piątek, 30 grudnia 2011

tym_CZAS_omierz

U schyłku każdego roku czas staje się głównym bohaterem .
A  że szybko mija, a że inny niż poprzedni, częściej gorszy niż lepszy, a że go brakło, a że go mało...

***
5 lat temu, kiedy jeszcze nie był tak popularny natknęłam się na niego na jednej z aukcji.
Przegrałam o ...5 zł! Poszedł za 305 zł. Myślę, że sprzedający nie znał wartości. Ja też nie znałam.
Wczoraj zerknęłam na aukcje. Był jeden za ok.6000 zł.
 Już chyba nigdy nie trafi mi się taka okazja jak wówczas.

Zrobiłam szablon i wyjaśniłam jak i co.
-To musi dojrzeć. Usłyszałam od szanownego P.
(Dojrzewanie trwa czasem i kilka lat).


Zamknęłam drzwi pracowni i stwierdziłam, że czasu nie ma na dojrzewanie.
Powstał tymczasomierz do czasu dojrzenia okazji:-) 





DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE I ZA PAMIĘĆ.
***
Czasu więcej,
żeby doba rozciągała się wg uznania,
żeby ze wszystkim i dla wszystkich zdążyć.

Życzę Wam i sobie.



sobota, 17 grudnia 2011

...z rocznym opóźnieniem

Po długim czasie milczenia dziwnie pisać.
***
Dni zabiegane, kłębią się obowiązki zwykłe i niecodzienne.
Co w głowie, niestety znów pozostanie, może na następne Święta.
 A co miało być w poprzednie udało się na tegoroczne.
Działam widać z rocznym opóźnieniem :).
Dekoracja prosta, zaczerpnięta z wielu blogów, szybka w wykonaniu jak się okazało.
 Zrobiłam trzy.
Jeden w prezencie za bezinteresowność,
 za czas poświęcony mi,
 za pomoc,
za zrozumienie...
Dziękuję.

Dwa dla domu:
  do kuchni,
***

do łazienki



środa, 24 sierpnia 2011

...i taką drogą...

Koniec wakacji zawsze kojarzyć mi się będzie z naszą przeprowadzką do tego domu.Czwarty rok mija. Na każdy rok planujemy kolejne prace. Zostało jeszcze sporo. Na górze czeka na wykończenie nowy, większy pokój Małej L., nasza sypialnia i łazienka, schody. Przez jesień i zimę powoli będziemy zmagać się z dwoma pokojami. Łazienka raczej w odległej przyszłości. Ponieważ musimy rozprowadzić prąd zmuszona byłam zająć się tym projektem , a co za tym, mieć w głowie rozkład sprzętów i mebli, bo przeciez wszystko ze sobą się wiąże.Z pokojami nie ma problemu, tam już od dawna zaplanowane punkty świetlne i gniazdka. Łazienka.
Bez konkretnego projektu raczej nie dałam rady.
I taką drogą zasiadłam do komputera i zmusiłam się do nakreślenia szkicu łazienki.
Właściwie to taka właśnie miała być ta na dole.Miała mieć białe płytki, szare pasy itd. Tu pisałam o tym. Nie ma na dole, będzie u góry :-). Ta łazienka ma dwa wejścia- z sypialni i z korytarza, wymarzoną toaletkę-to zalety :-), ma wady: za duże okno, prysznic pod skosem i bidet pod skosem, no i... koszt :-(





* * * 

Wakacje.
Szybko mijają.
Tegoroczne tylko lekko zajęte były podróżami, choć chciałoby się wiecej i więcej: słońca, pogody, widoków, zachwytów, zapachów, kolorów...
Niesamowitym odkryciem tego lata było dla mnie węgierskie miasteczko Szentendre.
Piękne.
Mieści się tam Muzeum Marcepanu,
a w nim cuda, cudeńka...

z marcepanu.

* * *
Z wakacji








* * *



środa, 15 czerwca 2011

... i szafa

Szafę dostałam od koleżanki. Remontowała odziedziczony dom. Szafy były dwie.
Nie wiem , co z drugą się dzieje, co stało się, gdzie stoi.
Chyba boję się zapytać.
Cieszę się, że chociaz jednej los jest pewny.
Stoi u mnie.
Oczywiście wszyscy myśleli, że zaciapię.
Nawet mnie do tego dość mocno namawiano.
No jak ja mogłabym?
Poza tym , że piękna, to i jeszcze z charakterkiem.
Raz nie chce się zamykać, raz otwiera się sama, zawsze skrzypi i cudnie pachnie pociągnięta woskiem.


Chciałam skończyć do czerwca.
Udało się.
Tak strasznie się cieszę.





 Jeszcze kilka lat temu nie śniłam nawet o takim miejscu.
Jest tu wszystko (no prawie) czego potrzebuję.
Pracuję tu i odpoczywam.
Ostatnia zachcianka-zwykła kanapa.
Marzenia  spełniają się czasem:-) 

czwartek, 2 czerwca 2011

Przesyłka

Biały papier zawinięty wokół czarnego pudełka.
Myślę, że Janka podobnie jak ja czarno-białe zestawienie zalicza do najbardziej ulubionych.
Dostałam przesyłkę.
Urocze drobiazgi momentalnie wkomponowałam w pracownię. Aniołek zawisł na drewnianym słupie, zawieszka tuż nad blatem, klocki stanęły na mini półeczce, medalion w zasięgu wzroku
i mydełko.Tak pięknie pachnie.
Dziękuję Janiu raz jeszcze.


***
Nie mam możliwości zamieszczania komentarzy na Waszych blogach.
 To już od pewnego czasu.
Czy ktoś może wie dlaczego tak się dzieje?

niedziela, 24 kwietnia 2011

piątek, 18 marca 2011

:-)

 L


 O


 L


 O

***
Dziękuję Lilli za wyróżnienie.
Bardzo mi miło :)
Przepraszam,że tak późno.

środa, 16 lutego 2011

... i gwoździ mniej...

Żeby to było takie proste.
Gdzie i co powiesić? Co w ramce zamieścić?
A ramki białe?, czarne?,srebrne?
Że tu wisieć powinny wiedziałam od dawna.
Planowanie, rozrysowywanie...
Wizji milion miałam.
A patent taki prosty.
Podpatrzony rzecz jasna.
Te półeczki mają tylko 5 cm. szerokości.
Ramka się zmieści.
Mogę do woli przestawiać i ustawiać.
A to poziom, a to pion. I gwoździ mniej.
Wymierzyłam, zakupiłam, wydałam instrukcję...
I przestawiam sobie niemal codziennie:-)



niedziela, 23 stycznia 2011

Cisza, spokój i skupienie.

Dziewczynki wyjechały do babci na "feriowy" weekend.
To był czas tylko dla mnie.
Sama ze sobą.
Myśli...
Lubię tak czasem.



Wydawało mi się ,że ubranie tego siedziska będzie znacznie trudniejsze.
Cisza, spokój i skupienie okazały się metodą na szybką metamorfozę.

środa, 19 stycznia 2011

Słodko grillowany

Oj, jak ja lubię ozdabiać torty.
Ogromną radochę sprawia mi ta zabawa.
Z pieczeniem jednak zupełnie inaczej.

Zazwyczaj do dekoracji dostaję gotowy, juz upieczony, przełożony słodkim kremem.Tym razem upiec miałam sama.
Co tam- myślę sobie.Przepis na biszkopt mam pewny, krem musi być z masłem, więc sobie jakoś poradzę.

Ciasto pięknie mikserem przygotowałam.
Ach, puszyste było.
Jak nigdy.
Do piekarnika.
Minutnik na 30 min.
I czekam.
I czuję, czuję, czuję...pali się?
Po 10 minutach pali sie ciasto?
Zaglądam przez szybkę.
No nie widzę , by coś się działo.

Poczekam.Smród straszliwy.Otwieram piekarnik. Bucha śmierdzący spalenizną dym.Co jest? Wierzch czarny. Spalony.
A konsystencja galarety.Dziwy jakieś.
Miałam jaja i mąkę i proszek.
Zrobię drugie ciasto-pomyślałam.

Ciasto pięknie mikserem przygotowałam.
Ach, puszyste było.
Jak nigdy.
Do piekarnika.
Minutnik na 30 min.
I czekam.
I czuję, czuję, czuję...pali się?
Po 10 minutach pali sie ciasto?
Zaglądam przez szybkę.
No nie widze , by cos się działo.

I  t u  w z r o k  m ó j  p o w ę d r o w a ł  n a
p o k r ę t ł o  z 
p r o g r a m a t o r e m  p i e c z e n i a.
Grillowałam !!!

(Skończyło sie pomyślnie.)

Oj, jak ja lubię ozdabiać torty.
Ogromną radochę sprawia mi ta zabawa.
Z pieczeniem jednak zupełnie inaczej...
:-)



sobota, 1 stycznia 2011

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...