Jestem wielką
fanką maseł do ciała z The Body Shop, ale niestety są one dosyć drogie i trudno
dostępne. Podczas wizyty w Polsce zwróciłam uwagę na produkty do ciała Farmony,
kuszące kolorowymi opakowaniami i egzotycznymi nazwami. Wydawało mi się, że
mogą one stanowić godnych zastępców ulubieńców z TBS... Niestety zawiodłam się
na całej lini.
Na pierwszy ogień
poszło różowe masło do ciała LICZI & RAMBUTAN, które po otwarciu
przestraszyło mnie okropnie dziwnym, mdłym zapachem. Dalej było już tylko gorzej – bardzo zbita konsystencja, bardzo
trudna do rozprowadzenia na ciele. Po jego zastosowaniu skóra nie była wcale
nawilżona, a pokryta sliską warstwą. Zużyłam to badziewie smarując kolana i
łokcie, ale zajęło mi to ponad pół roku!
Kolejne cudo Farmony
z serii tutti frutti to mus do ciała MELON & ARBUZ. Tu już było trochę
lepiej, produkt rzeczywiscie pachnie melonem, ale takim lekko gnijącym, na
szczęscie nie utrzymyuwał się na skórze zbyt długo... Konsystencja była całkiem
przyjemna,lekka i ułatwiająca aplikację. Kosmetyk całkiem w porządku nawilżał
moją mało wymagającą skórę. Natomiast tu zaskoczyło mnie, że tak szybko się
skończył, po nie całym miesiącu opakowanie było puste.
Oba produkty
polskiej marki kosztują niewiele ponad 10 zł, ale szczerze mówiąc nie polecam
żadnego. Niech Was nie zwiodą energetyczne kolory opakowań i zapewnienia
producenta o owocowej rozkoszy i
tropikalnym szaleństwie zmysłów ... Zdecydowanie można znalesć lepsze,
niedrogie balsamy do ciała.