Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uroda i Zdrowie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Uroda i Zdrowie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Świat Natury Soraya - pielęgnacja ciała...




Witajcie

Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć w kilku słowach o kolejnych produktach marki Soraya z linii Świat Natury, które miałam przyjemność poznać dzięki portalowi Uroda i Zdrowie. Mowa będzie o kosmetykach do pielęgnacji ciała, czyli peelingu morelowym i mleczku do ciała z olejem z amarantusa.

Kosmetyki długo czekały na recenzję, za co przepraszam. Za oknem już zima, a tutaj jeszcze wspomnienia słonecznej jesieni. Ale już staram się nadrabiać zaległości i niech zdjęcia przypominają nam o ładniejszej pogodzie. Sama zimy nienawidzę, nawet mimo Mikołaja.



Peeling morelowy Soraya zamknięty jest w dużej, wygodnej i miękkiej tubce o ładnej szacie graficznej, co docenić potrafi każdy. Sama forma opakowania jest poręczna i łatwa w użytkowaniu, tym bardziej, że peeling to taki kosmetyk, który nabierany ze słoiczka, często niechciany wskakuje pod paznokcie, a to może denerwować i to nawet bardzo. Tutaj mamy plastyczną tubkę z otwieranym korkiem (na zatrzask), więc użytkowanie na pewno przyjemne.

Sam peeling ma formę kremu z zatopionymi drobinkami pokruszonego orzecha. Podobne peelingi znajdziemy w serii SPA, które wprost uwielbiam. Tutaj wersja morelowa, której zapach jest jak najbardziej przyjemny (zwłaszcza, że to jeden z moich owoców ulubionych). Zapach więc do gustu bardzo przypaść może, a mnie podoba się przeogromnie i tę cechę chwalę wybitnie. 



Sama konsystencja sprawia, że czujemy się mile zdziwieni delikatnością, a zarazem kojącym działaniem peelingu, który mimo obecności bardzo wielu drobinek, jest stosunkowo delikatny. Sama wybieram zazwyczaj właśnie tego typu kosmetyki, moja skóra, paskudnie wybredna i delikatna nie lubi „mocnych drapaków”. Zatem bardzo mi odpowiada właśnie taki peeling, po którym skóra jest przyjemnie wygładzona i wymasowana, a nie pojawiają się zaczerwienienia czy inne dotkliwe przykrości.

Peeling morelowy jak najbardziej przypadł mi do gustu i podoba mi się w tym kosmetyku wszystko, od działania poprzez formę i zapach po korzystną cenę. Może nie jest super wydajny, bowiem trzeba nieco wetrzeć tego kremu w ciało, jednakże dla efektu, naprawdę warto. Skóra zostaje ładnie i dobrze oczyszczona i wygładzona, nie pozostaje nam żadna tłusta czy lepka warstwa, a uczucie świeżości i miękkości, które bardzo sobie cenię. I oczywiście bardzo przyjemny aromat, który dość długo o sobie przypomina, co także zaliczam do katalogu zalet.






Osoby, które nie miały jeszcze okazji poznać peelingów kremowych, mogą się poczuć mile zaskoczone. Jest to wersja nieco inna od typowych kosmetyków tego rodzaju, tym bardziej zachęcam, do sięgnięcia po taką odmienność. jedyny mankament - trzeba po kąpieli spłukać wannę, ale to przecież oczywistość...

Peeling z całą pewnością polecam, a sama bardzo chętnie będę do niego wracać, zwłaszcza teraz, kiedy zima wymaga rozpraszania smutków ciepłą kąpielą i soczystymi, aromatycznymi zapachami. To na pewno jeden z takich zimowych pocieszycieli.



Drugim z kosmetyków, o którym chcę napisać, jest mleczko wzbogacone olejkiem z amarantusa Soraya. Kosmetyk zamknięty jest w ładnej, poręcznej butelce z otwieranym korkiem. Więc również opakowanie jak najbardziej poręczne i wygodne. Zauważyłam ostatnio, że coraz bardziej zwracam uwagę na cechy użytkowe, co jakoś wcześniej często mi umykało, i przyznam, sama nie bardzo wiem, dlaczego…

Samo mleczko, zgodnie z nazwą ma postać mleczka, takiego lekko lejącego kremu, bardzo delikatnego, a jednocześnie kojącego. Ta konsystencja sprawia, że aplikacja jest przyjemna, chociaż trzeba troszkę uważać, bo można wylać zbyt dużo. Kosmetyk ładnie się wchłania, nawet bez potrzeby intensywnego masażu, pozostawia skórę suchą, więc nie musimy czekać, aż wchłonie się samoczynnie. Nie jest tłuste, ani klejące, co dla mnie ma znaczenie ogromnie duże.



Zaletą balsamu jest na pewno ujędrnienie i wygładzenie skóry. Natomiast nawilżenie, no cóż przy mojej bardzo suchej skórze, muszę ocenić tę cechę na poziomie średnim. Początkowo na pewno uczucie jest przyjemne, wręcz kojące, jednak moja skóra bardzo szybko wysycha i jednorazowa aplikacja jej nie wystarcza. Ale to może być tylko moje indywidualne doznanie, jak podkreślam zawsze, moje potrzeby w odniesieniu do nawilżania są zawsze ogromne, wyższe od przeciętnych.

Zapach mleczka jest przyjemne słodki, ale nie mdlący, taka nutka lukru, którą przyjemnie jest nosić na skórze. Na zimę bardzo przyjemny, zwłaszcza jeśli takie zapachy nam odpowiadają. Istotne jest też to, że zapach jest delikatny, na pewno nie mdlący i nie przytłacza swoją intensywnością. Możemy spokojnie stosować nawet w połączeniu z innymi kosmetykami, bez obawy nieszczęsnego wymieszania się woni, co często nie bywa zbyt udanym rozwiązaniem.



Poleciłabym balsam osobom o skórze normalnej, które nie potrzebują intensywnego nawilżenia, a cenią dobry kompres odżywczo-wygładzający. W tym względzie balsam radzi sobie fantastycznie. A dodatkowo przyjemna nuta słodkiego amarantusa na pewno jest w stanie poprawić humor i zabarwić świat zimowej bieli, na nieco ładniejsze i słodkie odcienie.

Od producenta:     


ŚWIAT NATURY to linia kosmetyków oparta na drogocennych olejach, wzbogacona najcenniejszymi roślinnymi esencjami z różnych stron świata.
Co łączy pielęgnacje kobiet z krańców świata? Co jest sekretem kobiecego piękna niezależnie od kultury i kraju pochodzenia? Co od wieków jest inspiracją rytuałów pielęgnacyjnych na całym świecie? Poznaj składniki, dzięki którym kobiety stają się piękniejsze – drogocenne oleje! Dzięki nim Twoja skóra stanie się naturalnie piękna! Pokochaj Świat Natury Soraya.
Linia kosmetyków Świat Natury powstała z inspiracji rytuałami pielęgnacyjnymi kobiet oraz sekretami ich piękna niezależnie od kultury i kraju pochodzenia. Naturalne oleje, nazywane „płynnym złotem z natury” i eliksirem młodości od zawsze towarzyszyły pielęgnacji najsłynniejszych i najpiękniejszych kobiet świata.
Świat Natury wykorzystuje w swoich recepturach najcenniejsze i najszlachetniejsze oleje. Każdy produkt zawiera inny, wyjątkowy i wyselekcjonowany olej roślinny, aby nasycić cerę prawdziwie odżywczym balsamem.



NAWILŻAJĄCO-UJĘDRNIAJĄCE MLECZKO DO CIAŁA Z OLEJEM Z AMARANTUSA

Stworzone z myślą o kobietach, których skóra potrzebuje przede wszystkim intensywnego nawilżenia, wygładzenia oraz podkreślenia młodego wyglądu i atrakcyjności ciała. Mleczko daje poczucie aksamitnej gładkości i doskonałego nawilżenia, a regularnie stosowane sprawia, że skóra ciała staje się bardziej jędrna i sprężysta.
Składniki aktywne:
Olej z amarantusa – bogaty w cenny kwas linolowy i skwalen. Wzmacnia barierę naskórkową, zapewnia skórze miękkość, elastyczność i odpowiednie nawilżenie.
Stewia – nazywana słodkim liściem z Paragwaju jest 200 razy słodsza niż cukier i ma 0 kalorii. Jest popularna wśród osób dbających o linię. Ekstrakt ze stewii jest bogaty w aminokwasy, flawonoidy oraz minerały, dzięki czemu intensywnie nawilża i wygładza skórę.
Wyciąg z guarany – pobudza krążenie, ułatwia eliminacje toksyn, poprawia jędrność i sprężystość skóry.
Pojemność 300 ml/ Cena: 12,90 zł.



PEELING MORELOWY ULTRA-OCZYSZCZAJĄCY
Każdy rodzaj skóry
Regularne złuszczanie naskórka pobudza odnowę komórkową, odświeża cerę i odmładza jej wygląd. Peeling doskonale przygotuje skórę na przyjęcie składników aktywnych w dalszych etapach pielęgnacji. Wyjątkowa formuła peelingu jest bogata w ekstrakt z owoców moreli o działaniu nawilżającym i oczyszczającym oraz rozdrobnione łupinki orzecha królewskiego, które odpowiadają za doskonałe własności ścierające i usuwają martwy naskórek. być stosowany zarówno do twarzy, jak i do ciała
Rezultaty:
- idealnie gładka skóra;
- czysta i promienna cera;
- mniej widoczne pory;
- mniej zaskórników.
Pojemność: 150 ml/ Cena: 14,00 zł

Czy znacie kosmetyki Świat Natury Soraya?
A może macie innych ulubieńców?
Zapraszam do rozmowy...
 

środa, 20 listopada 2013

Marta piecze z TERMISIL




Dzięki uprzejmości portalu Uroda i Zdrowie miałam możliwość testowania naczynia żaroodpornego TERMISIL z systemem Grill&Drop. Do testów otrzymałam naczynie o pojemności 2,4 l, które w zupełności wystarcza do przygotowania obiadu dla mojej rodzinki, a dodam, że mam w domu okropnie i zawsze głodnych panów, którzy lubią zjeść dobrze i solidnie.

Dlatego byłam ogromnie zadowolona z możliwości poznania naczyń TERMISIL, dzięki którym pieczenie stało się przyjemnością, a obiady są zawsze smaczne i soczyste. Brakowało mi takiego naczynia, a teraz nie umiem się bez niego obejść. I chociaż moja recenzja pojawia się bardzo późno, naprawdę nie próżnowałam, a gotowałam, a raczej piekłam i testowałam…

Na stronie producenta możemy przeczytać, że sekret tego naczynia żaroodpornego tkwi w jego właściwościach:
“Zastosowany w produkcie system Grill&Drop wymusza obieg pary wodnej i aromatu, co sprawia że potrawy są soczyste, aromatyczne i smaczne.
Szklane ryfle na dnie pojemnika, zapobiegają przywieraniu potraw, a szklane krople w pokrywie naczynia zapewniają równomierne nawilżenie potrawy. Szkło borokrzemowe Termisil, z jakiego zostało wykonane, jest odporne na zarysowania i skrajne temperatury (od -50°C do +500°C). Nie wchodzi w reakcje z żywnością i nie absorbuje zapachów.”

Naczynie jest uniwersalne: można w nim łatwo przyrządzić potrawę w piekarniku, jak również podać ją na stół, przechować w lodówce, czy odgrzać w mikrofalówce. Dzięki przezroczystym ściankom możemy obserwować cały proces pieczenia. Nie matowieje.
Naczynie jest idealne zarówno do przygotowywania potraw dla dwojga, jak i do większych porcji zapiekanek czy mięs.

Naczynie żaroodporne TERMISIL nie tylko ma same zalety techniczne, ale również bardzo ładnie wygląda, zapobiega przywieraniu potraw, sprawia, że pieczenie jest łatwe, a zmywanie szybkie. I to nie tylko w zmywarce. A kto tego nie kocha, jeśli możemy zauważyć same pozytywne cechy takich naczyń. 
Na pochwałę zasługuje też uniwersalność - po upieczeniu możemy naczynie Termisil postawić na stole lub pozostałą część potrawy przechowywać pod przykryciem w lodówce. 
Mięso pieczone w naczyniu Termisil jest niezwykle smaczne, aromatyczne i soczyste. Wszystko ładnie się dopieka, a naczynie nie traci swojego estetycznego wyglądu. Efektowne i bardzo praktyczne w kuchni, co doceni każda gospodyni, nawet taka, która nie za bardzo potrafi gotować (jak ja, z moimi dwoma lewymi rączkami).
Jestem ogromnie zadowolona i z przyjemnością chwalę i na łamach bloga, jak i prywatnie.

A co udało mi się upiec:




Schab z jabłkami i pigwą

Składniki:
- 1 kg schabu
- 5 słodkich jabłek
- 4 owoce pigwy
- 1 mały por
- szczypiorek
- do marynaty: papryka ostra, sól, kilka łyżek oliwy, sok z limonki, kilka łyżek białego wina, zioła, gałka muszkatałowa
Przygotowanie:
Mięso oczyścić, ponacinać. Przygotować marynatę, natrzeć mięso i zostawić na kilka godzin. Pokroić jabłka i pigwę oraz pora. Wszystko włożyć do naczynia Termisil, piec godzinę w piekarniku. Zdjąć pokrywkę i dopiekać jeszcze około 15 minut.

Karkówka w pieczarkach i porach


Składniki:
- 1 kg karkówki
- 2 duże cebule
- 2 duże pory
- 1/2 kg pieczarek
- papryczka chili
- kolorowy pieprz
- oliwa
Do marynaty: sos sojowy jasny, papryka ostra mielona, lubczyk, sól, czosnek
Przygotowanie:
Mięso oczyścić, lekko ponacinać. Przygotować marynatę, dokładnie natrzeć mięso i pozostawić na kilka godzin. Warto mięso kilka razy obracać. Pieczarki obrać i pokroić, dodać pokrojoną cebulę. Lekko zeszklić na łyżce oliwy. Włożyć mięso i dodatki do naczynia Termisil, piec około godziny (aż mięso będzie miękkie). Odkryć i lekko dopiec do ładnego zarumienienia. Podawać z kolorowym pieprzem.






Udka w miodzie z gruszkami


Składniki:
- 4 udka z kurczaka
- 2 dojrzałe, ale twarde gruszki
- orzechy włoskie
- olej z orzechów
Marynata: cynamon, miód mniszkowy, papryka czerwona, kilka łyżek jasnego piwa, sól

Przygotowanie:
Wymieszać składniki marynaty, natrzeć dokładnie mięso i zostawić na kilka godzin. Gruszki pociąć na ćwiartki i wrzucić na kilka minut do wody z miodem i cynamonem. Podsmażyć udka na oleju orzechowym i przełożyć do naczynia Termisil. Piec około 40 min. Wyjąć mięso, zdjąć pokrywkę, dodać gruszki i piec jeszcze około 20 minut. 


Zapiekanka ziemniaczana z rydzami


Składniki:
- 6 dużych ziemniaków
- 20 kapeluszy rydzów
- tymianek
- gałka muszkatałowa
- czerwona cebula
- pierś z kurczaka
- 6 brukselek
- kolorowy pieprz
- kilka łyżek oleju ryżowego
Przygotowanie:
Ziemniaki obrać i pokroić w plasterki. Włożyć do naczynia Termisil. Obsypać solą i tymiankiem oraz gałką muszkatałową. Rydze umyć, pokroić w plaski. Podsmażyć delikatnie (ok. 3 min.) na oleju ryżowym, dodając pokrojoną cebulę i sól. Brukselki wrzucić na gorącą wodę i gotować około 15 minut. Ładnie zdjąć listki. Na oleju pozostałym ze smażenia grzybów lekko zrumienić pierś z kurczaka pokrojoną w paski. Wszystko dodać do ziemniaków, wymieszać. Piec w piekarniku około 30 minut, zdjąć pokrywkę i dopiekać przez 5-10 minut do zrumienienia. Podawać z kolorowym pieprzem. 

Udka w sosie pomarańczowym ze słonecznikiem


Składniki:
- 3 udka
- 2 słodkie pomarańcze
- słonecznik łuskany
Na marynatę: szklanka soku pomarańczowego, sól, papryka chili w proszku, kurkuma, szczypiorek
Przygotowanie: 
Wymieszać składniki marynaty, natrzeć mięso, pozostawić na kilka godzin. Na oleju słonecznikowym delikatnie podrumienić udka. Przełożyć do naczynia Termisil, mocno skrapiając sokiem z pomarańczy. Piec około 30 minut, wyjąć z piekarnika, odkryć, ponownie skropić sokiem z pomarańczy (można włożyć cząstki do naczynia i posypać ziarnami słonecznika. Piec jeszcze 15 minut, do zrumienienia skórki.

 Polecam naczynia TERMISIL - z nimi wszystko się Wam uda, a dania, no cóż, sami widzicie, proste a smakowite...


czwartek, 17 października 2013

Konkurs gościnny: wygraj perfumy Demi Moore


Witajcie

Zupełnie nietypowo, ale nadal figlarnie chciałam Was zaprosić do udziału w zabawie organizowanej na portalu Uroda i Zdrowie

Zasady są niezwykle proste, pytanie ciekawe, a nagroda - fantastyczna: perfumy My Red by Demi Moore. Moim zdaniem zapach warty grzechu... Odrobina chęci i może trafić w Wasze łapki.
Zachęcam i zapraszam...

Weź udział w akcji MODNA JESIENIĄ: i zgarnij fantastyczną nagrodę!
Szczegóły zabawy: TUTAJ


Zabawa dotyczy tylko komentarzy dodawanych na portalu Uroda i Zdrowie.


Znacie ten zapach?
Ogromnie jestem ciekawa Waszych opinii...

piątek, 20 września 2013

Dotyk słońca - balsam Body-Cure Efektima...




Witajcie

Deszczowa aura, szarość i bezbarwność wzięły świat w swoje posiadanie i człowiekowi pozostało jedynie wspomnienie lata, które tak nagle się skończyło, jakby ktoś wyłączył słońce. Tego roku wyjątkowo nie było mi dane wykorzystać wolnych dni, których po prostu nie miałam i po raz pierwszy od niepamiętnych czasów moja opalenizna była niezwykle mizerna.

Mając karnację dość ciemną rzadko sięgam po kosmetyki brązujące, jednakże wyjątki są zawsze wskazane. I tak w moje małe łapki trafił balsam brązująco-ujędrniający marki Efektima. I temu kosmetykowi, który okazał się wyjątkowo przyjemny i skuteczny chciałam poświęcić dzisiejszą notatkę. Dodam jeszcze, że przyjemność poznania tego kosmetyku zawdzięczam portalowi Uroda i Zdrowie, za co bardzo dziękuję.



Balsam, który wyjmujemy z atrakcyjnego kartonowego pudełeczka w kolorach biało-pomarańczowo-brązowym zamknięty jest w wysokiej, lekko spłaszczonej buteleczce z białego tworzywa z wygodnym aplikatorem pompkowym. Tego typu buteleczki są wygodne i higieniczne, przez co używanie jest komfortowe i precyzyjne. Buteleczka jest stosunkowo twarda, dzięki czemu nic nam się nie odkształca i nie wgniata, buteleczka więc wygląda atrakcyjnie, nawet w trakcie używania.

Sam balsam ma postać białego, dość gęstego kremu o niezwykle pięknym zapachu. Ta cecha z pewnością jest godna podkreślenia, bowiem za sam zapach, który uwodzi nas podczas aplikacji i dodatkowo długo pozostaje na skórze kosmetyk można pokochać. Jest to wyjątkowo przyjemna nuta, która kojarzy mi się z bukietem egzotycznych kwiatów, ciepła, zmysłowa, a zarazem niezwykle energetyzująca. Bardzo pociągająca i zdecydowanie wyróżniająca balsam pośród innych podobnych kosmetycznych smarowidełek.



Balsam idealnie się rozprowadza po skórze, ładnie wchłania i co najważniejsze – absolutnie nie maluje. Nie jest to kosmetyk typu fluidu, pudru czy innej koloryzującej maski. Tutaj efekt jest wręcz subtelny. Zastanawiałam się nawet, czy nie jest to wina mojej karnacji, której już chyba bardziej przyciemnić po prostu nie można. Jednak zauważam zdecydowanie poprawę wygładzenia skóry i jej nawilżenia. Ten efekt jest bardzo przyjemny i natychmiastowy, a to doceniam, jako posiadaczka skóry bardzo suchej.

Po dłuższym, systematycznym stosowaniu wpływ na elastyczność i wygładzenie skóry jest znakomity, a dodatkowo wyraźnie poprawia się nawilżenie i sprężystość. Skóra zyskuje także ową ciekawą i piękną „promienność”, dzięki czemu wygląda zdecydowanie ładniej. Nie jest to sztuczne rozświetlenie typu dodania drobinek, lecz efekt jedwabistej poświaty, charakterystycznej dla naturalnych pereł. I dodatkowo ów cudowny zapach, który nam towarzyszy w ciągu dnia i nie potrafi się znudzić. 



Polubiłam balsam Efektima, i to nawet bardzo, będąc lekko zaskoczona efektem jedynie delikatnego podkreślenia koloru skóry, zupełnie odmiennym od typowych i wstrętnych efektów samoopalaczy. Zaletą jest także formuła hypoalergiczna i brak parabenów. Cudowne właściwości nawilżające i ujędrniające są tutaj zaskakująco trwałe i zauważalne, a tym samym balsam zasługuje na miano perełki kosmetycznej, którą zdecydowanie warto poznać.

Nie mam niestety możliwości sprawdzenia, jak balsam zachowuje się na skórze bladej, ale mówiąc szczerze, przy efektach jakie obserwuję u siebie mogę przypuszczać, że sprawdziłby się równie dobrze. Mamy bowiem do czynienia z balsamem delikatnym, który bardziej ujędrnia i rozświetla, niż koloruje, podkreśla opaleniznę, a nie ją sztucznie zastępuje. 



Polecam zatem balsam Body-Cure Efektima, mając świadomość, że jest to preparat niezwykle przyjemny w stosowaniu, dający zauważalne rezultaty ujędrniająco-nawilżające, korzystnie wpływający na koloryt skóry i jednocześnie pachnący wprost bajecznie. Ten konglomerat zalet wybitnie świadczy o tym, że kosmetyk jest warty poznania.

Od producenta:


Kuracja brązująco-ujędrniająca: Body-Cure with Bronzing Effect Efektima Pharmacare

Negatywne oddziaływanie promieniowania UV, które drastycznie wpływa na procesy starzenia się skóry jest od dawna udowodnione. Czerpiąc z wiedzy, jaką daje nam współczesna kosmetologia, możemy efektywnie chronić swoją skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania, nie rezygnując z opalonego ciała oraz idealnie ujędrnionej skóry. Preparat Body-Cure With Bronzing Effect przywróci zdrowy wygląd, nadając skórze odcień pięknej opalenizny. Posiada bardzo przyjemny zapach, a dzięki lekkiej konsystencji balsamu z łatwością się rozprowadza, nie pozostawiając smug. Skóra po zastosowaniu jest dogłębnie nawilżona, odżywiona i sprężysta. Preparat chroni ją, a także stymuluje aktywność komórek do walki ze starzeniem się.

Działanie i rezultaty:
• Piękna, równomierna i naturalna opalenizna;
• Perfekcyjnie ujędrnione ciało;
• Dogłębnie odżywiona i nawilżona skóra;
• Odbudowany płaszcz lipidowy;
• Zwiększona elastyczność.



Precyzyjnie dobrane i połączone składniki w udowodniony sposób pozwalają uzyskać zamierzony efekt ujędrnionej, sprężystej i naturalnie opalonej skóry:
1. Stimu-Tex - naturalnie wpływa na odbudowę bariery lipidowej skóry, chroni ją przed podrażnieniami, przywraca jej zdrowy wygląd.
2. Kompeks witamin (ECF) - kompleks spowalnia starzenie i wzmacnia skórę. Redukuje uszkodzenia skóry spowodowane promieniami UV. Odbudowuje płaszcz lipidowy naskórka i normalizuje fizjologiczne właściwości ochronne skóry. Witamina C wraz z witaminą E doskonale chronią skórę przed wolnymi rodnikami.
3. Shea butter - posiada kwasy tłuszczowe, które wykazują zdolności do regeneracji i odnowy zniszczonego naskórka, chroni skórę przed wpływem szkodliwych czynników zewnętrznych.
4. Olej arganowy (eliksir młodości) – skutecznie regeneruje, ujędrnia i uelastycznia skórę. Chroni ją przed przedwczesnym starzeniem.
5. Troxerutyna - chroni naczynia krwionośne redukując ich napięcie, wzmacnia je i poprawia ich przepuszczalność.
6. DHA - składnik roślinny nadający kolor słonecznej opalenizny.

INCI: Aqua, Polydecene, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Isopropyl Myristate, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Dihydroxyacetone, Paraffinum Liquidum, Polyacrylate/ Polyisobutene/ Polysorbate 20, Petrolatum, Troxerutin, Cetyl Alcohol, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweed Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Linoleic Acid, Argania Spinosa Kernel Oil, Spent Grain Wax, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil,Linoleic Acid, Triolein, Palmitic Acid, Behenic Acid, Beta-Sitosterol, Propylene Glycol, Propyl Gallate, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, DMDM Hydantoin, Parfum /Lilial, Citronellol, Hydroxymethylpentyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool /, Citric Acid




Znacie markę Efektima?
A może macie swoje ulubione balsamy o podobnym działaniu?
Zapraszam do rozmowy... 


czwartek, 12 września 2013

Natura i różowe piórko - Saluterra...




Witajcie

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić markę kosmetyków naturalnych, która szczyci się prestiżowymi nagrodami, a ponadto zachwyca jakością i fantastycznymi zapachami produkowanych kosmetyków. Oferuje gamę produktów pielęgnacyjnych do twarzy i ciała, dbając o różne rodzaje cery i ich specyficzne potrzeby. Mowa o marce Saluterra, której ofertę możecie poznać na stronie: http://saluterra.pl/.

Pierwszym z kosmetyków marki Saluterra, który chciałam Wam przedstawić jest peeling enzymatyczny z formułą peelmoist®. Ogromnie ucieszyła mnie możliwość poznania tego kosmetyku, bowiem pielęgnacja twarzy typowymi peelingami nie jest u mnie możliwa. Jako posiadaczka cery suchej i do tego wrażliwej, nie mówiąc już o problemach naczynkowych, mam ograniczone możliwości doboru i wyboru, nie mówiąc już o oczekiwanych efektach.

Ogólnie dobierając kosmetyki do twarzy coraz bardziej zwracam uwagę na ich delikatność i jakość, wierząc, że staranna dbałość o to, czym pielęgnuję swoją twarz, ma znaczenie duże, jeśli nie ogromne. Przekonuję się także, że jakość idzie w parze z efektywnością, a jako kobieta dojrzała, potrafię i chcę doceniać zalety kosmetyków prestiżowych i luksusowych.



Peeling enzymatyczny Saluterra na pewno do tego grona należy. Jest to kosmetyk oparty o takie składniki jak: innowacyjny kompleks substancji czynnych peelmoist® z papainą, allantoinę, wodę z oczaru, wyciąg z listownicy i olejek migdałowy. Nie zawiera parabenów, barwników, alergenów, nie jest sztucznie perfumowany. Jako kosmetyk naturalny, co doceniam, jest wyjątkowo delikatny i łagodny, a jednocześnie silnie skoncentrowany.

Peeling zamknięty jest w tubce z tworzywa stojącej stabilnie na korku o pojemności 75 ml. Kolorystyka tubki to pastelowe odcienie żółci przemieszanej z delikatnym różem i z elementami zieleni. Estetyka przyjemna dla oka, a figlarne piórko – zapowiedź delikatności. Tubka jest solidna, estetyczna i praktyczna. Nie odkształca się, dobrze zamyka, stąd użytkowanie jest bardzo przyjemne.



Sam kosmetyk ma formę białego, dość gęstego kremu, co ułatwia jego aplikację, a następnie wykonanie masażu twarzy. Forma użytkowa bardzo praktyczna, nic złego nas nie spotyka (czyli nie wylewa się, nie klei, nie spływa). Kosmetyk ma lekki zapach, który określiłabym jako kremowy, nic bardziej adekwatnego do głowy mi nie przychodzi, a jak doskonale wiecie zwracam na ten aspekt szczególną uwagę (bo lubię).

Aplikacja nie sprawia więc problemów, a kosmetyk nałożony na twarz od razu zachwyca łagodnością. Mogłoby się wydawać, że tak naprawdę nakładamy na twarz krem, który koi i delikatnie ujędrnia. Jednak po kilku minutach zaczynamy odczuwać jego działanie, jest to bardzo przyjemne uczucie delikatnego naprężenia skóry. Nie czujemy jednak jakiegoś ściągania, nie ma mowy o pieczeniu czy chociażby lekkim podrażnieniu. Pod tym względem oceniam peeling jako doskonały.



Po 15-20 minutach (tyle zaleca producent) resztki peelingu należy zebrać płatkiem, chociaż zauważyłam, że tych resztek praktycznie nie ma. U mnie peeling wchłania się tak doskonale, że praktycznie nie pozostają po nim ślady. A twarz – od razu widać różnicę. Znikają suche skórki (moja zmora), skóra staje się bardzo gładka, miła w dotyku, elastycznie-satynowa i lekko naprężona.

Dodatkowo peeling wpływa znakomicie na poprawę kolorytu skóry, która nabiera blasku i jasności, a dzięki temu wygląda po prostu młodziej. A taki efekt potrafię doceniać, co sprawia jednocześnie, że kosmetyk uwielbiam. Stosuję go dwa razy w tygodniu i efekt doskonale się utrzymuje, a ja dzień po dniu widzę jego dobroczynne działanie. 



Taki sukces w pielęgnacji i cudowne efekty, które pozwalają mi wyglądać młodziej i piękniej powinnam zachować w sekrecie, udając, że tak dobrze wyglądam i już. Jednak uwielbiam doceniać kosmetyki dobre i doskonałe, a peeling enzymatyczny Saluterra na pewno do takich należy. Z wielką satysfakcją rekomenduję Wam więc markę  i poznany peeling.

Moim skromnym zdaniem, to kosmetyk idealny dla cery wrażliwej i problematycznej, a ta wymaga działań specjalnych. Cudownie sprawdza się w przypadku skóry odwodnionej i dojrzałej, która wcale nie musi wyglądać na szarą i zmęczoną. Wystarczy sięgnąć po naprawdę profesjonalnie działający kosmetyk, a różnicę od razu można zobaczyć. A to jest najbardziej fantastyczny z efektów.



Od producenta:    


Peeling i regeneracja cery w jednym!
Działanie:  oczyszcza i regeneruje naskórek, poprawia ukrwienie i wzmacnia tkankę, nawilża i sprawia że skóra staje się miękka.  
Peeling na bazie enzymów zawiera innowacyjny kompleks substancji czynnych peelmoist® z papainą. Enzym ten wspomaga usuwanie obumarłego naskórka i przyśpiesza  odnowę i regenerację skóry. Dodatkowo peelmoist® zawiera naturalne substancje nawilżające w postaci aminokwasów i jonów, takich jak: magnez, potas, sód i wapń.
Wspomagany jest on przez wodę z oczaru, która wzmacnia tkankę i poprawia ukrwienie skóry i delikatny olejek migdałowy, który wygładza skórę.
Peeling zawiera także alantoinę, która pobudza produkcję komórek i koi skórę; witaminę E działającą  przeciwutleniająco, oraz wyciąg z bogatej w witaminy listownicy, rodzaju alg, który nawilża i pobudza odnowę komórek i metabolizm.



Efekt: cera jest oczyszczona, uspokojona i zregenerowana i znakomicie przygotowana do dalszych zabiegów.

Składniki czynne: peelmoist®, papaina, oczar wirginijski, olejek migdałowy, alantoina, witamina E, algi listownicy. 
Zalety: 0% parabenów, alergenów i barwników. Produkt naturalny.

Saluterra to ekologiczne kosmetyki o niezwykle bogatym składzie i wyjątkowej, potwierdzonej skuteczności działania. Wszystkie produkty Saluterra tworzone są wyłącznie z naturalnych, ekologicznych i zdrowych dla skóry składników aktywnych, zawierają unikalne ekstrakty z ziół i roślin leczniczych. W produktach Saluterra stężenie substancji aktywnych (dochodzące nawet do 50%) jest nieporównywalnie wyższe niż w ogólnodostępnych na rynku kosmetykach.

Produkty Saluterra podczas VII Forum Kosmetyki Naturalnej SPA i Wellness ESTETYKA – NATURA 2012 roku w Warszawie, zdobyły główne nagrody w konkursie na najlepszy profesjonalny kosmetyk naturalny – Złota Pieczęć Natury.
Pojemność: 75 ml/ Cena: 56,00 zł


Znacie już markę Saluterra?
Używacie tego typu kosmetyków?
Zapraszam do rozmowy...
 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Gumy Orbit z własnym zdjęciem :)




Witajcie

Lubicie gumy Orbit? To jest pytanie raczej retoryczne, bowiem na pewno, wszyscy znacie markę, znacie też właściwości tych gum i korzyści jakie daje, nie mówiąc już o wielu smakach, wśród których można wybierać i przebierać, nawet grymasząc.

Hasło marki Orbit: Jedz, Pij, Żuj też na pewno nie jest Wam obce, więc opisywanie zalet gum wydaje mi się zupełnie zbędne. Wszyscy doskonale wiemy, że po posiłku należy zadbać o higienę jamy ustnej, a nie zawsze biegamy ze szczoteczką w torebce, kawa czy herbata oraz wszelkie zwłaszcza słodkie napoje także obojętne nie są. A gumy są wygodne, małe – mieszczą się do kieszeni i ogólnie łatwo dostępne. Sięgamy więc po nie albo ze zdrowego rozsądku, albo dla samej przyjemności żucia – bo jest to czynność przyjemna, chociaż czasami denerwująca, zwłaszcza jeśli ktoś potwornie przy tym mlaska.

Gumy Orbit reklamują się same i polecać wcale ich nie trzeba. Po co więc piszę? A widzicie, chciałam Wam bowiem powiedzieć, że marka przygotowała dla nas coś specjalnego, oryginalnego i jedynego w swoim rodzaju. Otóż wchodząc na stronę: http://www.jedz-pij-zuj.pl/ możemy zaprojektować opakowanie gum Orbit, jakie tylko chcemy, w tym wykorzystując własne, autorskie zdjęcia.


Mamy do wyboru ogrom szablonów, możemy też sami zrobić sobie wszystko od podstaw i takie pudełeczko otrzymamy. Oczywiście z gumami. Czynności związane z projektowaniem, to po prostu dziecinnie prosta czynność, którą jesteśmy w stanie wykonać w kilka minut, bez najmniejszych kłopotów. Co robimy? Wybieramy lub projektujemy szablon: klik…

Umieszczamy wybrane zdjęcie, jakie chcemy i jakie mamy ochotę (ważne aby było autorskie), a następnie dodajemy napis (jeśli chcemy). Czcionek kolorów, fasonów jest cała masa, na pewno więc wybierzemy coś, co będzie się nam najbardziej podobać. Klik, klik…



I gotowe… Mamy pudełeczko z własnym zdjęciem, dedykowane komu tylko chcemy, z jakiej chcemy okazji lub bez okazji, jedyne i niepowtarzalne, tak oryginalne, jak sobie tylko wymyślimy. Pomysł na prezent – jedyny w swoim rodzaju, podziękowanie lub przeprosiny – zadziwiamy pomysłem i kreatywnością, pamiątka – nie tylko fantastyczna ale także praktyczna.

W trzech prostych krokach tworzymy coś swoiście innego, nowego, indywidualnego. Tylko kliknięcie myszką dzieli nas od stworzenia pudełeczka, którym oczarujemy każdego, a co więcej powiemy tym samym więcej, niż recytując milion słów…

I tylko czekamy na przesyłkę, z wybranym zestawem. Tutaj też możemy decydować ile pudełeczek i za jaką cenę, a ta wcale nie jest wygórowana. Jeśli policzycie ile kosztują same gumy zobaczycie, że koszt stworzenia swojego opakowania jest naprawdę niewielki. A radość i sam fakt posiadania takiego pudełeczka, jest większa niż można sobie wyobrazić.



Jak wygląda moje pudełeczko – o tym w następnej notatce… Jest jednak pamiątką dla moich siostrzeńców, mam nadzieję, że wakacje u Cioci były dla nich udane i wesołe… 

Możliwość projektowania własnego pudełeczka gum Orbit zawdzięczam portalowi Uroda i Zdrowie, za co bardzo dziękuję. Zapraszam Was do zapisywania się do bazy testerek dostępnej na portalu:  http://urodaizdrowie.pl/

I jak się Wam podoba taka propozycja?
Skusicie się na gumy z własnym zdjęciem?
 

środa, 5 czerwca 2013

Test Figla - czyli żwirek silikonowy Benek Cristal




Witajcie

Dzisiaj opowiem o teście zupełnie niezwykłym, albowiem produktem poddanym ocenie jest żwirek silikonowy Certech Benek Cristal 7,6 l dla kotów. Jak się domyślacie test przeprowadzony został na podstawie obserwacji, bowiem mój kot jest wprawdzie niezwykle inteligentny, ale nie zamierza zacząć mówić (i ma to swoje zalety).

Żwirek testował kocur, który ma 2,5 roku, jest kotem domowym, sterylizowanym o charakterze jeszcze bardziej przewrotnym, niż posiada jego Pani, a raczej osoba, którą raczy zauważać (na szczęście, jestem to właśnie ja). Ma na imię Figiel – i dla wszystkich, którzy jeszcze nie zdążyli tego odkryć, stąd pochodzi nazwa mojego bloga. 



U mnie w domu to Figiel dyktuje warunki, a chcąc być miłym współlokatorem, muszę się do nich stosować. Wygląda to mniej więcej tak, że mamy ulubioną karmę (na moje nieszczęście tylko jedną z tak wielu wariantów, którą naprawdę trudno dostać), ulubiony żwirek i ściśle ustalony plan dnia. Każda zmiana – to okrutne ignorowanie mojej osoby przez kota, który nawet nie raczy na mnie spojrzeć, albo wyrazy niezadowolenia, które zazwyczaj muszę sprzątać.

Taki jest Figiel. Jednak bardzo chciałam poznać nowy żwirek silikonowy Benek, ze względu na jego walory higieniczne, o których wcześniej tylko czytałam. Do tej pory używaliśmy żwirku Super Benek (zbrylający niebieski), wersja zielona została bowiem zupełnie odtrącona (i musiałam oddać sąsiadce, a raczej jej kociakom). Przyznam się jednak, że testu ogromnie się bałam…



Po otrzymaniu żwirku Benek Cristal musiałam odczekać aż „zużyjemy” zawartość kuwety, i przyszedł czas na testowanie. Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam, to lekkość tego żwirku. Do tej pory dźwigałam ciężary o podobnej pojemności, a tutaj – pełne opakowanie okazało się niezwykle lekkie i powiem Wam – kilkakrotnie sprawdzałam jego pojemność, nie mogłam bowiem uwierzyć, że ten żwirek prawie nic nie waży.  
Zaleta ogromna – nie trzeba się nadźwigać, a także łatwiej go wsypać do kuwety (nie jestem siłaczem, a niestety wszystko dla i koło kocurka robię sama). Przy wsypywaniu żwirku zauważyłam straszne i nieprzyjemne pylenie, czego się zupełnie nie spodziewałam. Szary, zwykły – tak, zawsze pyli, ale silikonowy… Na szczęście mgiełka szybko osiada i już można obserwować.

Żwirek silikonowy to dość duże przezroczyste kryształki, nieco kanciaste, które mogą być porównane do potłuczonego lodu, z dodatkiem niebieskich kryształków, co możemy zaobserwować już w opakowaniu – tutaj bowiem producent postanowił użyć przezroczystego worka, co umożliwia nam zobaczenie produktu przed jego zakupem. 



Do przeciętnej wielkości kuwety (musiałam kupować dwa razy, bowiem z czerwonej nie chciał korzystać) wsypałam jednorazowo 2/3 worka, aby wypełnić kuwetę, tak jak mój Figiel lubi. Podejść do kuwety było kilkanaście, po czym po rozkopaniu z dużym rozrzutem i zgrzytaniem – nic się nie działo.

Byłam przekonana, że z testów nic nie wyjdzie, a jednak w końcu się udało. Po korzystaniu z kuwety żwirek traci przezroczystość i robi się lekko żółtawy. Nie wygląda to ładnie, ale co można zauważyć od razu – żwirek nie tworzy bryłek tylko wchłania mocz, ale głównie i przede wszystkim pochłania zapach. Ta cecha mnie zauroczyła – wszyscy przebywający z kotami doskonale wiedzą, co mam na myśli. Ten produkt naprawdę neutralizuje zapachy, co sprawia, że nie musimy biegać za kotem i sprawdzać kuwety po każdym wejściu do łazienki (u mnie tam właśnie stoi). Producent zaleca przemieszanie żwirku po każdym użyciu, ale jak zrobimy to nieco później, naprawdę nic się nie dzieje.



Pod względem higieny żwirek spisuje się znakomicie i czyszczenie kuwety, jest także zdecydowanie bardziej przyjemne. Jednak czyścić trzeba, tutaj nie ma cudownych metod, a jeszcze jak się ma takiego Figla (który nie wejdzie do brudnej kuwety – i ma rację!) staje się to czynnością naturalną. Dodam jeszcze, że producent zaznacza, iż żwirek jest biodegradowalny i może być usuwany drogą sanitarną.

Z wyznaczeniem wydajności żwirku mam odrobinę problem, bowiem używamy go dopiero dwa tygodnie i przy dosypywaniu starczy nam raczej na kolejne dwa, ale raczej nie dłużej. Nie wiem jak dokładnie wyliczyć jego zużywanie, a muszę uwzględnić straty, bowiem Figiel (jak zawsze) dość dużo wysypuje. Interesujące jest natomiast jego sprzątanie, mogę stać i obserwować naprawdę długo, jak łapkami sprząta żwirek z podłogi i stara się go ukryć pod kuwetą. To jest słodkie…



Podsumowując uważam, że nowy żwirek silikonowy dla kota Certech Benek Cristal jest warty uwagi i zakupu. Sama bardzo chętnie zastąpiłam znaną nam wcześniej wersję i jestem z tej zmiany bardzo zadowolona. Tylko jeszcze nie widziałam tego żwirku w sklepie, ale na pewno będę się za nim rozglądać.

Żwirek otrzymałam do testów dzięki uprzejmości serwisu www.urodaizdrowie.pl oraz sklepu SuperZooMarket.pl. Serdeczne ukłony dla p. Eweliny, także od Figla, który bardzo nie chciał być modelem (nawet pokazywał język).

Od producenta:


Super Benek Crystal jest podłożem dla zwierząt w postaci żelu krzemionkowego, który pochłania koci mocz wraz z nieprzyjemnymi zapachami oraz ewentualnymi bakteriami, a następnie odparowuje wodę.
Zalety: 
 - super lekki  
- atrakcyjna cena 
 - całkowicie biodegradowalny 
 - usuwany drogą sanitarną 
 - super wydajny 
 - gwarantuje maksymalną higienę 
 - wyjatkowa łatwość stosowania (nie wymaga stałego dosypywania) 
 - estetyczny wygląd 



Surowiec: Żwirek Super BENEK Crystal charakteryzuje się wysoką czystością oraz skutecznością pochłaniania wilgoci i nieprzyjemnych zapachów. Właściwości te wynikają z mocno rozwiniętej powierzchni wewnętrznej żwirku oraz wysokiej porowatości (powyżej 80%). Procesowi pochłaniania wilgoci towarzyszy zmiana barwy żwirku. Najpierw bowiem kryształki matowieją, a następnie stają się żółte. Dzięki tej właściwości możliwe jest bieżące kontrolowanie zużycia żwirku. Żwirek ten jest syntetyczną amorficzną krzemionką (SiO2).
Stosowanie: Zawartość opakowania wsypać do kuwety zachowując grubość warstwy rzędu 6-4 cm. Żwirek Super BENEK Crystal nie zbryla się, lecz całkowicie pochłania dozowane do niego płyny, otaczając swymi ziarnami części stałe oraz neutralizując zapachy. Zaleca się na bieżąco usuwać zanieczyszczenia stałe. Płyny wchłaniane do wewnątrz ziaren żwirku częściowo odparowują bezzapachowo.
Zawartość kuwety eksploatować:  - do widocznej zmiany barwy (żółty, matowy kolor świadczy o całkowitym zużyciu),  - do momentu gdy wyczuwalne są zapachy - do czasu gdy ubytek żwirku w kuwecie wyniesie 2 cm grubości.
Przewidywany czas użytkowania jednego opakowania dla jednego kota wynosi 3 tygodnie.
Żwirek dostępny jest w opakowaniach: 4 L, 7,6 L i 15 kg.
Pojemność 7,6 l/Cena: Cena: 33,90 zł.


Zapraszam do odwiedzenia sklepu: http://www.superzoomarket.pl/