Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 czerwca 2020

Suche szampony Batiste - efekty przed i po!

Witajcie!
Suche szampony to od kilku lat hit... albo kit, wszystko zależy od tego jaki się nam trafi. Moje pierwsze doświadczenia były stanowczo na nie. Efekty były słabe, niezadowalające, cena powalająca a wydajność poniżej przeciętnej. Ale nigdy nie testowałam prowodyra tej opcji odświeżenia fryzury - aż do teraz. BATISTE. Potrzebowałam wrócić do korzeni, żeby znów przekonać się do tej wygody!

Suche szampony Batiste dostaniemy w dwóch opcjach pojemności: 200 ml i 50 ml. Ta mniejsza opcja sprawdzi się na przykład w podróży. Dostaniemy go właściwie w każdej drogerii (rossmann, hebe, wiele internetowy), a cena to ok 16 zł/200 ml i 8 zł/50 ml. Jakiś czas temu w Rossmannie była promocja i 200 ml można było kupić za ok 8-9 zł.
Jest także szeroka gama zapachów i specyfikacji (dla brunetek, mocno unoszący itp). Osobiście testowałam ok 4 zapachów i wersję dla brunetek (z reguły droższa o kilka zł) i poza zmiana koloru w wersji dla brunetek nie czułam różnicy, żaden ze sprawdzanych zapachów nie zwrócił szczególnie mojej uwagi.

Co do porównania z innymi markami - warto wspomnieć o suchym szamponie z Biedronki (Be beauty), działanie podobne jak w przypadku Batiste, jednak dużo proszku zostaje, a gaz (areozol) się kończy, często też dmucha samo powietrze bez proszku. Podobnie zachowuje się suchy szampon od Syoss, choć sam efekt końcowy jest gorszy niż w przypadku dwóch pierwszych.


Pierwszym i podstawowym zadaniem suchego szamponu jest odświeżenie fryzury bez użycia wody. Nieplanowane wyjście, zaspaliśmy, nie mamy czasu, brak dostępu do wody - idealna opcja. Jest to jedyny suchy szampon, który mnie zadowala w 100%. Odświeża fryzurę na kilka dobrych godzin, a dobrze rozprowadzony i rozczesany jest niezauważony. W szczególności na ciemnych włosach trzeba zwrócić uwagę żeby dobrze rozczesać włosy przy skalpie, raz nie wystarczy, inaczej widać białe "placki" i efekt nie jest tak spektakularny. Włosy stają się też nieco zszarzałe i matowe. Przy drapaniu głowy możemy wydrapać nieco produktu, to nieuniknione, przy wersji dla brunetek wydrapiemy po postu brązowy proszek. Ponadto włosy są bardziej sztywne, jak po użyciu lakieru, ale podatne na modelowanie, idealnie zachowują się w upięciach, choć i rozpuszczone nie sprawiają problemów.

Co ważne, nie polecam go używać cały czas, tylko okazjonalnie, dlaczego? otóż może powodować łupież. Jest to opcja do mądrego korzystania, nie powinno się nim zastępować tradycyjnego mycia głowy. Poza tym, mnie nie uczula i nie podrażnia.

Samo zmywanie produktu nie jest uciążliwe, jednak polecam dokładnie wymasować skalp czyszczącym szamponem nawet dwa razy, inaczej możemy nabawić się łupieżu, a sztywność włosów może zostać.
Poniżej prezentuję zdjęcia przed i po użyciu szamponu wildflower.
Jakie są Wasze doświadczenia z suchymi szamponami? Macie swoich faworytów? ;)


środa, 5 lutego 2020

Kerastase Elixir Ultime olejek nadający blask włosom - FRYZOMANIA.PL

Witajcie!
Jak możecie zauważyć w moich ostatnich postach dość często piszę o włosach - to mój numer jeden jeżeli chodzi o pielęgnację! Szczególnie, że po prawie dwóch latach zdecydowałam się na zmianę koloru i wdrożyłam intensywną pielęgnację.

Na prawdziwe efekty na włosach trzeba cierpliwie poczekać - nie zawsze jedno użycie nowego kosmetyku naprawi lata złej pielęgnacji, dlatego efekt jaki mam dziś powstawał już od kilku miesięcy.

Dziś przyszedł czas na serum, które wygląda jak złoto! Ale czy jest złotem?

Szklaną buteleczkę z pompką najpierw okrywa złoty kartonik. Wygląda to niezwykle ekskluzywnie. Z resztą, ta marka zawsze kojarzyła mi się z wyższą półką, cena sama mówi za siebie. Sama buteleczka też nie odstaje w szeregu, wnętrze wygląda jakby mieniło się złotem - to chyba alegoria blasku, o którym mówi producent. Samo serum jest oleiste, w lekko żółtawym odcieniu.

Z samych obietnic producenta, poza blaskiem, mamy też zapewnienie o poskromieniu elektryzujących i puszących się włosów (jak raz na sezon grzewczy i czapki!) oraz nadanie włosom miękkości i gładkości. Ponadto serum powinno zapewnić: 
- długotrwałe nawilżenie,
- odżywienie i regenerację,
- domknięcie łuski włosa,
- zahamowanie procesu wypadania włosów,
- pomoc w pozbyciu się łupieżu.

Skład do mieszanka trzech olejów: arganowy (moje włosy go uwielbiają!), kameliowy (ten również!) oraz z zarodków kukurydzy (nie znałam go wcześniej).

Sposób użycia: Stosowałam serum na dwa sposoby. Na mokre włosy (przed suszeniem suszarką) i na suche włosy. Za każdym razem aplikowałam niecałe dwie pompki oleistej cieczy na włosy poniżej linii ucha. Nie odważyłam się aplikować na skalp (jeżeli już to spróbowałabym jednak przed myciem) - co prawda producent nie mówi, na której długości włosa aplikować, ale domyślam się, że po prostu obciążyło by to włosy, powodując efekt przetłuszczonych.

Efekty: Jak wspomniałam na samym początku o włosy dbam nie tylko samym serum, chociaż uważam, że odgrywa kluczową rolę w ich pielęgnacji. Zdecydowanie lepiej włosy zachowują się kiedy aplikuję serum na mokre i suszę suszarką (ponoć serum chroni włosy do temperatury 250stopni). Włosy są miękkie, jedwabiste, nie elektryzują się, a końcówki nie wyglądają na zniszczone. Dodatkowo serum bardzo ładnie pachnie i zapach dość długo utrzymuje się na włosach (Wg. producenta to piżmo, nuty drzewne, fiołek, frezja i mandarynki).

Serum miałam okazję testować dzięki hurtowni fryzomania.pl


sobota, 25 stycznia 2020

Garnier Fructis - maska do włosów GOJI HAIR FOOD

Witajcie!

Wróciłam po dłuższej przerwie, ale mam nadzieję, że już na dłużej ;).

Dziś przychodzę z moim hitem jeżeli chodzi o pielęgnację włosów. Maska - odżywka - maska bez spłukiwania od Garnier Fructis z serii Hair Food. Podejrzewam, że wiele z Was zna ten kosmetyk, ponieważ nie raz miałam okazje widywać go na blogach, a także bardzo często pojawia się w ofercie Biedronki.
Dostępna jest w kilku wariantach zapachowych - po obwąchaniu wszystkich zdecydowałam się na wersję czerwoną.
Kosmetyk dostajemy w 390 ml plastikowym pojemniku, z szerokim zakręcanym wiekiem, czyli całkiem pospolicie jak na tego typu kosmetyki. Po otwarciu od razu czuć intensywny zapach, jednak w bardzo naturalnych woniach. Cena waha się w okolicach 16 - 20 zł.


Maska ma konsystencję typowej maski do włosów, dobrze rozprowadza się po włosach i z nich nie spływa. Kosmetyk aplikuję na włosy na noc, po długości pomijając skalp. Rano myję włosy normalnym szamponem, a potem nakładam niewielką ilość losowej odżywki. zabieg powtarzam mniej więcej co 2 mycie.


Maskę można używać na 3 sposoby, ja zdecydowanie upodobałam sobie opcje jako maska.
Nie jestem osobą, która jakoś szczególnie zwraca uwagę na skład kosmetyków, ale dla osób, które sobie to cenią na opakowaniu wszystko jest przejrzyście opisane.

Już po kilku użyciach mogłam odczuć zdecydowaną różnicę w miękkości włosów. Później pojawił się także dawno ukryty blask. Włosy zdecydowanie nabrały życia i siły, a także zdecydowanie się wygładziły i ujarzmiły. Nieco mniej się puszą, ale to też zasługa serum, którego używam. Ponadto zapach utrzymuję się na włosach dość długo.
Ta maska stała się moim nr1! być może przetestuję także inne warianty zapachowe, ale póki co uwielbiam ten i wpisuję ją na listę moich must have wśród kosmetyków.

środa, 4 grudnia 2019

Odżywka wzmacniająca łamliwe włosy - GARNIER Botanic Therapy

Witajcie!
Zanim strzelę świątecznym postem czas na coś włosowego. Od jakiegoś czasu naprawdę dbam o włosy, jak nigdy. To nie są tylko ślepe olejowania, ale także wiele innych zabiegów, o których kiedyś napiszę.
Dziś przychodzę do Was z recenzją Odżywki wzmacniającej łamliwe włosy - GARNIER Botanic Therapy z olejkiem rycynowym.
Odżywka zamknięta jest w 200ml, plastikowym opakowaniu, zamykanym na klik, przeznaczonym do stawiania właśnie na nakrętce. Jest dość wydajna jak na swoja pojemność. Jednak w połowie opakowania ma problem z równowagą, opakowanie jest dość płaskie i się wywraca. Ma przyjemny zapach, słodko migdałowy, a konsystencję zbitą, nie lejącą się, ale dobrze rozprowadzającą się po włosach.


Odżywkę stosuję po każdym myciu, czasem także przed. Niestety, nie zauważyłam, aby jakoś szczególnie dziłała na moje włosy. mogłabym ją zastąpić każdą inną. Jedyny plus, to to, że ułatwia rozczesywanie włosów, jednak to zaleta nie jednej odżywki. Poza tym ładnie pachnie, nawet jeszcze jakiś czas po umyciu. 

Nie widzę, aby wzmocniła znacząco moje włosy, bo dopóki nie wprowadziłam innych elementów do pielęgnacji była po prostu przeciętna. Włosy lubiły się puszyć i czasem zdarzały się być obciążone.
Mając do dyspozycji wiele odżywek w podobnej cenie (tą kupiłam na jakiejś promocji w rossmannie, ale regularnie kosztuje ok 8-10 zł) wolę coś co da efekty, szczególnie, że w pielęgnacji OMO (odżywka - mycie - odzywka) niesamowicie obciążała włosy. Szkoda, bo kiedyś była moim ulubieńcem.

czwartek, 22 sierpnia 2019

BioVax - Trychologiczny peeling do skóry głowy

Witajcie!
Wciąż pozostając w temacie włosów i ich pielęgnacji przedstawiam Wam Trychologiczny peeling do skóry głowy od BioVax.
Generalnie o peelingach do skóry głowy słyszałam kiedyś przypadkiem, ponoć to był hit, także postanowiłam spróbować. W sumie sama dziedzina trychologii jest dopiero od niedawna bardziej zaznaczana. Wybrałam peeling, który był najbardziej dostępny, nie kierowałam się żadnymi opiniami, dlatego z czystym sumieniem mogę opisać swoje doświadczenia.

Peeling najpierw otrzymujemy w ekologicznie wyglądającym, kartonowym opakowaniu, a wewnątrz mamy miękką, plastikową tubę w podobnych kolorach, zamykana na klik, zabezpieczoną folią. Aplikacja jest prosta, otwór do wydobycia kosmetyku wystarczający. Swoją konsystencją i kolorem przypomina żel do mycia twarzy. 
Peeling staram się używać średnio raz na dwa tyg, czasem trzy. Aplikacja nie jest trudna, ale wymaga wprawy. To tak jak z olejami - oddzielamy przedziałek, aplikujemy i kolejny... czasochłonne, niestety. A na koniec masujemy całą skórę głowy. Drobinki są na tyle delikatne, że w sumie prawie ich nie czuć. Problem pojawia się podczas mycia. O ile sam żel bez problemu się zmywa i nie obciąża włosów, tak mam wrażenie, że drobinki to jeszcze do 2 myć mam we włosach.


Efekty: po pierwszym użyciu nie było jakoś szału, bez plusów i minusów. Natomiast gdy używam go już około 3 miesiące mam wrażenie, że włosy szybciej rosną, są dłużej świeże i odbite u nasady. Nie można jednak zapomnieć, że nie jest to jedyny kosmetyk, którego używam do skóry głowy. Mam jednak wrażenie, że dzięki peelingowi wcierki lepiej działają (to tak jak ze skórą na całym ciele, po peelingu ciała lepiej wchłania się krem itd.).
Nie mam pewności czy ponownie zdecyduję się na ten peeling, może spróbuję czegoś innego, póki co ten jest dość wydajny i jeszcze na kilka użyć ze mną zostanie. Nie mniej jednak nie zrezygnuję z peelingów skóry głowy.

Cena: ok 18 zł / 125 ml

Znacie jakieś dobre peelingi do skóry głowy? Co polecacie? ;)

wtorek, 13 sierpnia 2019

Vianek - normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy

Witajcie!
Nacisk na włosy wciąż w modzie, także dziś przychodzę do Was z kolejnym kosmetykiem, który wprowadziłam do swojej pielęgnacji - normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy od Vianek.

Kosmetyk niezwykle polecany, działający cuda i ogólnie best ever. Czy to znowu taki hit? Polecam zapoznać się z moją opinią ;).

Wcierkę otrzymujemy w 150 ml plastikowej butelce, w adekwatnych dla Vianka wzorach i kolorach, przyjemna dla oka. Zapach jest ziołowy, jednak nie mocno intensywny, szybko wietrzeje. 
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam buteleczkę i dozownik pomyślałam sobie - no szał! będzie łatwo. Nic bardziej mylnego... okazuje się, że ten magiczny rozpylacz to chyba tylko dla wyglądu... na logikę, gdy przekręcamy buteleczkę "do góry nogami" to nic nie leci z aplikatora, a trzymana normalnie po prostu nie psika na skalp. Można aplikować produkt z głową w dół, jednak wtedy po prostu ścieka. 
Producent chciał dobrze, wyszło ni jak.



Jeżeli chodzi o stosowanie, to żeby nie okropna aplikacja, która doprowadza mnie do szału, pewnie już dawno byłabym na denku. Tu jednak nie da się bez nerwów zrobić pełnej aplikacji, na cały skalp. Potraktowałam ten kosmetyk jako dodatek. Stosuję go co dwa dni, szczególnie na wieczór poprzedzający poranne mycie głowy. Z reguły, kiedy mam suche i świeże włosy potrzebuję ich w takim stanie - bez konieczności moczenia ich i czekania aż wyschną.  

Jakie efekty? Ogólnie mam niesamowity wylęg baby hair, myślę, ze to trochę sprawka tej wcierki. Poza tym, kiedy stosuję ją regularnie to ewidentnie dodają świeżości włosom, z możliwością przełożenia kolejnego mycia nawet o jeden dzień. Jeżeli chodzi o przyrost długości nie widzę szczególnego przyspieszenia. Myślę, że gdyby nie ten felerny dozownik zostalibyśmy na dłużej w duecie, jednak chętnie poszukam czegoś co oszczędzi mi nerwów przy aplikacji.
Do plusów dorzucę jeszcze termin ważności, chociaż producent zaleca zużycie po 3 miesiącach od otwarcia, to po 3 miesiącach kosmetyk jeszcze nie stęchnie. Z drugiej strony, nie jest to szczelne, beztlenowe zamknięcie, także na każdym etapie produkcji można by uznać, że zaczynają się 3 miesiące.

Cena: ok 18 zł/ 150 ml

Ja swoją kupiłam w Aptece Gemini podczas aptecznych zakupów.

Znacie tą wcierkę? Jak Wasze wrażenia po aplikacji?

piątek, 2 sierpnia 2019

Schwarzkopf BC Repair Rescue - szampon regenerujący do włosów zniszczonych

Witajcie!
Już niespełna 3 miesiące dzielą mnie od ślubu! To najwyższa pora, aby intensywnie wzmocnić swoje włosy i paznokcie! W końcu (z reguły ;)) ślub jest raz w życiu! Trzeba w tym dniu wyglądać jak milion dolarów.

Wiele osób, zarówno w internecie, jak i pośród moich znajomych, zachwalało profesjonalną linię Shwarzkopf do pielęgnacji włosów, więc gdy miałam okazję postanowiłam spróbować i ja! A wszystko dzięki uprzejmości hurtowni fryzjerskiej FRYZOMANIA. O ile sama hurtownia oferuje naprawdę szeroki wachlarz akcesoriów i kosmetyków fryzjerskich, tak moim głównym punktem zainteresowań były szampony i odżywki. 
Moje włosy należą do tych, które lubią oleje i odżywki. Dodatkowo rozjaśnianie sprzed 1,5 roku przypomina mi o sobie suchymi końcówkami. Jedno jest pewne - włos się nie zregeneruje się w 100% i nie będzie "jak nowy", choćbyśmy użyli najdroższych kosmetyków. Jednak są kosmetyki, które pomagają w poprawieniu kondycji włosa, a jednocześnie zabezpieczają go przed ponownymi uszkodzeniami - tak działa prezentowany szampon.

Produkt otrzymujemy w 1000 ml plastikowej tubie (są też dostępne mniejsze pojemności) koloru białego, z pudrowymi obiciami. Na pierwszym zdjęciu widzicie także naklejkę hurtowni Fryzomania - później niestety się zmyła, a kolejne zdjęcia były robione po kilku użyciach.
Sama tuba jest nieporęczna. Jest ciężka i duża, bez dozownika, tylko z dość sporym otworem do wydobycia szamponu. Jednak biorąc pod uwagę, że jest to kosmetyk profesjonalny, o dużej pojemności, nie oczekuję pompki i poręcznej butelki. Zawsze można przelać odrobinę w inny pojemnik (z pompką) i korzystać ;).

Zapach jest przyjemny, lekko słodkawy, ale nie nachalny, jeszcze po umyciu przez chwile utrzymuje się na włosach. Perłowy kolor oraz nieco gęstsza konsystencja przypominają nieco bardziej odzywkę, ale nie jest to problem. Podczas mycia dobrze się pieni, chociaż ja (za podpowiedzią koleżanek) rozrabiam go z odrobiną wody jeszcze przed nałożeniem na włosy, ponoć to klucz do sukcesu. Dobrze myje włosy, a co najważniejsze mam wrażenie, że je "okleja" dobrymi składnikami. I nie zrozumcie mnie źle - nie skleja i nie obciąża, po prostu nadaje im niesamowitego blasku i elastyczności. Podczas spłukiwania włosy są gładkie, lejące się, miękkie, a podczas suszenia nie mogę się nadziwić jak ładnie się układają i jakie są delikatne w dotyku. Jednak mimo wszystko staram się omijać okolice skalpu, tam używam innego szamponu, to moja sztuczka, którą stosuję już od jakiegoś czasu.
Szampon nie obciąża włosów, nie plącze, bardzo mocno je zmiękcza, odświeża i ożywia. Na drugi dzień po umyciu wciąż wyglądają dobrze. Na zdjęciu poniżej widzicie moje włosy po ok. 8 myciach szamponem, wysuszone suszarką. Zdjęcie nie oddaje ich blasku! Suszarka rządzi się swoimi prawami, stąd też takie świeżo wysuszone włosy się puszą, ale po użyciu olejku lub serum ujarzmiają się (celowo zdjęcie zrobiłam przed serum). 

Nie będę ukrywać, nie zawiodłam się! Moje włosy w końcu odzyskały miękkość i blask za którymi tak tęskniłam! Wysuszone końcówki są ewidentnie nawilżone i nie sprawiają wrażenia siana.

Szampon kupimy już od 52 zł / 1000ml - TUTAJ


Myślałam jeszcze o zakupie odżywki bądź maski z tej serii, jednak już sam szampon dokonuje niesamowitych efektów! W kolejnych postach opiszę Wam jeszcze kilka innych kosmetyków, które ostatnio stosuję na swoje włosy!

czwartek, 14 lutego 2019

Marion - kosmetyki do stylizacji włosów PROSTE WŁOSY

Witajcie!
Czy też tak macie, że jak ma się kręcone włosy to chce się proste, a jak proste to kręcone? No właśnie... Kiedyś miałam piękne falowane włosy, wtedy marzyłam o prostych drutach... mam te druty (trochę nieokiełznane, ale proste), a w sumie chciałabym mieć kręcone... no i tak w kółko.
Dziś przychodzę do Was s kosmetykami do stylizacji włosów od Marion z serii Proste Włosy. Testowałam zarówno płyn do stylizacji włosów jak i krem.
Na pierwszy rzut idzie płyn. Zamknięty w wygodnej 200 ml butelce z atomizerem. Zapach jest jakby delikatnie podobny do keratyny, taki słonawy, ale nie utrzymuje się na włosach. Podczas aplikacji wydaje się być delikatną mgiełką na włosy. 
Efekt zobaczycie na zdjęciu poniżej. Z lewej strony to moje włosy suszone bez żadnych dodatków, a po prawej z użyciem płynu. Za każdym razem myłam włosy tymi samymi kosmetykami, suszyłam włosy na szczotce, ciepłym powietrzem, bez użycia prostownicy, kosmetyk aplikując na długość od ucha w dół.
Włosy zdecydowanie są przyjemniejsze w dotyku, gładkie, sypkie i okiełznane. Mgiełka nie obciąża włosów, nie zauważyłam wzmożonego plątania. Ten efekt utrzymuje się do kolejnego mycia, chociaż pojedyncze pasma się poskręcają, szczególnie rano.

Cena: 9-10 zł/200 ml


Z kremem było trochę gorzej. Zacznijmy od opakowania - 150 ml lekkiego, jednak nie lejącego się kremu zamknięte jest w miękkiej tubie, zamykanej na klasyczny klik, zapach zupełnie bez wyrazu, jednak nie trzymający się na włosach. Na długość włosów nakładałam niewiele kosmetyku, odrobinę więcej tyle co na zdjęciu niżej. 
Już samo suszenie było średnio przyjemne, bo miałam ciągle wrażenie, że na włosach jest niezmyta odżywka, co ostatecznie powodowało szybsze przetłuszczanie się włosów. Poza tym włosy były skłonne do plątania, były oklapnięte i szybko traciły świeży wygląd.
Kiedy aplikowałam mniejszą ilość to włosy były napuszone... no i efektu brak.
Na drugi dzień włosy były bardziej proste niż przy użyciu mgiełki, ale odbywało się to kosztem świeżości, więc zdecydowanie częściej decydowałam się wtedy na ponowne mycie włosów.

Cena ok: 8-9 zł / 150 ml


Poniżej widzicie zdjęcia od lewek - bez niczego - płyn - krem. Zdjęcia robione zaraz po umyciu i wysuszeniu.

O ile płyn naprawdę mi odpowiada i będę go używać, tak krem nie jest dla mnie.

wtorek, 8 stycznia 2019

Zapach Ciszy - Intensywna kuracja do włosów wypadanie/łupież

Witajcie!
Odkąd pamiętam (odkąd mam bloga) świadomie podchodzę do pielęgnacji włosów. Jednym z elementów tej pielęgnacji jest olejowanie. Testowałam wiele różnych olejów, mieszanek, wszelakich marek. Efekt był zawsze taki sam, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby jakiś olej nic nie wniósł do kondycji moich włosów, czasem tylko musiałam dłużej poczekać.

Dziś przychodzę do Was z mieszanką olejów i ziół od Zapach Ciszy - Intensywna kuracja do włosów wypadanie/łupież.

Skład: oliwa z oliwek, liść pokrzywy, ziele skrzypu, liść brzozy, jaskółcze ziele, ziele rozmarynu, owoc jałowca, kłącze tataraku, korzeń łopianu, witamina E.
Oczywiście moje olejowanie wyglądało mniej więcej zgodnie z tym, co zaleca producent.: z tym, że zostawiałam olej na całą noc i na całą długość (a co będę żałować!) i myłam szamponem dwa razy, a czasem nawet 3 i stosowałam co 2-3 mycie włosów (wg. adnotacji na butelce stosować raz w tygodniu, wg. informacji na stronie www przed każdym myciem...) - także jak u producenta, tylko po mojemu :D. 
Jest to dość ciężka mieszanka. Podczas nakładania na całą długość (co 2-3 aplikacje) po umyciu włosy były jakby nieświeże, niedomyte, natomiast kolejne mycia (np. za 2 dni) dopiero oddawały efekt kuracji. Cóż, nie ma łatwo z olejami, trzeba znać umiar i umieć doceniać ich zdolności, a przede wszystkim być konsekwentnym. 

Opakowanie: Oleum zapakowane jest w szklaną butelkę z ciemnego szkła (prawidłowe dla tego typu kosmetyków!) z praktyczną pompką, z dodatkowym przeźroczystym wieczkiem. Dozuje się ładnie, nie zacina się. Estetyczna etykieta, która się nie brudzi. Jedno ale to termin przyatności (po prostu mi się starł na spodzie i jest mi już nieznany)
Efekty, to nie było jakieś "wow". Wiem, że każdy olej może mnie zaskoczyć (ten na przykład swoją ciężkością) i mam do nich ogromny dystans. Włosy po kuracji były bardziej lśniące, widoczniej odżywione, takie z życiem. Wypadanie włosów to odrębny temat, gdyż w moim przypadku obecnie dużą rolę odgrywają jeszcze hormony, ale faktycznie, włosów wypada mi zdecydowanie mniej i widzę naprawdę dużo baby hair (to w sumie zasługa złożonej pielęgnacji, nie tylko danego oleju)

Jeżeli chodzi o aspekty przeciwłupieżowe, przeciwbakteryjne i przeciwzapalne - nie mam takich problemów ze skórą głowy. Jednak teraz, w okresie grzewczym, zdarza się, że po umyciu głowy i wysuszeniu suszarką czułam świąd na głowie, a już na pewno potęgowała to noszona czapka. Na szczęście powrót do regularnego olejowania spowodował zniknięcie problemu,
A Wy, olejujecie włosy? :)


piątek, 16 listopada 2018

Basic Lab - Szampon i odżywka do włosów suchych

Witajcie!
Z kosmetykami  marki Basic Lab spotkałam się już na kilku blogach, jednak u nikogo nie było wersji do włosów suchych. Cóż, uzupełniam tą lukę :).
Sama marka Basic Lab jest dla mnie nowością i nigdy wcześniej nie miałam z nią styczności. Są to dermokosmetyki dostępne tylko w wybranych aptekach. Ja otrzymałam je do testowania na spotkaniu blogerek w sierpniu.
Kosmetyk do testowania wybierałyśmy same - ja kierowałam się rozjaśnionymi włosami, które niestety nie były w idealnej, jednak nie fatalnej, kondycji. Jak wiadomo, takie włosy wymagają większej pielęgnacji.

Zgodnie z zaleceniami i sugestiami szampon w duecie z odżywką stosowałam "solo"(bez masek, czy innych dodatków innych marek) dość długo, ok. 2,5 miesiąca. Bo pierwszym celem było oczyszczenie włosów z tego, co do tej pory na nich było, a później miała się rozpocząć akcja regeneracja, mniej więcej od 5 mycia. Jak było? Przeczytacie dalej :)

Szampon zamknięty jest w szczupłej, stabilnej tubie z pompką, która wg. mnie dozuje za mało produktu, muszę pyknąć nawet 5-6 razy żeby mieć tyle ile chcę. Zapach słodko-owocowy, przyjemny. Kolor perłowy. Konsystencja typowa jak dla szamponu i o ile się nie leje z dłoni, tak na włosach jest nieco bardziej tępa. Dobrze się pieni, a po zmyciu włosy są lekko szorstkie, ewidentnie wymagające odżywki w sporej ilości.

SkładAqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Cocamidopropyl Betaine, Triethanolamine, Citric Acid, Lauryl Glucoside, Glycerin, Acrylates Copolymer, Coco-Glucoside, Glycol Distearate, Polyquaternium-10, Panthenol, Niacinamide, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Hydrolyzed Silk, Zinc Gluconate, Copper Gluconate, Magnesium Aspartate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Dimethicone, Laureth-2, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum.




Odżywka, podobnie jak szampon, w opakowaniu wygląda identycznie. Plus i minus - łatwo pomylić, co niestety już mi się zdarzyło kilka razy. Tu także powtarza się problem z płytką pompką. Zapach bardzo podobny, deliatnie utrzymujący się na włosach po wysuszeniu. Kolor perłowo-biały. Dobrze rozprowadza się po włosach, nie spływa. Po spłukaniu, jeszcze more włosy wydają się być miękkie i delikatne. Łatwo się rozczesują.

Skład: Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Cocamidopropyl Betaine, Triethanolamine, Citric Acid, Lauryl Glucoside, Glycerin, Acrylates Copolymer, Coco-Glucoside, Glycol Distearate, Polyquaternium-10, Panthenol, Niacinamide, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Hydrolyzed Silk, Zinc Gluconate, Copper Gluconate, Magnesium Aspartate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Dimethicone, Laureth-2, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum.





Moja opinia: Pierwszy minus to bliźniacze, aż za bardzo, opakowania, które się mylą i uciążliwa pompka. 
Miałyśmy się wstrzymać z opinią do min. 5 mycia. Cóż, gdybym pisała opinię we wrześniu byłaby naprawdę owiania w same "och i ach", bo włosy były naprawdę piękne. Miękkie, lśniące, niepuszące się za mocno, a dodam, że wtedy używałam suszarki co każde mycie. W październiku i listopadzie zrezygnowałam z suszarki niemal do minimum, bo nie było takiej potrzeby, więc na logikę, włosy powinny być jeszcze piękniejsze. A tu guzik. Nagle zrobił mi się puch nie do okiełznania. Włosy zrobiły się suche, łamliwe, spuszone, a przy skalpie oklapnięte i szybko tracące świeżość (odżywkę nakładam od ucha w dół). Do tego pojawił się ogromny problem z rozczesywaniem. Kosmetyki nie uczulały (są hipoalergiczne), nie powodowały wysuszania skóry głowy.
Naprawdę średnie znaczenie ma tu dla mnie skład i innowacyjne metody, czy obecność pantenolu. Moje włosy straciły na swoim wyglądzie Cóż, to jest moje rozczarowanie, a jednocześnie potwierdzenie - nie wszystskie kosmetyki z "czystym" składem (bez parabenów, SLS, SLES, MITu, Phenoxyethanolu) są dla każdego rodzaju włosów. 

Wnioski: Moje włosy potrzebują czegoś więcej, nie zadowala je tylko szampon i odżywka. Są przyzwyczajone (rozpieszczone) olejami, maskami, witaminami na noc.Być może ten zestaw je oczyścił, ale nie dostarczył tego, co pragną. Zostało mi jeszcze trochę tych produktów, także raz na jakiś czas powtórzę serię 5 umyć, ale przede wszystkim wrócę do SPA dla moich włosów.

Cena za szampon lub  odżywkę: ok. 50 zł/300ml

Znacie produkty Basic Lab? Jak Wasze doświadczenia? :)