Od ostatniego wpisu minęło kilkanaście dni i chciałabym Wam przekazać kilka nowin ,które w między czasie nastąpiły w naszym życiu.
15 grudnia byliśmy w szpitalu na badaniach,na szczęście wyniki usg brzuszka są dobre,nie ma powiększonej czy niejednorodnej śledziony , wątroba też jest ok ,nie jest większa.Węzłów chłonnych nie widać,ale tez przeszkadzała w badaniu nadmierna tkanka tłuszczowa,więc obraz nie jest do końca widoczny.
W każdym bądź razie organy wydają się być prawidłowe.
Co do badań krwi ,wyglądało to znów nie ciekawie,ponieważ Vascu Port odmówił juz całkowicie posłuszeństwa i krew mimo podawania leków 2 razy ( było podejrzenie skrzepów)
nadal nie dał ani kropelki krwi mimo kilku prób wkłucia nowymi igłami,ostatecznie pobrali z żyły na rączce.
Zapadła decyzja o usunięciu go ,taki zabieg jest wykonywany na sali operacyjnej pod narkozą.
Doktor stwierdziła ,że nie ma najmniejszego sensu nadal go trzymać ,gdyż jest to dodatkowe źródło zakażenia,a nie wiadomo dlaczego jest niedrożny.
Więc dała nam skierowanie na chirurgię w tym samym szpitalu.
Wstępnie ustaliliśmy operacje na 07 stycznia ,gdzie mieliśmy pojawić się 6 juz na oddziale wieczorem.
Niestety Maja zachorowała i trzeba było wykonać wiele telefonów ,najpierw na chirurgie ,potem na transplantologie i znów na chirurgię,by zmienić termin.
W między czasie nasza dr zaleciła wykonanie nam CRP i morfologii oraz zbadanie Mai przez lekarza ,co też uczyniliśmy na szybko prywatnie.
Maja na szczęście osłuchowo w porządku, wynikiem choroby była jakaś infekcja górnych dróg oddechowych -prawdopodobnie krtań,bo Maja była mocna zachrypnięta i uskarżała się na bóle gardła zwłaszcza nocą.W takiej sytuacji żaden anestezjolog nie wyraził by zgody na narkozę.
Teraz już sytuacja została opanowana i gardło juz nie boli,ale kolejny termin mamy dopiero na 21 stycznia ,sama operacja odbędzie się 22 stycznia.
Musimy to jakoś pogodzić ,bo 21 mamy też po południu wizytę w poradni zdrowia u nas,najwyżej dotrzemy do szpitala koło 20:00
Ok 26 stycznia mamy znów wizytę na hematologii tez w Lublinie ,więc będziemy jeździli co chwile,chyba ,że też nam przełożą termin,bo mamy się pojawić na dziennym transplantologii
w dniu operacji by powiedziec co i jak.
Jak skończymy z Lublinem na styczeń ,to jeszcze na 29 ja mam zaplanowany zabieg mammotomiczny ,na który czekam też już bardzo długo,a chcę mieć to juz za sobą.
Mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze.
Potem na luty dokładnie na 17 lutego mamy umówiony termin do szpitala na endokrynologię
w Lublinie,musimy z Maja zostać kilka dni na diagnostykę ponieważ są przypuszczenia ,że różne powikłania po przeszczepie moga mieć związek z tarczycą ,lub są obecne jakieś choroby metaboliczne,oby nie,ale trzeba to wykluczyć.
Lekarzy niepokoi to ,że Maja mimo odstawienia sterydów nie gubi na wadze,są też inne objawy mogące niepokoić,dlatego zapadła taka decyzja ,a nie inna.
Potem znów hematologia w lutym i tak mamy dwa miesiące zawalone.
Na dzień dzisiejszy Maja czuje się dobrze,wysypka graftowa trochę odpuściła jedynie na twarzy jest nie ładnie, nasi lekarze stawiają w pierwszej kolejności endokrynologię przed fotoferezą,dlatego tez tak zrobimy,bo skutki wtórnej niedoczynności mogą nieść fatalne skutki na przyszłość.
Obym miała na tyle sił by to wszystko przetrwać.
Chciałabym tez Wam napisać,że zwróciłam się z prośbą o poznanie dawcy Mai do Poltransplantu
i dostałam niestety odmowę, zasłaniają się przepisami i ponoć obecnie nikt nie może poznać dawcy, ani dawca biorcy.
Chciałabym jednak się dowiedzieć ,co zrobiły osoby ,którym to jednak się udało ,bo wiem ,że doszło do takich spotkań mimo zakazu ,znajomości,czy inne sytuacje?
Bardzo proszę o rady ,co można jeszcze zrobić,bo z pisma które otrzymałam wynika ,że nawet listu z podziękowaniem ,bez podawania danych nie mogę napisać by dostarczyli tej osobie,a to dla nas bardzo smutne ,zresztą osoby ,które otrzymały od kogoś taki prezent jak życie wiedzą o co chodzi, inni mogą jedynie przypuszczać i spekulować co by zrobili ,albo czego by nie robili,ale jeśli by byli
w takiej sytuacji ,to by zrozumieli w 100 % co my czujemy nie mogą zrobić nic w tej sprawie.
No więc trochę się na dziś rozpisałam,myślę ,że przybliżyłam choć trochę naszą obecną sytuację.
Pozdrawiamy serdecznie i nie zapominamy o Was.
Prosimy Was o 1 % na dalsze leczenie
Może ktoś też pomoże mi roznieść ulotki?
Podeślę pod wskazany adres.
Dane do oddania 1 % na ulotce niżej.