski są bardzo lubiane w Korei i przez niektórych używane codziennie - nie ma się co dziwić. Taką bawełnianą płachtę nakładamy na twarz i zapominamy o wszystkim - ładnie nam pachnie, nic na skórze nie zasycha i nie ściąga, po aplikacji maseczki nie musimy nic spłukiwać - cud, miód.